Dziedziny :
· [1]
· [1]
· [1]
· [2]
· [7]
· [6]
· [1]
· [1]
· [4]
· [6]
· [6]
· [2]
· [3]
· [1]
· [1]
· [2]
· [14]
· [3]
· [3]
· [1]
· [3]
· [10]
Estetyka czterech żywiołów. Ziemia, Woda, Ogień, Powietrze Dziedzina: Filozofia Autor: Krystyna Wilkoszewska (red.) Miejsce i rok wydania: Kraków 2002 Wydawca: Universitas Liczba stron: 300 Wymiary: 14x20 cm ISBN: 83-7052-604-7 Okładka: Twarda Ilustracje: Tak Cena: 65,00 zł (bez rabatów)
[ Pozycja niedostępna ] Opis Wedle tradycji europejskiej żywioły leżą u genezy świata. Czy były pierwsze? Kosmologie powiadają, że na początku był Chaos. Co zatem było przed Chaosem? Może ciemność?
Pytania o najpierwotniejszy początek stanowią pułapkę dla ludzkiej myśli, prowadząc ją na manowce. Obok Chaosu w znaczeniu nieokreślonej pustki, istniało także, prawda że znacznie późniejsze, pojęcie Chaosu jako pomieszania czterech żywiołów, znajdujących się w stanie walki.
W nurcie postmodernizmu uwydatniane jest zmęczenie kultury symbolicznej, zagubienie współczesnego człowieka w nadmiarze znaczeń. Czy jesteśmy skazani na stałe wytwarzanie nowych znaczeń, oddalając się coraz bardziej od świata rzeczywistego i bezpośredniego doświadczenia? Czy można odnaleźć drogę do rzeczy uwolnionych z nagromadzonych kulturowo znaczeń?
W atmosferze takich pytań i wątpliwości powstawała książka o czterech żywiołach. Chociaż niemożliwe jest wyczerpanie bogactwa wątków, mamy nadzieję, że Estetyka czterech żywiołów daje adekwatny obraz ukazujący trwałą obecność żywiołów w wytworach myśli i wyobraźni mieszkańca ziemi. Podpowiada jak stawić czoło wielowiekowej obecności żywiołów w kulturze europejskiej (także i pozaeuropejskiej, zwłaszcza Bliskiego i Dalekiego Wschodu), jak zmierzyć się, u progu trzeciego tysiąclecia, z problematyką w istocie swej elementarną.
"Jest coś całkowicie radykalnego w podejściu do estetyki poprzez powrót do substancji, od których filozofia rozpoczynała metafizyczne dociekania i których doświadczenie nigdy nie wygasło. Estetyka czterech żywiołów kieruje estetykę z powrotem ku podstwowym żywiołom stale zmysłowo doznawanym – ziemi, wody, ognia i powietrza. W pełnych inwencji twórczej studiach piątka uczonych prowadzi interdyscyplinarne i interkulturowe badania przechodząc od nieokreśloności znaczeń ku rzeczom prymarnym. Krótkie wprowadzenie redaktorki określa scenę dla tematu książki: jest nią historyczna sytuacja naszego czasu, gdy znaczenia zwielokrotniły się i utraciły swe powiązania ze światem. Cztery żywioły mające starożytne i wielokulturowe źródła pozwalają nam powrócić do percepcji świata przedmiotów i w nowy sposób wiodą nas zarówno do sztuki jak i do zmysłowego doświadczenia w ogóle.(...) Mam nadzieję, że ważny wkład tej książki w badania estetyczne będzie kontynuowany i poszerzany".
Arnold Berleant
"Książka daje czytelnikowi więcej niż obiecuje w swoim tytule. Wiadomo, że nowoczesna, czy nawet ponowoczesna estetyka radykalnie zmieniła przedmiot swoich badań i nie zajmuje się już tylko opisem artefaktów lub ich doświadczania. Wiadomo, że obszar tego, co estetyczne uległ w ostatnich latach znacznemu poszerzeniu i właściwie obejmuje już całą sferę ludzkiego doświadczenia. Okazuje się jednak, że należy doń także i to, co wymyka się ludzkiej wytwórczości, choć nie wymyka się ludzkim marzeniom. O tej właśnie sferze, sferze pierwotnych żywiołów fascynujących wyobraźnię artystyczną opowiada książka Estetyka czterech żywiołów. (...) Widać w niej wyraźnie pewien projekt estetyczny, precyzyjnie przedstawiony przez redaktorkę tomu Krystynę Wilkoszewską. Pisze ona: „w sztuce żywiołów naturalia nie reprezentują niczego, lecz prezentują same siebie, przemawiają nie tyle do oka (zmysłu dystansu), co do zmysłu dotyku (zmysłu kontaktu), nie domagają się pośrednictwa interpretacji, lecz bezpośredniości doświadczenia”. To mówiąc współautorka i projektodawczyni omawianego tomu wykracza poza tradycję klasycznej, pokantowskiej estetyki kontemplatywnej i wkracza na obszar estetyki bez granic, estetyki zakorzeniającej człowieka w otaczającej rzeczywistości, a nie oddzielającej go od podziwianej w osobliwym doświadczeniu sfery sztuki".
Michał Paweł MarkowskiFragment lub streszczenie Ciało świata złożył Bóg z czterech elementów: wody, ziemi, ognia i powietrza, tak iż w całości zużył każdy z nich. Wielki budowniczy nie pozostawił żadnej cząstki ani żadnego elementu poza światem i w ten sposób zorganizował świat jako jedyną istniejącą, możliwie najdoskonalszą żyjącą Całość, złożoną z doskonałych części i wolną od starości i choroby.
ZIEMIA
Pierwsze wyobrażenia ziemi, takie jak sumeryjska Ki, grecka Gaja czy indyjska Prithiwi, mają zazwyczaj bardzo abstrakcyjny, bezpostaciowy charakter i niemal nigdy nie są wizualizowane. Nie zajmują też na ogół eksponowanej pozycji w boskim panteonie.
W pradawnych wyobrażeniach zarówno Sumerów, Babilończyków, jak i Asyryjczyków ziemia stanowiła płaski krąg, rodzaj dysku, otoczony słonymi morzami, a pod jej skorupą znajdował się ocean wody słodkiej abzu, będącej źródłem wszystkich życiodajnych wód na ziemi. Poniżej ziemi i jej wód znajdowała się druga przestrzeń kosmiczna, zwana „wielką krainą na dole” (ki-gal), w której Sumerowie lokowali świat swoich zmarłych. W następnym etapie dziejów świata Ziemia-Ki zyskała rangę wielkiej bogini, „pani rodzicielki” – Nintu, matki szeregu pokoleń kolejnych bóstw. Znana też była pod innymi imionami, m.in. Ninmah – „wielebna pani”, lub Ninhursang – „pani góry”.
Podstawowy egipski motyw kosmogoniczny opiera się na wyodrębnieniu boga Ziemi – Geba (notabene pierwotne bóstwo ziemi skojarzone jest tu wyjątkowo z pierwiastkiem męskim), oraz bogini Nieba – Nut, którzy powołują do życia boga Słońce – Re, każdego ranka wydawanego na świat przez Nut i wracającego na powrót do jej łona każdego wieczoru.
POWIETRZE
Powietrze fascynuje swoją nieokreślonością, brakiem form, niezbędnością dla życia oraz różnorodnością często gwałtownych sposobów ekspresji. Zwykle niezauważalne, istnieje w tle, spełniając doniosłą funkcję nieustannego podtrzymywania życia, a jego obecność wyczuwa się dopiero wtedy, gdy następuje jakakolwiek zmiana, ruch powietrza. Tę intuicję dobrze obrazują dwie znane metafory: traktować kogoś jak powietrze, to – ignorować go, narobić wiatru, to – zrobić niepotrzebne zamieszanie.
Ruch masy powietrza wyczuwa się zmysłem dotyku, ale ten żywioł jest również medium, poprzez które przenosi się dźwięk i zapach, zatem ruch masy powietrza pobudza jeszcze co najmniej dwa zmysły: słuchu i powonienia. Dotknięcie wiatru, powietrza w ruchu, manifestuje się całą gamą odczuć i subiektywnych wrażeń: od delikatnego i uśmierzającego muśnięcia, aż do zagrażającego życiu uderzenia i naporu masy powietrza.
Lotność i lekkość powietrza kojarzy się z ekspansją, lotem, przenikliwością, wszechobecnością, plastycznością i świeżością (oczyszczeniem, odświeżaniem). Wszystkie te cechy można odnaleźć w atrybutach bóstw powietrza, opiekunach regionu pośredniczącego pomiędzy ziemią a niebem. Doświadczenie uczy, że powietrze jest również substancją nieustannie wymienianą pomiędzy kosmosem a organizmem oddychającej istoty żywej. Tę subtelną więź ilustruje się również w symbolice bóstw powietrza, które stają się mediatorami pomiędzy obszarami makro- i mikrokosmosu. W różnych kulturach w szeregu bóstw pierwotnych, istotnych dla procesów kosmogonicznych, odnajdujemy bóstwa atmosferyczne w różnoraki sposób powiązane z obszarem nieba i ziemi. Charakter tych bóstw zwykle odzwierciedla ambiwalencję połączenia obu wspomnianych obszarów.
Bóstwa atmosferyczne mogą istnieć odrębnie od siebie, krystalizując się w figury związane z konkretnymi zjawiskami (deszcz, burza, wiatr), a wtedy w kanonie obrazowania pojawiają się wraz z adekwatnymi dla danego zjawiska symbolami i emblematami. Niełatwe do obrazowania, nieco abstrakcyjne bóstwa wiatru na ogół przedstawia się z emblematami pokrewnych bóstw burzowych bądź w ich towarzystwie.
WODA
Początki życia sytuowane są w wodzie, bowiem wciąż z wody zawartej w ciele kobiecym wyłania się nowe życie ludzkie. Statua autorstwa Germaine Richier Woda obrazuje związki między wodą, kobietą i antycznym dzbanem, jakie możemy odnaleźć w kultach związanych z Izydą, co umożliwia przychylenie się do interpretacji tej postaci jako kobiety będącej źródłem i opiekunką tak wody jak i życia. Z drugiej strony, ponieważ postać kobieca jest bez głowy, możemy także odebrać dzieło jako krytyczną aluzję odnoszącą się do identyfikowania kobiety z ciałem (pozbawiona głowy kobieta-dzban), co odnajdujemy w klasycznej greckiej filozofii, szczególnie u Platona i Arystotelesa. Obaj postrzegają kobietę jako pojemnik nie mający nic wspólnego z nowym życiem, będący tylko „inkubatorem” dla dziecka stworzonego i ulokowanego w niej przez mężczyznę.
Niemniej jednak nawet grecka mitologia, gdzie mężczyzna stał się głównym bogiem olimpijskiej hierarchii, była naznaczona archaicznym szacunkiem dla wody. Ciągle istniała najwyższa moc rzeki Styks, niemniej możemy znaleźć również pozytywne odniesienia do wody jako źródła życia i najważniejszego elementu we wczesnej greckiej filozofii, szczególnie u Talesa z Miletu. Zgodnie z jego poglądami, woda odgrywała rolę arché, była pierwszym pośród elementów, źródłem wszystkiego – przepastnym łonem. Oczywiście z czasem możemy zauważyć zmiany w hierarchii żywiołów i ich wartościowaniu. Jak uważa Lloyd, to właśnie w Grecji kobiecości przyporządkowano wilgoć i zimno (oraz lewą stronę i dół) i zaczęto je negatywnie oceniać. Natomiast to, co określano jako suche i ciepłe (oraz prawą stronę i górę) wiązano z męskością i waloryzowano pozytywnie. Ten proces, o którym opowiada Llyod, podsumował Platon uznając kobietę za istotę niższą i podległą mężczyźnie. Konkluzja ta przewija się przez całą historię myśli europejskiej. Argumentacja platońska oparta jest na opozycji jedności i wielości, umysłu i ciała, formy i materii, rozumu i zmysłów, stałego i zmiennego; pierwsze człony przypisywano mężczyznom, drugie – kobietom. Dualizm ten był ugruntowywany w nowożytnej filozofii europejskiej przez wieki, nawet Hegel używa argumentów o wyższości mężczyzn, które przypominają te Platońskie z Timajosa (trwałość, niezmienność i uniwersalność mężczyzny; ciągła zmienność, zmysłowość i jednostkowość kobiety).
OGIEŃ
Ogień przejawia się w wybuchu wulkanu, jasności słońca, błyskawicy, pożarze, czy jako płomień paleniska. I chociaż tak różnorodny, to jednak nie daje się sprowadzić do żadnego z fenomenów, zachowuje zawsze te same, rozpoznawalne jakości. Poszukiwanie tych specyficznie ogniowych jakości zajmowało pierwszych filozofów i niezależnie od tego, czy twierdzili, że żywioły są czymś prostym, czy raczej złożonym, odnajdywali podobne określenia ognia. Pitagoras wymieniając części światła wskazuje na ciepło, suchość, lekkość i szybkość, dla Empedoklesa ogień jest jasny i ciepły, Arystoteles wskazuje na jakości gorąca i suchości, definiuje ogień jako nadmiar gorąca. Okazuje się zatem, że tym, co decyduje o naturze żywiołu, odróżniając go od innego, są czyste jakości i chociaż nie dają się oddzielić od zjawiska, to one decydują o treści doświadczenia. Z tego powodu Emmanuel Lévinas nazwie żywioły treścią bez formy, ich czysta jakość nie potrzebuje, według filozofa, żadnej podtrzymującej substancji, napisze: „Jakość ukazująca się w żywiole jest jakością, która niczego nie określa.
Ogień w postaci światła emituje ciepło i jasność, ale równie dobrze może pochłaniać jako rozżarzona lawa. Przez fakt gwałtowności i zaskakującej mocy, z jaką się przejawia, nie pozwala się do końca posiąść i kontrolować, pokonuje fizyczne bariery, znosi granice, a to uprzytamnia człowiekowi kruchość jego egzystencji. Zdziwienie, jakie wzbudza aktywność ognia, jest tym samym, z którego rodzi się namysł filozoficzny. Jest to zdziwienie odkrywające inność żywiołu, objawia fakt, że ogień nie pozwala się posiąść tak samo jak posiada się rzecz, że nie daje się prezentować, ukazywać z jakiejś strony. Ową obcość żywiołu, a zarazem fakt bycia w jego stałej bliskości odczuwał archaiczny człowiek. On też podejmuje wysiłek oswojenia ognia, nadania mu ludzkiej, czyli kulturowej określoności i tak wyróżniając słońce, jako tajemnicze i pełne mocy nazywa je bóstwem.Podziel się swoją opinią o tej książce.. Opinie naszych czytelników: 2014-12-15 - Eteryczna Przejawem braku estetyki byloby pominiecie tak wspanialej publijacj!