Dziedziny :
· [1]
· [1]
· [1]
· [2]
· [7]
· [6]
· [1]
· [1]
· [4]
· [6]
· [6]
· [2]
· [3]
· [1]
· [1]
· [2]
· [15]
· [3]
· [3]
· [1]
· [3]
· [10]
Tiara i korona. Powieść historyczna (2 tomy) Dziedzina: Powieści i powiastki Antykwariat (stan: 0 sztuk)Autor: Teodor Jeske-Choiński Seria: Biblioteka Karola Miarki Miejsce i rok wydania: Katowice 1968, wyd. II Wydawca: Wydawnictwo Śląsk Liczba stron: 345+340 Wymiary: 12x19 cm Okładka: Miękka Ilustracje: Nie Cena: 26,00 zł (bez rabatów)
[ Pozycja niedostępna ] Opis Grzegorz VII i Henryk IV należą do tych postaci historycznych, o które namiętność stronnicza stacza dotąd bój zacięty. Zwolennicy prymatu władzy świeckiej uważają sobie za obowiązek, tak samo dziś, jak niegdyś; w jedenastym stuleciu, potępić papieża - zwolennicy prymatu Kościoła odsadzają cesarza od czci i wiary.
Niewielu autorom przyszło na myśl postawić się na stanowisku dwóch mężów, z których każdy był wcieleniem i obrońcą idei historyczne j, wniknąć w ich psychologię, zbadać źródło i pobudki sporu i charaktery osób, biorących w nim żywy udział.
A tylko na tle pewnej epoki rysuję się wypukle tej epoki postacie wybitne, tylko w oświetleniu zwyczajów i obyczajów, pojęć i dążności danej chwili widzi się dokładniej aktorów tej chwili.
Chwila, w której szalał spór pomiędzy Grzegorzem VII a Henrykiem IV, nie była ani jasna, ani spokojna. Wszystko się w niej kłębiło, gotowało, huczało jak w kotle pełnym ukropu. Tworzyły się właśnie nowe pojęcia i wyobrażenia, odległych przyczyn skutki, tworzyły się nowe formy społeczne, nowe zwyczaje i obyczaje. Co było, co ludzie nazywali dotąd prawem i prawdą, rozprzęgało się, zapadało, traciło swą dawną moc, a nowe podwaliny życia społecznego chwiały się jeszcze niepewne, nieoparte na trwałych, uznanych powszechnie zasadach.
W takich czasach przybiera wszelki spór mocarzy tej ziemi rozmiary burzy. Rozwaga, sprawiedliwość, bezstronność milkną, ustępując miejsca ślepemu gniewowi rozpętanych namiętności. Strony walczące z sobą nie przebierają w środkach.
Zaślepieni namiętnością nie widzieli, nie chcieli widzieć, przyjaciele Grzegorza i Henryka, iż jeden i drugi mieli ze swojego stanowiska słuszność. Słusznie bronił Grzegorz wolności Kościoła - słusznie stał Henryk przy odziedziczonych przywilejach.
Zarzucają Henrykowi wesołe życie. Było tak w istocie. Młody, bardzo urodziwy, bardzo rycerski, gorącego temperamentu władca nie stronił od miłości, wina i zabawy, ale miłość i wino lubili prawie wszyscy znakomitsi wojownicy, nie pominąwszy nawet tych, których czczono powszechnie, jak Karola Wielkiego i innych. Połowa zresztą winy za hulaszczość Henryka spada na jego niesumiennych wychowawców.
To wesołe usposobienie Henryka w połączeniu z hojnością i wiernością w przyjaźni sprawia, że sympatia przeciętnego czytelnika stoi po stronie jego. Był człowiekiem z ciała i krwi, zwykłym śmiertelnikiem z wszystkimi wadami i cnotami ludzkimi. Żył, bawił się, błądził, grzeszył i cierpiał jak człowiek i dlatego przebacza mu człowiek żywy wybryki jego temperamentu.
Pod każdym względem wyżej od niego stał Grzegorz, asceta, rozebrany z wszelkich namiętności doczesnych, kapłan, wpatrzony tęsknym okiem w niebo, genialny reformator, oddany całą duszą swojej idei. Jak orzeł nad skalami i rozpadlinami, tak unosił się papież nad nędzą i brudem tej ziemi, ale właśnie dlatego wydaje się jego postępowanie czasami zbyt surowe, bezwzględne. Wydaje się, w rzeczywistości bowiem tak nie było. Reformator tej miary, co Grzegorz, nie może być zbyt pobłażliwy. Grzeszyłby przeciw swojemu posłannictwu, gdyby się okazał słaby.
Człowiek jednak przeciętny nie lubi takich olbrzymów. Spogląda na nich z uwielbieniem, ale z uwielbieniem chłodnym, z jakąś trwogą, upokorzony ich wielkością. Trzeba być samemu orłem, aby odczuć, zrozumieć orła.
Wyjaśnieniem powyższym uważałem za konieczne poprzedzić moją „Tiarę i Koronę”, ciasnota bowiem stronnicza zarzuciła mi przekrzywienie faktów na niekorzyść Grzegorza. Będąc katolikiem nie tylko z chrztu, ale także z przekonań i sympatii osobistych, nie mogłem mieć zamiaru ani chęci obniżenia wartości męża, który należy do najbardziej zasłużonych władców. Z tego jednak nie wypływa, abym powtarzał za wrogami Henryka wszystkie plotki i oszczerstwa i robił tendencyjnie „czarnym charakterem” nieszczęśliwego cesarza za to, że bronił przywilejów, które uważał szczerze za swoje prawo. Mógł się mylić, ale mylił się uczciwie, bo wierzył w boskość korony - postępował niewątpliwie zbyt gwałtownie, zbyt porywczo, ale w dwudziestym szóstym roku życia nie bywa nawet geniusz mężem dojrzałym, spokojnym, zwłaszcza gdyby się znalazł w takim położeniu w jakim był Henryk, osaczony zewsząd przez sforę rokoszan i niewdzięcznych zdrajców.
Odtwarzając w formie artystycznej spór Grzegorza z Henrykiem, starałem się być przedmiotowy - o ile to w mocy - sprawiedliwy dla obu stron. Pełny, do prawdy zbliżony obraz danej epoki jest tak samo celem powieściopisarza historycznego, jak historyka w ścisłym znaczeniu - tak samo artysty, jak uczonego. Tego beletryści katoliccy, zwłaszcza niemieccy, nie chcą zrozumieć i dlatego są ich dzieła sztuki zwykle pamfletami.
Teodor Jeske-ChoińskiPodziel się swoją opinią o tej książce.. Opinie naszych czytelników: 2005-07-27 - kasia_24 książke czyta się jednym tchem ....polecam
2005-12-24 - Katolik Mimo że jestem katolkiem bardzo mi się podobna ta powieść.