Państwo i polityka » Ekonomia, gospodarka, biznes
KGHM odbudowuje fundamenty państwa [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Jedną z najbardziej szkodliwych nauk jakie w okresie transformacji głoszono w mediach była teza o tym, że przedsiębiorstwa państwowe są niewydolne i
niegospodarne, bo są państwowe. Prywatyzacja sama w sobie jest więc już aktem naprawczym.
Kupiliśmy tę brednię, gdyż dopiero mieliśmy się nauczyć, że dezinformacja gospodarcza jest jednym z elementów rozgrywek rynkowych.
Dziś już wiemy, że naszym przedsiębiorstwom bardziej brakowało kultury społecznej niż prywatyzacji, w szczególności tej jaką im zaserwowano.
Największym sukcesem transformacji stało się utrzymanie w majątku państwa KGHM, który stał się pierwszym polskim koncernem globalnym i światowym liderem
innowacyjności. Wykluwa się nam nowy model koncernu solidarnościowego, który nie dość, że jest publiczny, to jeszcze głosi, że najważniejszy jest człowiek,
pracownicy mają duży socjal i zarobki, prawie wszyscy należą do związków.
Jest tylko jeden problem: frakcja prywatyzatorów w rządzie stara się zdusić tę ekspansję, tym bardziej, że KGHM zaczął naprawiać zaniedbania władz
centralnych. Wymyślono nowy superpodatek, najwyższy na świecie.
Tłoczenie do głów nauk o niepokalaniu prywatyzacji służyło temu, że tolerowaliśmy proces celowego rozmontowywania publicznych przedsiębiorstw. Prywatyzacja
jest esencją transformacji. Im bowiem słabsze państwo, tym pełniejsza koncernokracja. Nasze państwo jest teoretyczne, lecz tylko struktury polityczne. KGHM
jest dziś ostoją prawdziwego państwa.
Na czym polega siła solidarności w gospodarce? Na tym, że pracownik nie jest siłą roboczą służącą zyskom, lecz celem samym w sobie. Jedyna forma
prywatyzacji związana z solidarnością to spółka pracownicza. Doświadczenie pokazuje, że takie przedsiębiorstwa (tj. spółki pracownicze lub państwowe z kulturą solidarnościową) mogą przerosnąć prywatne i monarchiczne
koncerny. Mają też większy potencjał innowacyjny.
To co dziś wyczynia się z państwowymi firmami to dokładnie ta sama polityka co w 1990 za ministra przemysłu Tadeusza Syryjczyka, który cieszył się, że duma
PRL Nowa Huta bliska jest bankructwa, po którym ją czeka łaska prywatyzacji. Koncern ArcelorMittal właśnie kończy jej przeżuwanie, ogłaszając, że od
przyszłego roku zakład osiągnie stan nirvany.
Prywatyzatorzy
Określenie „prywatyzacja" jest zupełnie bałamutne. W istocie chodzi o rabunkową wyprzedaż całego majątku Polski, który tylko w części trafiał w ręce
prywatne, w części trafiał także w ręce innych państw.
Główną cechą tzw. prywatyzacji nie była zatem prywatyzacja, lecz wyprzedaż na rzecz zagranicznych podmiotów gospodarczych.
Wyprzedaż ta stała się mechanizmem piramidy finansowej, dlatego, że zadłużone państwo coraz więcej swego majątku wyprowadzało za granicę. Mówiąc inaczej
najbardziej produktywne części majątku państwowego zamiast redukować zadłużenie publiczne było wyprowadzane za granicę lub niszczone w ramach wrogich
przejęć, w czym specjalizują się zwłaszcza koncerny.
Rozsnuwano w mediach ideologiczne twierdzenia, że prywatyzacja prowadzi do wzrostu efektywności majątku a tym samym jego produktywności.
Wyprzedażowy charakter pozbywania się majątku publicznego uruchomił pułapkę zadłużenia. Miliardy z wyprzedaży trzymały w ryzach ekspandujący dług publiczny
i wraz z kolejnymi miesiącami coraz bardziej kończą się już zasoby.
Czym będzie się trzymało dług w ryzach, kiedy nie będzie już przedsiębiorstw do wyprzedaży? W ciągu ćwierć wieku transformacji wyprzedano już 97% tych
przedsiębiorstw. Pod młotek pójdzie ziemia i lasy?
W okresie rządów PO dokonano rekordowej wyprzedaży majątku publicznego, zaś zadłużenie dotarło do ściany, czyli progu konstytucyjnego. Nacjonalizacja
składek OFE pozwoliła oddalić wykolejenie systemu.
Momentem przełomowym był rok 2009, kiedy Unia objęła Polskę sankcjami procedury nadmiernego deficytu. W efekcie rząd w kolejnym roku zaczął gwałtownie
wyprzedawać majątek publiczny. W 2010 dokonano rekordowych wyprzedaży. Padł wówczas rekord przychodów prywatyzacyjnych ćwierćwiecza -porównywalny jedynie z
rokiem 2000, kiedy osiągnięto przychody w wys. 27 mld zł, przy czym kwota ta pochodziła z jednej wielkiej prywatyzacji TP SA, podczas kiedy w 2010
wyprzedano niemal 200 przedsiębiorstw.
To najpewniej sankcje unijne nałożone na Polskę w 2009 stały się kołem zamachowym wielkiej wyprzedaży. Świadczy o tym „Plan Prywatyzacji na lata 2008-2011"
pochodzący z roku 2008 i zakładający przychody prywatyzacyjne dla 2010 na 10 mld zł, zaś dla 2011 — 6 mld zł. Osiągnięto tymczasem odpowiednio 22 mld zl i
13,1 mld zł.
Pomimo tej wielkiej wyprzedaży Polska nie była w stanie uwolnić się z unijnych sankcji fiskalnych, które wytwarzają stałą presję na politykę wyprzedażową
oraz rabunkową wobec majątku publicznego. Państwo zaczęło wyduszać wszelkie soki z kluczowych przedsiębiorstw publicznych, kosztem inwestycji. Zaczęto
windować ponad miarę dywidendy, uchwalono superpodatek od przychodów Lasów Państwowych, nadzwyczajnie duży podatek od kopalin wymyślono dla perły polskiej
gospodarki — KGHM (1,5 mld zł rocznie). W ten sposób rząd dławi rozwój ostatnich składników majątku.
Tuż po przegranej Bronisława Komorowskiego w I turze Komisja Europejska ogłosiła uwolnienie Polski od sankcji fiskalnych. Pierwszy raz od 6 lat, akurat
wtedy, gdy dostrzeżono na horyzoncie kres rządów obecnej koalicji. Dzięki temu obecna władza w roku wyborczym dostała nieco kiełbasy wyborczej do
rozrzucenia.
Neokolonialny model gospodarki, któremu hołduje obecny rząd, nie daje szans na uwolnienie się z pułapki zadłużenia publicznego. Politykę państwa można
porównać do zadłużonego po uszy, który stracił pracę — i zamiast poszukać sobie nowej, na gwałt wyprzedaje lub oddaje w lombard cały majątek rodzinny. Tuż
przed rokiem wyborczym nie bardzo ma jak sprzedawać rzeczy najcenniejsze, więc ratuje się brawurowym rabunkiem cudzej własności (150 mld zł OFE).
Rzecz natomiast w tym, że jest to droga do upadku. By wyzwolić się z pułapki zadłużenia — wyprzedaż musi zastąpić produkcja. Stąd właśnie postulaty
reindustrializacji są tak kluczowe dla państwa. Przy czym nie tyle chodzi tutaj o odbudowywanie całego tradycyjnego przemysłu, co o wielki nacisk na
rozwinięcie najbardziej innowacyjnych projektów i produkcji, np. technologie grafenowe, technologie czystego węgla, technologie geotermalne — generalnie w
technologiach energetycznych mamy najwięcej do ugrania, gdyż od tej strony Unia będzie nas najmocniej dociskać i łupić. Charakterystyczne, że pomimo zmagania się z pułapką zadłużenia, aplikuje się dokręcanie śruby obywatelom, wyciska się soki z przedsiębiorstw państwowych kosztem ich rozwoju, lecz nawet nie tknie się działających w kraju wielkich graczy zagranicznych, wzorem Orbana.
Narzucona Polsce w projekcie transformacji polityka odprzemysłowienia, sprawiła, że państwo stało się dłużnikiem, który stracił pracę. Dla wierzyciela jest
to okazja do przejęcia własności niewypłacalnego.
W Polsce nie mamy więc do czynienia z typowym neokolonializmem czyli stanem eksploatacji państwa przez podmioty zewnętrzne, lecz z neokolonializmem
rozbiorowym czyli procesem systematycznej utraty majątku narodowego na rzecz obcych podmiotów w tym państw.
Wszystko przez to, że wymyślono wolny rynek na którym kazano nie posiadającym realnego kapitału Polakom konkurować z gigantami ekonomicznymi działającymi
od wielu lat. By można mówić o wolnym rynku muszą istnieć porównywalne szanse. Trzeba było najpierw dać Polakom równe szanse, czyli przeprowadzić
uwłaszczenie (por. obietnice Wałęsy o 100 mln dla każdego) oraz wyhodować polskich przedsiębiorców z prawdziwego zdarzenia. Nie należy więc mieć pretensji, że
najlepszym sposobem na wyrównywanie szans stała się kradzież pierwszego miliona. To narzucony system wolnorynkowy miał charakter rabunkowy.
Najgorszym skutkiem narzucenia tej patologii, stało się odsianie tej części przedsiębiorczych Polaków, którzy byli najuczciwsi.
Naturalnie taki system przesądzał, że prywatyzacja stawała się de facto wyprzedażą majątku zachodniemu kapitałowi. By przypudrować ten rozbiorowy proceder
bardzo często przejmowano przedsiębiorstwa przez podstawione polskie słupy.
Uważam, że nie można tego traktować jako błędu czy pomyłki twórców transformacji, lecz jako starannie zaplanowane wrogie przejęcie większości gospodarki.
Nawet bowiem jeśli ktoś był na tyle zaradny, że odnosił sukces wbrew logice systemu — system go niszczył — vide casus Kluski i Optimusa, a jego dzieło -
portal Onet — i tak finalnie znalazło się w ręku koncernu Axel Springer.
Błędem było doszukiwanie się słabości systemu, który stworzyła w Polsce transformacja. On działa bezbłędnie w ramach swojej neokolonialnej logiki.
Jego centralną osią jest tzw. prywatyzacja czyli przejęcie wszystkich znaczących przedsiębiorstw państwowych. Jest to sprawa kluczowa. Jeśli państwo
zniknie z gospodarki, pogrzebana zostanie szansa na znaczące odzyskanie rynku przez wciąż dość słaby i rozwijający się polski kapitał.
Na rynku polskim, któremu nie dane było się rozwinąć i od razu został przygnieciony cielskiem wielkiego kapitału, państwo jest jedyną siłą w gospodarce,
która jest w stanie przeciwstawić się sile koncernów. W istocie czymże jest państwo jak nie formą koncentracji kapitału i superkoncernem, który od zwykłego
koncernu różni się dwiema rzeczami: 1) celem koncernu jest zysk, celem państwa jest zaspokajanie potrzeb swoich członków, więc zyski również temu mają
służyć, 2) państwa prowadzą zazwyczaj znacznie bardziej zróżnicowaną działalność gospodarczą, czyli są odporniejsze na koniunktury rynkowe.
W warunkach koncernokracji, postulowanie usunięcia państwa z gospodarki jest niczym innym jak próbą podporządkowania całego życia społecznego logice zysku
kosztem logiki rozwoju społecznego. Państwo to superkoncern, którego celem nadrzędnym jest człowiek. Państwo nie powinno pochłaniać całej gospodarki, lecz
bezwzględnie powinno być w danym kraju podmiotem najsilniejszym, zdolnym ochraniać całą wspólnotę.
1 2 3 Dalej..
« Ekonomia, gospodarka, biznes (Publikacja: 17-05-2015 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9851 |