Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.013.049 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Agnieszka Zakrzewicz - Papież i kobieta
Mariusz Agnosiewicz - Kościół a faszyzm. Anatomia kolaboracji

Złota myśl Racjonalisty:
Dobrze, gdy serce jest naiwne, a rozum nie.
 Biblia » Nowy Testament » Jezus - człowiek i mit

Amoralność w zachowaniu Jezusa [2]

Taka sama postawa uwidacznia się w jego życiu miłosnym. Chwali on znaną w mieście ladacznicę, prostytutkę, „ponieważ bardzo umiłowała" (Łk 7, 47). Kościelni uczeni w Piśmie daremnie doszukują się u tej kobiety miłości uduchowionej, czystej, agape. Jezus chwali ją — przeciwnie ­ za to, że oddawała się tak autentycznie, zmysłowo, całym swoim ciałem, bez zwyczajowej, „normalnej" obłudy prostytutek, które udają pełne oddanie się, miłosne westchnienia, orgazm, zaspokojenie, bo potrzebują pieniędzy partnera. Ladacznica pochwalona przez Jezusa nie odgrywała pełnego oddania się — ona kochała, to znaczy: poświęcała się bez reszty, chciała dawać radość mężczyznom, którzy ją odwiedzali, ale zarazem też sama pragnęła radości.

Jezus nie był zresztą jedynym twórcą religii, który obcował z nierządnicami - zdarzało się to również Buddzie. Ten ostatni spożywa od czasu do czasu posiłki w domu pewnej ladacznicy, ale odtrąca ją, gdy chce ona zostać jego uczennicą, i odtrąca wszystkie kobiety, które tego pragną. Dlaczego? Tu dostrzegamy postawę całkowicie odmienną od postawy Jezusa, który przyjmował kobiety do swojej wędrownej wspólnoty. Budda, koncentrujący się bez reszty na osiągnięciu nirwany czysto duchowej, bezcielesnej i pozostającej z dala od świata, nie chce, by uczennice i uczniowie łączyli się w pary, by dochodziło między nimi do kontaktów płciowych, bo przyspieszają one tylko wieczny obieg narodzin i odradzania się. On wie, że to się zdarza, gdy kobiety i mężczyźni są razem. Jezus też jest tego świadomy. Ale nie ma nic przeciwko temu. Niechaj uczniowie i uczennice opuszczają ojców i matki i stają się „jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało" (Mk 10, 7-8). Takie sprawy nie łączą się z miłością sublimującą, duchową. W „nowej wspólnocie" Jezusa, gdzie nie obowiązują już powszechnie stosowane reguły moralne, we wspólnocie, do której przyjmowani są tylko ludzie, którzy pozostawili za sobą małżeństwo, rodzinę, dzieci itd., antycypuje się ponadto miłość rajską.

On nie wypierał i nie zwalczał swoich własnych potrzeb, zachcianek, odczuć, nastrojów erotycznych, seksualnych. I nie był na pewno mistrzem w „samoumartwianiu". Jego wyobrażenia o świętości bez wątpienia nie obejmują ascezy. Był on przez współczesnych mu ludzi określany jako „żarłok i pijak", jako „przyjaciel" ludzi grzesznych płci obojga (Mt 11, 19; Łk 7, 34).

Jezus demonstrował też postawę supermena. Nie zaliczał się do owych mięczaków - często spotykanych również wśród duchownych — którzy przekonują kobiety, że są całkiem łagodni, delikatni, czuli, macierzyńscy, ojcowscy, dziecinni, zależnie od potrzeb i oczekiwań partnerki, że chodzi im tylko o spełnianie życzeń partnerek. Bez względu na to, jak Jezus się zachowywał podczas spotkań, kontaktów z kobietami, podczas obcowania obfitującego w niuanse i subtelności, był on stale wyniosły, pełen godności, był „panem" (Romano Guardini), który nie mógł sobie pozwolić na utratę władzy, a zarazem od kobiet żądał całkowitego poświęcenia. Czuł się „nowym Dawidem", „nowym Salomonem", królem — także w miłości.

Jezus z Nazaretu odznaczał się takim optymizmem, taką naiwną ufnością, iż sądził, że zawsze działa i zachowuje się zgodnie z oczekiwaniami swojego prawdziwego ojca w niebie, był przekonany, że ten „tatuś" (abba), który sprawia, że „słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi", i „zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych" (Mt 5, 45), a nawet „jest dobry dla niewdzięcznych i złych" (Łk 6, 35), że ów prawdziwy ojciec poprzez jakieś wielkie wydarzenie w Jerozolimie potwierdzi dopuszczalność jego swobodnego stylu życia, życia bogatego w uciechy zmysłowe. Stąd jego sensacyjne przybycie do Jerozolimy, energiczne usunięcie handlarzy z przedsionka świątyni, agitacja przeciw żydowskiej zwierzchności.

Ale Jezus nie usankcjonował jego rozumienia Boga i życia. Bóg milczał — zarówno na Górze Oliwnej, jak i wówczas, gdy Jezus był na krzyżu. „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?" (Mk 15, 34). Potem Jezus umarł i to był koniec jego misji."

"Jezus i kobiety…"- (prof. teol. kat.) Hubertus Mynarek, s.136-143

***

Nauczanie o piekle jest niemoralne. Jest z zasady złe,
niezależnie od tego czy ofiarą jest niewinne dziecko, czy wielokrotny morderca.
Szaleństwem jest myślenie, że ktokolwiek może cierpieć wiecznie."
Peter de Rosa

"Istnieje jedna poważna skaza w charakterze Chrystusa, a mianowicie jego wiara w piekło. Nie mogę uwierzyć, aby człowiek rzeczywiście humanitarny mógł wierzyć w kary wieczne. Chrystus przedstawiony w Ewangeliach niewątpliwie wierzył w wieczne męki i w księgach tych znajdujemy wielokrotnie słowa mściwego gniewu skierowane przeciw ludziom, którzy nie chcieli słuchać jego kazań — postawa dość zwykła u kaznodziejów, ale nie dająca się pogodzić z najwyższą doskonałością.
Nie spotykamy tej postawy u Sokratesa, łagodnego i uprzejmego wobec ludzi, którzy nie chcieli go słuchać. I moim zdaniem takie zachowanie się bardziej przystoi mędrcowi niż oburzenie.
Według Ewangelii Chrystus mówił: „Wężowie, rodzaju jaszczurczy, i jakoż będziecie mogli ujść przed sądem dnia piekielnego?" — Był to zwrot pod adresem ludzi, którym się nie podobały jego nauki. Naprawdę nie wydaje mi się to w najlepszym tonie.
W Ewangelii znajduje się dużo takich wzmianek o piekle. Najpierw, naturalnie, dobrze nam znany tekst odnoszący się do grzechu „przeciwko Duchowi Świętemu": „Ale kto by mówił przeciwko Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku ani w przyszłym".
Chrystus powiada jeszcze: „Pośle Syn człowieczy anioły swoje, a oni zbiorą z królestwa jego wszystkie zgorszenia i tych, którzy nieprawość czynią; i wrzucą ich w piec ognisty, tam będzie płacz i zgrzytanie zębów" — po czym rozwodzi się w dalszym ciągu nad płaczem i zgrzytaniem zębów. Wzmianki o tym następują jedna po drugiej i dla czytelnika jest zupełnie widoczne, że Chrystus musiał znajdować pewną przyjemność w przewidywaniu płaczu i zgrzytania zębów, bo inaczej nie powtarzałoby się to tak często. Nie zapomnieliście pewnie przypowieści o owcach i kozłach, gdzie mówi się, jak to podczas drugiego przyjścia Syn człowieczy odłączy owce od kozłów i powie kozłom: „Idźcie ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny". I Chrystus ciągnie dalej: „I pójdą ci na męki wieczne". Następnie powiada znowu: „A jeśliby cię gorszyła ręka twoja, odetnij ją; bo lepiej jest tobie ułomnym wnijść do żywota, niżeli dwie ręce mając iść do piekła w ogień nieugaszony, gdzie robak ich nie umiera, a ogień nie gaśnie". Powtarza się to parokrotnie.
Muszę stwierdzić, że ta nauka, według której ogień piekielny jest karą za grzechy, jest okrutna. Doktryna ta upowszechniła okrucieństwo i dała światu całe pokolenia okrutnie torturowanych ludzi,a Chrystus Ewangelii, jeśli się go bierze takim, jakim go przedstawiają jego dziejopisarze, musi niewątpliwie ponosić za to częściową odpowiedzialność.

Są jeszcze inne, chociaż mniej ważne niedociągnięcia w nauce Chrystusa. Na przykład historia świń garazeńskich, o których opowiadają Marek i Mateusz. Nie było to z pewnością przejawem dobroci dla świń pozwolić w nie wejść demonom, skutkiem czego biedne zwierzęta wpadły do morza i utonęły. Musicie pamiętać że Chrystus był wszechmocny i mógł po prostu kazać demonom się wynieść, ale on zamiast tego umieścił je w świniach.

Dzieje drzewa figowego również przedstawiają się dość zagadkowo. Wiecie zapewne, co się z nim stało."A drugiego dnia (Jezus) łaknął; i ujrzawszy z daleka figowe drzewo, mające liście, przyszedł, jeśliby snadź co na nim znalazł; a gdy do niego przyszedł, nic nie znalazł, tylko liście, bo nie był czas figom. A odpowiadając Jezus rzekł mu: Niechajże więcej na wieki nikt z ciebie owocu nie je..., a Piotr (następnego ranka) rzekł mu: Mistrzu, oto figowe drzewo, któreś przeklął, uschło". Jest to bardzo dziwna opowieść, ponieważ pora owocowania fig jeszcze wtedy nie nadeszła i doprawdy trudno było brać to drzewu za złe.
Nie, stanowczo nie zdaje mi się, żeby Chrystus czy to pod względem mądrości czy też dobroci stał tak wysoko, jak niektóre postaci historyczne. Z tego punktu widzenia postawiłbym Buddę i Sokratesa wyżej od niego."

Bertrand Russell

***

Można jeszcze dodać, następujące słowa Jezusa skierowane do apostołów, których posyła on na misje wśród pobratymców: "Gdyby was gdzie nie chciano przyjąć i nie chciano słuchać słów waszych, wychodząc z takiego domu albo miasta, strząśnijcie proch z nóg waszych! Zaprawdę, powiadam wam: Ziemi sodomskiej i gomorejskiej lżej będzie w dzień sądu niż temu miastu" (Mt 10, 14-15). Takie kataklizmy zapowiada dobrotliwy Jezus tym, których jedynym grzechem było to, iż nie zechcieli zaufać włóczęgom.

Jezus mówi: kto nie jest z nami jest przeciwko nam (Mk 9, 40), dalej ciągnie: "Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze" — to nie mówił Bóg, lecz prostak. Dobrze, że katolicy nie czytają zbyt dosłownie wszystkiego co w Biblii napisano (choć to przez większość dziejów odbierano dosłownie), gdyż mógłbym mieć obawy co do swego losu. Choć raz już otrzymałem list katolika (niejakiego Lodka) z owym cytatem na końcu, który najwyraźniej dość dosłownie traktował słowa swego boga.


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Jezus, którego nie znasz
Deifikacja i ewolucja Jezusa

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (44)..   


« Jezus - człowiek i mit   (Publikacja: 11-07-2002 Ostatnia zmiana: 16-08-2006)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 1031 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365