Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.323 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
W tej materii sąd znawców jest nad wyraz zgodny: bóg do swego wyznawcy zawsze jest podobny
«   
Księża kontra legioniści [1]
Autor tekstu: Janusz Milczarek

Z jasnogórskiego skarbca ukradziono szablę i bulwę Rydza-Śmiałego. O ograbienie świętego miejsca bracia paulini oskarżyli rodzinę marszałka. Wota nigdy się nie odnalazły, ale sądowe wyroki już zapadły.

Od sześciu lat trwa walka o bezcenny skarb pomiędzy kapłanami a legionistami. W sprawę zaangażowany jest Między Narodowy Trybunał Sprawiedliwości. Kapłani ponoć zbezcześcili pamiątki narodowe, przerabiając buławę na kropidło i karmiąc myszy sztandarami Legionów Polskich. Ponadto w tajemniczych okolicznościach przepadł mundur wraz z orderami naczelnego wodza. Nie bez kozery ludzie mawiają, że w Częstochowie jak w ruskim cyrku: było i nie ma...

Bohater czy zdrajca

Edward Rydz-Śmigły — jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci polskiej historii. Był przyjacielem i bliskim współpracownikiem Józefa Piłsudzkiego. Podczas I Wojny Światowej walczył w I Brygadzie Legionów Polskich. W 1918 wszedł w skład rządu Ignacego Daszyńskiego. Podczas wojny polsko-radzieckiej był dowódcą armii, która wsławiła się zdobyciem Kijowa. W latach 1921-1935 pełnił funkcje inspektora armii, a od 1935 r. Generalnego inspektora sił zbrojnych. W 1936 r. Został marszałkiem Polski.

W chwili wybuchu II Wojny światowej był naczelnym wodzem sił zbrojnych w wojnie obronnej. 18 września po zdradzieckiej napaści wojsk radzieckich, przeszedł do Rumunii wraz ze swoimi żołnierzami. Pod zmienionym nazwiskiem jako cywil wrócił do kraju.

Po internowaniu, a przed powrotem do ojczyzny, marszałek Rydz-Śmigły przekazał swój galowy mundur wraz z odznaczeniami oraz szablą i buławą dwóm adiutantom. Mieli oni przemycić te insygnia do Polski. Udało się, ale kiedy dotarli do kraju, ich pryncypał już nie żył. Wojskowe insygnia władzy przekazali więc rodzinie marszałka.

Słynny wódz zmarł w 1941r. w nędzy i ubóstwie. Dzisiaj wiele polskich ulic nosi imię Rydza-Śmigłego. Część Polaków uważa marszałka za bohatera narodowego, inni twierdzą, że był dezerterem, tchórzem i zdrajcą.

Jasnogórscy wandale

Czterdzieści lat po II wojnie światowej w Polsce nastały czasy burzliwych przemian politycznych i ustrojowych. W obawie przed „wizytacjami" specjalnych służb PRL, rodzina Rydza-Śmigłego postanowiła ukryć pamiątki po człowieku, który onegdaj wysławił się szczególną antypatią do Rosjan.

W 1974 roku stary legionista płk Antoni Dudziński przekazał marszałkowską szablę i galowy mundur z orderami w depozyt zakonnikom z Jasnej Góry. Tuż po wprowadzeniu stanu wojennego to samo z buławą uczynił Tadeusz Zabokszecki. Ponadto świętobliwym zakonnikom tymczasowo powierzono pod opiekę historyczne sztandary Związku Legionistów Polskich i innych formacji wojskowych. Braciszkowie paulini chętnie przygarnęli skarby, nie wystawiając żadnego pokwitowania na przyjęty depozyt.

W 1994 roku okazało się, że częstochowski klasztor był najgorszym miejscem depozytu pamiątek narodowych. Marszałkowską buławę rychło przerobiono na ...kropidło, galowy mundur wraz z najwyższymi odznaczeniami państwowymi pożarły szczury, a sztandary Legionów Polskich zapaskudziły myszy. Ale, po kolei..

Zbezczeszczone wota

Kiedy w latach 90. Dumnie wkroczyliśmy w epokę III Rzeczpospolitej Polskiej, wydawało się, że wszystko znowu będzie normalne, czyli wolne od komuny, bezprawia i politycznej mitomanii. Władzę pospołu dzierżyli solidarnościowi „geniusze" z Lechem Wałęsą na czele i papiescy „apostołowie" pod wodzą Józefa Glempa. Nadszedł zatem czas, aby rodzina Rydza-Śmigłego odebrała swoją własność, przekazaną w depozyt Klasztorowi Jasnogórskiemu.

Na familijnym zjeździe potomkowie słynnego marszałka oddelegowali do Częstochowy Mieczysława Żukiewicza, kuzyna zmarłego wodza. Po wykonaniu kilkuset telefonów na Jasną Górę, dzielny legionista umówił się z kustoszem klasztoru-zakonnikiem Janem Golonką. Czcigodny ojciec paulin nie miał jednak najmniejszej ochoty na oddanie skarbów, mimo iż z przedstawionych dokumentów wynikało, że ich właścicielami jest grono prawowitych spadkobierców, czyli rodzina Rydza-Śmigłego.

Wkrótce okazało się, że sztandary Legionistów Polskich zbutwiały gdzieś w wilgotnej piwnicy, a losy szabli, którą wódz „kropił" Rosjan, chwilowo są nieznane. Ponadto ksiądz Golonka stwierdził, że wymienione precjoza są obecnie własnością klasztoru i nie mogą być oddane, tylko co najwyżej (!) wypożyczone familii marszałka. Jakrzekł, tak się i stało. Buława i szabla zostały przekazane wspomnianemu kuzynowi marszałka, Mieczysławowi Zukiewiczowi ( za jego pokwitowaniem i tylko na okres dwóch tygodni). Mundur galowy, ordery i sztandary szlag trafił raz na zawsze i tylko dobry Bóg raczy wiedzieć, co się z nimi stało w jasnogórskich lochach.

Ksiądz urągał marszałkowi !

15 sierpnia 1994 r. ostatni żyjący legioniści wzięli udział w uroczystościach rocznicowych na Wawelu. Na sarkofagu marszałka Józefa Piłsudzkiego złożyli szablę i buławę Rydza-Śmigłego. Po uroczystości wota trafiły do Domu im. Józefa Piłsudzkiego na krakowskich Oleandrach. Tam zostały zabezpieczone w pilnie strzeżonej kasie pancernej.

— Pewnego pięknego dnia podczas zebrania członków Komendy Naczelnej Związku Legionów Polskich do naszej siedziby zawitał nieoczekiwany gość w osobie księdza Jana Golonki — wspomina Krystian Waksmundzki, obecny komendant naczelny ZLP. — O dziwo, zakonnik z Jasnej Góry, znany wszystkim jako świętobliwy ojciec paulin, był wówczas w mundurze kapitana Wojska Polskiego, a jak się później okazało, pełnił funkcje szefa wojskowej prewencji. Cztery gwiazdy na pagonach wyświęcił mu osobiście kapelan Wojska Polskiego, arcybiskup Sławoj Leszek Głódź. W ramach podzięki dla swojego zwierzchnika w sutannie, Golonka chciał mu ofiarować...szablę i buławę śp. marszałka. Powiedział: „Na sobotę muszę mieć buławę dla generała"

Komendant grzecznie zaproponował kapłanowi w mundurze zwiedzanie muzealnej sali poświęconej Rydzowi-Śmigłemu. W zamian usłyszał, że duchowny nie jest zainteresowany życiorysem zdrajcy i tchórza. Odpowiedź Waksmundzkiego była równie krótka i rzeczowa: Proszę natychmiast opuścić Oleandry!

Wtedy ksiądz kapitan Golonka w obecności kilkunastu legionistówwypowiedział słowa, które zapamiętam do końca życia- wspomina komendant Krystian Waksmundzki — „ Ja was zgnoję, bo nam, kapłanom wszystko wolno. Na nic wam te dokumenty, akty własności. Jak będzie trzeba, to my sobie też dorobimy papiery. I tak tylko nam, paulinom, uwierzą w sądzie. To my stanowimy prawo. Żaden prokurator ani sędzia nie ruszy Jasnej Góry".

Golonka ponad prawem

Po awanturze ksiądz Golonka nie dostał wotów zamkniętych w kasie pancernejZLP. 29.09.1996 r. spadkobierca Mieczysław Żukiewicz odebrał z muzeum swoją własność. Podpisał też oświadczenie, że jest w posiadaniu przedmiotów po marszałku i że schowa ją głęboko przed pazernymi klechami z Częstochowy. Krótko potem kapłan z Jasnej Góry złożył na niego doniesienie w prokuraturze. Oskarżył go o kradzież precjozów z częstochowskiego klasztoru.

Arcybiskup, kapelan WP Leszek Głódź, niecierpliwie czekał na szablę i buławę Rydza-Śmigłego, które obiecał mu nominowany przez niego ksiądz, kapitan Golonka. Nic więc dziwnego, że prokuratorskie dochodzenie posuwało się w błyskawicznym tempie. Po licznych przesłuchaniach, w domu sędziwego i obłożnie chorego Mieczysława Żukiewicza dokonano rewizji. Policjanci nie znaleźli niczego, co mogło przypominać szablę i buławę marszałka.

W lutym 1995 roku najbliższy kuzyn Rydza-Śmiałego zmarł. Wota legendarnego wodza, które zdobył Kijów, nie odnalazły się. Nie znaczy to wcale, że Jasna Góra

Zrezygnowała z walki o to, co wcześniej przez lata bezcześciła w klasztornych, zapleśniałych piwnicach.

Bogobojny prokurator również nie zaniechał odzyskania szabli i buławy. Te same zarzuty co nieboszczykowi Żukiewiczowi, postawił komendantowi Związku Legionistów Polskich — Krystianowi Waksmundzkiemu. Wkrótce do Sądu Rejonowego w Warszawie wpłynął przeciwko niemu akt oskarżenia o kradzież bezcennych przedmiotów. Komendant (też blisko spokrewniony ze śp. marszałkiem) miał ze sprawą tyle samo wspólnego co kino „Luna" z wyprawą na Księżyc, ale przed Temidą musiał się stawić.

PROCES O WOTA

Z niewiadomych względów proces o szablę i buławę toczył się przed sądem w stolicy Polski. Wydaje się to dziwne, gdyż powód był rodem z Częstochowy, a pozwany z Krakowa. Nijak więc Warszawa nie pasuje do scenerii Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Nie zapominajmy jednak, iż żyjemy w Katolandzie, czyli kraju katolickim, a nie w państwie prawa. Jasna Góra czuje się pewniej w mieście gdzie urzęduje świątobliwy Józef Glemp, niż pod Wawelem gdzie, Wanda nie „dała" Niemcowi (za co do dzisiaj nie chcą nas wpuścić do Unii Europejskiej).

Na wniosek prokuratora przed sądem stanęło 39 świadków. Każdy z nich miał do powiedzenia tyle, że zna oskarżonego Krystiana Waksmundzkiego i nie wie nic o losach szabli i buławy Rydza-Śmigłego. W gronie zeznających znalazł się jednak pewien delikwent o nazwisku Witold Żukiewicz (nie mający wiele wspólnego z rodziną marszałka), który oświadczył, że jest synem siostry Rydza-Śmigłego i prawowitym spadkobiercą precjozów, o które toczy się sprawa. Ponadto zażądał, aby przekazano mu cały majątek ziemski, złoto, pieniądze i dostęp do kont bankowych, których właścicielem był jego słynny wuj.

Koronny świadek podawał się za ordynatora znanej kliniki oraz szefa sztaby wyborczego Lecha Wałęsy. Familia Śmigłego szybko dowiodła, że jej słynny wuj nie posiadał żadnego rodzeństwa ani dzieci. Ponadto ichrzekomy i samozwańczy „kuzyn" nie był znany Lechowi Wałęsie i nigdy nie był lekarzem. Ostatnim argumentem obrony był fakt, że legendarny Rydz-Śmigły zmarł w skrajnej nędzy i ubóstwie, toteż nie pozostawił dalekiej rodzinie żadnego majątku (notabene nigdy nie był posiadaczem wielkich dóbr ziemskich ani kont bankowych).

NAGONKA NA KOMENDNTA

Krakowskie mass media postanowiły wesprzeć braci paulinów w batalii o szablę i buławę Rydza-Śmigłego. W tym celu zorganizowano prawdziwą nagonkę na Krystiana Waksmundzkiego, komendanta Związku Legionów Polskich, oskarżonego o posiadanie wotów własnego wuja. Kuzyn marszałka (tuż przed stanem wojennym wyrzucony z pracy za działalność opozycyjną) został zdefiniowany w gazetach jako generał KGB, współpracownik NKWD, Żyd, mason itp. Autorem większości pomówień był… Jan Golonka, ten sam klecha, który po Częstochowie chodził w habicie paulina, a po Krakowie paradował w mundurze kapitana Wojska Polskiego.


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Obłuda: grzech powszedni czy śmiertelny?
W niewoli konkordatu

 Zobacz komentarze (4)..   


«    (Publikacja: 03-08-2002 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 1720 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365