Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.899 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Słyszę czasami, że Polska ma do zaoferowania Zachodowi jakieś wartości moralne. Osobiście, jako mieszkaniec Zachodu, nie skorzystam. Jako przybysz z owej Polski czuję się trochę zażenowany. Na Zachodzie jest nie tylko więcej żywności i więcej dobrych towarów technicznych, więcej jest również miłości bliźniego."
 Filozofia » Filozofia społeczna

Postprawda - opowieści ważniejsze od rzeczywistości [1]
Autor tekstu:

Ponowoczesność z samotnością, „bezdomnością" doskonale skomunikowanych jednostek wytworzyła idealne środowisko dla rozprzestrzeniania się nieprawdziwych informacji w skali globalnej. Mówi się w Polsce, ale także na świecie o coraz bardziej uciążliwych podziałach. Nasilają się niepokoje i poczucie zagrożenia. Pojawiają się „prorocy", którzy mimo udzielania nieprawdziwych odpowiedzi zyskują zwolenników. Czy to, co zdaje się wyglądać na zderzenie niepowstrzymanej siły z niewzruszonym obiektem trwać będzie do momentu potężnego wybuchu? A może rzeczywistość jest inna niż usiłuje się ją nam przedstawić? Może podział na „my" i „oni" jest także elementem nieprawdziwej narracji? Spróbujmy znaleźć rozwiązanie.

Zadaniem skutecznego polityka jest objęcie władzy. Nie uda się to inaczej, niż przez właściwe odczytanie potrzeb ludzi i już istniejących różnic. Dopiero zbudowanie wokół tych różnic opowieści, która zostanie zaakceptowana przez nas i wydaje się nas jednoczyć powoduje, że na obcych spoglądamy z wrogością. Poszukiwanie winnego takiego stanu jest więc raczej wygodnym uproszczeniem pozwalającym zdjąć odpowiedzialność z nas samych. Dopóki łakniemy i zadowalamy się mitami, nie przybliżymy się do rozwiązania. Od wieków proces przebiega podobnie. Politycy potrafią z tych zjawisk korzystać i je pielęgnować — sprzedają nam swoje historie. Ale to właśnie my je kupujemy, my je akceptujemy. Trudno oczekiwać od tych, którzy właściwie rozpoznali sytuację i mają przewagę wiedzy by z tej przewagi rezygnowali — są, jakkolwiek to brzmi, zakładnikami aktualnej sytuacji. W ich interesie jest kierowanie uwagi jedynie na powierzchnię zjawiska, wspieranie wspomnianej tendencji do obarczania winą jakiegoś mniej lub bardziej konkretnego wroga. Dlatego uważam, że lepiej będzie poszukać źródeł, u których rzeczywiście można skutecznie działać. Warto więc rozpocząć od nas samych. Jakże niewielu z nas potrafi wznieść się ponad myślenie, że różnice między nami muszą z konieczności oznaczać podział i wzajemną wrogość.



Pieter Bruegel (starszy), Ślepcy, 1568

Dopóki pozostajemy ślepi na fakt, że to każdy z nas może być przyczyną współczesnego zamieszania nie ruszymy z miejsca. Nie zrobimy postępów także jeśli do zjawisk podejdziemy zbyt ogólnie lub zbyt szczegółowo. Spróbujmy więc przyjrzeć się im omijając szerokim łukiem frazesy w rodzaju „wybierzmy lepszych polityków" czy „oni są wszystkiemu winni" i inne. To, co jest przedstawiane w przestrzeni publicznej jako rozwiązanie jest zwykle wyjściem korzystnym dla jednej strony. A więc rozwiązaniem nie jest. Tymczasem to, co wydaje się być skutkiem podziału społeczeństwa może być skutkiem tego, co każdy z nas może zaobserwować wokół siebie. A następnie zmienić.

Warto przyglądnąć się temu, co jest tuż ponad pojedynczą osobą, a jeszcze przed społeczeństwem. Pomiędzy biegunami indywidualizmu i kolektywizmu. Próby tego rodzaju podejmuje filozofia dialogu, podejmuje też komunitaryzm. W tym i innych swoich tekstach (np. Czym jest wspólnota? , Czy istnieje potrzeba powrotu do wspólnot?) staram się przyjrzeć wspólnocie jako takiej z różnych stron — realnym więziom, relacjom, które łączą nas z innymi ludźmi i które są jej istotą, potrzebom, ewentualnym korzyściom. Rozważyć, co możemy zrobić, aby te więzi odbudować, co im szkodzi i jak szkodliwym zjawiskom zapobiegać. Chciałbym zachęcić tych, którym przedstawiane zagadnienia są bliskie do refleksji nad nimi i do działania, a także do rozpowszechniania tych treści. Problematyka wydaje mi się ważna, zasługująca na badania i popularyzację. Bez odbudowy więzi, wspólnot wokół siebie jedynym jednoczącym nas czynnikiem pozostanie strach. Rzut oka na historię wystarczy, abyśmy zobaczyli do czego może prowadzić nasza bezczynność.



Rozmowa

Warto zastanowić się co takiego się stało, że straciliśmy tę jakże ludzką umiejętność najprostszej, szczerej rozmowy (zob. Dlaczego nie umiemy już rozmawiać?). Nawet, jeśli nie byliśmy świadomi reguł, umieliśmy chyba rozmawiać? A jeśli nigdy nie umieliśmy, może warto się tego nauczyć? Spory można próbować rozstrzygnąć albo w niej właśnie, albo siłą. To drugie, często dramatyczne rozwiązanie jest bardzo prawdopodobne, jeśli to pierwsze się nie powiedzie. To nie jest tak, że możemy bezkarnie ze sobą nie rozmawiać, że możemy wiecznie trwać w wyczerpującym sporze.

Wygląda na to, że powszechnym wzorem rozmowy stały się dla nas medialne polemiki. A jakże przecież inna jest rola polityka w debacie od roli rozmówcy. Polemice bliżej do walki, rozmowie do współpracy. Zamiast poszukiwać prawdy z drugim człowiekiem staramy się jak najkorzystniej zaprezentować własne poglądy i zwalczyć poglądy przeciwnika, bo już nie partnera w poszukiwaniach. Stajemy się często nieświadomymi bojownikami w czyimś imieniu. W czyim? I jaką my mamy korzyści z polemizowania? Co każe nam walczyć, choćby tylko na słowa?



Jeśli nie robimy tego z powodu egoizmu, być może walczymy w obronie opowieści w którą wierzymy i w ramach której czujemy się bezpiecznie. Pół biedy, gdy opowieści dostarczali filozofowie czy kapłani (choć i to okazywało się zgubne), ale dzisiaj to raczej kuglarze, populiści igrający z emocjami. Ci, którzy w jaskini naszej mówią, że widzimy tylko cienie burzą nam spokój i stają się niewygodni. Ale czy i oni nie mają informacji od swoich kuglarzy? To, co jest różne od jednego fałszu może być innym fałszem, nie musi być prawdą. Nasze polemiki mogą być często starciem dwóch fałszywych światów czy ich wizji kosztem jakości realnego, świadomego życia. Opowieści stały się ważniejsze od rzeczywistości.

Przeciążenie informacyjne

Zamknęliśmy się w tych własnych wyobrażeniach o sobie i świecie, w czyjejś bajce. W niej to „trzeba biec z całą szybkością [...] ażeby pozostać w tym samym miejscu". Utrata tej opowieści nas przeraża. Bez niej jakże małe wydaje się nasze życie w porównaniu z całym światem! Jakże mało wiemy, jak mało jesteśmy w stanie sprawdzić osobiście z tego, co do nas dociera! Jak przeraża nas ten ocean faktów, ich interpretacji, wydarzeń, zjawisk! Ale czy kiedykolwiek było inaczej? Czy to nasze „małe" życie nie jest wszystkim, co rzeczywiście mamy i z czego tak chętnie rezygnujemy w zamian za opowieść?

„Od stuleci karmią nas gotową wiedzą nauczyciele, święci, autorytety i dzieła. Prosimy: "Powiedz nam wszystko o tym, co znajduje się za górami, co znajduje się poza ziemią?", a otrzymana odpowiedź i opisy zadowalają nas. Oznacza to, że żyjemy słowami, a życie nasze jest jałowe i puste. Żyjemy jakby „z drugiej ręki"; żyjemy tym, co nam ktoś powiedział; żyjemy, kierując się swymi przekonaniami lub będąc pod przymusem sytuacji, jaką tworzy nasze środowisko. Jesteśmy wynikiem wszelkiego rodzaju wpływów i nie ma w nas niczego nowego, niczego oryginalnego, pierwotnego i jasnego." [ 1 ]

Byłoby pychą sądzić, że staliśmy się znacznie lepiej uposażeni w zdolności fizyczne czy intelektualne niż nasi praojcowie. Człowiek nie zmienił się, ale warunki w których żyje i możliwości którymi dysponuje zmieniają się tak szybko, że trudno się w nich orientować. To rodzi niepewność, obawy. Szukamy przewodnika. Jeśli już wiemy, że nam to potrzebne, to wybierzmy świadomie, odpowiedzialnie.

Jeszcze wiek czy dwa wieki temu człowiek przepędzał życie w świecie dość ograniczonym, którego w dużej mierze doświadczał. Był on dla niego poznawalny, oswojony, przynajmniej w tym zakresie, w jakim było mu to potrzebne w jego codzienności. Całym światem była pojedyncza wioska, pojedyncze miasto. Syn bednarza stawał się bednarzem, syn kowala kowalem. Jeśli nie pojawiły się jakieś zawirowania historyczne, życie z pokolenia na pokolenie było przewidywalne. Do opisu tego świata, jego wyjaśnienia wystarczały proste słowa, tradycja, religia.

Ci, którzy mieli ku temu możliwość zapuszczali się w niepewne, skomplikowane obszary. Potrzebowali jednak sporej wiedzy i odpowiednich umiejętności, aby się w nich nie pogubić. Byli do tego przygotowywani. Polityk był politykiem, chłop był chłopem i jeden drugiemu nie wchodził w kompetencje. Na ogół oczywiście i może trochę na wyrost to piszę, bo trudno byłoby od historii międzyludzkich stosunków oczekiwać by coś było zawsze takie, a nie inne. Nie szczegóły są tutaj istotne a to, że pozwoliliśmy by świat w tej swojej części, która wymaga dużej wiedzy do jego zrozumienia wtargnął w codzienność. Bycie „prostym człowiekiem" stało się obelgą. Niewielu z nas ma odwagę powiedzieć „nie wiem". Koniecznością wręcz jest posiadanie zdania na każdy temat. A to i niemożliwe, i niepotrzebne.

Jeśli więc chcemy mieć coś do powiedzenia w sprawach trudniejszych, niż rozwiązywanie problemów codzienności, a do takich przecież należy także polityka, konieczna wydaje się pomoc filozofii i filozofów. Tych, którzy wyjaśnią świat i będą działać ze względu na wartość, jaką jest prawda, a nie ukryty interes takiej czy innej grupy. Bez odpowiedniej wiedzy, przygotowania, lektury wielkich dzieł raczej naiwnością jest sądzić, że „nasze własne zdanie" jest nasze i własne. A i po lekturze nie będzie, zobaczymy jednak skalę problemów i zyskamy szansę na wyrobienie sobie poglądów pod wpływem myśli tych, którzy na przestrzeni wieków dowiedli swej wartości. Uświadomienie sobie jakości własnych przekonań, tego, że wielokrotnie w naszej historii przerabialiśmy podobne wydarzenia, może pomóc ostudzić emocje, ułatwić dyskusję.

Inżynieria zgody

Czy tylko to się zmieniło? Czy tylko ilość informacji docierających do nas wzrosła ponad nasze możliwości? Wydaje się, że staliśmy się o wiele bardziej samotni, a więc pozbawiliśmy się kolejnego narzędzia do obróbki naszych poglądów. Funkcjonujemy w ponowoczesnym świecie postaci, odgrywanych ról. Otoczeni jesteśmy ludźmi, z którymi niemal nic poza interesami nas nie łączy. Naturalne wspólnoty powstające na niewielkim obszarze zanikły ze względu na naszą mobilność. Przedstawiany nam w mediach obraz świata raczej nie napawa optymizmem. Dobrą wiadomością jest zła wiadomość. Wrogi wszechświat i lęk przed nieznanym, niezrozumiałym popycha nas w różnych kierunkach. Jedni szukają wytrwale odpowiedzi, innym brakuje na to czasu. Jakimże więc wybawieniem będzie ktoś, kto nam tych odpowiedzi dostarczy! Jakimże utrapieniem ten, kto te odpowiedzi będzie kwestionował!


1 2 3 Dalej..
 Zobacz komentarze (4)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Jiddu Krishnamurti, Wolność od znanego, tłum. F. Urbańczyk, wyd. Zysk i S-ka, Poznań 1994, s. 8.

« Filozofia społeczna   (Publikacja: 25-03-2017 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Piotr Jaskółka
Ur. 1984, mieszka w Rzeszowie. Stara się zrozumieć rzeczywistość ponieważ tylko zrozumienie umożliwia zastąpienie nieracjonalnych działań lub bezradności przez działania racjonalne. Stąd zainteresowanie m. in. filozofią i polską szkołą cybernetyczną. Swoją wiedzę wykorzystuje w działalności zawodowej (reklama, ochrona wizerunku). Współpracuje z serwisem videosejm.pl

 Liczba tekstów na portalu: 13  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 2  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Dlaczego Polacy nie chodzą na koncerty?
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 10097 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365