Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.412 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Zawsze przebaczaj swoim wrogom : nic nie zdoła bardziej ich rozzłościć.
 Biblia » Nowy Testament » Jezus - człowiek i mit

Deifikacja i ewolucja Jezusa [1]
Autor tekstu:

"Nikt, nie przedstawia Boga i Syna Bożego za pomocą
takich poszlak, wykrętów i tak marnych świadectw
(...) On więc, zgodnie ze świadectwem prawdy i
z przekonaniem rozumu, był tylko człowiekiem"

Celsus, II w.

W ówczesnych czasach deifikacje charyzmatycznych przywódców sekt stanowiły zwyczaj, praktykowany dosyć często. "Wówczas na przykład uważano za rzecz całkiem naturalną, że sławni monarchowie, mężowie stanu i myśliciele posiadali moc cudownego leczenia chorych, a nawet wskrzeszania umarłych, co więcej, że mogli stać się bogami za życia lub po śmierci. Pojęcie boskości było wtedy po prostu zgoła inne, miało wymiary bardziej przyziemne; granica między światem transcendentnym a światem ziemskim była właściwie nieostra i łatwa do przeniknięcia przez wybrańców."(Zenon Kosidowski Zobacz źródło ) W podobny sposób deifikowano Pitagorasa (po śmierci oczywiście zstąpił do piekieł oraz zmartwychwstał, jednak mamy znacznie więcej analogii z sylwetką Jezusa), Empedoklesa z Agrygentu, ucznia Pitagorasa (chrześcijański pisarz Orygenes odnosi się do pitagorejczyków z szacunkiem), Augusta (określany jako Mesjasz, zbawca, syn boga) oraz innych cesarzy rzymskich (ciężko chory Wespazjan mówił: "Obawiam się, że stanę się bogiem" — gdyż cesarze byli deifikowani dopiero po śmierci). Dobrze ujął to Wolter: „Prawdziwe dzieje Jezusa to prawdopodobnie dzieje sprawiedliwego człowieka, który potępił grzechy faryzeuszów i którego faryzeusze skazali na śmierć. Potem zrobiono zeń proroka, a po trzech stuleciach — Boga: oto jak działa ludzki rozum." Ówczesny klimat na bóstwa dobrze oddają słowa Petroniusza, który pisał pewnego razu: "W tej okolicy jest tyle aktualnych bóstw, że łatwiej o boga, niż o człowieka" Zobacz źródło

W najstarszej, Ewangelii Marka, nie jest jeszcze ani bogiem ani bóstwem. Kolejne Ewangelie dodają Jezusowi coraz więcej cech boskości, kulminacją jest ostatnia Ewangelia Jana (czerpał przy tym Jan z opowieści o Heraklesie, Dionizosie i innych bóstwach.

Najważniejszym tytułem boskiego Jezusa jest nazwanie go Synem Bożym. W Ewangelii Markowej zwrot ten występuje jedynie kilka razy (przy nader wątpliwym założeniu, że cały tekst jest autentyczny i dotarł do nas bez zmian). W pierwszej ewangelii Jezus był ponadto 11 razy nazywany nauczycielem oraz trzykrotnie „rabbi" (mój mistrzu). Ciekawym spostrzeżeniem może być określenie momentu od którego Jezus zostaje Synem Bożym. U Marka dzieje się to podczas chrztu Jezusa udzielonego mu przez Jana Chrzciciela, kiedy Bóg rozwarł niebo i krzyknął do Jezusa"tyś jest Syn mój miły, w tobie mi się upodobało"(1, 11). U Mateusza z kolei Jezus rodzi się już z boskim znamieniem — z dziewicy przy udziale Ducha Św. (do dziś mówi się kiedy nie wiadomo kto jest sprawcą brzucha — pewnie zrobił ci to duch święty...), po anielskich zapowiedziach. Zwróćmy uwagę, że Duch Św. u Marka zstępuje do Jezusa dopiero w momencie chrztu (kiedy Jan polewał go wodą, sfrunęła gołębica z Duchem Św.). U Mateusza po narodzeniu przybywają do Jezusa i Maryi Mędrcy/Magowie/Królowie (wedle uznania), którzy składają mu hołd jako niezwykłemu dziecięciu. Cóż w tej sytuacji mogli zrobić kolejni ewangeliści? Łukasz przyśpieszył hołd Jezusa na czas przedpołogowy. Przypomniał sobie, że nimMaria powiła Zbawiciela, odwiedziła Elżbietę, która złożyła hołdJezusowi będącemu w brzuchu Maryi. A że sama była w stanie błogosławionym, również jej nienarodzone dziecię, Jan Chrzciciel, uczciło Jezusa ("Skoro usłyszała Elżbieta pozdrowienie Maryjej, skoczyło dzieciątko w żywocie jej", 1, 41). Jeszcze większego splendoru przydał Jezusowi „Jan". O ile w poprzednich ewangeliach Jezus jawi się nam jeszcze jako człowiek, to czytając czwartą ewangelię widzimy osobę oderwaną do człowieczeństwa, Boga lub kogoś boskiego. W poprzednich ewangeliach Jezus nie wypowiadał się o sobie kategorycznie i pewnie jako o Mesjaszu, jest dość powściągliwy w tej kwestii, zaś tym którzy tak go nazywali nakazywał milczenie. U Jana widzimy coś zgoła innego, z wielkim ubóstwieniem wyrażają się o nim jego uczniowie (już jeden z pierwszych uczniów Natanael mówił mu: "Tyś jest Synem Bożym"), Jan Chrzciciel (niegodny zawiązać rzemyka u jego sandałów, mówi o nim jako o "Baranku Bożym"), sam Jezus również nie odżegnywał się od tej tytulatury. Jak pisze Zenon Kosidowski: "Kolebką tego Jezusa były mistyczne rojenia ubóstwiających go wyznawców. toteż, gdy mówi o sobie, wyraża się w enigmatycznych, mistycznie brzmiących metaforach, których sensu niełatwo się domyślić. Czwarta ewangelia jest wręcz naszpikowana tego rodzaju samookreśleniami. Oto niektóre z nich: Ťjam jest światłość światať, Ťjestem bramą dla owiecť, Ťjam jest pasterz dobryť, Ťjam jest prawdziwy krzew winnyť, Ťjam nie jest z tego światať, Ťjam jest początekť itd. Niepodobna przypuszczać, że ów prosty cieśla z galilejskiego miasteczka, przecież mocnymi więzami złączony z samorodną wyobraźnią swego ludu, mógł tak celebrować samego siebie" Zobacz źródło

W pierwszych ewangeliach Jezus jest chrzczony, co jest znakiem, że nie uważał się czystym od urodzenia, u Marka np. dopiero wówczas otrzymuje znamię wybraństwa — Ducha Św. W Ewangelii Jana nie ma chrztu Jezusa — jest on czystym od zmazy grzechu pierworodnego.

W Ewangelii MarkaJezus nie posiada boskiej cechy wszechwiedzy. Mówiąc o Sądzie Ostatecznym zapowiedział wprawdzie jego nadejście na I w. (zobacz), ale stwierdził jasno, że dokładnie to on nie wie:"O dniu onym albo godzinie żaden nie wie: ani Anjołowie w niebie, ani Syn, jedno Ojciec"(13, 32). No i wreszcie dziś już wiemy, że faktycznie w istocie nie wiedział on kiedy to się wydarzy, gdyż Sądu jak nie było tak nie ma po dziś dzień. W innym miejscu pyta się „wszechwiedzący" Jezus opętanego"Jak ci na imię?", przed cudem rozmnożenia jadła pyta się: "Ile macie chlebów?". Jezus cudotwórca pyta się kiedy indziej swego kuracjusza:"Od jak dawna to mu się zdarza?"

Tylko u Marka nie jest Jezus do końca dobry:"Czemu mię zowiesz dobrym? Żaden nie dobry, jedno jeden Bóg" (10, 18).

U Mateusza Jezus sam jeszcze nie może wszystkiego: "Czy myślisz, że nie mógłbym poprosić Ojca mojego, a zaraz wystawiłby mi więcej niż dwanaście zastępów aniołów?" (26, 53). U Jana natomiast może wszystko to co i Ojciec, jest z nim zrównany:"Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce. Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi, aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał." (5,21-23), dalej nazwany jest wprost Bogiem: "Odpowiedział Tomasz i rzekł Mu [Chrystusowi]: Pan mój i Bóg mój. Rzekł mu Jezus: że Mnie ujrzałeś, uwierzyłeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli" (20, 28-29)

W pierwszych ewangeliach Jezus jeszcze modli się do Boga, u Jana byłoby to bez sensu, gdyż Bóg nie mógł się modlić do Boga, modli się więc Jezus aby dać przykład ludowi, robi to niejako na pokaz dla tłumów

Marek: "A bardzo rano przede dniem wstawszy, wyszedł i odszedł na puste miejsce, a tam się modlił." (1, 35) "I wnet przymusił ucznie swoje, aby wstąpili w łódź, i uprzedzili go na drugą stronę ku Betsaidzie, ażby on rozpuścił lud. A odprawiwszy je, odszedł na górę, aby się modlił." (6, 45-46)
Mateusz:
"A rozpuściwszy lud, wstąpił na górę z osobna, aby się modlił; a gdy był wieczór, sam tam był." (14, 23)
Łukasz :
"Ale on odchodził na pustynią, i modlił się." (5, 16) "I stało się w oneż dni, odszedł na górę, aby się modlił; i był tam przez noc na modlitwie Bożej." (6, 12) "I stało się, gdy się on sam osobno modlił, że z nim byli uczniowie; i pytał ich mówiąc: Kimże mię być powiadają ludzie?" (9, 18)

U Jana po samotnych modlitwach Jezusa nie ma śladu, kiedy się modli, robi to dla ludu: "Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał." (11, 42)

Największą jednak ciekawostką jest ewolucja modlitwy przed pojmaniem i śmiercią:

U Marka Jezus najwyraźniej nie ma chęci zbawiania świata, prosi Boga aby mu tego oszczędził, nie wykazuje swojej akceptacji tego losu, lecz widząc, że Bóg milczy, mówi: Dosyć! Przyszła godzina: "A postąpiwszy trochę, padł na ziemię i modlił się, aby, jeźli można, odeszła od niego ta godzina; I rzekł: Abba Ojcze! wszystko tobie jest możno, przenieś ode mnie ten kielich; wszakże nie co ja chcę, ale co Ty. Tedy przyszedł, i znalazł je śpiące, i rzekł Piotrowi: Szymonie, śpisz? nie mogłeś czuć jednej godziny? Czujcie, a módlcie się, abyście nie weszli w pokuszenie; duchci jest ochotny, ale ciało mdłe. I odszedłszy znowu, modlił się, też słowa mówiąc. A wróciwszy się znalazł je zasię śpiące, (bo oczy ich były obciążone,) a nie wiedzieli, co mu odpowiedzieć mieli. I przyszedł po trzecie, a rzekł im: Śpijcież już i odpoczywajcie! Dosyćci! przyszłać ta godzina, oto wydany bywa Syn człowieczy w ręce grzeszników." (14:35-41)

Ewangelista Mateusz, choć również pisze, że Jezus chciał aby go zaszczyt zbawienia świata minął, uznał za słuszne napisać, że w drugiej modlitwie przystał na swój los: niech się stanie twoja wola: "Tedy przyszedł Jezus z nimi na miejsce, które zwano Gietsemane, i rzekł uczniom: Siądźcież tu, aż odszedłszy, będę się tam modlił. A wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeuszowych, począł się smęcić i tęsknić. Tedy im rzekł Jezus: Smętna jest dusza moja aż do śmierci; zostańcież tu, a czujcie ze mną. A postąpiwszy trochę, padł na oblicze swoje, modląc się i mówiąc: Ojcze mój, jeźli można, niech mię ten kielich minie; a wszakże nie jako ja chcę, ale jako ty. Tedy przyszedł do uczniów, i znalazł je śpiące, i rzekł Piotrowi: Takżeście nie mogli przez jednę godzinę czuć ze mną? Czujcież, a módlcie się, abyście nie weszli w pokuszenie; duchci jest ochotny, ale ciało mdłe. Zasię po wtóre odszedłszy, modlił się, mówiąc: Ojcze mój, jeźli mię nie może ten kielich minąć, tylko abym go pił, niech się stanie wola twoja." (26, 36-39)


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Jezus, którego nie znasz
Goethe, Jezus i licencjat praw

 Zobacz komentarze (4)..   


« Jezus - człowiek i mit   (Publikacja: 13-06-2002 Ostatnia zmiana: 16-08-2006)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 472 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365