|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Listy i opinie Religijna prawica a poszerzanie horyzontów Autor tekstu: Piotr Napierała
Ponoć głównym hasłem anglosaskich hippisów było poszerzanie horyzontów.
Chodziło im o to, by ludzie pamiętali, że są przede wszystkim ludźmi, a
dopiero potem katolikami, protestantami, kapitalistami, socjalistami,
obywatelami-żołnierzami, nauczycielami czy businessmanami. Chociaż dość
szczeniackie metody jakimi posługiwali się hippisi do mnie nie przemawiają,
to jednak ich cel był szczytny. Rzeczywiście który młody człowiek był wychowany w Nowym
Jorku tak, aby chciałby wziąć karabin i walczyć w dżungli
przeciw narodowi bardziej dlań abstrakcyjnemu niż Marsjanie — znani
przynajmniej z TV. Politycy i nauczyciele tłumaczyli im wtedy, że
„trzeba" walczyć. Kluczowe dla moich dalszych rozważań jest słowo
„trzeba".
Mam wrażenie, że generalnie istnieją dwa rodzaje ludzi: wolnomyśliciele -
czyli ci, którzy kierują się we wszystkim własnym uznaniem, rezonowaniem,
myśleniem i sumieniem, oraz owi „trzeba-iści", których motywy
działań są determinowane przez system nakazów i zakazów moralnych i
organizacyjnych, przy czym nie mówię tu o nakazach prawa zaklętego w
kodeksach prawnych, lecz o nakazach wynikających z wychowania lub przyjętego
za własny zewnętrznego systemu moralnego. Ludzie z gatunku
„trzeba" mają wielką trudność w zauważaniu tego, że inni
ludzie kierują się innymi wartościami, a jeśli już to zauważą, to uważają
że jest rzeczą oczywistą, że te ich odmienne wartości są bez sensu.
Chodzi tu na przykład o dziewczyny z syndromem „doskonałej"
gospodyni. Sam byłem kiedyś związany z taką. Nasze życie było jednym
wielkim sprzątaniem i dbaniem o dom — miałem wrażenie, że to my służymy
tym ścianom i podłogom, a nie one nam. Kiedy protestowałem w tym duchu,
natykałem się na różne „trzebaizmy" — zresztą jej matka cierpiała
na przerośniętą potrzebę dbania o dom i zmanierowała swą córkę. Oczywiście
odradzam — zwłaszcza wolnomyślicielom — związki z pedantkami — nie dziwię
się, że hippisi chcieli skończyć z pedantyzmem, kujoństwem, jak również
z gadaniem o forsie i karierze…
Chodzi mi jednak przede wszystkim o nakazy, z którymi dyskusja jest niemożliwa
ponieważ są „święte" (raczej „śnięte" według mnie ,
ale ...) czyli nakazy religijne; wielu katolików da się posiekać byleby
tylko wypchnąć rodzinę na niedzielną mszę, natomiast nie przeszkadza im,
że ich rodziny są dysfunkcyjne i żyją w strachu. Pamiętam jak na
konferencji jeden muzułmanin wyszedł by się pomodlić na swoim dywaniku -
myślał, że Bóg się nań pogniewa za nieodbębnione modły — ciekawe czy
dokonane na poznańskiej ziemi „niewiernych" były skuteczne? Muzułmanie
mogą kłamać wobec niewiernych — bo to przecież tylko niewierne psy. Doświadczyłem
czegoś podobnego na portalach prawicowych na jakich pisuję — ich co bardziej
katoliccy użytkownicy obrażali mnie, a gdy ja odpowiadałem tym samym — to
już oczywiście nie obrażało ich tylko samego Boga — a więc ja-niewierny
pies mogę być obrażany, natomiast rycerze Chrystusa są świętymi krowami.
Oni chyba na serio myślą, że przez dokopanie liberałowi zdobędą punkty u
Jahwe.
Moja sytuacja jako bloggera w naszym kraju jest dość skomplikowana.
Identyfikuję się osobiście z postulatami prawicy; popieram wolny rynek,
monarchizm, kapitalizm, pewną hierarchię społeczną, energię atomową, a
nawet globalizację. Z tego powodu w ogóle pisuję na forach prawicowych,
jednak u nas w Polsce dla takich prawicowych liberałów jak ja nie ma
specjalnie miejsca. Nie muszę chyba dodawać, że na Prawica.net jestem dość
osamotniony jako liberał społeczny popierający m.in. dążenia gejów — bo w
sumie poza głupawą księgą napisaną przed tysiącami lat nigdzie nie ma
napisane, że nie należy im się równouprawnienie. Oczywiście argumenty
Dawkinsa, że dzisiejszy katolik gromiący „pedałów" i
„zboczeńców", gdyby zdarzyło mu się urodzić w IX-wiecznej
Skandynawii z równym oburzeniem trząsłby policzkami przeciw niedopełnieniu
np. obrządków pogrzebowych (wysłanie łodzi do Valahali).
W Polsce każde wyrwanie się z liberalizmem społecznym jest przez katolików
identyfikowane jako sympatia komunistyczna. A każde zdanie sceptyczne wobec
chrześcijaństwa za chęć wyrugowania go. Próbowałem tłumaczyć, że
areligijność nie jest od razu anty-religijnością. Pisałem, że mimo iż
mnie jako deiście osobiście chrześcijaństwo i jego mity są niepotrzebne,
lecz że, choć wielokrotnie pisałem, co mi się nie podoba w chrześcijaństwie,
nie jestem zwolennikiem obalenia tej religii. Sam Voltaire pisał, że dla
ludzi prostych, którzy nie maja czasu studiować filozofii moralnej, religia
stanowi jej nieodzowną namiastkę. W Polsce nigdy nie było prawdziwego oświecenia,
więc takie myślenie utylitarne o religii jest dla nas nieco egzotyczne. Otóż
wrogiem religii nie jest ten, kto obywa się bez niej, lecz ten, kto chce
zmusić innych do życia bez religii — w tej sprawie można jedynie przekonywać.
Pisałem, że rozumiem, iż PRL chciał zniszczyć religię (choć wielu
partyjniaków ukradkiem chodziło na msze) i stąd jakakolwiek uwaga
sceptyczna wobec religii ma nieco lewacki posmak w naszym kraju, ale, też, że
trzeba pojąć wreszcie, że jest to przypadek dziejowy. W Hiszpanii było
odwrotnie; ludzie po obaleniu frankistów i ich zamordyzmu katolickiego,
odreagowywali zwalczając religię na każdym kroku, bo mieli jej serdecznie
dosyć. Mam wrażenie, że prawica chrześcijańska w Polsce tak obecnie
przywiązana do haseł libertariańskich, stała by się od razu totalniacka,
gdyby zamordystą miał być Kościół Katolicki.
Mój główny zarzut do religii, jest taki, że o ile nie jest ona
praktykowana w wersji okiełznanej i w państwie kierującym się innymi
zasadami moralnymi niż religijne, religia wywołuje dodatkowe niepotrzebne
podziały i spięcia społeczne. Nie rozumiem, jak można nie pojmować
potrzeby zasypywania (czasem nawet za wszelką cenę) tych podziałów, czyż
nie chcemy żyć w spokoju?. John Stuart Mill w swej pracy: „O wolności"
pisał:
...ludzkość jest z natury tak nietolerancyjna w sprawach, które ją
naprawdę obchodzą, że swoboda religii nie została wprowadzona niemal
nigdzie w życie, z wyjątkiem wypadków, gdy indyferentyzm religijny, który
nie lubi by mu spory teologiczne spokój zakłócały, przeważył szalę
swoim ciężarem...
U nas jest zbyt mało ludzi indyferentnych religijnie, dlatego Kościół ciągle
jeszcze chce być dyktatorem, a nie jedną z partii. Po niedawnym kongresie
Nowej Prawicy, stwierdziłem, że w Polsce prawica religijna i prawica świecka
muszą ze sobą współpracować bo nie mają innego wyjścia. Katolicki,
demestriański konserwatysta Adam Wielomski „oskarżający" Janusza
Korwin-Mikkego o wolterianizm, uczestniczył w akcjach UPR, a i teraz znajduje
się z nim w jednym obozie. Prawica świecka typu mikkowego stylizuje się z
kolei na religijną, podkreślając jedynie wolnościowy element programu społecznego.
Ostatnio Korwin-Mikke stwierdził, w kontekście muzułmańskiej imigracji, że
lepsza dla Europy jakakolwiek religia niż żadna, co profesor Wolniewicz
(areligijny, ale uznający chrystianizm za niezbędny element zachodniej tożsamości)
skwitował stwierdzeniem, że Mikke powinien pojechać do Jemenu i zostać
piratem.
W większości krajów Europy Zachodniej ton opinii prawicowej nadaje prawica
świecka typu wolteriańskiego — tak jest w np Wielkiej Brytanii i Holandii,
gdzie rzeczywiste postulaty prawicowe wysuwają społeczni liberałowie, lub
chadecja, która często zapomina i o prawicowej gospodarce i o religii.
Wolniewicz i Korwin-Mikke traktujący religię technicznie są bliscy prawicy
zachodnioeuropejskiej. W Polsce, nazywanej z tego powodu „Teheranem
Europy" nawet przez katolickich Włochów, prym polityczny na
„prawicy" widzie socjalistyczno-patriotyczny PiS, a ideowy — teherańczycy
typu pana Antoine’a Ratnika, który ostatnio żałował: „...potępieńców
w piekle, takich np. jak Voltaire czy Diderot, którzy nie dość, że
utracili na wieczność Boga i cierpią niewypowiedziane kary
fizyczne…".
Zastanawiam się jaki rechot podniósłby się po konserwatywnej stronie House
of Commons na te słowa… Nad Tamizą byłbym jednym z milionów tu jako
deista mam problem.
Reasumując muszę się zgodzić, z Chistopherem Hitchensem, który uważa
wiarę za przyczynę braku niezależności intelektualnej. Taka niezależność
jest niezbędna do prowadzenia dyskusji. Ja próbowałem wielokrotnie
dyskutować z użytkownikami Prawica.net i zauważyłem, że otwartość na
moje argumenty (nie na tyle by je oczywiście akceptować w pełni, ale by ich
od razu en gros nie potępiać) była odwrotnie proporcjonalna do stopnia
katolicyzacji rozmówcy. Katolicy mają włączony wyłącznik myślenia, oni
od niego odpoczywają — sprawę załatwia za nich „good book".
Stylizują oni swe poglądy na mentalność ludzi o umysłowości beduinów żyjących
tysiące lat temu w innym klimacie. Na podstawie zmurszałej księgi napisanej
przez nie wiadomo kogo (autorów z pewnością było kilkudziesięciu)
wypowiadać się w dzisiejszych kluczowych sprawach społecznych. Wypowiadają
się z tonem wyższości charakterystycznym dla „wybrańców".
Najgorsze, że są oni nastawieni na konfrontację. Gdy na konserwatyzm.pl
pojawił się ciekawy skądinąd artykuł Magdaleny Ziętek: „Chrześcijaństwo
na niby, czyli o niemieckiej chadecji", w którym autorka demaskuje
protestancko-katolicki, ekumeniczny i koncyliacyjny charakter chadecji, odniosłem
się do niego w moim artykule pytając czy postawa koncyliacyjna jest zła?
Czy Royal Society, masonerie i chadecja czynią źle godząc ludzi? A może wrócimy
do czasów nocy Św. Bartłomieja — ach jakież to byłoby żarliwe, prawe,
prawicowe, katolickie, prawowierne, antydemoliberane, antymasońskie, i
cudownie chrześcijańsko-uniwersalistyczne, prawda?
Przypuszczam, że nonkonformizm katolików bierze się stąd, że myślą oni
już o tamtym świecie. Szkoda, że chrześcijaństwo nie akceptuje samobójstwa,
bo największych fanatyków mielibyśmy z głowy, tak samo jak szkoda, że
islam akceptuje je tylko podczas dżihadu. Nonkonformizm może się na coś
przydać tylko po śmierci. Skoro wolą tamten świat, to droga wolna,
przestali by przeszkadzać budowniczym prawdziwej „cywilizacji życia"
— czyli cywilizacji areligijnej.
Na koniec zachęcam wszystkich racjonalistów-wolnorynkowców i innych
laickich prawicowców do pisywania na Prawica.net celem pokazania, że polska
prawica nie cała śmierdzi Talibanem.
« Listy i opinie (Publikacja: 23-05-2011 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1799 |
|