|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Filozofia społeczna
Boska natura czyli powrót Rousseau Autor tekstu: Janusz Węgierski
Wiara
jest odzwierciedleniem ludzkiej potrzeby poznania. Znaleźliśmy się na tym świecie
jako pierwsze istoty wykraczające swym myśleniem poza granice wytyczone przez
naturę. Czujemy się w pewien sposób obcy temu światu, odrzuceni przez niego,
ponieważ złamaliśmy jego zasady, przekroczyliśmy granice, nie rozumiemy do
końca jego praw, a on nie potrafi zaspokoić naszych potrzeb, duchowych
potrzeb. One to nie istniały przed naszym przybyciem. Natura trwała w nienaruszonej harmonii, ponieważ żadne stworzenie nie wymagało więcej niż
inne, ŻYĆ. Człowiek natomiast wprowadził nowe potrzeby, które to kościół
określa mianem siedmiu grzechów głównych
Czyż
więc wystrzeganie się ich nie jest zbliżaniem się do natury. Natury, którą
to kościół uznał za splugawioną przez diabła. Czyż więc to nie my sami
jesteśmy tym diabłem? Tym, który zachwiał idealną równowagę tego świata,
coroczny cykl odrodzenia zamienił w drogę prowadzącą ku śmierci, ostateczny
koniec wszystkiego? Wszystkiego czyli NASZEGO życia. Jakże egoistycznym
gatunkiem jesteśmy, by zmieniać idealne prawa natury, która przez miliony lat
była w stanie zapewnić równowagę na tym świecie i zapewnić przetrwanie
innym. Człowiek jest tak bezmyślny...
myśląc. Chodzi tu o myśl twórczą. Tworzenie rzeczy materialnych. Tak
niedoskonałych i powstałych jedynie by zaspokajać nasze potrzeby. Jakie mamy prawo by korzystać z tego co stworzyła natura,
dodatkowo ją przy tym kalecząc.
Mądrzy
byli celtyccy druidzi oddając hołd przyrodzie, starając się za każdą
krzywdę jakiej dokonał człowiek oddać ofiarę. Społeczeństwo, które kształtowali,
starało się (w miarę możliwości) żyć z nią w zgodzie.
Plemiona
żyjące w lasach tropikalnych, utrzymujące się jedynie z lasu, który daje im
wszystko czego potrzebują, czczą jednego boga, którego widzą w drzewach,
zwierzętach, skałach. Nadają mu różne nazwy, liczą każde stworzenie z osobna, jednak nadal czczą tego jedynego- naturę.
Jednak
obydwa te przykłady pokazująludzkie
wierzenie do momentu zetknięcie się z cywilizacją. Celtowie, przyjęli chrześcijaństwo,
dające nowe swobody, umożliwiające korzystanie z wielu udogodnień życia, które
Rzym zaniósł im wraz z religią, która usprawiedliwiała ich działania, była
wygodniejsza. Plemiona, żyjące w tropikach również dają się powoli kusić
zdobyczom nauki, tak ułatwiającym życie.
Niegdyś
uważałem Grecję za największą cywilizacje świata antycznego. W czasie
największej świetności rozwinęła w stopniu wyższym niż inne współczesne
jej cywilizacje sztukę, literaturę, filozofię, matematykę i wiele innych, których
to nie muszę chyba wymieniać. Stało się to pożywką dla innych cywilizacji o większych możliwościach (surowce, położenie geograficzne) do rozwoju.
Rozwój przyniósł nowe możliwości, a te stworzyły potrzeby. (Jak to
stwierdził Nietzsche „Potrzeba uchodzi za przyczynę powstawania: w rzeczywistości jest ona często tylko skutkiem tego, co powstało".)
Diabeł więc musiał skorzystać z dobrodziejstw, które to niosło. Rozpoczęły
się ogromne podboje- ludobójstwa. Najbardziej znanym nam jest przykład Rzymu.
Imperium to rozwinęło się na ciałach milionów poległych, czerpiąc z niewolnictwa, bogactw podbitych narodów. Kiedy wielka machina wojenna zatrzymała
się cesarstwo w przeciągu kilku stuleci całkowicie upadło. A jakże zrobili
Hunowie? Odgrodzeni wielkim murem od bogactw Chin skierowali się na zachód łupiąc
wszystkie ośrodki ludzkie na ich drodze. Stali się postrachem Galii, a nawet
samego Rzymu.
Powyższy
akapit miał zobrazować to co zapoczątkowane w starożytności, zaczęło zbliżać
nas nieuchronnie do zagłady. Łączenie w duże społeczności i rozwój
techniki pozwoliły zbudować system w którym możemy zaspokajać nasze
potrzeby. Jest on jednak bardzo niestabilny. Tak jak niegdyś padały imperia,
tak teraz może upaść cała nasza cywilizacja i legnie ona pod gruzami naszych
pragnień. Diabeł sam siebie zniszczy i nie potrzebuje do tego boga, natury.
Jakże
słuszne okazuje się tu twierdzenie katolików, iż diabeł już przegrał.
Jednak jakie jest śmieszne, gdy katolik mówi mi z dumą, iż jest przegrany,
nieświadom tego iż sam się przybija do krzyża. Lecz gdy umrze stanie się
Jezusem. Tym który przyczyni się do ulepszenia świata, najzwyczajniej go
opuszczając.
Natura.
Oto ten jedyny prawdziwy bóg. Ten, który stworzył rośliny i zwierzęta.
Ukształtował świat takim jakim jest. Pięknym, nieposkromionym. Dlaczego
boimy się uznać naturę jako boga? Czyż nie jest ona dla nas niepojęta? Czyż
nie jest nieposkromiona? Życie, rzecz, którą może dać tylko bóg i tylko on
może ją odebrać.
Jedyne
co możemy zrobić to chować się przed jej gniewem w jej własnym ciele. A żadna
„istota" w bólu nie pozbawi się kończyny, która jest jego źródłem.
Matka ziemia nie będzie kaleczyła swego ciała by pozbyć się nas, choroby.
My to właśnie wykorzystujemy te składniki, które ona przeznacza dla swych
organów, fauny i flory. Oddychamy, spożywamy cukry, przeznaczone dla jej
trzewi. Gdy już zamierają jej organy, my też umieramy, jednak wielu nam
podobnych kontynuuje dzieło zniszczenia.
Uważamy
się za istoty myślące, a nie potrafimy wykorzystać daru życia, który
otrzymaliśmy. Szukamy nowych uciech, a nie potrafimy cieszyć się z tego co
stworzyła naturaGdy ktoś ujrzy
piękno w jakiejś niepozornej rzeczy wyśmiejemy go. Czyż nie ma on racji?
Wyjrzyjcie przez okno i popatrzcie na piękne drzewa, które nawet pozbawione liści,
prezentują się dostojnie. Bije od nich moc życia, które wraz z pierwszymi
promieniami wiosennego słońca wypełznie na powierzchnię. Idąc do szkoły,
pracy spójrzcie na samotne drzewo i porównajcie je do otoczenia. Czyż nie
jest ono nadzwyczajne? A może nie? Straciliście już zdolność dostrzegania
piękna? W tej jego najczystszej, nie splugawionej przez ludzkie ręce formie.
Ta
ideologia nie posiada nieścisłości. Ma namacalnego boga-naturę i diabła
znanego nam sprzed lustra. Nie posiadamy duszy. Bóg jej nie stworzył. Stworzył
wszystko co namacalne i nic innego. Twierdzenie, iż jest inaczej to kolejny
sposób człowieka na urozmaicenie sobie życia i skomplikowanie go.
Nietzschego
napiętnowano za to, iż jego filozofia posłużyła nazistom do propagandy.
Hitler przekonał Niemców o tym, iż są lepsi od innych narodów. Wyciągnął
ze społeczeństwa garstkę ludzi lepszych i przekonał ogół, że są podobni.
Człowiek ma w sobie poczucie dumy, a świadomość, że może być lepszy
podbudowuje go. Tolkien w Silmarillionie przedstawił Numenoryjczyków. Ludzi
lepszych, silniejszych, mądrzejszych, bardziej długowiecznych od przeciętnych.
Pragnęli oni jednak jednej rzeczy. Nieśmiertelności. To pragnienie doprowadziło
ich do zguby kiedy to ich królestwo znikło pod wodami Ardy. Takim też jest
powszechnie znany z propagandy nazistowskiej (i tylko ten) nadczłowiek. Lepszy,
ale nadal niedoskonały, a poczucie niezwyciężoności może doprowadzić go do
zguby.
Nietzsche
twierdzi, ze człowiek to istota znajdująca się między zwierzęciem, a nadczłowiekiem.
Często patrzymy wokół i pytamy sami siebie: „Gdzie się podziali ci
dobrzy ludzie?". Oni nie istnieją. Ludzie to rasa zła, destrukcyjna, a nadczłowiek to ten, który zrozumiał. To ten, który poznał świat i chce go
miłować. W dzisiejszym świecie może wydawać się to trudne przy tak
wielkiej nietolerancji. Ale dlaczego słuchać się diabła?
« Filozofia społeczna (Publikacja: 03-08-2002 Ostatnia zmiana: 07-02-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1743 |
|