Nauka » Pseudonauka, paranauka
Homeopatia pod lupą. Kogo chroni UOKiK: producenta czy konsumenta? [2] Autor tekstu: Andrzej Gregosiewicz
Dlatego, nie ma fizycznej możliwości, by 1 gram granulek cukrowych o nazwie
oscillococcinum zawierał choćby jedną materialną cząsteczkę wyciągu z
wątroby i serca kaczki.
Producent temu nie zaprzecza, a prof. dr hab. med. Marian Krawczyński z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu
wyjaśnia, że lek homeopatyczny działa
"na wzór programu zapisanego na
dyskietce, która jest nośnikiem informacji przenoszonej na twardy dysk komputera". W przypadku leków homeopatycznych, za dyskietkę można uważać granulkę cukrową, w której jest zakodowana informacja lecznicza.
Lek. med. Ewa Czerwińska, prezes Polskiego Towarzystwa Homeopatycznego również
podkreśla, że "w
przypadku leków homeopatycznych (...)
chodzi nie o materialne działanie substancji chemicznej, ale o bodziec
informacyjny dla organizmu".
Niezależnie od tego jak nazwiemy ów czynnik leczniczy zawarty w granulce
cukrowej, nie ma on postaci materialnej. Niesie to ze sobą nieoczekiwany, acz
zgodny z obowiązującym prawem,
skutek (patrz obok).
Otóż, według
Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego
leki, które nie zawierają substancji czynnej, są lekami sfałszowanymi. Na to
sformułowanie Urzędu Głównego Inspektora Farmaceutycznego zwracam uwagę
prezesowi Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta!
Ad 2. Dowód na to, że produkt homeopatyczny oscillococcinum nie jest lekiem
Zgodnie z ustawą Prawo Farmaceutyczne lekiem
jest produkt zawierający taką dawkę materialnej substancji czynnej, która
wykazuje działanie terapeutyczne (DT — dosis therapeutica).
Ad 3. Dowód na to, że informacja na ulotce jest całkowicie niezrozumiała dla
pacjenta.
Napis na ulotce: Substancja czynna: Anas barbarie hepatis et cordis extractum
200K — 0,01.
Pomijam fakt, że napis jest w języku łacińskim. Można go przetłumaczyć. Ale
żaden pacjent nie zrozumie nigdy, co oznacza symbol
200K. Z wieloletniego doświadczenia
wiem doskonale, że nawet wielu farmaceutów nie potrafi wyjaśnić tego konsumentom
nabywającym oscillococcinum w aptekach. A już na pewno, żaden pacjent nie
wpadnie na pomysł, że producent przy pomocy symbolu
200K informuje, że substancji tak
oznaczonej nie ma w ogóle w preparacie. Krótko mówiąc, taka informacja jest nie
tylko niezrozumiała, ale też wewnętrznie sprzeczna. Producent bowiem pisze tak:
"1 g granulek zawiera (...)", po czym, w tym samym wierszu oświadcza (przy pomocy symbolu
200K): 1 g granulek nie zawiera
tego, o czym przed chwilą pisałem .… (sic!). Ostatnie zdanie to nie jest cytat z ulotki, lecz moje wyjaśnienie.
Pytam zatem: który konsument dowie się z ulotki, czy oscillococcinum zawiera
materialną substancję czynną, czy nie?
Wg par. 20
Rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 19 grudnia 2002 r. informacje
zamieszczone na ulotkach należy przedstawiać czytelnie i zrozumiale dla
użytkownika (sic!). Opisana w tym punkcie sytuacja jest jaskrawym przykładem
niestosowania się producenta do powyższego rozporządzenia.
Podkreślam, że rozporządzenie dotyczy wszystkich ulotek, także tych dołączonych
do produktów homeopatycznych. Gdyby było inaczej, w rozporządzeniu musiałaby
znaleźć się fraza: z wyłączeniem ulotek
produktów homeopatycznych.
Ad. 4. Następstwa braku informacji, co w rzeczywistości zawiera produkt
homeopatyczny oscillococcinum
Jak to już wyżej udowodniłem produkt oscillococcinum nie zawiera żadnej
materialnej substancji czynnej. Pacjent powinien zatem wiedzieć, co otrzymuje w zamian. W tym przypadku powinna to być informacja, że — zgodnie z zasadami
homeopatii — w trakcie produkcji oscillococcinum usunięto wprawdzie substancję
materialną, ale woda zapamiętała jej obecność w postaci niematerialnej
informacji. A ta niematerialna (duchowa) informacja została
zakodowana w granulkach cukru w czasie zmoczenia ich wodą, która pamiętała, jaką
substancję z niej usunięto. I ta właśnie informacja stanowi główny i jedyny
czynnik leczniczy oscillococcinum.
Tak więc, ulotka dołączona do produktu homeopatycznego oscillococcinum powinna
zawierać określenie "informacja
czynna"
zamiast "substancja
czynna".
Pacjent musi bowiem dokładnie wiedzieć, czy produkt zawiera:
1/ Materialną substancję czynną,
czy
2/ Duchową informację czynną
Ma to zasadnicze znaczenie, gdyż to wyłącznie pacjent, po zapoznaniu się z ulotką (sic!), będzie podejmował decyzję, czy leczyć siebie (lub dziecko) przy
pomocy:
1/ substancji materialnej,
czy
2/ niematerialnej informacji duchowej.
Prawo do dokładnej informacji o tym, co zawiera nabywany produkt leczniczy to
jedno z podstawowych praw, nie tylko
konsumenta, ale człowieka. Zwłaszcza w opisywanym przypadku.
Różnica, bowiem między lekiem materialnym i niematerialnym jest zasadnicza i ostateczna:
1/ albo coś jest,
2/ albo czegoś nie ma
(sic!)
Dokładnie jak u Szekspira -
To be,
or
not to be
Z drugiej strony różnica ta jest tego rodzaju, że wpisuje się bezpośrednio w światopogląd konsumenta. A prawo swobodnego wyboru światopoglądu:
1/ materialistycznego,
lub
2/ duchowego
jest bezwzględnie chronione przez Konstytucję RP.
Firma Boiron Sp. z o.o. nie pozwala zaś na taki wybór, gdyż nie zamieszcza
informacji, że produkt homeopatyczny oscillococcinum zawiera własności lecznicze
wątroby i serca kaczki w postaci niematerialnej (duchowej). Co więcej, sugeruje
(poprzez niezrozumiałe oznakowanie), że produkt zawiera jakąś materialną
substancję czynną.
Podkreślam jeszcze raz: rozporządzenie ministra zdrowia mówi, że treść ulotki
musi być dla użytkownika zrozumiała. A symbolu "200K" w żadnym wypadku nie można
traktować, jako synonimu frazy: "informacja lecznicza"
Ad 5. Dlaczego brak właściwego oznakowania stwarza bezpośrednie zagrożenie dla
zdrowia i życia pacjenta?
Jak ustalono, produkt
homeopatyczny o nazwie oscillococcinum nie jest lekarstwem, gdyż nie zawiera
żadnej materialnej substancji czynnej o właściwościach terapeutycznych.
Stosowanie tego produktu może w znaczący sposób opóźnić leczenie i spowodować
pogorszenie stanu chorego. Jest to szczególnie groźne u dzieci. Rodzice,
obserwując u dziecka podwyższenie temperatury ciała i osłabienie aktywności,
mogą sądzić na przykład, że jest to zwykłe przeziębienie, a nie — powiedzmy -
rozpoczynające się zapalenie płuc, zapalenie opon mózgowych lub inne groźne
choroby. Nabywają więc w aptece (bez recepty) oscillococcinum i stosują -
zgodnie z zaleceniami na ulotce — przez kilka dni. W tym czasie może dojść do
progresji choroby i jeśli dostatecznie szybko nie zostanie wdrożone właściwe
leczenie, dziecko może znaleźć się w stanie zagrożenia życia. Opis śmierci
dziecka po leczeniu homeopatycznym można znaleźć
tutaj.
Uwagi
dodatkowe
Produkt
homeopatyczny o nazwie oscillococcinum jest legalnie zarejestrowany i dopuszczony w Polsce do obrotu. Nie nabywa jednak przez to własności, które
posiadają lekarstwa zawierające materialną substancję leczniczą.
Jeszcze
raz więc dobitnie podkreślam, że po legalizacji w Urzędzie Rejestracji
Produktów Leczniczych (...), oscillococcinum nadal
nie jest lekarstwem, lecz produktem homeopatycznym. Nadal nie zawiera żadnej
materialnej substancji czynnej, lecz
wyłącznie
duchową informację leczniczą.
Proponowane rozwiązanie
Uprzejmie proszę Panią prezes
Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta by, po sprawdzeniu wszystkich podanych
przeze mnie informacji i zasięgnięciu (zgodnie z procedurą) specjalistycznych
opinii medycznych i prawnych,
zobowiązała polski oddział firmy Boiron do właściwego i — jak wymaga tego
polskie prawo —
zrozumiałego dla konsumenta
oznakowania oscillococcinum.
Poniżej propozycja zmian — dostosowana do homeopatycznych właściwości tego
produktu. Spójrzmy na poniższą rycinę. Dopiero teraz konsument będzie mógł
podjąć świadomą decyzję o stosowaniu produktu, bądź wyrzuceniu go do kosza. A że producenckich informacji na ulotce
nie ubyło — nie ma o co kruszyć kopii. Chyba że producent chce coś ukryć przed
konsumentem.… To oczywiście jest
nieprawdopodobne, gdyż nie podejrzewam żadnego producenta o brak etyki,
moralności lub cynizm. Dlatego decyzja
Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta powinna być łatwa do podjęcia.
OSCILLOCOCCINUM®
granulki
w pojemniku jednodawkowym
Produkt homeopatyczny
Skład:
1 g
granulek zawiera:
Niematerialną
informację leczniczą
uzyskaną z wyciągu z wątroby i serca kaczki dzikiej
Stopień rozcieńczenia wyciągu: 1 do 10400
(potencja homeopatyczna 200K)
Substancje
pomocnicze: sacharoza, laktoza
Mechanizm działania na ustrój ludzki: nieznany
Cierpliwie oczekuję na odpowiedź w czasie określonym przez regulamin urzędu.
Proszę o potwierdzenie otrzymania przesyłki przez e-mail.
Z wyrazami głębokiego szacunku
Prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz
Dziecięcy Szpital Kliniczny, ul. Chodżki 2, 20-093 Lublin
Tel. 81 718 55 51
***
Dowód nadania przesyłki poleconej. Po prawie 2 tygodniach brak jest
potwierdzenia jej otrzymania. Stąd publikacja tekstu w Internecie i ponowna
prośba o wszczęcie postępowania.
Prośba jest logicznie uzasadniona; przedstawione argumenty i dowody nie do
obalenia, a interes społeczny największej wagi.
Uzupełnienie informacji dla Czytelników Racjonalisty:
1 2 3 Dalej..
« Pseudonauka, paranauka (Publikacja: 13-04-2011 )
Andrzej GregosiewiczProfesor zwyczajny, kierownik Katedry i Kliniki Ortopedii Dziecięcej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Od 2001 roku prowadzi walkę z oszustwami leczniczymi typu homeopatii, bioenergoterapii, radiestezji i innymi rodzajami tzw. "medycyny alternatywnej". Opublikował na ten temat ponad 80 artykułów w mediach papierowych i elektronicznych. Jest „ojcem chrzestnym” akcji medialnej przeciwko homeopatii. W 2008 roku, głównie na skutek Jego konsekwentnej działalności publicystycznej oraz wygrania procesu sądowego z Izbą Gospodarczą Farmacja Polska oraz producentami "leków" homeopatycznych, rozpoczęła się szeroka debata publiczna na temat wartości leczniczych tego sposobu terapii. Jest członkiem-założycielem Klubu Sceptyków Polskich. W 2011 roku Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, na wniosek prof. Andrzeja Gregosiewicza, rozpoczął - bezprecedensową w Europie - procedurę wyjaśniającą, czy homeopatyczny koncern Boiron (filia w Polsce) nie prowadzi praktyk niezgodnych ze zbiorowym interesem konsumentów. Liczba tekstów na portalu: 26 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Jasnowidzenie czy ciemnomyślenie? | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1172 |