|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawo karne i nauki penalne
Sprawa zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki [1] Autor tekstu: Andrzej Lebiedowicz
W 2015 mija 30 lat od zakończenia tzw. ,,procesu toruńskiego", toczącego się przeciwko czterem funkcjonariuszom Ministerstwa Spraw Wewnętrznych,
powiązanych z uprowadzeniem i zabójstwem księdza Jerzego Popiełuszki. Przyjęta wówczas wersja wydarzeń do chwili obecnej nie została oficjalnie podważona,
pomimo tego, że podczas śledztwa prowadzonego po latach od zaistnienia kluczowych wydarzeń przez pion prokuratorski Instytutu Pamięci Narodowej oraz
„śledztwa dziennikarskiego", w które zaangażował się redaktor Wojciech Sumliński — pojawiły się nowe tropy, hipotezy i poszlaki stawiające pod znakiem
zapytania ustalenia poczynione trzy dekady wcześniej w czasach, gdy: a) primo — władza miała monopol na prawdę, b) secundo — prawda była towarem bardzo
deficytowym (spod lady).
Według dotychczas obowiązującej (nieobalonej) wersji trzej funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa: kpt. Grzegorz Piotrowski, por. Leszek Pękala, por.
Waldemar Chmielewski, inspirowani przez przełożonego — płk. Adama Pietruszkę; w dniu 19 października 1984 roku, w m. Górsk, pod Bydgoszczą, zatrzymali pod
pozorem kontroli drogowej pojazd, którym podróżował duchowny. Kierowca i zarazem ochroniarz księdza — Waldemar Chrostowski został umieszczony w aucie
sprawców (marki Fiat 125 p) na przednim siedzeniu pasażera. Grzegorz Piotrowski przekazał swój pistolet służbowy kierowcy — Leszkowi Pękali, z jednoczesnym
poleceniem pilnowania skutego kajdankami towarzysza Popiełuszki, po czym wraz z Waldemarem Chmielewskim udali się w kierunku Volkswagena Golfa. Swoimi
działaniami spowodowali, że duchowny opuścił auto. Dowódca „komanda śmierci" zastosował wobec księdza Popiełuszki przemoc polegającą na zadaniu szeregu
uderzeń — uprzednio przygotowaną, okręconą materiałem — pałką w okolice głowy. Nieprzytomny ksiądz został umieszczony w bagażniku samochodu sprawców
porwania.
| 1. Bunkry kazuńskie to część kompleksu Twierdzy Modlin |
Według założeń porywaczy miał być przewieziony do bunkra położonego w kompleksie leśnym w okolicach Kazunia, gdzie przy pomocy — co oczywiście
zabrzmi jako eufemizm — ,,wzmocnionych technik przesłuchania" miał zostać doprowadzony na pograniczne życia i śmierci. Wobec znajdującego się w takim stanie duchownego miano podjąć swoistą grę, stanowiącą wycinek jakiejś bardzo perfidnej wielopoziomowej kombinacji
operacyjnej. Czego od niego oczekiwano? Czy zgody na współpracę w roli tajnego współpracownika w Watykanie (ksiądz miał bowiem w najbliższym czasie
wyjechać na studia do Rzymu, ważną rolę w tym odegrał śp. ksiądz kardynał Józef Glemp)? Czy radzieckie służby specjalne dążyły do zamachu na papieża Jana
Pawła II i poszukiwały cennego źródła informacji w najbliższym otoczeniu duchownego? Pamiętać należy, że Piotrowskiemu w MSW było bliżej ,,niebieskim" gen.
Milewskiego, niż ,,zielonym" Kiszczaka. Czy esbekom zależało na pozyskaniu cennych informacji na temat niemałych, tajnych funduszy mazowieckiej
,,Solidarności", haków na czołowych działaczy, tajemnic ruchu opozycyjnego? Czy grupie Piotrowskiego zależało na doprowadzeniu do upodlenia kapłana, do
okazania przez niego słabości, co byłoby podstawą do zdobycia cennych kompromatów (materiałów kompromitujących) o już za życia ikonie ruchu
solidarnościowego?
Podczas przejazdu funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa z porwanymi, Waldemarowi Chrostowskiemu założono knebel, uzasadniając to tym: ,,(...) żebyś nie
darł mordy na ostatnią drogę (...)". Na drodze w miejscowości Przysiek, kierowca księdza Jerzego podjął decyzję o skoku z pędzącego auta. Ekskomandos,
strażak i sportowiec — Chrostowski, przy prędkości około 100 km/h, wyskoczył ze skutymi rękami z samochodu prowadzonego przez Leszka Pękalę. Nie odniósł
wówczas poważniejszych obrażeń i udało mu się dotrzeć do pobliskich zabudowań, skąd powiadomił organy ścigania, władze kościelne o porwaniu kapelana
,,Solidarności".
Wdrożono wtedy poszukiwania na szeroką skalę. Ówczesna władza brała bardzo poważnie pod uwagę wersję o samouprowadzeniu i zejściu księdza Jerzego ,,do
podziemia". Tymczasem sprawcy podążali już w kierunku na Warszawę. Po drodze zatrzymywali się kilkakrotnie w różnych miejscach. Ksiądz Popiełuszko był
dotkliwie bity pałką i pięścią przez Grzegorza Piotrowskiego. Jeden z epizodów tego dramatu rozegrał się pod hotelem ,,Kosmos" w Toruniu. Wiązano go i
kneblowano. Ksiądz walczył o życie, wyswobadzał się z pęt, podważał klapę bagażnika, ale nie zdołał umknąć śmierci. Straszno go bronią palną. Próba
ucieczki podjęta na parkingu koło hotelu ,,Kosmos" w Toruniu nie powiodła się.
Cały podjęty na chłodno plan porwania, zaczął się załamywać pod wpływem dynamiki zajść, sprawcy zaczęli działać chaotycznie. Przejechali z porwanym przez
kilka punktów kontroli zorganizowanych przez Milicję Obywatelską. Podczas zatrzymań posługiwali się pochodzącą ze schowka służbowego Poloneza płk Adama
Pietruszki, niezwykle cenną przepustką ,,W" (wolny od kontroli). W końcu do ciała księdza — związanego w tzw. ,,kołyskę" (z pętlą samozaciskową) przez
Leszka Pękalę — został zamocowany worek z kamieniami o wadze około 10 kilogramów, po czym zostało ono wrzucone do wody z tamy we Włocławku.
Sprawcy wrócili do Warszawy i w ciągu najbliższych dni podejmowali działania ukierunkowane na zacieranie śladów zbrodni, a także kierowanie prowadzonego
wielopłaszczyznowo śledztwa na ślepe tory. Piotrowski dzwonił do władz kościelnych i wypowiadał zmodulowanym głosem żądania okupu. Pękala pojechał nawet
pociągiem do Poznania, aby w tym właśnie mieście wrzucić do skrzynki pocztowej list z żądaniem okupu w zamian za życie księdza. Sprawcy pracowali też
intensywnie nad zapewnieniem sobie alibi. Resort poszukiwał porywaczy, trwały intensywne przesłuchania, weryfikowano wersje śledcze, badano szereg tropów.
Sami porywacze byli włączeni w tok śledztwa i wykonywali na jego potrzeby poszczególne czynności.
„Grupę Piotrowskiego" zgubił samochód, którym się poruszali, nie pomogło im nawet założenie tablic rejestracyjnych, uprzednio skradzionych w Warszawie z
pojazdu marki Fiat 126 p. W dniach 21-22 października 1984 roku trzej bezpośredni wykonawcy zbrodni zostali zatrzymani, Pietruszka pozostawał jeszcze na
wolności do początku listopada 1984 roku. W dniu 30 października 1984 roku zwłoki księdza Popiełuszki zostały znalezione w miejscu ich porzucenia. Pogrzeb
kapelana ,,Solidarności" w Kościele św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu w dniu 2 listopada 1984 roku (władza nie zgodziła się na pogrzeb w dniu
wolnym od pracy, czyli 1 listopada z obawy o groźbę rozruchów, które nawet mogły się przekształcić w zryw narodowy), stał się prawdziwą manifestacją
patriotyzmu i świadectwem zwyciężania zła dobrem. Nie doszło bowiem do groźnych incydentów. W toku ,,procesu toruńskiego" Grzegorzowi Piotrowskiemu,
Leszkowi Pękali, Waldemarowi Piotrowskiemu zarzucono, iż:
I. W nocy na 20 października 1984 roku, w Górsku, woj. toruńskie, działając wspólnie i w porozumieniu, w zamiarze pozbawienia życia podstępnie zatrzymali
na szosie podróżującego samochodem Volkswagen Golf Jerzego Popiełuszkę, uderzeniami pięści i drewnianej pałki pozbawili przytomności, zakneblowali,
związali sznurem ręce i nogi, umieścili w bagażniku samochodu Fiat 125p oraz wywieźli do Torunia i następnie szosą w kierunku Włocławka, przy czym w drodze
w związku z podejmowanymi przez Popiełuszkę próbami uwolnienia się i ucieczki ponownie bili go drewnianą pałką, pięściami, kneblowali usta, wiązali nogi i
ręce sznurem, a wreszcie założyli na szyję pętlę ze sznura oraz przywiązali do nóg worek z kamieniami i po przewiezieniu na tamę na Zalewie Wiślanym w
okolicach Włocławka wrzucili do wody, powodując w wyżej opisany sposób jego śmierć w wyniku uduszenia, tj. o przestępstwo z art. 148 par. 1 kodeksu karnego
i art. 165 par. 2 kodeksu karnego w związku z art. 10 par. 2 kodeksu karnego,
II. W nocy na 20 października 1984 roku, w Górsku, woj. toruńskie, działając wspólnie i w porozumieniu, podstępnie zatrzymali na szosie prowadzącego
samochód Volkswagen Golf Waldemara Chrostowskiego, obezwładnili mu ręce kajdankami, zakneblowali usta i w zamiarze pozbawienia życia uprowadzili samochodem
Fiat 125p, lecz zamierzonego czynu nie dokonali, albowiem Waldemar Chrostowski w miejscowości Przysiek wyskoczył z samochodu i uciekł, tj. o przestępstwo z
art. 11 par. 1 kodeksu karnego w związku z art. 148 par. 1 kodeksu karnego,
III. W dniu 13 października 1984 roku, na szosie Ostróda — Olsztynek, w woj. olsztyńskim, w zamiarze pozbawienia życia Jerzego Popiełuszki, Waldemara
Chrostowskiego i Seweryna Jaworskiego, zorganizowali i przeprowadzili zgodnie z przyjętym podziałem czynności, próbę spowodowania wypadku drogowego
samochodu Volkswagen Golf, którym podróżowały wymienione osoby z Gdańska do Warszawy, lecz zamierzonego czynu nie dokonali, albowiem prowadzący samochód
Waldemar Chrostowski skierował samochód w kierunku zamierzającego się do rzutu kamieniem Grzegorza Piotrowskiego, a rzucony w tych warunkach kamień nie
trafił w szybę samochodu, tj. o przestępstwo z art. 11 par. 1 kodeksu karnego w związku z art. 148 par. 1 kodeksu karnego.
Z kolei Adam Pietruszka został oskarżony o to, że: we wrześniu i październiku 1984 roku, w Warszawie, wykorzystując pełnioną funkcję zastępcy departamentu
w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych oraz podległość służbową funkcjonariuszy MSW Grzegorza Piotrowskiego, Leszka Pękali i Waldemara Chmielewskiego, nakłonił
ich do połączonego ze szczególnym udręczeniem uprowadzenia i pozbawienia życia Jerzego Popiełuszki, a także udzielił im w popełnieniu tego czynu pomocy
przez delegowanie wymienionych służbowym samochodem do Gdańska w dniu 13 października 1984 roku i Bydgoszczy w dniu 19 października 1984 roku oraz
dostarczenia im w związku z tymi wyjazdami przepustki zwalniającej samochód od kontroli drogowej organów MO i zapewnienie, iż fakt popełnienia przez nich
czynu nie zostanie ujawniony, a następnie po popełnieniu przez nich tego czynu podjął działania utrudniające wykrycie sprawców, to jest o przestępstwo z
art. 18 par. 1 i 2 kodeksu karnego w związku z art. 148 par. 1 kodeksu karnego i art. 165 par. 2 kodeksu karnego.
Jeśli chodzi o przyczynę śmierci księdza Jerzego Popiełuszki, to podczas rozpraw toczących się przez Sądem Wojewódzkim w Toruniu biegli mieli trudności z
jednoznacznym wypowiedzeniem się w tej kwestii, przyjmując iż doszło do ,,wstrząsu", który doprowadził do niedotlenienia ważnych dla życia narządów, zaś na
to niedotlenienie nie rzutował jeden czynnik, czy też działanie jednego z napastników (,,Stwierdzone cechy duszenia były następstwem współdziałania kilku
czynników, z których na pierwszym miejscu należy postawić aspirację obcej treści do dróg oddechowych oraz krwi"). Badania histopatatologiczne wykazały, że
ksiądz Jerzy Popiełuszko nie żył w momencie wrzucania go do wody.
1 2 Dalej..
« Prawo karne i nauki penalne (Publikacja: 23-06-2015 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9861 |
|