buauauaaahahaha nie mogę, rozkminiać i to z pretensją, że Jezus porównał ludzi do ryb. Autorowi W. ,weny kompletnie chyba zabrakło... Jezus był w towarzystwie rybaków i mówił obrazowo, tak, aby dokładnie zrozumieli jego intencje. Jezus dowoływał się do codzienności. To taka parabola, porównanie, przykład, przypowieść... znacie te słowa?

Drogi zdziwiony,

To jest ciekawy przykład z tym samolotem. Ale o ile trudno ustalić, co się działo na pokładzie, udało się wykryć niektóre nieprawidłowości, które miały swój udział w katastrofie (kontrola lotów i pilot używający innych jednostek miar, niewłączone urządzenia do wykrywania wysokości). Być może nie zawsze chodzi o to, by wszystko dokładnie opisać i określić.

Wydaje mi sie, ze taka postac wykreowali ewangelisci obserwujacy wlasne procesy rozwojowe swojego "ja".
Trzymanie sie schematow pierwotnych ludow z tak negatywnym pojeciem wlasnego "jag" dla jednostki i narodu dzisiaj, wiaze sie ze stanami niepokoju i depresji - brak dowartosciowania calosciowego obrazu spoleczenstwa, zaklocenie rzeczywistosci, niepowodzenie zwiazane z rozwojem. Mysle, ze zmiana oznaczenia pojec dla "ja" subiektu i objektu na pozytywne, dowartosciuje wlasciwosci spoleczenstwa co bedzie dostrzegane i wzmocnione przez otaczajacy swiat. Tak mysle.
Pozdrawiam Autorke i dziekuje za artykul.

Czy Wy wszyscy jesteście normalni? Czy ktoś z Was pamięta (i analizuje) wypowiedzi jakiegoś znajomego sprzed miesiąca lub roku? A dyskutujecie o wypowiedziach osoby sprzed 2 000 (słownie: DWÓCH TYSIĘCY) lat. Nie można ustalić co działo się w pewnym samolocie, który leciał i rozbił się stosunkowo niedawno (mimo nagrań wypowiedzi pilotów, badań bezpośrednio po katastrofie i wszelkich metod kryminalistyczno-archeologiczno-naukowych), a Wy POWAŻNIE traktujecie bazgroły zapisane i zmieniane tysiące razy (zakładając przy tym, że to wszystko w ogóle miało miejsce....). Ludzie... albo się leczcie... albo już nic Wam nie pomoże.... Chyba że macie za dużo czasu i nic do roboty....

jak nietrudno się zorientować: Jezus "ma wiele twarzy", swoim zachowaniem i wypowiedziami - jakie znamy z Ewangelii - dał podstawy do wielu interpretacji, i myślę, że Witwicki nie jest tu mniej wiarygodny od innych. Cokolwiek znaczą "opinie o 180 stopni różne" na temat natury osobowości Jezusa, zupełnie mnie nie dziwi, że istnieją. Miejmy nadzieję, że im więcej opinii znamy, tym lepiej rozumiemy samą postać (a zwłaszcza reakcje, jakie budzi).

czy 180% to bedzie 'prawie całkiem inaczej'?

Ona nie jest werbalna tylko doświadczalna a owe antypody to nie są żadni religianci. A na świadectwa nie dam sie nabrać, szczególnie racjonalistyczne odnośnie swego życia.

nic nie zrozumiałeś z tego b. dobrego esseju. Wspominając opracowania z "antypodów"
nic nie wnosisz oprócz werbalnej ambiwalencji.Krótko: 50 lat temu powiedziałem do mojej
matki katoliczki,że Jezus był schizofrenikiem.Za to zostałem wygnany z domu.

Fajnie autorka przedstawiła poglądy Witwickiego ale on dla mnie nie jest wiarygodny choćby dlatego, że w przypisach do dialogów Platona robi sobie z niego niemal bożka. Ponadto znam o 180% odmienne analizy osobowości Jezusa na podstawie tychże samych Ewangelii, które jawią mi sie jako równie prawdopodobne.Podejrzewam, że w dużej mierze Witwicki w swych psychologicznym badaniu ujawnia z siebie więcej niż z postaci, którymi się zajmuje.

jak również postać jego bohatera W. Witwickiego.
Pozdrawiam