|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
"Wrogie" wypowiedzi na temat poznańskiego czerwca 1956 [3] Autor tekstu: Marcin Ślaski
Agenturalna obserwacja „wrogów obecnej rzeczywistości"...
W okresie IV kwartału 1956 r. praca operacyjna wszystkich Powiatowych Delegatur ds. Bezpieczeństwa w województwie gdańskim miała koncentrować się m. in. na „zapewnieniu należytego dopływu informacji w czasie trwania procesów poznańskich, jak i po celem niedopuszczenia do wrogich wystąpień na terenie [danego] powiatu". Dane agenturalne, które otrzymywała bezpieka od swoich informatorów w tym okresie wskazywały, że w okresie wypadków poznańskich szereg osób pochwalało te wypadki i „w związku z odbywającymi się procesami, należałoby poddać je agenturalnej obserwacji przy pomocy posiadanej agentury i innych środków".
"Wroga" wypowiedź autochtona...Podczas trwania procesów poznańskich w październiku 1956 r. poza „pozytywnymi" wypowiedziami mieszkańców województwa gdańskiego, popierającymi politykę Partii i Rządu w zakresie „prowokacji poznańskiej" aparat bezpieczeństwa odnotował również wiele „wrogich" wypowiedzi miejscowej ludności. W Informacji nr 1 dot. procesów w Poznaniu z 3 października 1956 r. wysłanej przez Wojewódzki Urząd ds. Bezpieczeństwa Publicznego do Gabinetu Przewodniczącego Komitetu do Spraw Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie — kierownik Wojewódzkiego Urzędu płk E. Kotoń informował, że „Ob. Ohs Leon — autochton, wrogo ustosunkowany do P.R.L., wyrażając zdziwienie, że prasa nasza już nic nie pisze jakoby zajścia poznańskie spowodowali agenci krajów zachodnich, twierdzi że obecnie wersję tą podtrzymuje tylko Związek Radziecki. Odnośnie plądrowania sklepów w omawianych zajściach uważa on, że w kraju w którym panuje głód sytuacja taka jest możliwa. Zdaniem jego oskarżeni otrzymają niskie kary z powodu tego, że na proces patrzy cały świat". Inna osoba zajmująca „wrogą postawę", były oficer Marynarki Wojennej, zatrudniony w C.B.K.O uważa, że „przebieg procesu wskazuje na to, że usiłuje się odwrócić uwagę opinii publicznej od faktycznych przyczyn, tzn. od faktu buntu robotników na tle ekonomicznym, a uwypuklić przesadnie przestępstwa chuliganów i elementów kryminalistycznych. Jest zdania, że proces nie odtwarza rzeczywistości i jest nieco sztuczny". Z kolei adwokat Hirmaniuk z Elbląga wypowiedział się „wrogo", że „proces poznański demaskuje Urząd Bezpieczeństwa, który winien jest za wywołaną prowokację poznańską. Sugeruje poza tym, że przeprowadzający proces "gimnastykują się", aby jeszcze bardziej nieobciążyć siebie". „Wrogie" stanowisko mieli zająć również niektórzy lekarze z Elbląga (Żak, Lux i inni), którzy „uważają, że Rząd P.R.L. obawia się sądzić robotników w związku z czym sądzi chuliganów pomijając właściwych sprawców prowokacji poznańskiej".
Nastąpią nowe fale „powstań" po Poznaniu...
Gdańska bezpieka odnotowała również „wrogą" wypowiedź byłego oficer P.L.O. Zygmunta Tomaszewskiego — który miał stwierdzić, że „Procesy w Poznaniu mogą się nie skończyć, gdyż jego zdaniem nastąpią nowe fale powstań, które położą kres panowania władzy ludowej w Polsce. Pracownik umysłowy Stoczni Gdańskiej Wujec utrzymujący kontakty z marynarzami NRF do swych pracowników wypowiada się, że przebieg rozprawy sądowej wcale nie udowodnił winy oskarżonym za zamordowanie kpr. Izdebnego. Podkreśla, że prawdziwe oblicze wypadków poznańskich wydawała obrona i skład sądu ze zdaniem obrony musi się liczyć. Jego zdaniem podobnie jak oskarżeni postąpił by każdy inny człowiek z wiarą, że w wyniku jego działania nastąpiłaby zmiana ustroju. W dokumencie opublikowanym przez Ł. Jastrzębia odnotowano również "wrogą" opinię Ob. Kozery — pracownika Stoczni Gdańskiej — który miał stwierdzić, że „to bezprawie i niesprawiedliwość stworzył rząd, który odpowiedzialny jest za wypadki poznańskie, a nie pojedynczy ludzie, którym dano możliwość dokonania przestępstw".
Wersja „wydarzeń poznańskich" według „księdza-rewizjonisty"...
W podobnym negatywnym tonie miał wypowiedzieć się ksiądz Schutz zamieszkały w Sopocie, zaszufladkowany przez gdańską bezpiekę jako — „rewizjonista". Stwierdzał on, że procesy poznańskie idą ostrożnie i przemowy oskarżycieli są łagodne. Według Schutza przyczyną tego stanu rzeczy miała być obecność na procesie dziennikarzy zagranicznych, co stwarzało konieczność „prowadzenia blagierstwa" Kolejnym „wrogiem" okazał się być niejaki Skrzypkowski — pracownik DOKP, który „uważa, że po wypadkach poznańskich Rząd powinien podać się do dymisji, gdyż błędy jego są nazbyt duże, operuje przy tym wrogimi sugestiami pod adresem Związku Radzieckiego".
"Pozytywne" i „wrogie" wypowiedzi gdańskich lekarzy...
We wspomnianym dokumencie odnotowano również „pozytywne" i „wrogie" wypowiedzi. lekarzy Szpitala Wojewódzkiego z Gdańska na temat wydarzeń poznańskich. O ile te pierwsze, stwierdzały, że proces jest prowadzony obiektywnie, i że przyznanie się prokuratora do niedozwolonych metod śledztwa wywołało duży oddźwięk, to te drugie stwierdzały, że „niewłaściwie cała sprawa obraca się wokół morderstwa kpr. Izdebnego i strzelania do gmachu Urzędu ds. BP, a nie szuka się winnych śmierci tylu dziesiątek ofiar. Są zapytania, dlaczego nie mówi się o inspiratorach, którzy jak podawano pierwotnie w komunikatach, byli bezpośrednio inspirowani i kierowani przez zagranicę, a pokazuje się tylko winnych poszczególnych epizodów". Następnym skupiskiem autorów „wrogich wypowiedzi" badanych przez gdańską bezpiekę, byli pracownicy Wojewódzkiego Zarządu Przemysłu w Gdańsku. Zdaniem niektórych z nich „władza ludowa nie chce robić głośnego procesu, ponieważ czuje się winna za wypadki poznańskie i dlatego dopuszczono do obrony oskarżonych różnych profesorów i psychiatrów, którzy starają się przekonać organa sprawiedliwości, że winę za wypadki ponosi ogół ludności,a nie jednostki" — stwierdzał w swoim meldunku do Warszawy mjr L. Dąbrowski — z-ca Kierownika WUdsBP w Gdańsku.
"Wrogie" wypowiedzi o Poznaniu na Stoczni Gdańskiej...
Analiza dostępnych dokumentów pozwala na wyciągnięcie wniosku, że również Stocznia Gdańska była terenem, który władze bezpieczeństwa za pośrednictwem sieci agencyjno-informacyjnej „prześwietlały" pod kątem wrogich wypowiedzi na temat wydarzeń poznańskich. Jedną z takich wypowiedzi odnotowano w Informacji nr 3 dot. procesów w Poznaniu z 5 października 1956 r. przytoczonej przez Ł. Jastrzębia w jego wspomnianej publikacji. Kolejnym autorem „wrogiej" wypowiedzi o wypadkach poznańskich miał być Leon Pioch — pracownik Stoczni Gdańskiej i jednocześnie „rewizjonista", który miał rozpowiadać wśród swoich kolegów z pracy, że „zanim osądzą tych, którzy strzelali, powinni postawić przed sądem "panów oficerów z MO i psów z UB", którzy torturowali i katowali oskarżonych w procesie poznańskim". Czasami autor „wrogiej" wypowiedzi przebierał się w kostium rolnika indywidualnego z Żuław i w rozmowach ze znajomymi miał „solidaryzować się z wypadkami poznańskimi" i „potępiać państwo za sądzenie uczestników tych wypadków" Jego zdaniem — „do podobnych czynów dopuściłby się każdy człowiek w obecnych warunkach".
"Trzeba posłuchać Londynu, to dowie się człowiek całej prawdy"...
Niekiedy osoba „wrogo wypowiadająca się" zajmująca eksponowane stanowisko — wiceprezesa GS-u (Skarszewy) mówiąc o procesach poznańskich stwierdzała, że „my wiemy co tam było, a że zmieni się teraz, bo muszą obchodzić się delikatnie dlatego, że na rozprawie przebywają dziennikarze z innych państw" [...] a następnie osoba z która rozmawiał wiceprezes GS-u miała stwierdzić, że „trzeba posłuchać Londynu, to dowie się człowiek całej prawdy [...]". Inny autor wrogiej wypowiedzi słuchający "audycji zagranicznych państw kapitalistycznych w języku polskim" (magazynier Spółdzielni Inwalidów w Wejherowie) wypowiedział się, że „słucha audycji "Wolna Europa", która bardzo krytykuje procesy Poznańskie, rzekomo oskarżeni mieli się wypowiadać się, że walczyli o chleb, wolność i wolne wybory, dalej mówił, że zagranica podaje, iż dziennikarzom wolno było oglądać cały materiał procesu. „Wolna Europa" podaje również, że gmach sądu otoczony jest milicją i wojskiem i ludzi wpuszczają tylko za przepustkami".
Jak bezpieka rozwiązywała problem „wrogich" wypowiedzi o wydarzeniach poznańskich...
Jak aparat bezpieczeństwa województwa gdańskiego starał się rozwiązywać problem „wrogich" wypowiedzi ludności Pomorza Gdańskiego na temat wydarzeń poznańskich? Analiza źródeł wskazuje na to, że jedną najczęściej stosowanych metod rozwiązania problemów z osobami rozsiewającymi „wrogą szeptaną propagandę" były rozmowy profilaktyczne. Z reguły przynosiły one uspokojenie sytuacji. Tak było ze sprawą Stanisława Skrzypka — pracownika PGR Klecewko, który rozpowszechniał „wrogie" wypowiedzi na temat wypadków poznańskich. Argumentem skłaniającym władze do przeprowadzenia z ww. rozmowy profilaktycznej miała być — „jego bliskość klasowa z nami". Dodatkowo, z każdej informacji przekazanej przez agenturę o rozpowszechnianiu „nieprawdziwych wiadomości" na temat wydarzeń poznańskich była sporządzana notatka, która trafiała do I Sekretarza KP PZPR danego powiatu oraz na biurko kierownika WUdsBP w Gdańsku. Gdy taka „wroga propaganda" o wydarzeniach poznańskich była rozpowszechniana w zakładach przemysłowych, to działanie urzędu w takich sprawach często sprowadzało się do „nastawienia agentury" w celu sprawdzenia czy dana osoba dalej nie rozgłasza takich wiadomości, które mogłyby przyczynić się do zahamowania produkcji. Czasami metody działania aparatu bezpieczeństwa wobec autorów „negatywnych wypowiedzi" polegały na wytypowaniu do werbunku osoby przebywającej w danym środowisku w celu „rozeznania wrogiego elementu" — tak jak miało to miejsce w spółdzielni „Dobrobyt" w Wejherowie. W przypadku osób, które wygrażały w stanie upojenia alkoholowego, że „zrobią komuś drugi Poznań" — zwykle wystarczała rozmowa profilaktyczna, po której dana osoba najczęściej wyrażała skruchę prosząc, aby jej nie karać, gdyż „nie robiła tego z wrogiego nastawienia, a jedynie pod wpływem alkoholu". Wobec osób szczególnie odpornych na sugestie zaprzestania rozpowszechniania „nieprawdziwych" informacji funkcjonariusze operacyjni powiatowych delegatur ds. bezpieczeństwa publicznego zakładali sprawy ewidencyjno-obserwacyjne i pozostawiano ich w stałej „obserwacji agenturalnej"(tak jak miało to miejsce w elbląskim "Zamechu").
Podsumowanie...
Spektrum „wrogich" wypowiedzi na temat wydarzeń poznańskich (zarówno ich przebiegu jak i procesów) zaprezentowanych przez autora, nie wyczerpuje oczywiście tematu niniejszej publikacji. Nie udało się zbadać szczegółowych losów osób zaprezentowanych w cytowanych meldunkach bezpieki i szczegółowych konsekwencji jakie musiały one ponieść za rozsiewanie „wrogich" wiadomości na temat wydarzeń poznańskiego czerwca 1956 r. oraz zakresu ich późniejszej inwigilacji przez powiatowe urzędy aparatu bezpieczeństwa na Pomorzu Gdańskim, i jakim efektem zakończyły się prowadzone w stosunku do niektórych osób sprawy ewidencyjno-obserwacyjne. Nadzieją autora jest, że ten artykuł, podobnie jak publikacja Ł. Jastrzębia, do której odwoływał się w publikacji w kontekście opinii mieszkańców województwa gdańskiego w zakresie procesów poznańskich, stanie się przyczynkiem do pogłębionych badań reakcji mieszkańców województwa gdańskiego na temat samego przebiegu wydarzeń poznańskich w czerwcu 1956 r. oraz późniejszych procesów poznańskich z października 1956 r.
1 2 3 4 Dalej..
« Historia (Publikacja: 19-09-2021 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10298 |
|