|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
| |
Złota myśl Racjonalisty: "Pokarmem umysłu jest poznawanie. Żądza nie trwania czy przetrwania, jak mówisz, lecz pędu, postępu, odkrywania nowych prawd, wydobywanie ich z głębin ziemi, z tkanki roślin, z atomów i z bezmiarów gwiazd, z własnych myśli wreszcie. Poznawanie wszechświata, poznawanie siebie i poznawanie swojej roli we wszechświecie. Tu jest źródło wszelkiej wiedzy, tu kryje się motor nauki. I jakże możesz zmusić.. | |
| |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Sarmacja, sanacja, Gomułka. Dokąd zmierzamy? [2] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Kwestia niemiecka w polityce PRL
Po zakończeniu wojny komuniści z jednej strony wysiedlili z ziem odzyskanych większość Niemców, z drugiej jednak pozostawiono ich bardzo
wielu dla zapewnienia ciągłości w produkcji przemysłowej i rolnej. Były to setki
tysięcy ludzi. W okresie stalinowskim polskie władze ludowe wydawały nawet
gazety po niemiecku, jak Der PGR Arbeiter (Koszalin) czy
Arbeiterstimme (Wałbrzych, Wrocław). W okresie gomułkowskim władze stymulowały
wyjazdy tych osób do Niemiec. Wielu jednak nie decydowało się na wyjazd.
Główną obawą Gomułki był nie amerykański imperializm (Polska Gomułki nawiązała
dość bliskie choć niezbyt fortunne relacje z Fundacją Rockefellera oraz Forda),
lecz rewizjonizm, rozumiany jako zakwestionowanie granicy zachodniej. Nie była
to bynajmniej czcza obawa, ponieważ przegrane Niemcy nie zamierzały pogodzić się z granicą na Odrze i Nysie. Granicy tej sprzeciwiał się rząd Adenauera (dziś
uznawanego za „ojca integracji europejskiej") oraz wszystkie niemieckie partie:
CDU, CSU, SPD oraz FPD. W swoich plakatach wyborczych CDU głosiło, że nigdy nie
uzna granicy na Odrze i Nysie, SPD zapowiadało, że będzie walczyć o każdy km tej
granicy. Gomułka żył w ciągłym strachu przed ponowną inwazją niemiecką i powrotem horroru okupacji. Gdyby nie kwestia tej granicy prowadziłby znacznie
bardziej autonomiczną politykę wobec Rosji, której szczerze nie znosił. Dziś
bardzo łatwo przedstawia się antyniemieckie obawy Gomułki jako „obsesję",
„paranoję", lecz jak można mówić o paranoi przed rewizjonizmem granic, skoro
jeszcze w lutym 1990 Tadeusz Mazowiecki mówił to samo, co Gomułka: Armia
Czerwona musi zostać w Polsce dopóki Niemcy nie uznają granicy na Odrze i Nysie.
Było to przecież już po uznaniu tej granicy przez NRD i RFN. Kohl
zasugerował
jednak, że zjednoczone Niemcy nie muszą wcale uznawać tej granicy. NRD uznała
granicę pod presją ZSRR. RFN uznała granicę pod presją USA, które uznały ją
dopiero w połowie lat 60. Brandt podpisał uznanie tej granicy, ale swoje
kanclerzowanie zakończył dymisją w atmosferze skandalu, czyli został
skompromitowany.
W grudniu 1970 władze komunistyczne uznały, że mają do czynienia z „kontrrewolucją" sterowaną przez niemieckie „zielone ludziki", które
przygotowują grunt do inwazji niemieckiej. Dlaczego mówimy dziś o „masakrze na
Wybrzeżu", dlaczego wojsko i milicja otworzyły ogień jedynie w Gdańsku, Gdyni,
Szczecinie i Elblągu, skoro zamieszki miały miejsce w całej Polsce — w Wałbrzychu, Krakowie, Białymstoku i innych miastach protestowało łącznie
kilkadziesiąt tysięcy ludzi, ale ginęli jedynie ci na całym Pomorzu? Otóż
dlatego, że to tam właśnie wojsko dostało informacje, że mają do czynienia z niemiecką wojna hybrydową, że będą strzelać do Niemców. Bezprecedensowa w okresie pokoju skala mobilizacji wojska również świadczy o tym, że szykowano się
do czegoś więcej niż pacyfikacji robotników.
Zmobilizowano
wówczas 61 tys. żołnierzy, 1700 czołgów, 1750 transporterów opancerzonych, 8700
samochodów, 108 samolotów i śmigłowców — można by od biedy uznać, że władza
obawiała się, że skala protestów robotniczych będzie wymagała mobilizacji tak
dużej armii, ale przecież do obrony wybrzeża zaangażowano wówczas aż 40
jednostek pływających Marynarki Wojennej.
Operacja grudniowa była realizowana jako
obrona przed
powstaniem niemieckim zmierzającym do oderwania Gdańska od Polski. Czołgistów
jadących na Gdynię poinstruowano, że są obowiązani zamykać włazy czołgów, bo
przeciwnik może rzucać na czołgi napalm, a idący cywile mają w teczkach ukrytą
broń. Żołnierzom mówiono, że „puszczono desant niemiecki na Gdynię", że
„jednostki pływające weszły do Gdańska. W Marynarce Wojennej instruowano
bosmanów, jak mają odpalać rakiety przeciwpancerne! Już 14 grudnia 1970 r. do
działań na Wybrzeżu włączono Marynarkę Wojenną". Trybuna Ludu pisała wówczas o „najmitach z Monachium". Ranny serią z czołgu w Gdyni 17 XII 1970 r. pracownik
Stoczni Komuny Paryskiej w Gdyni, świadek Stanisław Gotner zeznał: „Nysa
przemysłowa z rannymi została zatrzymana przez wojsko. Otworzyły się boczne
drzwi i jeden z żołnierzy krzyczał coś po niemiecku… Od pracowników szpitala
słyszałem, że uważali nas za dywersantów niemieckich… że gdyby na słowa oficera
ktoś się z nas odezwał po niemiecku, to miał wystrzelać rannych jako dywersantów
niemieckich…". Sposób motywacji działań oskarżonych określono w zeznaniach
świadków: „Słyszałem, że wydarzenia grudnia są inspirowane przez Niemców". Na
rozprawie 7 V 2002 r. płk Mirosław Wichny stwierdzał: „Aparat
partyjno-polityczny przekazał nam, że istnieje zagrożenie zniszczenia stoczni
przez siły wrogie proniemieckie. Wszystkim żołnierzom była taka informacja
przekazana na lotnisku w Pruszczu Gdańskim 15 grudnia. Mówił o tym zastępca do
spraw politycznych".
Biorąc pod uwagę antyniemieckie obawy obozu władzy, które społeczeństwo w dużej
mierze podzielało, można uznać, że teoria powstania niemieckiej V Kolumny w porozumieniu z państwem zachodnioniemieckim mogła być niejako naturalną reakcją
na grudniową rewoltę. Wiele jednak wskazuje, że była to celowa prowokacja
obliczona na skompromitowanie i usunięcie Gomułki. Swoisty przewrót pałacowy.
Świadczyć o tym może m.in. fakt, że żołnierze z Kołobrzegu, których skierowano
do walki w Gdyni, gdzie było najwięcej ofiar, zupełnie nie mieli świadomości, że
miały miejsce znaczne podwyżki cen, ponieważ dwa tygodnie wcześniej zostali
odcięci od wszelkich informacji zewnętrznych, uniemożliwiono im m.in. oglądanie
tv.
Panuje dziś przekonanie, że była to robota Moskwy i jej posłusznych agentów
takich jak Jaruzelski. Teza ta ma oczywiście sens. Gomułka osobiście chciał, by
Polska rozwijała się niezależnie od Moskwy, a jedyne co go trzymało przy
rosyjskiej nogawce to kwestia zachodniej granicy. ZSRR domagał się, by Niemcy
Zachodnie bezpośrednio z Moskwą załatwiły uznanie tej granicy, by móc pozostać
jej gwarantem a tym samym realnym suwerenem Polski. Gomułka doprowadził jednak
do tego, że to Warszawa zawarła układ o uznaniu tej granicy. Miało to miejsce na
początku grudnia 1970, a tydzień później wybuchła rewolta, która obaliła
Gomułkę. Po zawarciu układu z Brandtem Gomułka mógłby zmienić kurs polityczny na
znacznie bardziej niezależny wobec Moskwy. Jego obalenie wydaje się logiczne.
Jedyny problem z tą teorią jest taki, że następca Gomułki
prowadził politykę uzależniająca Polskę
od Zachodu i uniezależniającą od Moskwy. Żaden antykomunista nie zrobił tyle dla wykolejenia PRL, co Gierek swoją polityką gospodarczo-społeczną. Wątpię zatem w tezę, że to Moskwa stała
za obaleniem Gomułki.
Narodowcy i liberałolewica PZPRu
Alternatywną tezą jest koncepcja walki frakcji wewnątrz partii. I ta teza ma
sens. Formalnie monopartyjna PRL, była de facto systemem dwupartyjnym, przy czym
owe nieformalne partie w łonie PZPR nazywano frakcjami. Różnie się one nazywały w różnych okresach. Puławianie i Natolińczycy. Żydy i Chamy. Komandosi i Partyzanci. Postępowcy i Twardogłowi. Liberałowie i nacjonaliści. W istocie
podział ten mniej więcej sprowadzał się do partii socjal-narodowej i liberało-lewicowej. Liberalnej — oczywiście w sensie amerykańskim, a nie
angielskim. Partia narodowa
była swoistą sanacjo-endecją, przez co należy rozumieć syntezę endeckiej
polityki społecznej wobec mniejszości narodowych [ 1 ] z sanacyjną polityką gospodarczo-etatystyczną. Inaczej jednak niż w amerykańskim
systemie dwupartyjnym, nie było tak, że rządzili jedni albo drudzy. Frakcje
rządziły wspólnie, walczyły jedynie o dominację a tym samym o główny kierunek.
Husaria na ulicach Warszawy, 1966 rok. Najżywiej rozkwitający ruch społeczny III RP to ruch rekonstrukcyjny, który swoje korzenie ma w wielkiej paradzie z okazji 1000-lecia państwa polskiego, kiedy ulicami Warszawy maszerowały rekonstrukcje najważniejszych wojsk polskich począwszy od wojów Chrobrego
Największe konflikty owych frakcji odwoływały się do społeczeństwa i materializowały się w mitach „zrywów antykomunistycznych".
Gomułkę do więzienia wsadzili puławianie, pod zarzutem „odchylenia
prawicowo-nacjonalistycznego" i nie był to zarzut fikcyjny, gdyż na plenum z 1948 Gomułka chwalił koncepcję „niepodległości narodowej" PPSu. Warto odnotować,
że Gomułka dłużej był więziony niż Stefan Wyszyński.
Poznański Czerwiec oraz Październik 1956 to nie był bunt społeczeństwa przeciwko
komunistom. To był konflikt o władzę między natolińczykami a puławianami.
Gomułka balansował między obiema frakcjami, choć w zasadzie bliższy się okazał
natolińczykom.
Marzec 1968 to nie był bunt społeczeństwa przeciwko komunistom. Była to nieudana
próba rebelii młodej generacji puławian, którzy nazywali się komandosami,
przeciwko władzy natolińczyków. Choć dziś opisuje się to jako „bunt studentów", w istocie przewodziły mu
dzieci
funkcjonariuszy partyjnych, którzy przegrali walkę frakcyjną po śmierci
Stalina. Adam Michnik był najbardziej wzorcowym przedstawicielem tej grupy: syn
Ozjasza Szechtera, lidera Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, która przed
wojną dążyła do oderwania od Polski Galicji Wschodniej i Wołynia, który po
wojnie już w Polsce pracował w aparacie propagandy, przyrodni brat Stefana
Michnika, sędziego stalinowskiego, który w okresie Gomułki został odsunięty na
bok, a po emigracji został działaczem antykomunistycznym i współpracownikiem
Radia Wolna Europa.
Wydarzenia grudniowe 1970 to nie był bunt społeczeństwa przeciwko komunistom.
Była to nieudana próba rebelii młodej generacji natolińczyków, którzy nazywali
się partyzantami, przeciwko władzy starej generacji natolińczyków.
Współzałożyciel frakcji Partyzantów, płk Grzegorz Korczyński, dowodził wojskiem
pacyfikującym Wybrzeże. W konsekwencji tej rebelii stara generacja natolińczyków
utraciła dominację, lecz władzę przejął Gierek. Towarzysz Edward dawniej był
związany z frakcją puławian, lecz od drugiej połowy lat 60. tworzył nową frakcję
zwaną Grupą Śląską. Grupa ta określana była mianem technokratów, choć częściowo
odwoływali się do haseł nacjonalistycznych, ich główną cechą był związek z wielkimi zakładami przemysłowymi Śląska.
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Należy odnotować, że przed wojną
sanacja blokowała tę politykę i de facto endecka polityka etniczna
została zrealizowana właśnie w okresie Gomułki, kiedy poprzez politykę
emigracyjną i repatriacyjną stworzono społeczeństwo jednolite etnicznie. « Historia (Publikacja: 18-07-2017 Ostatnia zmiana: 19-07-2017)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10133 |
|