|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Listy i opinie Człowiek z wyboru Autor tekstu: Krzysztof Tarnawa
Szanowny Panie
Zupełnie przypadkiem dotarłem do „Klerokratii", bodaj przez witrynę „Faktów i Mitów".
Od dwóch dni czytam, czytam i czytam… Sprawdzam sugestie w odsyłaczach. Wdzięczny jestem
autorom za stworzenie tego wirtualnego świata. Teraz wiem, że ludzi, którzy widzą swoje
otoczenie nieco inaczej niż tego doświadczają, jest dosyć sporo. Dawka wiedzy, którą
pochłonąłem (i przyznaję, skopiowałem na swój komputer) w ciągu ostatnich 48 godzin jest
ogromna. Zamierzam posiłkować się nią (wiedzą) w prywatnej korespondencji (mam nadzieję,
że autorzy nie będą mieli nic przeciwko).
Jestem osobą, która z racji urodzenia została wpisana do ksiąg, jako katolik. Jak większość,
uczestniczyłem przez lata swojego „szczenięctwa" w tym, co jest u nas niejako przymusem
towarzyskim: chrzest, komunia, bierzmowanie… W tym ostatnim miał nawet swój udział K.
Wojtyła. Teraz… jestem człowiekiem wierzącym. W siebie. Mogę powiedzieć, z wyboru.
Manipulacji podlegamy w wielu dziedzinach naszego życia — bodaj we wszystkich. Rodzina,
praca, media… Nie ma jednak nic ohydniejszego, jak manipulowanie kimś, kto nie może się
bronić: dzieckiem. Byłem manipulowany. Próbowano wyprać mi mózg z rozsądku, wkładając zamiast
niego niezrozumiały, niespójny bełkot. Szczęściem, obudziłem się. Ubolewam, że to przebudzenie
nastąpiło dopiero w 17 roku życia (teraz mam 40).
Staram się żyć według myśli: żyję i daję żyć innym. Warunkiem jest to, że moje życie nie niszczy
życia innych a życie innych mojego. Zasada niby prosta. Poszanowanie drugiego człowieka. Jestem
przerażony głupotą i ciasnotą myślenia. Rzadko, naprawdę rzadko spotykam się z czymś takim, co
nazywa się TOLERANCJĄ. Tolerancja dla myślących inaczej niż ogół. Chociaż… czy ja myślę
inaczej? Czy oczekiwanie, że otoczenie uszanuje moje niezbywalne prawo do zachowania własnego
ja, to „odmienność"? Czy obrona własnych poglądów, to coś nagannego? — zwłaszcza, że nie
szkodzą one innym i ku innym są skierowane?
Szukałem tolerancji tam, gdzie jej nigdy nie było, bo być nie mogło: w kościele, wśród
katolików — mojej rodziny i znajomych. Po czasie odpadł kościół. Pozostała ta druga grupa.
Codzienność jest taka: tolerujemy twoje zachowanie pod warunkiem, że będziesz się z nami
zgadzał. Przykładem, prozaicznym, jest wieszanie krzyży gdzie tylko się da. Również w miejscach, w których nie powinno ich być. Kiedyś mówiłem, że robią to ciemni, durni ludzie. Ludzie mający
za nic drugiego człowieka. Szanujący tylko siebie i sobie podobnych. Teraz moje zapatrywania w tej kwestii zmieniły się. To nie szarzy ludzie są winni. To promotorzy. Pranie mózgu przez
wiele lat musi przynieść efekt. Korzysta na tym nie „szarzyzna", bo ona jest tylko narzędziem, a instytucja. Kościół. Razi mnie ignoranctwo — przeciętny katolik nie zna swojej wiary.
Przeraża profesjonalizm szefów Kościoła (piszę z dużej litery, żeby zaznaczyć, że mam
na myśli instytucję). Dlaczego wspomniałem o krzyżach? Dlatego, że religia jest sprawą
osobistą każdego człowieka i jako taka powinna pozostać w sferze prywatności. Nie ma dla
niej miejsca w świeckim państwie. Powtarzam: jest to prywatna sprawa każdego człowieka.
Korzystam, jak każdy, z urzędów. Świeckich. Nie spotkałem miejsca (rzadko), w którym
nie wisiałyby te atrybuty „prywatnej sprawy każdego człowieka". Razi mnie nachalna
forma obecnego (innego nie znam z autopsji, a jedynie z przekazów pisanych) katolicyzmu.
Na pokaz. Przez chodzenie co niedzielę na mszę nikt nie staje się lepszy. Prawda — ponad — czasem, DEKALOG, też poszedł w zapomnienie. Czasem myślę, o ironio, że jestem lepszym
katolikiem, niż ci, którzy się tak sami nazywają. Ja, który nie wierzę!!!
Mój list jest z całą pewnością bardzo chaotyczny. W tej chwili nie może być inaczej — zbyt dużo emocji :)
Jeszcze raz dziękuję stworzenie tej witryny. Będę stałym gościem w „Klerokratii". Z poważaniem Krzysztof Tarnawa Witam,
Bardzo Panu dziękuję za budujący list, cieszę się, że mamy nowego czytelnika, tym bardziej,
że chce Pan twórczo wykorzystywać materiały, jakie publikujemy — oczywiście
nie mamy nic przeciwko temu, wręcz się cieszymy, że nasze argumenty i nasza praca
posłużą do polemik i dyskusji. Gdyby miał Pan ochotę jeszcze napisać — proszę
się nie zastanawiać Serdecznie pozdrawiam
Mariusz Agnosiewicz w imieniu redakcji
Witam, Panie Mariuszu
Cieszę się z błyskawicznej reakcji na mój list. Mniemam, że sytuacje podobne mojej, zdarzają się coraz częściej.
Nasze zwariowane, trudne czasy, powodują, że zatracamy zdolność myślenia. Kierujemy się w chwilach kryzysu do jakichś abstrakcyjnych bytów, mrzonek i ułud. Spotykam się z wieloma ludźmi (taki charakter). Przeraża mnie ogrom „złej wiedzy". Dotyczy to zarówno kwestii wiary (katolicyzmu), jak i innych sfer, np. tolerancji, wolności (o czym już wspominałem w poprzednim liście). Ślepa pazerność kleru dochodzi do granic przyzwoitości. Głupota „owieczek" podobnie. To żałosne… Zadaję sobie jednak pytanie: czy można winić za czyny kogoś, kto został za młodu „wyprany"? Czy można winić kogoś, kto nie zna innych rozwiązań nad te, które mu wtłoczono? Nie jestem okrutnikiem. Nie potępiam „katolickiej większości" w naszym kraju. „Oni nie wiedzą, co czynią". Nie „grzeszą" nawet, bo nie wiedzą, że to co robią, to „grzech" wobec ludzkości.
Cieszy mnie, że znalazłem w „Klerokratii" opinie wielu otwartych, rozumnych ludzi. Wiem, że nie jestem sam. Świadomość „nie-bycia-świrem" pomaga. Pomaga zrozumieć, że to „świat" (światek?) zwariował.
Powodowany kiedyś apelem "NIE", wysłałem pismo z żądaniem (nie z prośbą) wykreślenia moich danych osobowych z rejestrów katolickich. Do tej pory nie uzyskałem żadnej odpowiedzi. Czy powinienem wystąpić na
drogę sądową? Pytanie, w kontekście czasów, w jakich przyszło nam żyć, raczej retoryczne.
Nie, bo pewnie nie zachował Pan właściwej procedury,
bo widzi Pan, aby zejść na ścieżkę grzechu, a tym samym potępienia, należy
uczynić to formalnie, aby oni mogli się w niebie wylegitymować, że robili co
się dało :-) Żartuje, proszę zajrzeć np. tutaj free.ngo.pl/humanizm/wychrzta.htm
Materiały zawarte w witrynie pozwolą mi usystematyzować wiedzę.
Mam nadzieję, że mój głos będzie jednym z wielu.
Pozdrawiam K. Tarnawa
03.02.2002.
(po krótkiej przerwie)
Witam, Panie Mariuszu
Zaglądam do „Klerokratii". Ten „nałóg" jest chyba moim
jedynym, który nie zagraża zdrowiu i życiu :) Więcej, powoduje, że życie
staje się pełniejsze, świadome. Czytanie zaczynam zwykle od „Prologosu".
Nie ma w nim jednego zdania, które wzbudzałoby we mnie cień wątpliwości (może
to źle?). Zawiera opinie ludzi, którzy mówią dokładnie to, co sam chciałbym
powiedzieć… — Pragnę wyrazić tutaj głęboką wdzięczność za V rozdział
Wprowadzenia. Czytając go miałem wrażenie, jakbym ja sam go pisał. Chociaż
nie mam wielkich problemów z wysłowieniem nawet najbardziej skomplikowanych myśli,
jednego nie potrafiłem zrobić — określić samego siebie i mojej postawy światopoglądowej.
Ty zrobiłeś to za mnie — DZIĘKUJĘ. — Także dzięki Tobie zmienił się mój świat, na lepsze — Chciałbym przede wszystkim podziękować za stronę, którą Pan stworzył.
Od kilku tygodni codziennie odwiedzam Pana stronę wyszukując w niej coraz
ciekawsze informacje — Nadal strona ta wzbudza mój największy podziw. Rzetelne informacje,
kompetencja i lekkie pióro autora to rzecz niemal niespotykana. Od dnia, kiedy
pierwszy raz tu trafiłem, zapomniałem jak wygląda kościół, wiara, kler. I czuję się teraz nieporównywalnie lepiej. Za to właśnie, za moją prywatną
wolność od klerokatolickiego upokarzania, będę Klerokratii
dozgonnie wdzięczny — Będę wytrwale śledził stronę i to co znajdzie się pod szyldem "Klerokratia"
Przyznaję, nie pamiętam takiego momentu w moim życiu, w którym identyfikowałbym
się w pełni z tym co czytam. Jeszcze jedno zdanie z „Prologosu":
„...Sami nauczcie się twórczo analizować otaczającą rzeczywistość…"
Kto wie, czy nie jest ono dla mnie najistotniejszym...? Wiem, że mój list nie
wnosi nic nowego ponad to, co już zostało powiedziane. Jest jedynie
potwierdzeniem (jednym z wielu), że ludzi podobnie myślących,
„inaczej" myślących, w naszym kraju jest sporo. Mnie, z całą pewnością,
brakuje podbudowy filozoficznej. Nie tym się zajmowałem. Brak „bazy"
nie wpłynął jednak na „trzeźwe" myślenie. Cieszy mnie, że
podobnych sobie „spotykam" (w witrynie) wielu. Świadczyć to może,
że nie wszystko jeszcze stracone. To jedno z rozwiązań.
Wskazówki zawarte na free.ngo.pl/humanizm/wychrzta.htm
wcielę w życie niebawem. Dla spokoju sumienia.
Pozdrawiam Krzysztof Tarnawa
« Listy i opinie (Publikacja: 13-07-2002 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1221 |
|