Dziedziny :
· [1]
· [1]
· [1]
· [2]
· [7]
· [6]
· [1]
· [1]
· [4]
· [6]
· [6]
· [2]
· [3]
· [1]
· [1]
· [2]
· [14]
· [3]
· [3]
· [1]
· [3]
· [10]
Rozstrojone umysły. Historie chorych i dzieje chorób Dziedzina: Zdrowie i medycyna Autor: Douwe Draaisma Tłumacz: Ewa Jusewicz-Kalter Tytuł oryginału: Ontregelde geesten. Ziektegeschiedenissen Seria: Biblioteka Myśli Współczesnej Miejsce i rok wydania: 2009 Wydawca: PIW Liczba stron: 234 Wymiary: 14x20 cm ISBN: 978-83-06-03116-4 Okładka: Miękka Ilustracje: Tak Cena: 44,90 zł (bez rabatów)
[ Pozycja niedostępna ] Opis Kiedy mówimy o chorobie Alzheimera lub o chorobie Parkinsona, nie zastanawiamy się nad tym, że za ich nazwami kryją się jacyś badacze z krwi i kości. To oni sprawili, że ludzkie cierpienia zostały zdefiniowane i przestały być bliżej nieokreślonym zaburzeniem ludzkiego zachowania. Holenderski historyk psychologii Douwe Draaisma rekonstruuje życie dwunastu lekarzy i psychiatrów, badaczy mózgu i umysłu, którzy użyczyli swych nazwisk rozmaitym zespołom chorobowym. W jego książce ożywają postacie i dorobek Jamesa Parkinsona, Alois’a Alzheimera, Sergiusza Korsakowa czy Hansa Aspergera.
Niezwykle barwny styl Douwe Draaismy sprawia, że jego książkę czyta się jak powieść sensacyjną. Równie istotne jest jednak to, że jej szeroka perspektywa historyczno-humanistyczna pobudza do refleksji nad obecnym miejscem badań naukowych w dziedzinie medycyny.Fragment lub streszczenie POŚMIERTNY SPACER PHINEASA GAGE’A
SYNDROM GAGE’A
„THIS MELANCHOLY AFFAIR”
Opowieść ta należy do klasyki literatury neurologicznej. W lecie 1848 roku dwudziestopięcioletni Phineas Gage pracuje na budowie kolei w amerykańskim stanie Vermont. Jest brygadzistą w zespole robotników, którzy muszą tak przygotować teren, by można ułożyć tory kolejowe w prostej linii. Niedaleko miasteczka Cavendish drogę zagradza duża skała. Gage postanawia ją wysadzić, stosując zwyczajowo przyjętą metodę działania. Wydaje polecenie, aby wywiercić otwór, po czym wypełnia go do połowy materiałem wybuchowym. Następnie umieszcza tam zapalnik z lontem. Aby zwiększyć siłę eksplozji, wywiercony otwór z umieszczonym w nim prochem zatyka się piaskiem. Gage ubija ten piasek za pomocą żelaznego pręta, który osobiście zamówił u kowala. Ten spiczasty pręt waży blisko sześć kilogramów, jego długość wynosi ponad metr, a średnica trzy centymetry.
Późnym popołudniem 13 września sprawy przybierają niefortunny obrót. Wsypawszy proch do otworu, Gage słyszy za plecami wołanie. Na chwilę odwraca uwagę, od wykonywanej czynności, spogląda wstecz przez prawe ramię, po czym zaczyna ubijać prętem materiał wybuchowy, mimo że nie został jeszcze zasypany piaskiem. Ładunek wybucha mu prosto w twarz. Pręt przebija lewy policzek i podstawę czaszki, wypycha niemal z oczodołu lewe oko, przelatuje przez przednią część mózgu i kości czaszki na zewnątrz, po czym upada trzydzieści metrów dalej – „stuck in the road”.
Ku osłupieniu współpracowników, Gage nie ginie na miejscu, traci jedynie na chwilę, przytomność. Po paru minutach odzyskuje mowę. Koledzy pomagają mu wejść na ciągnięty przez woły wóz i zawożą go do Cavendish. Podczas podróży Gage siedzi prosto, opierając się o przednią ścianę wozu, i zapisuje coś jeszcze w swoim notatniku. Jednego z mężczyzn wysłano przodem konno, aby uprzedził miejscowego lekarza, doktora Harlowa. Posłaniec spotyka po drodze pastora Freemana. Usłyszawszy, co się wydarzyło, pastor dołącza do orszaku, spodziewając się, że jego obecność będzie pożądana. O piątej tabor z rannym dociera do hotelu, w którym mieszkał Gage. Samodzielnie schodzi on z wozu, siada na werandzie, oczekując przybycia lekarza.
Pierwszy przybywa doktor Williams z pobliskiego Proctorsville. Już ze swojego powozu dostrzega raną w głowie ofiary; otwór w czaszce o średnicy około czterech centymetrów, przez który wyraźnie widać pulsujący mózg. Gage wita go słowami: „Doctor, here is business enough for you”. Sam opowiada, jak doszło do wypadku. Williams nie dowierza, że można przeżyć taki uraz. Brzegi rany sterczą do góry, jakby przeciągnięto przez nią od spodu jakiś trójkątny przedmiot. O szóstej przybywa również Harlow. Razem pomagają Gage’owi wejść po schodach do pokoju. Wkładając dwa palce wskazujące, z dołu i z góry do rany. Harlow upewnia się, że sięga na przestrzał, czubki jego palców stykają się bowiem ze sobą. Usuwa odłamki kości, większe z nich przykłada do czaszki i opatruje ranę. Gage oznajmia, że koledzy nie muszą go odwiedzać, ponieważ za parę dni ma zamiar znowu spotkać się z nimi w pracy.
Jego optymizmu nie podziela żaden z doktorów, pastor ani miejscowy stolarz, który pojawia się od razu w celu zdjęcia miary, aby trumna Gage’a była „in readiness to use”. Jednakże pacjent bez problemu przeżywa noc. Następnego ranka odczuwa ból i mówi z nieco większym trudem, ale wszystkich rozpoznaje i dopytuje się, kto zastępuje go w pracy. Trudności pojawiają się dopiero parę dni później. Nieuniknione infekcje i ropnie doprowadzają go na krawędź śmierci. Zaczyna majaczyć i na kilka dni zapada w śpiączkę. Organizm Gage’a pokonuje jednak również te komplikacje pourazowe. Pacjent stopniowo odzyskuje siły. Po dwóch miesiącach zostaje uznany za zdrowego. Jedyne pozostałości po wypadku to niewidome lewe oko oraz wyczuwalne zagłębienie w czaszce. W końcu listopada Gage powraca do rodzinnej miejscowości, Lebanon.
Gage odzyskał nawet swój pręt. Pastor Freeman nie mógł uwierzyć, że naprawdę przeleciał on przez czaszkę ofiary. Odczekawszy, aż lekarze pomogli poszkodowanemu przejść z werandy do pokoju, pojechał na miejsce wypadku. Pracownicy, którzy znaleźli pręt, opłukali go w strumieniu i oparli o ścianę szopy na narzędzia. W pisemnym zeznaniu, o które poproszono później również innych świadków, pastor zameldował, że pręt wciąż jeszcze sprawiał wrażenie tłustego, „and was so to the touch”. Pręt zwrócono Gage’owi, razem z innymi należącymi doń narzędziami. (...)
Przypadkiem tym zainteresował się również świat medycyny. Trzy miesiące po wypadku Harlow opublikował artykuł w „Boston Medical and Surgical Journal” zatytułowany Passage of an iron md through the head. Zrelacjonował w nim prawdopodobną drogę, pręta przez mózg, komplikacje, jakie się wywiązały w odniesionych ranach oraz proces dochodzenia do zdro wia. Wyrażany przez kolegów sceptycyzm – czy ten wiejski doktor rzeczywiście jest całkowicie pewny, że pręt przeleciał przez głowę? – został zgaszony kiedy głos zabrał Bigelow, który w przyszłości miał objąć funkcję wykładowcy w Harvard Medical School. Bigelow poprosił Harlowa o zgromadzenie jak największej liczby zeznań złożonych pod przysięgą: od pastora, od pierwszego lekarza przybyłego na miejsce, Williamsa, od właściciela hotelu, Adamsa. Polecił również, aby przysłano mu pręt, a po pewnym czasie zaprosił Gage’a do Bostonu. Tam 10 listopada 1849 roku przedstawił go w Boston Society for Medical Improvement. W doświadczalnym modelu czaszki Bigelow wywiercił dwie dziury, aby zademonstrować, że pręt mógł przelecieć przez mózg, nie naruszając nerwu twarzowego. Wizytę Gage’a wykorzystano również w celu wykonania odlewu jego głowy.
Wyraźnie widać na nim dziurę znajdującą się w górnej części czaszki. Na prośbę Bigelowa Gage podarował swój pręt muzeum przy Massachusetts Medical College. Jednak niedługo potem poprosił, aby mu go zwrócono. Wiązał z nim pewne plany.Podziel się swoją opinią o tej książce..