Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… Przemek K. - Otwartość-zamknięcie Przy okazji ostatniej rocznicy powstania Solidarności wiele mówiło się o wolności, zwykle w tonie -- wolności nie było, a teraz jest. Tymczasem codzienne doświadczenie podpowiada mi, że wolność nie jest wartością zero-jedynkową, że ani kiedyś nie było absolutnej niewoli, ani teraz nie ma absolutnej wolności. Nie wiem, gdzie miałbym postawić próg, przy stopniowaniu wolności, by przeciwstawić sobie wolność i niewolę. Jak ktoś myśli, że łatwiej to zrobić, gdy nie rozważa się ludzkiej perspektywy, ale powiedzmy narodową, to i tu nie jest to takie oczywiste. Przynajmniej nie w kontekście przemian Solidarności, nawet jeśli po roku 1989 ograniczenia naszej suwerenności znacznie się zmniejszyły. Zacząłem od wolności, ale podobna sprawa jest (moim zdaniem), z otwartością społeczeństwa i tolerancją. Tolerancję i otwartość można stopniować, ale nietolerancja i lęk przed obcością nie dadzą się (moim zdaniem) zupełnie wyeliminować. Zresztą zawsze istotnym pytaniem praktycznej, życiowej etyki, jest odróżnienie czynników i obiektów krytyki obiektywnie słusznych, oraz tych 'sztucznych'. Znane mi osoby pragnące nie dozwolić do przyznanie praw homoseksualistom, na przykład, uważają że ten podział nie ma nic ze sztuczności, że to słuszna obrona społeczeństwa przed wielkim niebezpieczeństwem. Uważam, że jest ich kolosalnym błędem zupełne nie włączanie w tok własnego rozumowania i nieprzyjmowanie do wiadomości, że ludzka wolność także stanowi wartość. Ale, słuchając ich argumentacji nigdy nie wiem, czy sam nie popełniam podobnego błędu, dając się owładnąć jakimś lękom. Albo czy moja "odwaga" w dozwalaniu innym na wyrażanie ich wolności, nie jest przypadkiem błędem. Zawsze pozostaje tu niepewność. Zresztą pisze się o dyskryminacji z powodu płci, rasy, orientacji seksualnej, religii itd., ale często nietolerancja związana jest zwyczajnie z nadchodzącymi modami. Myślę, że konformizmu i społecznego odrzucenia wynikającego z akceptacji, czy nieakceptacji aktualnych mód, nie traktowalibyśmy poważnie. Ale trwają one w społeczeństwach, które cechują się daleko posuniętą tolerancją, być może zastępując tam inne formy "zamknięcia". Kierowanie się prawami człowieka? Ależ to bardzo piękne. Problem polega na tym, że i prawa człowieka czyta się i interpretuje zgodnie z aktualnymi modami. Wymagają one pewnej kultury, a więc i uprzedniej nauki. I może jeszcze większym problemem jest to, że prawa człowieka, jako temat nośny, popularny i "dobrze widziany", stały się nie tylko celem działalności polityków, ale także środkiem na drodze, do czytsto politycznych celów. Mogę się obawiać, że należy się spodziewać spadku ich prestiżu.
Autor: Przemek K. Dodano: 02-09-2005
Reklama
AstralStorm - Wszystko pięknie, ale... Autorka tekstu zdaje się nie zauważać, że tworzenie grup jest naturalne dla gatunku ludzkiego, a pierwszą zasadą tworzenia grupy jest jej odmienność. Dodajmy, że aby przyciągnąć członków i niszczyć przeciwników, wiele grup twierdzi, że są lepsze od innych. A stereotypów i tak nie można uniknąć, chyba że nagle wszyscy na świecie zaczną bardziej myśleć, a mniej kierować się emocjami względem przedstawicieli jakichś grup. Hegemonia większości to osobna sprawa i tu zgadzam się z autorką, ale problem jest chyba nie do uniknięcia. Konformizm zdaje się być cechą charakteru.
Autor: AstralStorm Dodano: 02-09-2005
Przemek K. - Konformizm chyba można regulować... Po niedawnym powrocie z Francji musiałem odpowiadac na głupie pytania, typu jak ludzie się ubierają na ulicach (jakaś wiara w "paryski szyk", jakby moda nie była dość podobna wszędzie). Ale jednak pewną różnicę dostrzegłem. Otóz wyraźnie więcej niż w Polsce osób pozwalało sobie na oryginalność stroju. Tu nie chodzi o pieniądze, bo nie były to kreacje drogie. Chodzi o to, że zauważalny odsetek (choć wciąż niewielka mniejszość) pozwalał sobie na bardzo indywidualny, nonkonformistyczny styl. Konformizm zapewne jest cechą charakteru, ale nie sposób nie dostrzec, że społeczeństwa są różne, i że siła oddziaływania konformizmu jest różna. I że decyduje nie o tym jakieś genetyczne dziedzictwo, ale wyraźnie warunki społeczne. Nie wierzę w pełną i absolutną tolerancję, a nawet w tolerancję pełną w danym zakresie etycznych zasad. Ale wierzę, w tolerancję i otwartość większą niż ta w Polsce.
Autor: Przemek K. Dodano: 05-09-2005
Beata - Potrzeba przynaleznosci To chyba utopia. Trudno sobie wyobrazic spoleczenstwo otwarte w ktorym jedynym wspolnym mianownikiem byloby prawo. Ludzie maja potrzebe przynaleznosci do grupy z ktora sie idendyfikuja i ktora zapewnia im poczucie bezpieczenstwa. Potrzebuja konformizmu i oparcia w dobrze im znanych obyczajach, religii, zachowaniu. Jedyne spoleczenstwo otwarte jakie potrafie sobie wyobrazic to takie w ktorym te grupy bylyby tolerancyjne wobec siebie nawzajem. Ale na pewno by istnialy. Istnieja obecnie w krajach podobno bardziej "otwartych" niz Polska, we Francji, w Wielkiej Brytanii, w Stanach Zjednoczonych. I czesto nie lubia sie miedzy soba. Mam wrazenie ze pewien nonkonformizm odziezowy, ktory zauwazyl Przemek K we Francji, jest wyrazem nie indywidualizmu, ale przynaleznosci do grupy ktora wlasnie w taki sposob sie ubiera : artysci, rezyserzy, rasta i rozne grupy pochodzenia afrykanskiego, "gotycy", "fashion victim".
Autor: Beata Dodano: 05-09-2005
Geno-typ - Ku różnorodności Nie da się uniknąć sytuacji, w której spotkanie różnych kultur w formie długiego, kilkupokoleniowego i bezkonfliktowego oddziaływania, zuboży owe kultury. Nie sądzę, że jest to dobry kierunek. Wspomniana w artykule globalizacja jest o tyle niebezpieczna, że utrudnia zachowanie odrębności kulturowej. Właściwie to uniemożliwia przeniesienie realiów np. świata bliskowschodniego w świat zachodnioeuropejski bez szkody dla pierwszego. Problem tkwi w ogromnych różnicach w postrzeganiu, chociażby przestrzeni, ugruntowanych zachowaną dotychczas długotrwałą odrębnością. Weźmy pod uwagę architekturę, ukształtowaną poprzez specyficzne warunki klimatyczne i obyczaje społeczne, która ma wszak ogromny wpływ na życie człowieka. Obecnie panuje tendencja hamująca tradycje budowlane i kierująca sie kryterium ekonomicznym i utrzymania poziomu zaawansowania technologicznego. Dopóki jest to usprawiedliwione właściwym zakorzenieniem w tradycji społeczności korzystającej z przestrzeni, to działa stymulująco na społeczność - tak jakby życzyła sobie i innym autorka artykułu. Obawiam sie jednak, że owo kryterium ekonomiczne nie hołduje tradycji. Czyli idąc myślowo "na skróty" - mam pieniądze, więc stać mnie na pałacyk japoński w ogrodzie w domu, bo chcę się poczuć klimat Japonii. To przykład, ale obrazuje to co obserwuję. W tym kontekście idea społeczeństwa otwartego, nastawionego na indywidualny rozwój i preferencje jest bardzo chybiona. Ludzie odrębnych kultur szalenie się różnią, a wytworzenie uniwersalnego modelu kulturowego jest koncepcją bardzo mglistą i odległą. Niestety próby przezycia wielu żyć w jednym są niejako wpisane w naturę człowieka. Ma nieposkromiona potrzebę drążenia i poszukiwania i to należy zapewnić jednakże dbając o ową odrębnośc kulturową, czemu z pewnością nie służy wysnuta powyżej koncepcja w zestawieniu z przytoczonymi tekstami.
Autor: Geno-typ Dodano: 08-10-2005
Radek - Utopia prowadzaca do tragedi Artykuł bardzo słaby. Autorka przedstawia swoją utopijną wizję społeczenstwa, nie mającą nic wspólnego z prawami natury, którą z łatwością można obalić. Jest to idea o tyle utopijna, że nigdy na obecnym stopniu ewolucji nie sprawdziła by się w praktyce a wręcz doprowadziłaby do tragedii. (juz dziś możemy obserwować efekty mieszania się kultur np. we Francji lub byłej Jugosławi, gdzie w tej drugiej nie da się zapanować nad ludzmi, ponieważ współistnieje w mniej więcej równej proporcji religia chrześcijańska i muzłumańska. W Bośni i Hercegowinie wybuchła wojna, ponieważ "wymieszały" się trzy grupy etniczne - Serbowie, Chorwaci i Bośniacy.) Pisze Pani z ironią, że "dzielono już ludzi ze względu na płeć, preferencję seksualną, wyznanie, rasę, kolor skóry, narodowość itd..." Sugeruje Pani, aby przestać dzielić ludzi: w takim razie idąc dalej tym tropem - nie rozróżniajmy już pospolitych przestepców od ludzi "normalnych", nie rozróżniajmy ludzi samolubnych, kierujących się własnym dobrem na szkode większej grupy od ludzi którzy poświęcaja życie dla dobra ogółu. Dalej pisze Pani o społeczeństwie, w którym każdy może dokonywać życiowych wyborów całkowicie dowolnie. Co jednak z ludzmi, którzy dokonają "złych" wyborów i będą działali na szkode ogółu? Czy też bedziemy musieli ich "tolerować"? Problem polega na tym, że nie powinniśmy się kierować dobrem jednostki, lecz dobrem ogółu. Kiedy przyjmiemy taki postulat Pani idea staje się zupełnie chybiona, ponieważ w społeczeństwie przedstawionym przez Panią jednostka jest postawiona ponad ogół. Cytat: "Konformizm i nietolerancja to dwie strony tej samej monety" Dokładnie tak, jednak czasem konformizm i nietolerancja jest niezbędna, ponieważ nie wierze, że będzie Pani "tolerowała" np. sąsiada alkoholika i narkomana, ktory nie bedzie się z tym ukrywał,lecz publicznie manifestował jaki to on jest "inny" od wszystkich. Jaki wpływ bedzie miało takie zachowanie na młode dzieci, ktore jeszcze nie mają wyrobionej opini o świecie? Sugeruje pani ze moze istnieć z powodzeniem społeczeństwo wielokulturowe. Nic bardziej mylnego Jesli mamy kulture X, sprzeczna z kultura Y i kulture Y, sprzeczną z kulturą X, nie powinniśmy na siłę probować ich "połączyć", ponieważ wtedy właśnie różnorodność zaniknie, a nie jak Pani sugeruje - bedzie ta różnorodność istniała i bedzie równouprwniona. Cytat: "Wprowadzając takie różnice, czy w jakikolwiek sposób ograniczając ludziom wybór spośród wielu różnorodnych możliwości, stwarzamy jednostki nieprzystosowane" Ja proponuje bardziej przyziemną definicję jednostki "nieprzystosowanej": jest to taka jednostka, która nie potrafi zaakceptować praw natury, ktora nie widzi świata jako organizmu funkcjonującego jako całość (w ktorym każdy element jest inny i pełni inną funkcję w całości) lecz jest przekonania o swojej indywidualności (mimo, że tak naprawde jest ogniwem w tym ogrmonym tworze). Podsumowując: 1. Aby "naprawić" dzisiejszy świat nie potrzebujemy skrajnie liberalnych, utopijnych idei, kompletnie nieprzydatnych w praktyce, jak ta przedstawiona przez autorke. Potrzebujemy heroizmu, dzialania dla dobra ogółu, czasem niestety "dyskryminując" jednostki. 2. Prawdziwa różnorodność kultur nie polega na tym, aby wszystkie istniały razem (ponieważ zanikną z czasem), lecz osobno jedna od drugiej. Wtedy możemy w pełni podziwiać i kochac rózne, rzadzące się swoimi prawami kultury.
Autor: Radek Dodano: 15-12-2005
mendziulka - hmmmm W artykule jest wyraźnie stwierdzone, że nie należy dzielić ludzi ze względu na jakieś "sztucznie" nażucone powody, czyli przede wszystkim gdy nie krzywdzą oni innych. Nie ma w artykule nic na temat tego, aby nie stosowac sankcji wobec osób, które krzywdzą innych. Jeśli ktoś wyciąga taki wniosek z tego artykułu, to znaczy, że albo go nie czytał albo nie zrozumiał. Ponadto z tego, co mi wiadomo to nikt jednoznacznie nie uargumentował jak dotąd, czy należy patrzeć na społeczeństwo z perspektywy jednostek czy całości. W artykule znajduje się argumentacja za perspektywą patrzenia z perspektywy indywiduów, ale nie ma jednocześnie argumentacji, która negowałaby perspektywę społeczeństwa jako całości. Wręcz przeciwnie jest to pokazanie, jakie korzyści może przynieść perspektywa jednostki zarówno dla pojedyńczych ludzi, jak i całości społeczeństwa. Jeśli chodzi o współczesne (ale nie potoczne) rozumienie pojęcia tolerancji, to nie zakłada ono szerokiego jej traktowania, czyli przede wszystkim tolerancja nie rozciąga się na osoby, które same są nietolerancyjne(paradoks tolerancji, który mógłby doprowadzić do jej samounicestwienia), jak również na osoby, które krzywdzą innych. Ponadto związane z tą kwestią pojęcie dyskryminacji też stwierdza, że dyskryminujemy kogoś, gdy pozbawiamy go pewnych praw z jakiś nieuzasadnionych racjonalnie powodów. W artykule nie ma też nic o łączeniu kultur na siłę, ale ewentualnie o korzystaniu z pozytywnych rozstrzygnięć innych kultur. Ponadto artykuł dotyczy głównie różnorodności, które już istnieją w ramach naszego społeczeństwa, zróżnicowanie płciowe, religijne, ze względu na orientację seksualną. Jak już wspomniałam nikt jednoznacznie nie rozstrzygnął czy wizja społeczeństwa jako całości organicznej czy społeczeństwa jako zbioru indywiduów jest najlepsza, ale na pewno rozstrzygnięto, że prawa kulturowe nie są prawami natury. Kulura narzucając społeczeństwu zbyt sztywny zestaw reguł(nie mylić z prawami natury) tworzy jednostki nieprzystosowane. Ponadto jednostka oczywiście stanowi element takiego zbioru, jak społeczeństwo, ale element, który przyjmuje nie tylko wpływy z tego społeczeństwa, ale również aktywnie wpływa na społeczeństwo i tworzy je. W artykule nie ma skrajnie liberalnych opinii, chociaż są liberalne, ale jak dotąd nikt nie obalił liberalizmu jako pewnej koncepcji. I liberalizm napewno nie jest utopijny i nie przydatny w praktyce. Społeczeństo, które dyskryminuje jednostki działając dla dobra ogółu może być również społeczeństwem totalitarnym. Wspominałam już pokrótece o definicji dyskryminacji. Prawa kultury mogą i ulegają zmianom wraz z rozwojem wiedzy i zmianami potrzeb ludzi(potrzeb nie nastawionych na krzywdzenie innych).
Autor: mendziulka Dodano: 15-12-2005
Radek - Odpowiedz Cytat: "W artykule jest wyraźnie stwierdzone, że nie należy dzielić ludzi ze względu na jakieś "sztucznie" nażucone powody, czyli przede wszystkim gdy nie krzywdzą oni innych" Odp: Co rozumie Pani pod pojęciem krzywdzenia innych? Mi się wydaje, że ogranicza się Pani do pojęcia fizycznej krzywdy. Ja mam na myśli bardziej krzywdzę nie fizyczną, lecz związaną z psychiką. Tak jak przykład narkomana ktory przytoczyłem powyżej. Przecież on wcale nie musi nawet dotknąć tych dzieci. CYtat: "Nie ma w artykule nic na temat tego, aby nie stosowac sankcji wobec osób, które krzywdzą innych" Odp: Jeśli rozszerzymy pojęcie krzywdy zgodnie z tym co napisałem wyżej to w takim razie gdzie będzie ta granica, ktora będzie wskazywala, ze ta krzywda jest czy jej nie ma. Otóż w praktyce wygląda to tak, że granica ta będzie różna dla różnych kultur i społeczności. Na przykład: Załóżmy, że istnieje hipotetyczna kultura X, która w jakimś okresie w roku wymaga od społeczności jakigoś konkretnego związanego z tradycją ubioru. Zyje ona wymieszana z inna kulturą Y, która do ubioru nie przywiązuje wagi. Dzieci kultury X chodząc ulicami i widząć mnostwo ludzi z kultury Y ubranych jak im się podoba, sami są nękani aby przestać przynależec do kultury X, i wybrać cos pomiedzy X i Y. Oczywiście rodzice kultury X w takim społeczeństwie o jakim marzyla by autorka, muszą tolerować kulturę Y i nie mogą nic narzucac swoim dzieciom, ponieważ będą posądzone o nietolerancję i o to że wychowują "nieprzystosowane" dzieci. Wniosek: kultura X przestanie w ciągu kilku pokoleń istnieć w takiej wyspecjalizowanej formie w jakiej istniała wcześniej. Człowiek nie może być wybitny we wszytkim, lecz tylko przecietnym. Może natomiat byc wybitnym w konkretnej dziedzinie. I o to nam właśnie chodzi. Cytat: "ale na pewno rozstrzygnięto, że prawa kulturowe nie są prawami natury. Kulura narzucając społeczeństwu zbyt sztywny zestaw reguł(nie mylić z prawami natury) tworzy jednostki nieprzystosowane" Kompletny nonsens, prawa kulturowe pochodzą od praw natury. Prawa te (kulturowe) są podłożem formowania się jednostki wyspecjalizowanej, może i "nieprzystosowanej" podług definicji autorki, ale tak jak powiedzialem wczoesniej - taka definicja jednostki nieprzystosowanej jaką chcialby autorka - jest chybiona. Cytat Geno-typ'a kilka postów powyżej: "Właściwie to uniemożliwia przeniesienie realiów np. świata bliskowschodniego w świat zachodnioeuropejski bez szkody dla pierwszego. Problem tkwi w ogromnych różnicach w postrzeganiu, chociażby przestrzeni, ugruntowanych zachowaną dotychczas długotrwałą odrębnością. Weźmy pod uwagę architekturę, ukształtowaną poprzez specyficzne warunki klimatyczne i obyczaje społeczne, która ma wszak ogromny wpływ na życie człowieka. Obecnie panuje tendencja hamująca tradycje budowlane i kierująca sie kryterium ekonomicznym i utrzymania poziomu zaawansowania technologicznego"
Autor: Radek Dodano: 16-12-2005
mendziulka - jak wyżej Podtrzymuję to co napisałam wyżej. Dotyczyło to również krzywdy psychicznej, a nie tylko fizycznej. Temat np. narkomana nie ma nic wspólnego ze "sztucznie" narzuconymi podziałami. Prawa kultury już dawno przestaly obowiązywać jako prawa natury(polecam literaturę antropologii kulturowej).
Autor: mendziulka Dodano: 16-12-2005
Pokazuj komentarze od najnowszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama