|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe
Czeski Trump [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Polska w tym roku poprawia dyscyplinę finansów publicznych z rekordowo niskim
deficytem budżetowym wobec PKB:
Rok temu minister finansów Paweł Szałamacha założył się o 10 tys. ze Sławomirem
Neumanem, że deficyt za 2016 nie przekroczy 54 mld zł.
Po listopadzie okazało
się, że deficyt kształtuje się na poziomie
27,6 mld zł, co oznacza, że poseł
Neuman zasili budżet datkiem w wysokości 10 tys. zł.
Tym niemniej to Czechy w tym roku stały się liderem budżetowej
dyscypliny. Otóż okazało się, że w minionym roku Czesi po raz pierwszy od 20 lat dołączyli
do elitarnego klubu państw z nadwyżką budżetową. Jak ogłosił właśnie premier
Bohuslav Sobotka, nadwyżka, czyli zysk do budżetu wyniosła za 2016 rok 61,77
miliarda koron (około 10 miliardów złotych).
Sobotka nie jest jednak pewnie przesadnie szczęśliwy z tego sukcesu, gdyż jest
on dziełem ministra finansów będącego zarazem jego głównym konkurentem, Andreja
Babisza, który uważany jest za prawdopodobnego nowego premiera po wyborach w 2017.
Babisz wpisywany jest w nurt „antypolityczny", jest oligarchą, który jest
właścicielem największego koncernu spożywczego Agrofert. Europejskie elity nie
lubią Babisza. Niedawno magazyn Politico
umieścił go obok Kaczyńskiego na
liście 28 ludzi, którzy najwięcej zamieszają w Europie w nowym roku. Nazwano go
tam „Czeskim Trumpem"
Z Trumpem Babisza łączy to, że jest miliarderem oraz
niedyplomatyczny język. W czasie jednego z programów telewizyjnych określił
polską żywność gównem.
Babisz kontroluje 1/3 czeskiego rynku żywności, a tym samym ma interes osobisty w ochronie czeskiego rynku przed silną polską konkurencją. Na dodatek jest
właścicielem dominujących w kraju mediów.
Polska — europejskie Chiny
W 2011 czeski portal aktualne.cz pisał o „inwazji" polskiej na czeskim rynku spożywczym. Polska stała się dla Czech
kluczowym partnerem handlowym po Niemczech i Słowacji. Polska żywność na czeskim
rynku była konkurencyjna i cenowo i jakościowo. W świadomości zachodniej Polska
uchodzi za „europejskie Chiny". Jak pisał
Michał Zieliński w czerwcu 2005: "Polak — chce czy nie chce — będzie odgrywać tę
rolę, którą europejscy politycy napisali dla Chińczyków. Będzie — czego
doświadczyliśmy podczas kampanii przeciwko plombier polonais -
straszakiem dla spasłego Niemca i zniewieściałego Francuza. Wykorzystywany
będzie jako alibi dla zerowego wzrostu gospodarczego, spowodowanego — według
wyborczej propagandy — rozszerzeniem unii, zalewem taniej polskiej siły roboczej i nieuczciwą konkurencją 'zbyt tanich' polskich produktów." Dokładnie ta właśnie
„chińska" klisza zagrała w czeskiej wojnie z polską żywnością. Jak napisano w 2011 w aktualne.cz: „Symbolem strachu Europy przed tanią polską siłą roboczą był
hydraulik, tymczasem Polacy dokonują o wiele większej inwazji na rynku
spożywczym. Czeskie sklepy, obok niemieckich, są pierwszym celem", „Nie na darmo
mówi się o Polsce europejskie Chiny". W ten sposób zaczęła się cała kampania
wymierzona w polską żywność. Tworzą ją dwa elementy: wzmożone kontrole sanitarne
wycelowane szczególnie w żywność z Polski oraz medialna kampania budowania
czarnego PR. „Nie jem tego waszego gówna" nie było jakąś spontaniczną
manifestacją przekonań głównego czeskiego producenta żywności, który nie tylko
sam importował do Czech żywność z Polski, ale i zainwestował
150 mln zł w rynek polskiej zdrowej żywności. Był to element owej kampanii
czarnego PR wobec polskiej żywności. Element budowania patriotyzmu
konsumenckiego wobec lokalnej zagrożonej żywności.
Źródło
Nie powinniśmy jednak przesadnie na to narzekać, gdyż kiedy z początkiem 2014 Babisz został wicepremierem Czech, polscy producenci żywności
snuli kasandryczne wizje obawiając się blokad administracyjnych dla polskiej
żywności, tymczasem nic takiego nie nastąpiło, zaś pozycja polskiej żywności
generalnie z roku na rok umacnia się na czeskim rynku — pomimo kampanii czarnego
PR i wzmożonych kontroli. Te ostatnie mogą ostatecznie przynieść pozytywne
rezultaty, gdyż mogą doprowadzić do podniesienia jakości produkcyjnej polskiej
żywności.
Źródło
Wojna polsko-czeska dziedzictwem machinacji Kulczyka
Drugim powodem, by nie obrażać się na Babisza jest fakt,
że to nie on rozpoczął wojnę gospodarczą z Polską. Konflikt sięga 2004 i prywatyzacji czeskiego holdingu Unipetrol, jednej z pięciu największych firm
czeskich. Ubiegali się o nią Rosjanie (Tatnieft), Słowacy (Penta), Kazachstan,
Węgry, Shell oraz polski Orlen. Dzięki wsparciu holdingu Babisza, zwyciężył
Orlen. W ten sposób państwo polskie zostało większościowym właścicielem 340
stacji benzynowych (13% rynku), największych rafinerii w Czechach oraz czterech
firm chemicznych. Zgodnie z tajną umową pomiędzy Orlenem a Babisem, w zamian za
pomoc w nabyciu Unipetrolu, Orlen sprzeda mu owe cztery firmy chemiczne,
zostawiając sobie rafinerie i stacje benzynowe. Strona polska nie wywiązała się z tej umowy.
Związane to było z
aferą
Orlengate, czyli próbą sprzedaży Rafinerii Gdańskiej (dziś Lotos) Rosjanom (Łukoil)
za pomocą spółki Orlen, która też miałaby podzielić ten sam los. Była to
wielopiętrowa machinacja prywatyzacyjna za którą stał Kulczyk, czyli oligarcha
specjalizujący się w pośrednictwie dla „trudnych prywatyzacji", gdzie trzeba się
było uciekać do gry pozorów. Jego największym tego rodzaju sukcesem była
„prywatyzacja" monopolisty telekomunikacyjnego w Polsce na rzecz państwa
francuskiego. Bardziej ambitnym projektem była sprzedaż przedsiębiorstw
naftowych na rzecz Rosjan. Jako że nie wypadało bezpośrednio sprzedawać Rosjanom
gdańskiej rafinerii, pojawił się „doktor" Kulczyk z ofertą przeprowadzenia tej
operacji za pośrednictwem firmy Orlen. Największym udziałowcem Orlenu jest
wprawdzie państwo, lecz posiada ono jedynie ok. 30% akcji. Kulczyk posiadał 6%.
Orlen miał więc kupić Rafinerię Gdańską a następnie sprzedać ją Rosjanom. Rząd
byłby kryty, gdyż Orlen jest w większości firmą prywatną. W ramach tych układów w latach 2002-2004 posiadający oficjalnie 6% udziałów w Orlenie Jan Kulczyk de
facto kontrolował całą spółkę. Projekt zakończył się dla Kulczyka fiaskiem przez
jego konflikt z ministrem skarbu Wiesławem Kaczmarkiem.
Orlen nie kupił wprawdzie rafinerii gdańskiej, ale kupił wiodące
rafinerie czeskie. Być może projektowi przyświecał analogiczny cel, jak wobec
rafinerii gdańskiej. Zakupowi czeskiego holdingu przez Orlen towarzyszyły
układy pomiędzy czołowymi
oligarchami Czech i Polski: Babisem i Kulczykiem. To Kulczyk stał za
zobowiązaniem Orlenu do bardzo atrakcyjnego odsprzedania czterech firm
chemicznych Babisowi.
Zakup Unipetrolu został przypieczętowany w maju 2004. W tym
samym miesiącu Sejm powołał komisję śledczą ws. Orlenu, która finalnie
doprowadziła do „odkulczykowienia" Orlenu. Nowe władze spółki nie miały zamiaru
realizować paktów Kulczyka, które miały podtekst korupcyjny. Stwierdzono
mianowicie, że cztery spółki chemiczne były znacznie więcej warte niż Babisz
miałby zgodnie z umową za nie zapłacić. Babisz poczuł się oszukany. Ogłosił, że
bez jego pomocy Orlen nigdy nie kupiłby Unipetrolu. W prasie pojawiły się
informacje, że dla przeprowadzenia tej transakcji Kulczyk z Babisem rozdali w Polsce i w Czechach łapówki o łącznej wartości 42 mln euro.
Od tej pory toczy się batalia sądowa o ten deal. Orlen zapłacił
już za te procesy kilka miliardów. W 2015 Babisz
przegrał
batalię z Orlenem o 20 mld koron odszkodowania. Zwycięstwo jednej z bitew nie
kończy jednak wojny, która zdążyła się przekształcić z polsko-babisowej na
polsko-czeską. Oto jeden z aspektów „dziedzictwa Kulczyka".
Początki „czeskiego Trumpa": ANO 2011
| 1. ANO w 2013 wygrała głównie na północy Czech, w regionach sąsiadujących z Polską |
O ile polski oligarcha odszedł w cień, o tyle oligarcha czeski
postanowił wejść otwarcie do polityki, zakładając w 2011 ruch polityczny Akcja
Niezadowolonych Obywateli — ANO 2011 (pl. TAK). Jest to ruch liberalny, podobny
nieco do Kukiz'15. W wyborach z 2013 zdobył 18,5% głosów, stając się drugą siłą i partnerem koalicyjnym nowego rządu. Dziś ANO 2011 jest już najpopularniejszą
partią w Czechach, a Babisz najpopularniejszym politykiem, który ma wielkie
szanse zostać premierem po wyborach w 2017. W sondażu z listopada 2016 ANO 2011
cieszyło się poparciem 24,4%, socjaldemokraci: 16,2%, zaś chadecy 10,5%.
Dla Polski może to oznaczać nowe kłopoty. Babisz toczy dziś
wprawdzie wojnę z polską żywnością, ale nie zapomniał też o dealu z Kulczykiem.
Choć kilkanaście lat temu grał razem z Kulczykiem, to
późniejsze losy obu oligarchów potoczyły się diametralnie odmiennie. Nazywany w mediach „wielkim wizjonerem przedsiębiorczości" Kulczyk nigdy nie ujawnił
żadnych wielkich wizji rozwoju przedsiębiorczości. Koncentrował się na wielkich
spekulacjach, które owszem miały wielki sektorowy zasięg. Sprowadziły się one do
tego, że Kulczyk stał się czołowym sprawcą rozbiorów gospodarczych Polski.
Trudno w ogóle nazywać go polskim przedsiębiorcą. W 2014 na Europejskim
Kongresie Gospodarczym w Katowicach narzekał, że „jesteśmy zbyt przywiązani do
ziemi", że „nasze przywiązanie do kultury i języka obciąża Europę". Niespełniony
Soros.
Babisz przeciwnie, wykluczony z rozgrywek o energetykę,
skoncentrował się na produkcji żywności. Wiążąc się silnie z czeskim rynkiem,
zaczął swoisty proces utożsamiania swoich interesów z interesami Czech. Jest to
oczywiście ewidentny tzw. konflikt interesów, choć akurat ten konflikt nie musi
być dla samych Czech niekorzystny. Poza żywnością Babisz wszedł również mocno w media, czyli rząd dusz. Choć jest dziś jedynie wicepremierem, ma w istocie
silniejszą realną władzę niż ktokolwiek miał w Czechach od upadku komuny.
1 2 Dalej..
« Stosunki międzynarodowe (Publikacja: 10-01-2017 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10079 |
|