|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » UFO
UFO w Biblii Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
W numerach 28 i 29/2000
FiM ukazały się artykuły pod tym tytułem. Autor
opierając się na Biblii snuł hipotezę Stworzenia poprzez
ingerencję cywilizacji pozaziemskiej. Wywołało to wielką falę
zgorszonej krytyki. Choć wizje S.J. to hipotezy, tym niemniej
trzeba przyznać, że są one o wiele bardziej prawdopodobne niż
koncepty z zastępami skrzydlatych aniołów zwiastunów i cherubinów strzegących drzewa z owocami długowieczności. Co
więcej, czytając Biblię bez uprzedzeń, znajdujemy w niej
wiele śladów NOLi (Niezidentyfikowanych Obiektów Latających).
Autor powołuje się na najlepszy przykład: relację Ezechiela,
który ujrzał „chwałę Pana", a który w rzeczywistości
opisał tzw. bliskie spotkanie trzeciego stopnia. Co ciekawe inż.
Joseph Blumrich z NASA wykonał techniczny projekt owego
kosmicznego pojazdu, który opisał prorok (wykonane według
biblijnych wytycznych amortyzatory teleskopowe sprawdziły się w amerykańskich sondach lądujących na Księżycu). Oczywiście,
że prorok ubarwił całą sytuację, jednak musiało to na nim
wywrzeć takie wrażenie, że jego zmysły przestały normalnie
funkcjonować (szkoda, że nie dysponuję tekstem oryginalnym,
lecz tłumaczeniem Biblii Tysiąclecia, które jest bardziej
religijne niż lingwistyczne). Warto przytoczyć cały fragment,
pomimo iż jest dość długi: "Działo
się to roku trzydziestego, dnia piątego czwartego miesiąca,
gdy się znajdowałem wśród zesłańców nad rzeką Kebar.
Otworzyły się niebiosa i doświadczyłem widzenia Bożego. Piątego
dnia miesiąca — rok to był piąty od uprowadzenia do niewoli króla
Jojakina — Pan skierował słowo do kapłana Ezechiela, syna
Buziego, w ziemi Chaldejczyków nad rzeką Kebar; była tam nad
nim ręka Pańska.
Patrzyłem, a oto wiatr gwałtowny nadszedł od północy, wielki
obłok i ogień płonący , a w
jego środku [promieniowało coś] jakby połysk stopu złota
ze srebrem, . Pośrodku było coś, co było podobne do
czterech istot żyjących. Oto ich wygląd: miały one postać człowieka.
Każda z nich miała po cztery twarze i po cztery skrzydła. Nogi
ich były proste, stopy ich zaś były podobne do stóp cielca; lśniły
jak brąz czysto wygładzony. Miały one pod skrzydłami ręce
ludzkie po swych czterech bokach. Oblicza < i skrzydła>
owych czterech istot — skrzydła ich mianowicie przylegały
wzajemnie do siebie — nie odwracały się, gdy one szły; każda
szła prosto przed siebie. Oblicza ich miały taki wygląd: każda z czterech istot miała z prawej strony oblicze człowieka i oblicze lwa, z lewej zaś strony każda z czterech miała oblicze
wołu i oblicze orła, i skrzydła ich były
rozwinięte ku górze; dwa przylegały wzajemnie do siebie, a dwa
okrywały ich tułowie. Każda posuwała się prosto przed siebie;
szły tam, dokąd duch je prowadził; idąc nie odwracały się. W środku pomiędzy tymi istotami żyjącymi pojawiły się jakby
żarzące się w ogniu węgle, podobne do pochodni, poruszające
się między owymi istotami żyjącymi. Ogień rzucał jasny
blask i z ognia wychodziły błyskawice. Istoty żyjące biegały
tam i z powrotem jak gdyby błyskawice. Przypatrzyłem się tym
istotom żyjącym(idzie mu zapewne o ruszające się maszyny -
przyp.), a oto przy każdej z tych czterech istot żyjących znajdowało się
na ziemi jedno koło. Wygląd tych kół < i ich wykonanie>
odznaczały się połyskiem tarsziszu (być może czerwona perła lub
chryzolit — przyp.), a wszystkie cztery miały ten sam wygląd i wydawało się, jakby były wykonane tak, że jedno koło było w drugim. Mogły chodzić w czterech kierunkach; gdy zaś szły,
nie odwracały się idąc. Obręcz ich była ogromna; przypatrywałem
się im i oto: obręcz u tych wszystkich czterech była pełna
oczu wokoło (musiały
to być jakieś okienka — przyp.). A gdy te istoty żyjące się posuwały,
także koła posuwały się razem z nimi, gdy zaś istoty
podnosiły się z ziemi, podnosiły się również koła. Dokądkolwiek poruszał je duch, tam szły
także koła; równocześnie podnosiły się z nimi, ponieważ
duch życia znajdował się w kołach. Gdy się poruszały [te
istoty], ruszały się i koła, a gdy przestawały, również i koła się zatrzymywały: gdy one podnosiły się z ziemi, koła
podnosiły się również, ponieważ duch życia znajdował się w kołach. Nad głowami tych istot żyjących było coś jakby
sklepienie niebieskie, jakby kryształ lśniący, rozpostarty
ponad ich głowami, ku górze. Pod sklepieniem skrzydła ich były
wzniesione, jedno obok drugiego; każde miało ich po dwa, którymi
pokrywały swoje tułowie. Gdy szły, słyszałem poszum ich
skrzydeł jak szum wielu wód, jak głos Wszechmogącego, odgłos
ogłuszający jak zgiełk obozu żołnierskiego [silniki
musiały czynić wielki hałas — przyp.]; natomiast gdy
stały, skrzydła miały opuszczone. Nad sklepieniem które było
nad ich głowami, rozlegał się głos; gdy stały, skrzydła miały
opuszczone>. Ponad sklepieniem, które było nad ich głowami,
było coś, o miało wygląd szafiru, a miało kształt tronu, a na nim jakby zarys postaci człowieka [jakieś
siedzenie lotnicze oraz Bóg — jednak pod postacią człowieka… — przyp.] . Następnie widziałem coś
jakby połysk stopu złota ze srebrem, < który wyglądał jak
ogień wokół niego >. Ku górze od tego, co wyglądało jak
biodra, i w dół od tego, co wyglądało jak biodra, widziałem
coś, co wyglądało jak ogień, a wokół niego promieniował
blask. Jak pojawienie się tęczy na obłokach w dzień deszczowy,
tak przedstawiał się ów blask dokoła. Taki był widok tego, co
było podobne do chwały Pańskiej. Oglądałem ją. Następnie
upadłem na twarz i usłyszałem głos Mówiącego (...)
Później prorok
przytacza słowa kosmitów, które mniemał usłyszeć, co jednak
nie jest takie oczywiste, zważywszy na fakt wielkiego szoku jaki
musiał Ezechiel przeżyć. Ezechiel miał bliskie spotkanie,
natomiast przesłaniem religijnym mógł ubarnić i uwiarygodnić
swą historię. Następnie Ezechiel
zjadł posłusznie zwój księgi zaserwowanej mu przez przybysza,
wydawała mu się ona słodka niczym miód. Następnie prorok
został uniesiony do góry:
Wówczas
podniósł mnie duch i usłyszałem za sobą odgłos
ogromnego huku, gdy chwała Pańska unosiła się z miejsca, w którym
przebywała. Ten ogromny huk to szum uderzających o siebie
skrzydeł istot żyjących i odgłos kół obok nich. A duch
podniósł mnie i zabrał.
(...)"
Nawiedzenia Ezechiela
powtarzały się parokrotnie.
Wcześniej jednak, dużo
wcześniej od czasów tego proroka, miało miejsce inne
uprowadzenie opisane w Księdze Rodzaju. Przy okazji opisywania
descendentów Adamowych, jako szósty z kolei występuje Henoch.
Przy każdym z nich wspomniane jest, kiedy się narodził, kiedy
urodził mu się pierwszy syn i kiedy umarł. Średnia długość
życia poprzedników Henocha wynosiła 920 lat. Koniec życia
jego poprzedników jest wyraźnie oznaczona słowem „umarł",
Henoch jednak nie umarł, lecz "znikł, bo
zabrał go Bóg" (Rdz
5, 24 BT). Miało to miejsce w 365 roku jego życia, znikł więc
jeszcze jako młodzieniec. Jego następcy umierają znów
standardowo, czyli po dziewięćsetnym roku życia (wyjąwszy
Lameka — 777). To wydarzenie jest później wspominane przez
Jezusa (nie tego od krzyża, lecz syna Syracha): "Henoch podobał się
Panu i został przeniesiony" (Syr 44, 16; BT). Nie wiadomo czy w istocie Henoch został uprowadzony z sympatii i czy tam gdzie go
poniesiono podobało mu się bardziej niż na ziemi, ale w to nie
wnikajmy. Dalej tenże sam Jezus pisze: "nie było drugiego
spośród stworzonych na ziemi jak Henoch, on bowiem z ziemi
został uniesiony" (Syr 49, 14; BT).
Dalej mamy podstawę przymierza Boga z Izraelitami — góra Synaj i nadanie praw przez „Boga". nie bez słuszności
można mniemać, że owym Bogiem była istota o wyższej niż nasza inteligencji
(zakładając, że miałaby to być prawda z opowieścią o Synaju). Mamy oto lądowanie
statku, któremu towarzyszy wiele hałasu (trąb) i światłości (ognia):
"I już
był przyszedł trzeci dzień a zaranie zaświtało: alić oto poczęły być słyszane
gromy i łyskać się błyskawice, a obłok barzo gęsty okrywać górę, a brzmienie trąby im dalej, tym więcej się rozlegało. I zlękł się lud, który
był w obozie. … A wszystka góra Synaj kurzyła się, a przeto iż był Pan
zstąpił na nią w ogniu i występował dym z niej jako z pieca: a wszystka góra
była straszliwa. A głos trąby z lekka się barziej rozlegał i dłużej się
rozwłóczył..." (Wj 19,16n; Wujek)
Kolejny porwanym jest Eliasz:
"Podczas
gdy oni szli i rozmawiali, oto [zjawił się] wóz ognisty wraz z rumakami ognistymi i rozdzielił obydwóch: a Eliasz wśród
wichru wstąpił do niebios. Elizeusz zaś patrzył i wołał: "Ojcze
mój! Ojcze mój! (tak
jak Jezus na krzyżu — Eli, Eli ? — przyp.) Rydwanie Izraela i jego jeźdźcze?. I już go więcej nie ujrzał. Ująwszy następnie szaty swoje,
Elizeusz rozdarł je na dwie części i podniósł płaszcz
Eliasza, który spadł z góry od niego" (2 Krl 2, 11n; BT). Jezus, syn
Syracha, piszący prawdopodobnie po tym wydarzeniu, nic jednak
nie wspomina o porwaniu Eliasza.
Czy mityczny Behemot to UFO?
[jako ciekawostkę-śmiesznostkę podam sposoby tłumaczenia
słowa "behemot" — mitycznego potwora. W łacińskiej Vulgacie i w Biblii Wujka jest poprawnie, natomiast poniższy fragment pochodzący z Biblii Gdańskiej behemota czyni słoniem, to jednak jeszcze nic, bracia
tłumacze Biblii Tysiąclecia uznali, że niechybnie musiał to być ...hipopotam — patrz fragment Księgi Hioba — Moc hipopotama. No a wszyscy miłośnicy gry
Heroes Of Might and Magic zapewne pamiętają go jako najmocniejszą bestię
Barbarzyńcy. Fragment ten ma wzbudzić u Hioba jako unaocznienie własnej małości — oto Bóg prezentuje mu swoją bestię, która również jest dziełem boskim,
powiada Bóg: "jak ciebie go stworzyłem"]
"Oto teraz słoń[Behemot/hipopotam], któregom uczynił jako i ciebie, trawę je jako wół.
Oto teraz moc jego jest w biodrach jego, a siła jego w pępku brzucha jego. Rusza ogonem swoim, jako chce, choć jest jako drzewo cedrowe; żyły łona jego
(u Wujka: jąder jego)
są powikłane jako latorośli. Kości jego jako trąby miedziane; gnaty jego jako drąg żelazny. On jest przedniejszym z uczynków Bożych (...).
Następnie mamy opis „krokodyla", jak tłumacze Tysiąclecia przełożyli Lewiatana:
Oto zatrzymuje strumień, że się nie spieszy; tuszy sobie, iż Jordan wypije gębą swoją.
Azali go kto przed oczyma jego ułapi? albo powrozy przeciągnie przez nozdrze jego?
Wyciągnieszże wędą wieloryba? albo sznurem utopionym w języku jego? Izali zawleczesz kolce przez nozdrza jego? albo hakiem przekoleszli czeluść jego?
Izalić się będzie wiele modlił, albo z tobą łagodnie mówić będzie?
(...) Połóż tylko nań rękę twą, ślubujęć, że nie wspomnisz więcej na bitwę.
Oto nadzieja ułowienia jego omylna jest; izali i wejrzawszy nań człowiek nie upada?
(...) Wrota gęby jego któż otworzy? bo strach około zębów jego. Łuski jego mocne jako tarcze, bardzo ściśle spojone.
Jedna z drugą tak spojona, że wiatr nie wchodzi między nie. Jedna do drugiej przylgnęła, ujęły się, a nie dzielą się.
Kichanie jego czyni blask, a oczy jego są jako powieki zorzy. Z ust jego lampy wychodzą, a iskry ogniste wyrywają się. Z nozdrzy jego wychodzi dym, jako z garnca wrzącego, albo kotła. Dech jego węgle rozpala, a płomień z ust jego
wychodzi. W szyi jego przemieszkuje moc, a boleść przed nim ucieka. Sztuki ciała jego spoiły się, całowite są w nim, że się nie porusza.
Serce jego twarde jako kamień, tak twarde, jako sztuka spodniego kamienia młyńskiego.
Gdy się podnosi, drżą mocarze, a od strachu oczyszczają się. Miecz, który go sięga, nie ostoi się, ani drzewce, ani strzała, ani pancerz.
Żelazo poczyta sobie za plewę, a miedź za drzewo zbótwiałe. Nie upłoszy go strzała, a jako źdźbło są u niego kamienie z procy.
Strzelbę sobie poczyta jako słomę, a pośmiewa się z szermowania włócznią.
Pod nim są ostre skorupy; ściele sobie na rzeczach ostrych jako na błocie. Czyni, że wre głębokość jako garniec, a że się mąci morze jako w moździerzu.
Za sobą jasną ścieszkę czyni, tak, że się zdaje, iż przepaść ma siwiznę.
Niemasz na ziemi równego mu, który tak stworzony jest, że się niczego nie boi.
Wszelką rzecz wysoką lekce waży; on jest królem nad wszystkiemi srogiemi zwierzętami."
(BG, Hiob 40,10-41,25)
Jeszcze przytoczę taki oto
fragmencik z Księgi Paslmów:
"Tedy się ziemia wzruszyła i zadrżała, a fundamenty gór zatrząsnęły się, i wzruszyły się od gniewu jego.
Występował dym z nozdrzy jego, węgle się rozpaliły od niego. Nakłonił niebios, i zstąpił, a ciemność była pod nogami jego. A wsiadłszy na Cheruba, latał; latał na skrzydłach wiatrowych. Uczynił sobie z ciemności ukrycie, około siebie namiot swój z ciemnych wód, i z gęstych obłoków.
Od blasku przed nim rozeszły się obłoki jego, grad i węgle ogniste. I zagrzmiał na niebie Pan, a Najwyższy wydał głos swój, grad i węgle ogniste.
Wypuścił strzały swe, i rozproszył ich, a błyskawicami gęstemi rozgromił
ich" (BG, Ps 18,8n)
Warto jeszcze zwrócić uwagę na
apokryficzną księgę Henoha.
***
Innym argumentem zwolenników UFO w Biblii jest kabalistyka biblijna oparta na Torze. Chodzi o tzw. kod
Biblii, czyli, wedle zwolenników tej teorii, istnienie zaszyfrowanego
przekazu dotyczącego przyszłości ludzkości. Ma to być dowodem na
natchnienie Biblii, jednak wyznawcy religii opartych na tej księdze generalnie
odrzucają tę teorię, gdyż wiedzą, że jej przyjęcie zupełnie dyskredytuje
owe religie, tak jak dyskredytuje bezpośrednio odczytywany tekst biblijny. Jak do innych rewelacji 'ufologów' tak i do tej należy jednak podejść sceptycznie. Otóż okazuje się, że „Brendan McKay sporządził
na podstawie powieści 'Moby Dick' listę zamachów i śmierci, począwszy od
Leona Trockiego, aż po księżnę Dianę — po fakcie, oto
spis (a Hemingway był ateistą..). Podobnie, przepowiednie znaleziono w Licencji
MS Access DTK2.0 (Bill G. jest scjentystą). Inne wiadomości znaleziono w
'Wojnie i Pokoju' (po przetłumaczeniu na Hebrajski). Powstały nawet programy,
które z tego 'kodu' układają zwykłe krzyżówki." (Michał Przech)
PS. Nie należy tego artykułu traktować poważnie ;)
« UFO (Publikacja: 08-07-2002 Ostatnia zmiana: 03-11-2004)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1010 |
|