|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
"Wrogie" wypowiedzi na temat poznańskiego czerwca 1956 [1] Autor tekstu: Marcin Ślaski
"Wrogie" wypowiedzi ludności Pomorza Gdańskiego na temat poznańskiego czerwca 1956 r. w dokumentach aparatu bezpieczeństwa.
Jak do tego doszło?
28 czerwca 1956 r. doszło do pierwszego w dziejach PRL buntu społecznego, który przybrał formę strajku robotników na tle ekonomicznym. Załogi zakładów poznańskich (80 % załogi Zakładów Metalowych im. Józefa Stalina w Poznaniu (ZISPO), cała załoga Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego (ZNTK) w Poznaniu — łącznie tłum zebrany około godz. 9.00 na placu im. Stalina liczył około 100 tys. osób — czyli blisko jedną trzecią ówczesnej liczby mieszkańców Poznania) protestowały m. in. przeciwko zawyżaniu norm, złym naliczaniu tzw. podatku akordowego oraz złym warunkom pracy. Żądało również wypłaty pieniędzy należnych za przepracowane nadgodziny, skrócenia czasu pracy do sześciu godzin w soboty oraz poprawy warunków bezpieczeństwa, higieny i organizacji pracy. Jak podkreśla J. Eisler mimo faktu, że podstawowymi przyczynami protestu były postulaty ekonomiczne i społeczne, to jednak bardzo szybko pojawiły się również postulaty natury politycznej Według Ł. Jastrzębia badacze tematyki poznańskiego czerwca 1956 r. nie są w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to, dlaczego właśnie w Poznaniu doszło do „tąpnięcia" systemu. Sugeruje on, że najprawdopodobniej powodem tej sytuacji była wyjątkowo trudna ówczesna sytuacja ekonomiczna stolicy Wielkopolski w porównaniu z innymi miastami Polski. Do spięć na tle ekonomicznym, społecznym i płacowym w największych poznańskich zakładach pracy — tj. Zakładach im. Józefa Stalina Poznań — ZISPO — czyli Zakładach Przemysłu Metalowego im Hipolita Cegielskiego) dochodziło już od 1953 r, a pierwszy milczący protest załogi miał miejsce w 1954 r. Delegacje z poznańskich zakładów miały jeździć do Warszawy już od wiosny 1956 r. próbowały przeforsować swoje postulaty w centralnych ministerstwach, a w trakcie jednego z takich wyjazdów w maju 1956 r. zasugerowano, że wypadku braku realizacji robotniczych postulatów, wyjdą oni na ulicę.
Rozmowy ostatniej szansy...26 czerwca 1956 r. w Warszawie odbyły się rozmowy ostatniej szansy pomiędzy przedstawicielami poznańskich zakładów a czynnikami decyzyjnymi w Warszawie, które zakończyły się niepowodzeniem, a to oznaczało decyzję o rozpoczęciu protestów. W. Duch stwierdza, że "władze tak naprawdę nie chciały dogadać się z robotnikami, tylko przeciągnąć negocjacje do czasu, gdy w Poznaniu zakończą się XXV Międzynarodowe Targi Poznańskie, Wiedząc o tym pracownicy poznańskich zakładów w dniu 27 czerwca 1956 r. zdecydowali się na przeprowadzenie w następnym dniu strajku i manifestacji.
Zaczęło się w „Cegielskim" ...
Rankiem 28 czerwca 1956 r. około godz. 6.30 z Cegielskiego wyszedł kilkunastotysięczny pochód robotników i skierował się w stronę centrum Poznania. Stopniowo do tej demonstracji zaczęli dołączać manifestanci z innych zakładów pracy. Robotnicy nieśli transparenty z takimi hasłami jak: „Chleba i wolności", „Żądamy chleba", „Chcemy jeść" oraz biało-czerwone sztandary. Następnie demonstranci, których liczbę szacuję się nawet na 100 tysięcy ruszyli pod gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Po drodze tłum opanował więzienie na ulicy Młyńskiej, skąd uwolniono więźniów. Obok haseł społecznych i ekonomiczno-gospodarczych, zaczęły się także pojawiać hasła antyradzieckie, takie jak „Śmierć zdrajcom", „Precz z ruską demokracją", „Precz z komunistami" a nawet "Żądamy wolnych wyborów pod kontrolą ONZ". Wśród demonstrantów było bardzo dużo osób nastoletnich i dwudziestoparoletnich.
Manifestacja na ul. Czerwonej Armii (obecnie Święty Marcin). źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Pozna%C5%84ski_Czerwiec
Idziemy pod UB...
Następnie tłum ruszył w kierunku siedziby Wojewódzkiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Publicznego w Poznaniu przy ul. Kochanowskiego. Tam demonstranci „zderzyli się" z blokadą armatek wodnych. W reakcji na to strajkujący zaczęli rzucać kamieniami i kostką brukową w gmach poznańskiej bezpieki. Demonstranci wtargnęli do rządowych gmachów i zaczęli wyrzucać akta. Dodatkowo, z gmachu poznańskiego ZUS-u zostało usunięte urządzenie zagłuszające sygnał zachodnich radiostacji — BBC, „Wolnej Europy" i „Głosu Ameryki". Wówczas z gmachu WUdsBP w kierunku demonstrantów padły strzały co doprowadziło do zaostrzenia sytuacji. Część z demonstrantów zdobyła broń w więzieniu przy ulicy Młyńskiej i w odwecie zaczęli strzelać do funkcjonariuszy UBP. J. Eisler wskazuje, że wówczas w wielu punktach miasta rozpoczęła się regularna bitwa z wykorzystaniem butelek z benzyną oraz broni palnej, którą udało się wynieść demonstrantom z różnych punktów w mieście (poza wiezieniem przy ul Młyńskiej, było to m. in. Studium Wojskowe przy Wyższej Szkole Rolniczej, Politechnice Poznańskiej, Akademii Medycznej oraz z mniejszych posterunków i komisariatów MO. Dodatkowo, w promieniu kilkunastu kilometrów od miasta grupy młodych ludzi, którzy dysponowali samochodami ciężarowymi i zdobytą poprzednio bronią rozbrajali posterunki i komisariaty milicji, zabierając stamtąd za każdym razem od kilku do kilkunastu sztuk broni. Według oceny Milicji Obywatelskiej i Urzędu Bezpieczeństwa — w rękach protestujących znalazło się ostatecznie około 200 sztuk broni palnej nadającej się do użytku. Większość z niej została odzyskana przez „organa prawa i porządku" w następnych dniach. W stosunku do 94 osób sformułowano później zarzut ataku z użyciem broni palnej.
Organa „prawa i porządku" biorą się do akcji...
Ostatecznie do akcji wkroczyło wojsko, ale nie posiadało ono zgody na strzelanie do ludzi, dlatego też doszło do ich rozbrojenia, a część żołnierzy nawet zaczęła się bratać z robotnikami. W związku z tym, że strajk przerodził się w regularną bitwę wydarzenia Poznańskiego Czerwca, są często określane mianem powstania poznańskiego. Walkom towarzyszyły grabieże sklepów i kiosków, a na Dworcu Głównym PKP w Poznaniu tłum zlinczował kaprala UBP — Zygmunta Izdebnego. Ostatecznie w wyniku zamieszek zbrojnych tłumionych przez milicję i wojsko zginęło lub zmarło z ran 49 osób cywilnych, czterech żołnierzy, trzech funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa i jeden milicjant. Zdecydowana większość ofiar śmiertelnych była przypadkowa i nie brała udziału w zajściach. Całościowa liczba rannych prawdopodobnie wynosiła nie więcej niż 600 osób. Natychmiast po stłumieniu robotniczej rewolty rozpoczęły się zatrzymania i aresztowania. W wyniku rozruchów aresztowano 658 osób, zaś 323 osoby były poddane torturom po stłumieniu oporu. Ostatecznie przygotowano 51 aktów oskarżenia dla 131 osób.
Proces „trzech", proces „dziewięciu", proces „dziesięciu"...
Na skutek zmian społeczno-politycznych związanych z „odwilżą październikową" łącznie odbyły się tylko trzy procesy. Pierwszy z nich, określany jako „Proces Foltynowicza i innych" (tzw. proces trzech) rozpoczął się w Sądzie Wojewódzkim w Poznaniu 27 września 1956 r.. Tego samego dnia rozpoczął się również „Proces Urbanka i innych"(tzw. proces dziewięciu). Ostatni z planowanych procesów rozpoczął się 5 października 1956 r. — był to "Proces Kulasa i innych" (tzw. proces dziesięciu). Na skutek zmian polityczno-społecznych wywołanych „odwilżą październikową" 1956 r. został on zawieszony, a akta zostały zwrócone do prokuratury w celu ich uzupełnienia. Wyrok w tym procesie nie został już nigdy ogłoszony.
Procesy poznańskie spotkały się z ogromnym zainteresowaniem mediów, nie tylko w Polsce, ale również i za granicą i były omawiane przez dziennikarzy najważniejszych gazet i światowych agencji prasowych.
Fala ulotek, napisów na murach po poznańskim Czerwcu...
Wydarzenia „poznańskiego Czerwca" były szeroko omawiane w kraju. W zakładach pracy odbywały się na ten temat masówki i zebrania, a nie rzadko dochodziło do przestojów w pracy. Według Ł. Jastrzębia „Po Poznańskim Czerwcu Polskę zalała fala ulotek, napisów na murach. Ulotki wkładano do butelek, wrzucano do skrzynek pocztowych, przypinano do drzew, podkładano w koszarach, zakładach pracy, na dworcach, w ubikacjach". Efekty wydarzeń poznańskich były oczywiście przedmiotem zainteresowania aparatu bezpieczeństwa.
źródło: https://ipn.gov.pl/pl/archiw/archiwalia/archiwalia-1/31594,Poznanski-Czerwiec-1956-na-archiwalnych-fotografiach.html
Słabe echa Poznania '56 w Gdańsku?
W wypadku samego Trójmiasta i Pomorza Gdańskiego natrafiono tylko na stwierdzenie, że „w ślad za PAP podawano również aż do 18 października 1956 r., bez komentarza redakcyjnego, informacje o przebiegu procesów poznańskich". W innych opracowaniach monograficznych nie podejmowano tej tematyki, a Rafał Raczyński zauważa, że „[...] władze KW były zdezorientowane i bez szczegółowych wytycznych z KC nie wiedziały, jakie zająć stanowisko wobec wydarzeń poznańskich".
„Wrogie" wypowiedzi dot, Poznania '56 na Pomorzu Gdańskim...
Celem niniejszej publikacji jest zaprezentowanie głównych tematów „wrogich" wypowiedzi ludności Pomorza Gdańskiego na temat tzw. wypadków poznańskich" w czerwcu 1956 r. określanych przez władze komunistyczne jako tzw. „prowokacja poznańska", jakie odnotowywał aparat bezpieczeństwa szczebla powiatowego w województwie gdańskim w sprawozdaniach do kierownictwa WUBP w Gdańsku za III kwartał 1956 r., oraz próba odpowiedzi na pytanie jak bezpieka województwa gdańskiego starała się rozwiązać problem „wrogich wypowiedzi" na temat poznańskiego czerwca 1956 r. — które najczęściej były zaliczane do kategorii tzw. „wrogiej propagandy".
Żołnierze odmawiali walki, oddawali broń o bratali się z tłumem...
Analiza dostępnych źródeł pozwala na stwierdzenie, że jednym z najczęściej powtarzanych motywów w komentarzach mieszkańców Pomorza Gdańskiego na temat wydarzeń poznańskiego czerwca 1956 r. było stwierdzenie o tym, że żołnierze biorący udział w tłumieniu wystąpień robotników w Poznaniu, odmawiali walki i bratali się z tłumem oraz oddawali broń robotnikom. W doniesieniu informatora ps. „Maria" z 3 lipca 1956 r. do wejherowskiego PUds. BP podawano, że „pracownik Fabryki Obuwia w Wejherowie Henryk Maliński opowiadał, że jego ojciec był w Poznaniu, jak była prowokacja Poznańska i widział na własne oczy, że żołnierze którzy brali udział w tłumieniu prowokacji odmówili walki oddając broń ludności cywilnej".
Radzieckie czołgi rozpędzają robotników...
Inna wersja „wrogich" wypowiedzi podawała, że dopiero wojsko radzieckie z czołgami, które brało udział w tłumieniu wystąpień robotników, było w stanie rozpędzić tłumy robotników (Dzierzgońskie Zakłady Żelbetowe w Dzierzgoniu). Niektóre z meldunków bezpieki odnotowujące reakcje społeczeństwa Wybrzeża na poznański czerwiec podkreślały, że zatwardziali „wrogowie obecnej rzeczywistości" mieli „ubolewać, że prowokacja za szybko skończyła się, z tego powodu nie mogła ona rozprzestrzenić się na cały kraj"("Zamech"- Elbląg), a jeszcze inni „wrogowie" mieli czelność w wypowiedziach wśród swoich znajomych „zupełnie odwrotnie naświetlać tą sprawę, jak to mówiły nasze komunikaty prasowe"("Zamech" — Elbląg).
1 2 3 4 Dalej..
« Historia (Publikacja: 19-09-2021 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10298 |
|