|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Chrześcijaństwo » Protestantyzm » Luteranizm
Hitler jako nowy mesjasz. Luterański wkład w sukces nazizmu [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Dzieje
luteranizmu, tak jak i w przypadku prawosławia, zrodziły tradycję uległości wobec państwa i funkcjonowanie kościoła
jako narzędzia panujących. Była to więc tradycja zespolenia się z władzą, a duchowni często postrzegali siebie w roli niejako urzędników państwowych.
Pastor-opozycjonista było to zjawisko raczej niespotykane.
Marcin Luter za pożądaną uznał władzę bezwzględną. Jego
koncepcja surowego władcy trzymającego poddanych w strachu i dyscyplinie mogła
być doskonale wyzyskana i wspierać wiernopoddańcze wobec Hitlera gesty
ewangelickich protestantów. Uznawał konieczność państwa absolutnego, w którym „miecz
księcia powinien być czerwony od ociekającej krwi". Był radykalnym
przeciwnikiem demokracji, jako ustroju przeciwnego naturze ludzkiej, utaplanej w grzechu, wymagającej nad sobą bata. Za konieczne uznał rządy oparte na przemocy,
władca powinien lud bić, rżnąć,
wieszać, palić, ścinać głowy, bić kołem — aby wzbudzić zbawienny strach.
Ludowi nie przysługuje żadne prawo do oporu, nawet wobec rządów najbardziej
okrutnych i tyrańskich, gdyż „Bóg woli
znosić niesprawiedliwą władzę niż lud powstający w imię słusznej sprawy". Do Erazma z Rotterdamu, który wzywał do pokoju, pisze: „Wojna ta jest wojną Boga, naszego Pana. On ją wszczął, On ją podtrzymuje, a ona
nie ustanie, dopóki wszyscy wrogowie jego Słowa nie legną niczym łajno u naszych
stóp".
Tak więc należy zauważyć również wpływ Lutra w przygotowaniu podłoża dla sukcesu
hitleryzmu. „Wydaje się jednak, że niezależnie od zamiarów
Lutra jego nauki przywiodły wielu niemieckich protestantów do akceptacji
absolutyzmu w dziedzinie polityki. Również i w ten sposób pisma Lutra mogły
przyczynić się do przygotowania miejsca dla epoki hitleryzmu" (M.H. Hart).
Kiedy pojawił się Hitler, przywitano go jak
zbawcę, męża opatrznościowego. Niewielu z duchownych luterańskich potrafiło
dostrzec jego prawdziwe oblicze. Zdecydowana większość tak bardzo chciała
wierzyć, że Hitler został posłany im przez Boga, że udzielono mu niemal
automatycznego kredytu zaufania. Jak pisał teolog Otto Dibelius:
„Przywódcom Kościoła wydawało się, że
zapowiada to nadejście nowej ery, w której Kościół stanie się narodową
instytucją".
Wizja odrodzenia narodowego (w ich rozumieniu: przywrócenia dawnej potęgi
narodowej i pozycji kościoła w państwie) opanowała wiele umysłów ewangelickich
na tyle, że nawet jeśli z czasem tu i ówdzie pojawiało się coraz więcej
sceptycyzmu, to początkowego entuzjazmu nie udało się ugasić do zmierzchu
Hitlera.
Karl Barth, teolog protestancki,
mówił, iż kościół „niemal
jednomyślnie, z prawdziwym zadowoleniem, ba, z największymi nadziejami powitał
reżym Hitlera".
W latach 20. grupa prawicowych luteranów powołała
Federację Kościoła Niemieckiego,
którą zajmowało zwłaszcza wyeliminowanie z niemieckiego chrześcijaństwa śladów
żydowskich korzeni. Utrzymywali, iż reformacja została przez Lutra jedynie
zapoczątkowana i stale czeka na sfinalizowanie. Nabrali przekonania, że w tym
właśnie celu posłany został Hitler. Marcin Luter byłby dlań tym, kim Jan
Chrzciciel dla Jezusa.
W latach 1927-1930 dwaj młodzi pastorzy Siegfried Leffler i Julius
Leutheuser zdobyli sobie popularność głosząc ideę odrodzenia Niemiec. W 1929
grupa Lefflera-Leutheusera, Turyńscy
Chrześcijanie Niemieccy, oświadczyła, iż byłoby to możliwe
„jedynie w bezwzględnym
podporządkowaniu się Adolfowi Hitlerowi",
który był przez nich postrzegany jako wysłannik Boży (Gottgesandte).
Pastor Leffler mówił, że jest on
„Zbawicielem w historii Niemców (...) cudownym transparentem, oknem, przez które
spłynęło światło na historię chrześcijaństwa (...) Hitler stał się podobny do
opoki na bezkresnej pustyni, jak wyspa na nieskończonym morzu".
Również trzecia z bardziej znaczących grup pronazistowskich w luterańskich
kościele — Niemiecki Ruch
Chrześcijański - mogła rywalizować z poprzednimi dwoma. Otóż jako
pierwsi wpuścili do swych kościołów umundurowanych nazistów oraz mianowali
kapelanów SA,
co z czasem weszło do codziennych praktyk ewangelickiego duchowieństwa, nieraz
do tego stopnia, że trudno byłoby odróżnić synod kościelny od zebrania NSDAP.
Tak było np. na śląskim synodzie prowincjonalnym obradującym we Wrocławiu w sierpniu 1933 r. "Przeważały bowiem na
zebraniu mundury członków S.A. (Niemieckich Chrześcijan). Wybór prezesa, pastora
K. Janetzky’ego, powitano okrzykami
«Sieg
Heil», a na zakończenie odśpiewano, prócz pieśni luterańskiej, hitlerowski
«Horst-Wessel-Lied»".
Niektórzy wręcz, jak na przykład wrocławski proboszcz dr Urlich Bunzel,
urządzali msze specjalnie dla członków SA. Niemieccy Chrześcijanie od
października 1932 r. wydawali swój tygodnik „Evangelium im Dritten Reich.
Sonntagsblat der Deutschne Christen" (Karol Jonca). Na początku
1933 r. przyłączyło się do nich wielu znanych teologów ewangelickich, m.in.
profesorowie Fezer, Rückert, Weiser, G. Kittel (Tybinga), F. Gogarten (Wrocław) i in.
Niemieccy Chrześcijanie pierwszy raz wystawili swoich kandydatów do władz
kościelnych w czasie wyborów w Altenburgu w listopadzie 1931. Już wówczas
zdobyli niemal jedną trzecią miejsc. Podobnie skończyły się dla nich wybory
ogólnokrajowe do władz kościelnych z 12-14 listopada 1932 r.: zdobyli
przeciętnie ok. 1/3 w gminnych władzach kościelnych. W wyborach do organu
kościoła krajowego (Landeskirchentag)
Turyngii, odbywających się zaledwie kilka dni przed przejęciem władzy przez
Hitlera, zdobyli 31% głosów, co dało im 16 z 51 miejsc.
Adolf Hitler zasugerował, że warto byłoby przełamać rozdrobnienie istniejących
28 ewangelickich kościołów krajowych i utworzyć jeden ogólnoniemiecki
„Kościół Rzeszy" na wzór
organizacyjny partii NSDAP, włącznie z zasadą wodzostwa i hierarchii (biskupi i arcybiskupi). Idąc za tym, powyższe grupy dokonały w Berlinie w kwietniu 1932 r.
zjednoczenia w Ruch Wiary Niemieckich
Chrześcijan (Glaubensbewegung Deutsche Christen). Odtąd Niemieccy
Chrześcijanie stali się czołowym przedstawicielem pozytywnego chrześcijaństwa,
promowanego przez NSDAP. Pastor Joachim Hossenfelder zostawszy
reich-przywódcą, z nabożeństwem patrzył już nie tylko w niebo, ale i na
nazistowską hierarchię. Sam zresztą też był członkiem NSDAP, podobnie jak i wielu jego kolegów: dr Wienecke (jeden z czołowych teologów tamtego okresu),
reichsleiter dr Kinder, jego
zastępca Lanmann i in.
W wyborach z 31 lipca 1932 NSDAP po raz pierwszy zdobyła najwięcej głosów. Wygrała w regionach luterańskich
Przed przełomowymi dla hitleryzmu wyborami z marca 1933 roku w kampanii
przedwyborczej propagandę nazistowską wspierały również kościoły ewangelickie.
Związek Ewangelicki wydał wezwanie do wiernych:
„Ewangeliccy chrześcijanie, pojmijcie
powagę i znaczenie tego rozstrzygnięcia wyborczego dla przyszłości (...)
opowiedzcie się po stronie przedstawicieli obecnego rządu, by ułatwić im ich
twórczą pracę. Pamiętajcie o swej odpowiedzialności: chodzi tu o ocalenie
Rzeszy!". A wkrótce po wyborach i rozstrzygnięciu na korzyść nazistów, kościelna
gazeta „Allgemeine Evangelisch-Lutherische Kirchenzeitung" zagrzewała:
„Dla Kościoła nie jest to czas stania z boku, lecz uczestnictwa, i każdy kolejny dzień uzmysławia nam, że z własnej
woli jesteśmy świadkami tworzenia się wielkiej historii (...) Ale mimo
ogromnej radości z przełomu,
jaki dokonał się w kraju, nie możemy ani jednego dnia zapomnieć o tym, iż
wyzwolenie, które byłoby do osiągnięcia poprzez politykę zagraniczną, trzeba
jeszcze wywalczyć!"
25 kwietnia 1933 r. tzw. Kolegium Trzech (Kapler, Marahrens, Hesse)
złożyło oświadczenie w imieniu Niemieckiej Rady Kościołów Ewangelickich:
„Ten historyczny przełom przyjmujemy z wdzięcznością. Bóg nas tym obdarzył. Chwała Mu za to!"
Apele te poparł również ówczesny biskup krajowy Hannas Lilje.
Ówczesny obraz śląskiej prowincji kościelnej (po berlińsko-brandenburskiej i saskiej, trzeciej w Rzeszy pod względem liczby wiernych) prof. Karol Jonca
kreśli następująco: "Niedużo zdawało
się dzielić ewangelicki kościół na Śląsku od całkowitej hitleryzacji. Niższy
kler w parafiach oraz masy ewangelików podatne na propagandę narodowych
socjalistów wchłaniały ich ideologię, zarzucając lub modyfikując dowolnie nauki
kościoła. Oto drobne przykłady z interesującego nas okresu pierwszych miesięcy
po przejęciu władzy w Rzeszy przez narodowych socjalistów. Latem 1933 r.
rozpowszechniano w śląskiej prowincji kościelnej ulotki redagowane przez pastora
J. Kuptscha z Prus Zachodnich szerzące hasła skrajnego antysemityzmu ("Wie
dunkt euch um Juda"). Autor opowiadał się za rychłym wydaleniem z Niemiec
wszystkich Żydów i pokładał nadzieje w rozwiązaniu kwestii żydowskiej przez
kanclerza Hitlera i jego partię. Jak dalece sięgała indoktrynacja, świadczyć
może przykład pastora Martina Uberschaara ze Środy Śląskiej, który nie zawahał
się zadenuncjować proboszcza Schrötera z wrocławskiej parafii Bethanien, że 13
czerwca 1933 r. ochrzcił żydówkę Ruth Hamburger ze Środy Śląskiej. Mnożyć można
by apele i hasła duchownych Niemieckich Chrześcijan, którzy przenosili do gmin
ewangelickich slogany narodowych socjalistów. Płomienny zwolennik Niemieckich
Chrześcijan pastor Bauke z Jawora w artykule pt. Historyczna godzina kościoła
ewangelickiego, pisał o zgodności dążeń narodowych socjalistów w dziedzinie
politycznej i Niemieckich Chrześcijan w kościele, zmierzających wspólnie do
osiągnięcia pełnej jedności narodu i kościoła. (...) W takim kościele nie było już miejsca dla
duchownych «niearyjczyków»".
Spośród 915 duchownych tej prowincji w roku 1933, ok. 500 stało po stronie
Niemieckich Chrześcijan.
24 czerwca 1933 r. pruski minister nauki, sztuki i wychowania narodowego,
powołał radcę sądu krajowego, Augusta Jägera, na stanowisko komisarza
państwowego dla wszystkich kościołów krajowych Prus. Ten nazajutrz powołał
pełnomocników do poszczególnych ewangelickich prowincji kościelnych, którzy
mieli się zająć reorganizacją kościołów w centralistycznym kierunku.
Niemieccy Chrześcijanie zdobywali sobie coraz większą popularność w łonie
ewangelickiego Kościoła i w wyniku wyborów do władz tegoż Kościoła z 23 lipca
1933 odnieśli zwycięstwo, zdobywając ok. 70% głosów. Niemal wszystkie organy
kościelne były już ich (opanowali 7 z 8 stanowisk prezydentów synodów
kościelnych). Nowo wyłoniony staropruski Senat Kościelny powierzył Niemieckim
Chrześcijanom niemal wszystkie godności biskupie.
Przeniesienie zasady wodzostwa do Kościoła, co wydało się Blackhahnowi
„prawdziwie ewangeliczne",
miało się wyrażać w powołaniu
„biskupa
Rzeszy", urzędu dotąd nieznanego w dziejach ewangelików.
Reichsbischof
miał być dożywotni i nie podlegać kontroli żadnego innego organu
kościelnego. Hitler zasugerował ewangelikom, iż życzyłby sobie widzieć na tym
stanowisku wielebnego Ludwika Müllera, pełnomocnika do spraw kościołów
ewangelickich. Słowo stało się ciałem 27 września na Synodzie Narodowym, a nowy
wódz Kościoła określił Adolfa Hitlera i jego narodowy socjalizm
„podarkiem od Boga", a nieco później wezwał, by Kościół przyłączył się do walki wraz z państwem
faszystowskim, przeciwko materializmowi, bolszewizmowi i pacyfizmowi.
Biskup Ludwik Müller w czasie otwarcia Synodu Narodowego w Wittenberdze.
1 2 Dalej..
« Luteranizm (Publikacja: 07-03-2018 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10200 |
|