Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.495.669 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 705 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Wiedza jest energią naszych czasów, ropą naftową naszego pokolenia.
Komentarze do strony Ołtarz sztuki profesora Bambi

Dodaj swój komentarz…
Arminius - Barbarzyńca w ogrodzie - I   4 na 4
"Igor Mitoraj, „Światło Księżyca"
W Krakowie na rynku obok ratusza leży inna "głowa" Mitoraja, wydrążona w środku pozwala zagłębić się w jej czeluść. Zwana jest przez autochtonów "mitorajka - srajka" - bo niejednokrotnie zdarzało się, że załatwiano tam swoje potrzeby fizjologiczne. Artysta - być może - chciał aby poprzez wniknięcie do jego dzieła odbywało się pełniejsze recypowanie jego sztuki, czy jednakże zależało mu na takim skatologicznej integracji dzieła i jego odbiorcy? Nie jestem wielkim wielbicielem twórczości Mitoraja ale fakt opisany powyżej wpisuje się w problem zasygnalizowany opowiadaniem. Jest bardzo wielu barbarzyńców w ogrodzie. Istota problemu sprowadza się do przyrastającego deficytu wrażliwości, delikatności, empatii oraz kultury bycia. W istocie rzeczy niniejszy tekst jak i poprzedni prof. Szyszkowskiej dotyczą tego samego - w swym jądrze - problemu. W konfrontacji z nim instynktownie chce się sięgnąć po wyrafinowane rozprawki Herberta, które ów - jakże przewrotnie - zatytułował "Barbarzyńca w ogrodzie". W gruncie rzeczy jednakże nie jest on żadnym wschodnioeuropejskim barbarzyńcą w ogrodzie zachodnioeuropejskiej sztuki. Jest dokładnie na odwrót.
Autor: Arminius  Dodano: 17-05-2014
Reklama
Arminius - Barbarzyńca w ogrodzie - II   2 na 2
Jednakże sięganiu po Herberta towarzyszy przykre uczucie pewnego dyskomfortu, za które odpowiedzialna jest - dosyć niespodziewana i śmiała - konkluzja postawiona w finale opowiadania. Bo za ów stan panoszącego się prostactwa odpowiedzialny jest - o ile dobrze zrozumiałem - formalizm kultury europejskiej (wyradzający się stopniowo w wulgarny materializm),dziecko syntezy cywilizacji antyczno - chrześcijńskiej, w opozycji do której jawi się chebrajski irracjonalizm starotestamentowy. Wniosek z tego taki końcowy, iż sięganie po Herberta jest być może ucieczką z deszczu pod rynnę - bo jego wyrafinowane eseje o sztuce to przecież smakowanie do głębi owego tak strasznego formalizmu począwszy od jaskiniowych malunków z groty Lascaux a skończywszy na Piero della Francesca. Cennym jest przeciwstawienie ST rzeczywistości nowotestamentowo - antycznej (wielu luminiarzy kultury zwracało się w tę stronę) ale czy aby na pewno to porównanie wypada tak zdecydowanie na niekorzyść tej ostatniej? Ja nadal, na odreagowywanie scen opisanych w opowiadaniu, a przeżywanych przez nas codziennie w takim czy innym wymiarze mi okolicznośąciach, polecałbym rozsmakowywanie się w esejach mistrza Herberta.
Autor: Arminius  Dodano: 17-05-2014
Hotbit - na 5 wgiazdek i na 1   1 na 1
Bardzo podobało mi się opowiadanie. Pięć gwiazdek na pięć możliwych! Jeśli autorowi chciałoby się to rozwinąć w dłuższą nowelę lub niezbyt grubą książeczkę - ustawiam się pierwszy w kolejce do przeczytania!

Część druga tekstu zbyt mglista. Mam też dość wszechobecnej na serwisie niekończącej się egzegezy (jakie brzydkie słowo, brrr) biblii, obsesji religijnej i przeżuwania (dlatego coraz rzadziej tu zaglądam). Stąd za drugą część daję tylko 1 gwiazdkę.
Autor: Hotbit  Dodano: 17-05-2014
Ulderico - Nieunikniony los bydła
I święte krowy zdychają. W dzisiejszych czasach wyjątkowo szybko, nawet te odwieczne.
Autor: Ulderico  Dodano: 18-05-2014
Hodża - @Arminius   2 na 2
Trudno mi się wyraźnie określić,jaki jest mój osobisty stosunek do arystotelizmu. Sądzę,że jest on tego rodzaju,jak do narzędzia.Jest niewątpliwie użyteczne,Kościół zrobił z niego doskonały użytek na swoje potrzeby,nauka jeszcze lepszy.Rzecz w tym, by nie udawać, że ma to wszystko cokolwiek wspólnego z Bogiem i Objawieniem. O ile nie mam ochoty wdawać się w dyskusje na temat sensowności mówienia o "duchowości", nie wiem, czy możliwe jest jakiekolwiek przekonujące uzasadnienie na gruncie rozumowym pojęcia "ducha"(na gruncie emocjonalnym jest),to nie ulega dla mnie wątpliwości,że o "bezduszności" można i trzeba mówić, a mianowicie wtedy, kiedy poważni panowie w dziwnych ubraniach przekonują, że w tej ładnie pomalowanej wydmuszce znajduje się jakiś Bóg, Miłość itp. hasła-wytrychy, którymi próbuje się sterować emocjami tłumów. Dla mnie bezduszność po prostu to treściowa próżnia, brak ducha tam, gdzie rzekomo ma być; przez to więc religie są obiektywnie rzecz biorąc źródłem tego deprymującego i niszczącego emocjonalnie i intelektualnie wpływu. Rzecz jasna nie odnosi się to wyłącznie do religii; nauka też (choć w mniejszym stopniu) jest narażona na dogmatyzm i prymat formy nad treścią. Zapewne bardziej ta humanistyczna część, chociaż zjawisko jest dość uniwersalne, jak podejrzewam.
Autor: Hodża  Dodano: 18-05-2014
Anna Salman   2 na 2
Dobrze, że wróciłeś. Już się bałam, że nie będziesz więcej publikował.
Zgadzam się z diagnozą owej pustki ubranej w ładną formę, która charakteryzuje krk. Trzeba jednak przyznać, że od początku czerpał on dużo z kultury staroegipskiej - monumentalnej i mało uduchowionej, mniej z judaizmu, do którego w większym stopniu nawiązują wspólnoty chrześcijańskie.
Jednak owi barbarzyńcy w przestrzeni publicznej to koszt egalitaryzacji społeczeństwa, niezbędny dla szybszego rozwoju.
Autor: Anna Salman  Dodano: 18-05-2014
Hodża - @Anna   1 na 1
Irracjonalizm ST i NT jest w szerszym, systemowym kontekście jak najbardziej racjonalny. Już starożytni odkryli to, co dzisiejsi marketingowcy określają mianem "target": grupę docelową. Hokus-pokus zawsze miało chętnych widzów. KK zaprzągł wiele trafnych i głębokich spostrzeżeń Filozofa do tego, by stworzyć sprawnie działającą maszynę społeczną. Tym głównie różni się od innych religii, że - w swoim wewnętrznym, ukrytym mechanizmie (prawa, teorii i praktyki) jest dużo bardziej racjonalny. Co oczywiście nie oznacza, by miał promować racjonalizm czy ujawniał maszynerię, która jest ukryta na kulisach i pod sceną tego teatru. P.S. Nie wróciłem, bo w sensie hm "duchowym" nigdy się nie oddaliłem, mam nadzieję na jeszcze niejeden "powrót" :-) Pozdrawiam.
Autor: Hodża  Dodano: 18-05-2014
Arminius - czy zawsze pustka? - I Anna S.   1 na 1
"Zgadzam się z diagnozą owej pustki ubranej w ładną formę, która charakteryzuje krk. Trzeba jednak przyznać, że od początku czerpał on dużo z kultury staroegipskiej - monumentalnej i mało uduchowionej.."
Nie wiem co Pani dokładniej rozumie pod pojęciem owej "pustki" (monumentalnej i duchowej?) która charakteryzuje krk? Jednakże jeżeli nawet zgodzić się z Panią, to tylko w jakimś określonym zakresie.
Skończyłem dzisiaj lekturę książki Mario Vargasa Llosy "Marzenie Celta". Recz jest o wielce interesującej i kontrowersyjnej postaci Rogera Casementa. Za sprawą tego człowieka obnażono nieludzkie praktyki względem Murzynów w prywatnym państwie Konga leopolda II oraz bestialskie traktowanie Indian przez barona kauczukowego Casa Arany w selwie Putumayo na pograniczu Peru i Kolumbii. Casement w swoich raportach, oświadczeniach i wywiadach zawsze podkreślał bardzo pozytywne znaczenie i rolę jaką w dziele ukrócenia okrutnych praktyk tak w Kongo jak i Putumayo odegrało wielu misjonarzy, tak katolickich jak i protestanckich.
Autor: Arminius  Dodano: 18-05-2014
Arminius - czy zawsze pustka? - II - A.S.
Byli oni jego inspiratorami(zachęcali do działania na rzecz poprawy losu tubylców), informatorami (be znich niejednokrotnie nie zebrałby obciążającego Leopolda II i Arany materiału dowodowego), współpracownikami (mając stacje - misje w terenie umozliwiali mu korzystanie znich co miało często kluczowe znaczenie), wreszce pocieszycielami i pokrzepicielami, gdy Casement podupadał na duchu i tracił poczucie sensu swojej działalności. Byli oni pełni pierwiastka duchowego najwyższej jakości, którego - nota bene - forma wcale nie musiałabyć ładna w potocznym znaczeniu tego słowa.
Celowo przywołałem przykład misjonarzy. Bo wielu z nim wiele można zarzucić w ujęciu historycznym. Tak w przeszłości(często stanowili forpocztę konkwistadorów i kolonialistów) jak i obecnie (casus Rwandy). Ale przecież nie wszyscy oni prezentowali taką duchową mizerię. Przywołani misjonarze wspierający Casementa jak również - na przykład - jezuici z redukcji paragwajskich, wskazują na inną tradycję, w której zaplecze duchowe pierwszorzędnej jakości odgrywało kluczową rolę.
Autor: Arminius  Dodano: 18-05-2014

Pokazuj komentarze od najnowszego

Aby dodać komentarz, należy się zalogować

  

Zaloguj przez OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto..

Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365