|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawo karne i nauki penalne
Sprawa zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki [2] Autor tekstu: Andrzej Lebiedowicz
Wszyscy czterej sprawcy zostali skazani w ,,procesie toruńskim" na kary od 14 do 25 lat pozbawienia wolności. Sąd Najwyższy w kwietniu 1985 roku obniżył
kary trzem skazanym. W późniejszych latach objęły ich amnestie. Jako ostatni zakład karny opuścił w 2001 roku Grzegorz Piotrowski.
Podczas śledztwa prowadzonego już po 1989 prokuratorowi Andrzejowi Witkowskiemu udało się dotrzeć do kilku istotnych okoliczności, podważających uprzednio
poczynione ustalenia w tej materii.
Badanie uszkodzenia tyłu marynarki (Waldemara Chrostowskiego — kierowca kapłana, który wyskoczył z auta porywaczy) oraz rękawów prawego i lewego pod
postacią uszkodzeń spowodowanych gwałtownym szarpnięciem i przecięciem ostrym narzędziem — wg opinii profesora Włochowicza — nie mogły powstać w trakcie
wyskakiwania Waldemara Chrostowskiego z samochodu w dniu 19 października 1984 roku w miejscowości Przysiek, zaś powyższe uszkodzenia z bardzo dużym
prawdopodobieństwem powstały w innym czasie oraz w innych okolicznościach. Po latach w śledztwie prowadzonym przez prokuratora Andrzeja Witkowskiego,
podczas eksperymentu procesowego, zawodowy kaskader próbował powtórzyć skok Waldemara Chrostowskiego… lecz przy skoku przy prędkości zaledwie 60 km/h
dotkliwie się poturbował i złamał rękę. Podczas skoku kierowcy księdza Popiełuszki, doszło do otwarcia się jednego ogniwa kajdanek. Wywołana opinia
kryminalistyczna wykazała, iż ząbki blokujące samoistne otwarcie zabezpieczeń, były spiłowane mechanicznie.
W okresie bezpośrednio poprzedzającym zabójstwo księdza Jerzego działał w jego najbliższym otoczeniu — w ramach operacji ,,Popiel" — tajny współpracownik o
pseudonimie ,,Depserat".
Zapora we Włocławku, Wikimedia
W dniu 26 października 1984 roku Prokurator Wojewódzki w Toruniu Marian Jęczmyk został powiadomiony, iż na tamie (we Włocławku) zostały znalezione
niezidentyfikowane zwłoki. Na miejsce udał się Prokurator z Prokuratury Rejonowej w Toruniu — Andrzej Misiak. Wkrótce na tamie pojawił się także Prokurator
Wiesław Merkel. Prokurator Merkel na miejscu usłyszał od prokuratora Misiaka, iż żadnych zwłok nie znaleziono. Niemniej jednak w tym dniu poszukiwań zwłok
księdza zaprzestano. Zwłoki ,,znalazły" się w dniu 30 października 1984, po tym jak na tamę przybył gen. Czesław Kiszczak i wydał rozkaz: ,,on tu się
dzisiaj musi znaleźć". Medycy sądowi potrafią odróżnić zwłoki, które leżały w wodzie przez jeden dzień, od tych które przebywały w niej przez tydzień.
Przerwane w dniu 26 października 1984 roku poszukiwania ciała pod lustrem wody na tamie, wznowiono dopiero cztery dni później.
Wieczorem w dniu 25 października 1984 roku (gdy Piotrowski, Pękala, Chmielewski byli już zatrzymani od kilkudziesięciu godzin) Jerzy Rosiński oraz Janusz
Okoński wraz z Andrzejem Kwiatkowskim udali się z sieciami, żeby ,,zakłusować" pod filary zapory na tamie we Włocławku. Około 20-tej na tamę przyjechał
samochód z którego wysiadło dwóch mężczyzn. Nieznajomi wyjęli z bagażnika ciężki pakunek i przerzucili go przez barierkę do wody, po czym odjechali. Rybacy
przez wiele lat nie mówili o tym nikomu z obawy o własne życie. Otworzyli się dopiero przez prokuratorem Andrzejem Witkowskim.
Funkcjonariusz kontrwywiadu SB — porucznik Roman Szypielewicz w dniu 25 października 1984 roku znalazł różaniec księdza Jerzego w Totuniu w pobliżu ruin
Zamku Dybowskich. Tymczasem według relacji podanej w śledztwie przez Piotrowskiego, Pękalę, Chmielewskiego, sprawcy porwania w ogóle nie zatrzymywali się w
tym miejscu.
Począwszy od 15 września 1984 roku za ,,składem przyszłej ławy oskarżonych": Grzegorzem Piotrowskim, Leszkiem Pękalą, Waldemarem Chmielewskim, Adamem
Pietruszką zarządzono obserwację, którą prowadziła Wojskowa Służba Wewnętrzna — WSW (kontrwywiad wojskowy z którego wywodził się gen. Czesław Kiszczak).
Obserwacja ta była realizowana także w dniu 19 października 1984 roku. W roku 1991 Prokurator Andrzej Witkowski dotarł do tych sześciu funkcjonariuszy
Wojskowej Służby Wewnętrznej w Bydgoszczy, którzy obserwowali przyszłych ,,czterech samotnych jeźdźców" z ławy oskarżonych w ,,procesie toruńskim".
Zapowiadał się przełom w śledztwie. Mogło dojść do ujawnienia wielu nieznanych faktów z porwania księdza Jerzego. Na szczeblu ministerialnym zablokowano
jednak ten bardzo istotny wątek sugerując prokuratorowi prowadzącemu śledztwo, iż padł ofiarą prowokacji. Prokurator Andrzej Witkowski powrócił do śledztwa
jeszcze kilkanaście lat później, gdy w przededniu kolejnego przełomu… odebrano mu śledztwo po raz drugi w 2004 roku. Gdyby doszło do procesu, na ławie
oskarżonych prawdopodobnie zasiadłoby dwóch pewnych generałów. Jeden swego czasu nakłaniał drugiego, żeby ,,On" już ,,tak nie szczekał". W międzyczasie
inny pan z wielkim zacietrzewieniem — operując po mistrzowsku mową nienawiści — rozpisywał się o ,,seansach nienawiści".
Podczas jednej z przepustek z Zakładu Karnego, na konferencji prasowej, do której doszło w pierwszej dekadzie marca 2000, Grzegorz Piotrowski stwierdził:
,,Oświadczam, że ja nie zabiłem Jerzego Popiełuszki".
Dziennikarz śledczy Wojciech Sumliński dotarł do interesujących materiałów spraw operacyjnych z lat 1985-1990, o kryptonimach: ,,Teresa", ,,Trawa",
,,Robot". Gigantyczna akcja inwigilacyjna objęła nie opozycję, lecz … członków rodzin oraz bliskich oficerów z Departamentu IV MSW: pułkownika Adama
Pietruszki, kapitana Grzegorza Piotrowskiego, poruczników Leszka Pękali i Waldemara Chmielewskiego. W całej akcji nie chodziło o zdobycie nowych dowodów,
lecz o kontrolę nad utrzymaniem w tajemnicy prawdy o kulisach mordu.
Czy Grzegorz Piotrowski i jego ludzie porwali i zamordowali księdza Jerzego Popiełuszkę w nocy z 19 na 20 października 1984 roku, czy tylko go porwali i
przekazali innej grupie z WSW, która przesłuchiwała i torturowała księdza w bunkrze w Kazuniu do dnia 25 października 1984 roku? Kiedy, gdzie i z czyjej
ręki zginął ksiądz Jerzy? Co powiedział przed śmiercią? Kto wiedział o tej operacji, kto ją inspirował, jakie korzyści odniesiono, ile osób było w niej
zaangażowanych? Jakie najwyższe czynniki państwowe były w nią zaangażowane? Czy w tej gigantycznej operacji brali udział ,,radzieccy"? Odpowiedzi na te
pytania nawet po 30 latach mogą być na wagę życia i śmierci… może nie dla pytającego, ale dla tego kto zna odpowiedź na pewno. Czekam z utęsknieniem na
popularne tak dziś wspomnienia świadków historii spisywane po latach. Kiedy Grzegorz Piotrowski sięgnie po pióro i odtworzy rzeczywisty zapis wydarzeń...
oczywiście nie na miarę pamiętników Ireny Kinaszewskiej z operacji ,,Triangollo". Przewrotnie użyję retoryki papieskiej — prawda go wyzwoli… Ta pozycja
na pewno rozejdzie się w setkach tysięcy egzemplarzy. Pewnego ważniejszego generała już nie ma. Teraz już chyba można?
Mogę się jednak mylić, w końcu nieznani sprawcy byli, są i będą… a jak mawiał do Wojciecha Sumlińskiego pułkownik Aleksander Lichocki — nawiązując do
śmierci dwóch wysokich funkcjonariuszy SB w listopadzie 1984 roku, badających wątek działalności szwadronu śmierci Piotrowskiego na południu Polski, którzy
zginęli wg oficjalnej wersji w wypadku drogowym — po drogach wciąż jeżdżą ciężarówki ze żwirem...
1 2
« Prawo karne i nauki penalne (Publikacja: 23-06-2015 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9861 |
|