Złota myśl Racjonalisty: W etosie humanistycznym nie ceni się wysoko gotowości do stosowania się przez kogoś do wydanego przez jakąś potężną władzę zakazu, którego racjonalność nie jest dla danej osoby uchwytna, tak że u podłoża posłuszeństwa leży jedynie albo strach albo czołobitność.
Bardzo często polskie organizacje narodowe z okresu
międzywojennego wpisywane są dziś w szeroki europejski nurt nacjonalizmu, który
doprowadził do wojny i ludobójstw. Jest to błąd o charakterze fundamentalnym.
Istniała bowiem kluczowa różnica między nacjonalizmami europejskimi a nacjonalizmem polskim. Nacjonaliści z wielu krajów Europy podjęli się
współpracy z nazistami i faszystami i włączyli się w dzieło ludobójstwa Żydów. W Polsce natomiast nie wyłonił się analogiczny ruch kolaboracyjny, choć przecież
to tutaj byłby on najwięcej premiowany a za pomoc Żydom groziła w Polsce
bezapelacyjna śmierć, włącznie z odpowiedzialnością zbiorową. Mało jednak tego,
polscy narodowcy nie poprzestali na niewłączeniu się w ludobójcze dzieło.
Zostali awangardą pomocy Żydom. Oto przykłady z jednej tylko organizacji — ONR, o której ostatnio znów się zrobiło głośno. Działacze tej organizacji najpierw
byli tępieni przez rząd sanacyjny (przywódcy ONR byli pierwszymi więźniami obozu w Berezie Kartuskiej), następnie przez nazistów w Auschwitz, a po wojnie przez
komunistów.
Jan
Mosdorf — przewodniczący Komitetu Organizacyjnego ONR
W 1941 trafił do obozu Auschwitz, gdzie wiódł
prym w pomocy Żydom. Prof. Irina Livezeanu z Uniwersytetu w Pittsburgu pisała:
„Mosdorf uczynił wszystko, co w jego mocy, by nieść Żydom pomoc w Auschwitz i zginął razem z Żydami." Nie wszyscy jednak Żydzi, którzy więzieni byli w Auschwitz zginęli w obozie. Niektórzy przetrwali i po wojnie pisali o roli
Mosdorfa. Wolf Glicksman tak po latach wspominał swego dobroczyńcę:
„Przedwojenny przywódca antysemickiego ruchu młodzieżowego w Polsce, Jan
Mosdorf, niejednokrotnie ryzykował życie, przenosząc moje listy do krewnej
znajdującej się w obozie kobiecym w Brzezince (...) Mosdorf pracował w Birkenau i często przynosił mi warzywa, a czasem kromkę lub coś do ubrania".
W podobnym tonie wypowiadał się inny więzień KL
Auschwitz Filip Friedman: "Uderzającym przykładem całkowitej zmiany stosunku
do Żydów jest prawnik i polityk Jan Mosdorf. Człowiek ten przed wojną był
przywódcą jadowicie antyżydowskiego Obozu Narodowo- Radykalnego i inicjatorem
wielu antyżydowskich rozruchów. W obozie Mosdorf zmienił swój stosunek do Żydów.
Niektóre otrzymywane od przyjaciół paczki żywnościowe (chrześcijańscy więźniowie
mieli ten przywilej) Mosdorf rozdzielał między Żydów. Pracując w kancelarii
obozowej, kilkakrotnie ostrzegł Żydów o grożącej im selekcji do gazu".
Aktywność Mosdorfa docenił nawet komunistyczny
premier Józef Cyrankiewicz: "Podam tu przykład, o którym trudno nie
wspomnieć z najwyższym szacunkiem. Mówię tu o przywódcy narodowców radykalnych
Mosdorfie. Wcześniej niż inni nacjonaliści czy szowiniści zdał sobie sprawę z tego, że Niemcy na wstępnym etapie mordują tylko Żydów (...) Otóż Mosdorf
zrozumiał że jest to kwestia kolejności. Rozumiejąc to stał się w obozie jednym z czołowych wyznawców idei solidarności międzynarodowej. Pomagał więc ludziom
innych narodowości, pomagał ludziom innych światopoglądów, Żydom, socjalistom,
komunistom, pomagał — że użyję jego przedwojennej terminologii — tzw.
żydokomunie".
Bolesław Świderski — lider ONR-Falanga w Małopolsce
Świderski przed wojną był pierwszą osobą, która
trafiła do Berezy Kartuskiej. W Auschwitz został liderem konspiracji pomocowej,
przez współtowarzyszy określany mianem „brata Alberta Oświęcimia". W ten sposób
Jerzy Ptakowski wspominał jego rolę: "Głową nas wszystkich był Bolesław
Świderski, który (...) roztaczał opiekę nad wieloma ofiarami Oświęcimia. Prośba
jego czy słowo traktowane było przez współwięźniów jak rozkaz i spełniane bez
zastrzeżeń. (...) Nikt z nim nie może się mierzyć pod względem rozmiarów niesionej
pomocy i opieki". (...) Pomagał Żydom, sanatorom, pepeesowcom, ludowcom, a także
uczonym , artystom, księżom i innym inteligentom."
Edward Kemnitz -
założyciel i członek Komitetu Wykonawczego ONR
Przed wojną więziony w Berezie Kartuskiej, po wojnie
przesiedział 10 lat w ubeckich kazamatach. W czasie wojny był działaczem Żegoty.
Doceniony dopiero przez Żydów, którzy w 1982 nadali mu tytuł Sprawiedliwego
Wśród Narodów Świata. O jego działalności w czasie wojny czytamy na stronie
żydowskiego
Yad
Vashem: W czasie okupacji prowadził fabrykę cynku i aluminium. Zorganizował
schronienie dla Żyda Leona Hercberga, któremu załatwił fałszywe dokumenty.
Udzielali Żydom pomocy finansowej, żywnościowej i odzieżowej. Pomógł także Anuli
Rosenthal i jej matce, które otrzymały schronienie i fałszywe dokumenty.
O swojej pomocy Żydom Kemnitz opowiadał także dla
polonijnej telewizji:
ONR był przed wojną najbardziej bojową organizacją
antyżydowską. Skoro zatem przywódcy ONRu znaleźli się w awangardzie pomocy
Żydom, to tym bardziej taką pomoc świadczyli endecy, jak i wielu innych
działaczy narodowych.
Można by powiedzieć, że przyczyną tego stanu rzeczy był
fakt, że w obliczu tragedii wojennej antysemici polscy przeżyli jakąś przemianę i odrzucili błędy młodości. Pewnie były takie jednostkowe przypadki. Wiele
jednak wskazuje na to, że nie było tutaj żadnej przemiany. Warto uświadomić
sobie, że tragedia wojny jakoś nie doprowadziła do przemiany europejskich
organizacji antysemickich i włączali się oni w wywózki Żydów. A w Polsce było
inaczej.
Zofia Kossak — antysemitka, która zapoczątkowała Żegotę
Prawda jest jeszcze bardziej zdumiewająca. To nie od
międzywojennych sojuszników politycznych środowisk żydowskich, jak socjaliści
czy sanacja, wyszedł pierwszy protest przeciwko ludobójstwu Żydów, lecz z szeregów polskich nacjonalistów. Po rozpoczęciu likwidacji warszawskiego getta,
11 sierpnia 1942 wydano słynny „Protest" Frontu Odrodzenia Polski, czyli ulotkę
masowo kolportowaną w Warszawie, której autorką była Zofia Kossak. Ów „Protest"
był także podłożem założonej niedługo potem Rady Pomocy Żydom „Żegota", która
uratowała ponad 50 tys. Żydów. Była to jedyna tego rodzaju organizacja w Europie. W powojennych opowieściach o Holocauście na gwiazdy humanitaryzmu
wykreowano jedynie postaci drugiego szeregu, ponieważ pionierka — Zofia Kossak -
była zbyt niewygodna. Była ona nie tylko nacjonalistką, ale i kimś kogo z pewnością określilibyśmy mianem antysemitki. I w Proteście przeciwko Holocaustowi
wyraźnie jest to zaakcentowane: „sprzeciwiamy się, ponieważ jako katolicy nie
chcemy stać w szeregu Piłatów umywających ręce, ale nie przestajemy być
krytyczni wobec Żydów i zdajemy sobie sprawę, że i tak nie otrzymamy za to po
wojnie wyrazów wdzięczności". I tak dokładnie się stało. Polacy, głównie polscy
katolicy, wykreowani zostali na współsprawców Holocaustu — głównie przez tych,
którzy w czasie wojny zachowali się jak Piłat. Kossak-Szczucka otrzymała tytuł Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata pośmiertnie, w tym samym roku co Kemnitz (1982).
Warto zapoznać się z
treścią tej niezwykłej
ulotki:
"Protest!
W ghetcie warszawskim, za murem odcinającym od świata, kilkaset tysięcy
skazańców czeka na śmierć. Nie istnieje dla nich nadzieja ratunku, nie nadchodzi
znikąd pomoc. Ulicami przebiegają oprawcy, strzelając do każdego, kto się
ośmieli wyjść z domu. Strzelają podobnie do każdego, kto stanie w oknie. Na
jezdni walają się niepogrzebane trupy.
Dzienna przepisowa ilość ofiar wynosi 8-10 tysięcy. Policjanci żydowscy
obowiązani są dostarczyć ich do rąk katów niemieckich. Jeśli tego nie uczynią,
zginą sami. Dzieci nie mogące iść o własnych siłach są ładowane na wozy.
Ładowanie odbywa się w sposób tak brutalny, że mało które żywe dojeżdża do
rampy. Matki patrzące na to dostają obłędu. Ilość obłąkanych z rozpaczy i grozy
równa się ilości zastrzelonych.
Na rampie czekają wagony kolejowe. Kaci upychają w nich skazańców po 150 osób w jednym. Na podłodze leży gruba warstwa wapna i chloru polana wodą. Drzwi wagonu
zostają zaplombowane. Czasem pociąg rusza zaraz po załadowaniu, czasem stoi na
bocznym torze dobę, dwie… To nie ma już dla nikogo żadnego znaczenia. Z ludzi
stłoczonych tak ciasno, że umarli nie mogą upaść i stoją nadal ramię w ramię z żyjącymi, z ludzi konających z wolna w oparach wapna i chloru, pozbawionych
powietrza, kropli wody, pożywienia — i tak nikt nie pozostanie przy życiu.
Gdziekolwiek, kiedykolwiek dojadą śmiertelne pociągi — zawierać będą tylko
trupy...
Wobec tej męki wyzwoleniem stałby się rychły zgon. Oprawcy to przewidzieli.
Wszystkie apteki na terenie ghetta zostały zamknięte, by nie dostarczały
trucizny. Broni nie ma. Jedyne co pozostaje, to rzucenie się z okna na bruk. To
też bardzo wielu skazańców wymyka się katom w ten sposób.
To samo co w ghetcie warszawskim, odbywa się od pół roku w stu mniejszych i większych miasteczkach i miastach polskich. Ogólna liczba zabitych żydów
przenosi już milion, a cyfra ta powiększa się z każdym dniem. Giną wszyscy.
Bogacze i ubodzy, starce i kobiety, mężczyźni i młodzież, niemowlęta, katolicy
umierający z Imieniem Jezusa i Maryi, równie jak starozakonni. Wszyscy zawinili
tym że się urodzili w narodzie żydowskim, skazanym na zagładę przez Hitlera.
Świat patrzy na tę zbrodnię, straszliwszą niż wszystko, co widziały dzieje — i milczy. Rzeź milionów bezbronnych ludzi dokonywa się wśród powszechnego,
złowrogiego milczenia. Milczą kaci, nie chełpią się tym co czynią. Nie zabierają
głosu Anglia ani Ameryka, milczy nawet wpływowe międzynarodowe żydostwo, tak
dawniej wyczulone na każdą krzywdę swoich. Milczą i Polacy. Polscy polityczni
przyjaciele żydów ograniczają się do notatek dziennikarskich, polscy przeciwnicy
żydów objawiają brak zainteresowania dla sprawy im obcej. Ginący żydzi otoczeni
są przez samych umywających ręce Piłatów.
Tego milczenia dłużej tolerować nie można. Jakiekolwiek są jego pobudki — jest
ono nikczemne. Wobec zbrodni nie wolno pozostawać biernym. Kto milczy w obliczu
mordu — staje się wspólnikiem mordercy. Kto nie potępia — ten przyzwala.
Zabieramy przeto głos my, katolicy — Polacy. Uczucia nasze względem żydów nie
uległy zmianie. Nie przestajemy uważać ich za politycznych, gospodarczych i ideowych wrogów Polski. Co więcej, zdajemy sobie sprawę z tego, iż nienawidzą
nas oni więcej niż Niemców, że czynią nas odpowiedzialnymi za swoje
nieszczęście. Dlaczego, na jakiej podstawie — to pozostanie tajemnicą duszy
żydowskiej, niemniej jest faktem nieustannie potwierdzanym. Świadomość tych
uczuć jednak nie zwalnia nas z obowiązku potępienia zbrodni.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.