Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.487.356 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 705 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Jan Wójcik, Adam A. Myszka, Grzegorz Lindenberg (red.) - Euroislam – Bractwo Muzułmańskie

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"
Friedrich Nietzsche - Antychryst
Mariusz Agnosiewicz - Kryminalne dzieje papiestwa tom I

Złota myśl Racjonalisty:
Ileż próżności trzeba ukrywać (..) usiłując stwarzać pozory, że jest się zamierzonym elementem boskiego planu? Ileż szacunku wobec siebie należy poświęcić po to tylko, by nieustannie tarzać się w świadomości własnych grzechów?
 Filozofia » Filozofia społeczna

Postprawda - opowieści ważniejsze od rzeczywistości [2]
Autor tekstu:

Zauważył i z powodzeniem wykorzystał tę przestrzeń Edward Bernays, bratanek Zygmunta Freuda. Był on twórcą „inżynierii zgody" [ 2 ] i ojcem branży PR. W swojej książce pisał:

„Jesteśmy rządzeni, a nasze opinie, gusty i poglądy kształtowane są w znacznym stopniu przez ludzi, o których nigdy nie słyszeliśmy." [ 3 ]

Uważał między innymi, że jako ludzie wolni nie zaakceptujemy wprost autorytarnych rządów, tyranów. Ale jednocześnie z demokratycznych wolności wyłania się możliwość przekonywania nas do swoich racji. Na to się godzimy, a jeśli zostaniemy przekonani, podejmujemy odpowiednie działania. Właśnie tym zajmują się inżynierowie zgody - konstruowaniem, przy użyciu wszelkich nowoczesnych środków i wiedzy, publicznego przyzwolenia dla konkretnych idei. Tworzeniem opowieści odpowiadającej na zapotrzebowanie i ułatwiającej realizację czyichś celów. A dla nas gotowe odpowiedzi są wybawieniem. Nie jest ważne, czy są prawdziwe — ważne, że w ogóle są.

Samotna jednostka nie ma możliwości konfrontacji swoich sądów (czy raczej dostarczonych jej odpowiedzi) z sądami innych, niewielu jest takich, którym rzeczywiście ufa. Postęp techniczny i idąca za nim zmiana warunków, w których żyjemy sprawia, że tradycja, czy też doświadczenia poprzednich pokoleń, osób starszych nie mają siły oddziaływania takiej, jaką miały wcześniej. Łatwo rozsypują się w takich warunkach naturalne wspólnoty międzypokoleniowe, łatwo też rozsypują się te rówieśnicze. Próbujemy je zastąpić, także przy użyciu nowoczesnych technologii (tłumaczy to olbrzymi sukces np. Facebooka). Tutaj jednak także mamy do czynienia z wykreowanymi, nieustannie chwalącymi się osiągnięciami postaciami. To, zamiast dawać nam poczucie uczestnictwa może często jedynie wzmagać niepokój, niepewność i dodatkowo naraża na nowe problemy (np. bańka filtrująca).

Boimy się, szukamy więc w pierwszej kolejności zaspokojenia potrzeby bezpieczeństwa. By podział, a raczej atomizacja trwała taki stan musi się utrzymać. Zdają się wiedzieć o tym dysponenci „prawd". Z wykorzystaniem nowoczesnych i tradycyjnych mediów dają nam złudzenie uczestnictwa w wielkim, silnym plemieniu. Ponieważ motywacją do uczestnictwa w nim są obawy, zagrożenie musi być nieustannie podsycane. Jednostek w takiej grupie raczej nie łączą trwałe relacje, jednoczą się ze strachu przed wspólnym wrogiem. Ile osób ze swojego plemienia zna osobiście jego uczestnik? Gdyby zniknęło zagrożenie, plemię rozsypałoby się. Dzieląca nas opowieść często wkracza w codzienność, staje się ważniejsza od uczciwych relacji między nami, uniemożliwia ich nawiązywanie.

Światopogląd, język

Nasz światopogląd kształtuje się w oparciu o doświadczenia. Może łączyć ze sobą sądy sprzeczne, [ 4 ] zapewne dlatego, że nie musi na nie jednocześnie padać światło naszej świadomości. Światopogląd powstawał także w oparciu o rozmaite dziedziny kultury — naukę, filozofię, religię, sztukę. Ograniczając sobie dostęp do nich (choćby z powodu braku czasu), skazujemy się na łaskę (i niełaskę) inżynierów zgody. Kiedy jednak dostrzegamy sprzeczność naszych sądów, czy sądów z rzeczywistością, konieczne staje się złagodzenie dysonansu. Łatwiej jest odrzucić nową informację, a osobę ją prezentującą obarczyć winą za powodowanie nieprzyjemności, niż odrzucić opowieść dającą poczucie bezpieczeństwa. Łatwiej odrzucić prawdę, rzeczywistość niż opowieść. Także dlatego bezpiecznie jest nie rozmawiać.

Jeśli nie rozmawiamy, nie możemy w rozmowie „wynegocjować" wspólnego języka. Rozejrzyjmy się i zobaczmy, jak wiele sporów odbywa się z tymi samymi sloganami na sztandarach - demokracji, sprawiedliwości, prawdy. Jak różnie te pojęcia są rozumiane, jakże inną treść ze sobą niosą. Współczesna Wieża Babel zdaje się dzielić los swojej biblijnej odpowiedniczki — nie zostanie ukończona ze względu na pomieszanie języków.



Kiedy o tym zapominamy, łatwo nam zabsolutyzować własne stanowisko a to wyklucza uczciwą rozmowę, uniemożliwia weryfikację własnych poglądów. Coś, co może się wydawać celem — posiadanie albo raczej wrażenie posiadania absolutnej prawdy — jest potężnym ograniczeniem. Posiadacz prawdy absolutnej może ją jedynie głosić, może jedynie walczyć — oby tylko na słowa — w jej obronie. Szukamy tak spokoju, ale w ten sposób go nie odnajdziemy.

Czy to nie proste, jeśli ma się dystans, rozpoznać „fałszywego proroka" i jego „wyznawcę"? Czy nie dzieje się tak, że „prorok" nigdy nie ujawnia całej prawdy wprost? Czy nie skupia się na wspólnych doświadczeniach (np. jakaś forma wykluczenia), budując na tym prawdziwym fundamencie ramy opowieści i w ten sposób kreśli z pomocą różnic linię nieistniejącego w rzeczywistości podziału? Czy nie wskazuje winnego złego stanu rzeczy poza własnym plemieniem? Negatywne emocje żywione do przeciwników i wyrażane w sposób jak najprostszy wydają się coraz częściej być jedyną płaszczyzną porozumienia polityka z wyborcą, władzy z ludem, ale też ludzi między sobą. Plemię ma własną prawdę, własne media. Szczegóły opowieści muszą pozostawać w sferze domysłów tak, aby każdy z „wyznawców" dopowiedział sobie, czy wywnioskował według własnych potrzeb i doświadczeń odpowiednie, brakujące elementy historii. Im bardziej uniwersalna, mityczna będzie to opowieść, tym większe będzie poparcie. Im większe poparcie, tym większe wsparcie w anonimowych, internetowych (póki co) aktach nienawiści i poczucie siły. Nie ma rozmowy, nawet pomiędzy „współwyznawcami", bo nie ma dla niej żadnej wspólnej płaszczyzny, żadnego wspólnego dobra — poza wspólną nienawiścią do wroga. Wydaje się to tym prostsze, im uboższe są doświadczenia i wiedza ludzi, im mniej wzajemnego zaufania i realnych więzi. Im mniej wiedzy, refleksji, rozmowy, tym bardziej potrzebny jest taki narrator. Ale w mniejszym czy większym stopniu ulegamy i ulegaliśmy temu wszyscy — dotychczas często były to jednak „wielkie narracje". „Wyznawca" jest przekonany, że jego doświadczenia potwierdzają opowieść, podczas gdy potwierdzają ją na ogół tylko w tym zakresie, w jakim sam stworzył sobie poszczególne jej elementy. I tak, „wrogie siły" otrzymują twarz sąsiada czy wuja, a „wyznawca" zyskuje empiryczny dowód prawdziwości słów „proroka".

Jakakolwiek próba burzenia takiej opowieści z zewnątrz byłaby odgrywaniem roli przewidzianej w niej na samym początku. I raczej, w oczach „wyznawcy", byłaby kolejnym dowodem jej słuszności. Byłaby też sygnałem dla nas samych, że własną opowieść uważamy za lepszą — a więc myślimy dokładnie w ten sam sposób, co opisany „wyznawca". A co jeśli to my jesteśmy w błędzie?

Rozwiązanie

Elementy które pobieżnie tylko wskazałem są ze sobą powiązane, wpływają na siebie. Są też i inne, chciałem jednak zwrócić uwagę na te aspekty, które zdają się być kluczowe i wystarczające dla zasugerowania rozwiązania. To, co wygląda na pęknięcie społeczeństwa jest w istocie jego atomizacją. Linia podziału przebiega między ja a oni. Dominują raz takie, raz inne opowieści, które trafiają do pojedynczych osób. To dopiero każdy z nas może przenieść podziały wynikające z tych opowieści do własnego życia. Ludzi po każdej ze stron, jakkolwiek nakreślimy linię tego podziału, nie łączą rzeczywiste więzi, nie stanowią oni grupy czy wspólnoty (w takim sensie nie stanowią jej też internauci, blondyni czy zarabiający powyżej 3000zł — to sztucznie tworzone kategorie, zagrody do których jesteśmy pędzeni). Zjawisko to, jeśli nie odrzucimy opowieści, będzie trwało do momentu w którym jedna ze stron całkowicie przegra. W ten czy inny sposób. Wówczas potrzebny będzie nowy wróg, nakreślenie nowej linii podziału i nowa narracja. Historia dowiodła że lęk, jako spoiwo i nieodłączny element takiej gry jest niebezpiecznym narzędziem, a wykorzystywanie go często kończy się tragicznie. Jest jednak kuszący, bo wzbudzić go można u każdego. Samotni i pełni obaw jesteśmy w stanie poświęcić nasze życie w zamian za bycie częścią niszczycielskiej siły. Może więc czas, by po prostu przestać się bać?

A więc zastanówmy się raz jeszcze: co wiemy i czego nie wiemy? Czy częściej nie jest tak, że powtarzamy tylko fragmenty czyjejś opowieści? Czy zamiast rozmawiać nie staramy się wyłącznie wykazać, że nasz przeciwnik nie ma racji? Czyjś sąd, opinia czy zdanie często nie dotyka nas samych — może jedynie zburzyć opowieść, której chcemy za wszelką cenę bronić. Po co jej bronić? Czy to aby na pewno jest „nasze zdanie", czy raczej sprzedane nam przez inżynierów zgody? Czy karkołomne konstrukcje uzasadniające obronę naszych poglądów nie przykrywają strachu, lęku, obaw?

Egocentryzm i absolutyzacja własnego stanowiska odcina nas od innych, zmusza do walki a w konsekwencji do przyłączenia się do jednego z walczących obozów — stanie z boku czy poza opowieścią często stawia nas w jednym szeregu z wrogiem. Spoiwem takich plemion jest lęk przed dowolnym zagrożeniem, celem obrona przed nim, a całość spinają wodzowie swoją opowieścią. Stajemy się uczestnikami teatru. Publicznością, która dyktuje warunki do których dostosowują się aktorzy. Nawet, jeśli nie czujemy się za to odpowiedzialni doświadczymy i doświadczamy konsekwencji.

Możemy pozostać w takim stanie i być skazani na czyjąś opowieść, negatywne emocje i podziały - skoro tak było, to może tak być musi? Możemy też zwrócić się w poszukiwaniu wiedzy o świecie w innym kierunku — także w kierunku filozofii. „Filozofia jest racjonalizacją rzeczywistości ze względu na wartość, jaką jest prawda" [ 5 ] i dla tych, dla których prawda jest ważną wartością będzie to wybór odpowiedni. Ważne jest by przede wszystkim nie działać ze względu na nie-prawdę.

Możemy zacząć rozmawiać rezygnując z pewności, że to my mamy rację. Zadać sobie pytanie o to, jaki jest rzeczywisty cel wymiany poglądów — czy jest to zdobycie nowych informacji, czy raczej przekonanie naszego oponenta do naszej wersji. Jakie są warunki zmiany zdania na dany temat? Uczciwa rozmowa, także o polityce i sprawach trudnych, może poszerzać nasze horyzonty, szlifować nasze światopoglądy. Dając sobie szansę, damy właściwy przykład a to może zmienić tę część świata, w której żyjemy.


1 2 3 Dalej..
 Zobacz komentarze (4)..   


 Przypisy:
[ 2 ] Edward Bernays, Inżynieria zgody, tłum. P. Jaskółka [w:] Racjonalista.pl, http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10069 [dostęp: 27.01.2017]
[ 3 ] Edward Bernays, Propaganda, Horace Liveright, New York 1928, s. 9
[ 4 ] Andrzej L. Zachariasz, Filozofia. Jej istota i funkcje, wyd. UMCS, Lublin 1994, s. 184-185
[ 5 ] Andrzej L. Zachariasz, Filozofia. Jej istota i funkcje, wyd. UMCS, Lublin 1994, s. 30

« Filozofia społeczna   (Publikacja: 25-03-2017 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Piotr Jaskółka
Ur. 1984, mieszka w Rzeszowie. Stara się zrozumieć rzeczywistość ponieważ tylko zrozumienie umożliwia zastąpienie nieracjonalnych działań lub bezradności przez działania racjonalne. Stąd zainteresowanie m. in. filozofią i polską szkołą cybernetyczną. Swoją wiedzę wykorzystuje w działalności zawodowej (reklama, ochrona wizerunku). Współpracuje z serwisem videosejm.pl

 Liczba tekstów na portalu: 13  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 2  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Dlaczego Polacy nie chodzą na koncerty?
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 10097 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365