|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Felietony i eseje » Felietony, bieżące komentarze
Nihil novi Wojtyły Autor tekstu: Dawid Ropuszyński
Polska była w tym roku kolejnym
etapem papieskiego veni-vidi-vici po świecie. Oczekiwano po pielgrzymce wiele,
ale pytanie, czy wszystkie oczekiwania zostały spełnione pozostaje otwarte.
Zależy, kto i czego oczekiwał. Jest kilka rzeczy wartych wspomnienia w kontekście
kolejnej wizytacji Wojtyły.
"Dzisiejsi ludzie chcieliby pojutrzejsze życie kupić za
przedwczorajszą cenę." (Tennessee Williams)
„Piotr Naszych Czasów"
przybył w tym roku do kraju z chwiejącą się gospodarką, która lada dzień
może runąć z hukiem; do kraju mającego jeden z najwyższych poziomów
bezrobocia w Europie; do kraju, gdzie panuje nietolerancja i podstawowe prawa człowieka,
również te zagwarantowane w konstytucji, są nagminnie łamane. Przybył, mimo
że jego pielgrzymka kosztowała miliony euro pochodzące z pieniędzy podatników,
jeśli nie bezpośrednio, to pośrednio poprzez firmy należące do Skarbu Państwa,
które okazały się hojnymi sponsorami. Jednak mimo trudności lewicowa władza ludowa,
zapowiadająca przed wyborami uporządkowanie stosunków polsko-watykańskich,
papieża zaprosiła. Wielu zadaje głupie pytanie o cel i powód wizytacji.
Odpowiedź jest prosta, by nie powiedzieć banalna. W trudnych sytuacjach
nauczeni historią politycy organizują ludziom igrzyska, a Wojtyła nadaje się
na gwiazdę widowiska bardziej niż ktokolwiek, jak Samson z księgi Sędziów.
Przez kilka dni jego tournee Polacy zapomnieli o biedzie, niezapłaconych
czynszach, bezrobociu i skoncentrowali swą uwagę na „ojcu świętym" w myśl
wersetu "a tymczasem nic, tylko uciecha i zabawa (...) Jedzmy i pijmy, bo jutro pomrzemy!" (Iz 22:13) Jednak
czy efekt został osiągnięty zobaczymy przy okazji wyborów, ale można się
spodziewać, że przynajmniej kilka procent rodaków polubi na nowo SLD za
prezent w postaci kilku koncertów Wojtyły, choć i tak „rozplenione mnóstwo
bezbożnych nie odniesie korzyści; z cudzołożnych odrośli wyrosłe — nie
zapuści korzeni głęboko ani nie założy podwaliny niezawodnej." (Mdr 4:3).
Społeczeństwo jednak dostało to, czego oczekiwało. Papież podniósł ich na
duchu, pokazał kierunek, w którym należy podążać, wyznaczył moralne
wytyczne i zapewnił duchowe, transcendentne przeżycia. Pozwolił Polakom na
obcowanie z samym Bogiem i z nim samym, jego namiestnikiem. Ludzie mieli nadzieję,
że Wojtyła wpłynie na ludzi i staną się oni sobie bliżsi, będą się
kochać, szanować, pomagać sobie etc. I dostali to, czego oczekiwali. Wojtyła zapewnił im złudzenia,
na które czekali całe 3 lata, które upłynęły od ostatniego nawiedzenia.
"Niedobrze, gdy lud jest egoistą." (Emil Zola)
Podczas wizyty wylazł jednak z ludzi obrzydliwy, obleśny i zwierzęcy egoizm. Ludzie chcieli mieć z papieżem
zdjęcie, dotknąć go, chcieli, żeby ich pobłogosławił, pogłaskał po główkach
ich dzieci, pożartował. Tak, chcieli żeby robił wszystko, co może zaspokoić
ich prymitywny głód. Słowa liczyły się tylko na pozór. Powtarzali, jak
ludzie-gramofony papieskie ogólniki: Pokój, pokój!, Bóg, Bóg!, jego miłosierdzie,
jego miłosierdzie! Nawet mnie niedobrze się robi, bo męczyli starego,
schorowanego człowieka. Kimkolwiek on jest i cokolwiek by mówił. Dostali w prezencie od Millera „maskotkę", którą można się pobawić, pokrzyczeć
do niej, pośpiewać jej. I wołali: "Zostań z nami!" do umęczonego całodziennymi celebrami człowieka. "Wyjdź
do okna!", bo my w swym zapyziałym egoizmie musimy cię zobaczyć zanim pójdziemy
spać; bo "chcemy cię słuchać!",
śmiać się z twoich żartów zanim odjedziemy ostatnim pociągiem. My,
dwudziesto-, trzydziestoletni ludzie w sile wieku wołamy ciebie, 82-letni
dziadku, przyjdź i pomachaj nam jeszcze raz, bo i tak nie chce ci się spać.
Nie padasz z nóg ze zmęczenia, z upału. Prosimy… „Zostań z nami!".
Takie zachowanie napawa mnie takim samym obrzydzeniem jak fluorescencyjna Matka
Boska z odkręcaną głową, którą widziałem na parafialnym stoisku w Licheniu.
„Zostań z nami!". Ciekawe, co powiedzieliby, gdyby Bóg wysłuchał ich życzenia i papież umarłby podczas tej pielgrzymki. Z pewnością żaden z tych egoistów
nie poczułby się do winy. „Zostań z nami!" ..a słowo ciałem się stało! A jacy będą ci ludzie po wizytacji „ojca świętego"? Będą lepsi?
Bardziej kochający? Uczciwsi? Nie, „ludzie będą samolubni, chciwi, wyniośli,
pyszni, bluźniący, nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, niegodziwi, bez
serca, bezlitośni, miotający oszczerstwa, niepohamowani, bez uczuć ludzkich,
nieprzychylni, zdrajcy, zuchwali, nadęci, miłujący bardziej rozkosz niż
Boga. Będą okazywać pozór pobożności, ale wyrzekną się jej mocy." (2
Tm 3:2-5). Bo tylko pozornie kochają papieża, ale nie raczą stosować się do
jego zaleceń, nawet, jeśli ja uznaje je za obłudne, obiektywnie bardzo
przecież dobrych. Wstydzić się powinni, bo nawet nie potrafią powtórzyć słów
swojego umiłowanego papieża.
"O radości, iskro bogów. (..) Obrumieńcie się, miliony!" (Friedrich
Schiller)
A cóż takiego rzekł papież,
że wprawił w taką egzaltację miliony ludzi, prawie wszystkie media w Polsce,
dziesiątki polityków. Otóż zgodnie ze swoją i swoich poprzedników tradycją
nic nowego. Żadnych szczegółów, same ogólniki ujęte w metafory i metafizyczny kontekst.
Dla papieża najistotniejszym
problemem okazał się ponownie "człowiek,
który nierzadko żyje tak, jakby Boga nie było. Uzurpuje sobie prawo Stwórcy
do ingerowania w tajemnicę życia ludzkiego. Usiłuje decydować o jego
zaistnieniu, wyznaczać jego kształt przez manipulacje genetyczne i w końcu
określać granice śmierci." Typowe dla klechów podejście. Zygota jest
najważniejsza. Chora, wynaturzona, ale ma się urodzić. Ma cierpieć w szpitalu lub być wytykana palcami przez rzesze tolerancyjnych polskich katolików. W szkole przez dzieci pędzące co niedziela na katolickie spędy. Na ulicy
przez dorosłych dostających spazmów na widok Wojtyły. Zygota über
alles!!! I kolejna bolączka kościelna, wróg numer 2 — eutanazja. Jak ktoś
śmie odbierać sobie życie?! Jakim prawem ktoś ma mu pomagać?! Według papieża
każdy ma obowiązek życia, choć
nie ma tego w żadnym kodeksie, żadnej konstytucji. Jest tam jedynie prawo do życia. I z prawa tego można zrezygnować, w imię swojej
wolności. Ale staruchy niech cierpią jak Jezus, niech się uczą pokory zżerani
rakiem, cierpiący na astmę duszą się w imię Pana, niech się skręcają w bólu
ci, którym zachciało chorować się na stwardnienie rozsiane. Alleluja!
"Oto jak nas, biednych ludzi,rzeczywistość
ze snu budzi." (Tadeusz Żeleński-Boy)
Ale papież dostrzega i biedę.
Powiada, że „trzeba spojrzenia miłości, by dostrzec obok siebie brata, który
wraz z utratą pracy, dachu nad głową, możliwości utrzymania rodziny i dzieci doznaje poczucia opuszczenia, zagubienia i beznadziei." I dalej plecie,
że "w obliczu współczesnych form ubóstwa,
których nie brakuje w naszym kraju, potrzebna jest >>wyobraźnia miłości<<."
Tak wyobraźnia i spojrzenie miłości będą pomocą, a „pomoc będzie świadectwem
braterskiej wspólnoty dóbr". Tylko, że świadectw braterstwa nie przyjmują w sklepie czy elektrowni. Tak, tak, z pewnością miłosierdzie boże jest panaceum
na wszystkie bolączki nie tylko Polski, ale i całego współczesnego świata.
Jedyne wyjście zawierzyć świat i zwrócić się do Boga: „pochyl się nad
nami grzesznymi, ulecz naszą słabość, przezwycięż wszelkie zło, pozwól
wszystkim mieszkańcom ziemi, doświadczyć Twojego miłosierdzia." Bóg i jego miłosierdzie są lekarstwem na całe zło, a Kościół pośrednikiem i wykonawcą woli bożej, ale nie robi już niczego innego. Przecież "pasterze
Kościoła nie mogą nie głosić jednej i niezawodnej filozofii wolności,
jaką jest prawda Krzyża Chrystusowego." Brawo! Kościół pomaga! „Od początku
swego istnienia, odwołując się do tajemnicy Krzyża i zmartwychwstania,
naucza o Bożym miłosierdziu, które jest rękojmią nadziei i źródłem
zbawienia człowieka." I tak jak przez 2000 lat, tak i dzisiaj „jest szczególnie
wezwany, by głosić światu orędzie." Kościół równie czynnie działa
„gorliwą praktyką miłosierdzia" i nieustannie "wskazuje na przykładu
tych, którzy w imię miłości Boga i człowieka >>szli i owoc
przynosili<<." W krzyżu zbawienie i pomoc! Dajcie się ukrzyżować,
albo przynajmniej kontemplujcie i doceńcie śmierć Jezusa! Umarł on za was.
Wbili mu gwoździe, by wam żyło się lepiej. "Ojcze przedwieczny, dla
bolesnej męki i zmartwychwstania Twojego Syna, miej miłosierdzie dla nas i całego
świata." Pamięć o bestialstwie, jakim było ukrzyżowanie, ma pomóc w rozwiązaniu problemów! Hosanna! Cieszcie się, bo Kościół robi co może.
Pokazuje to od dwóch mileniów. Jednocześnie żadnych konkretnych działań.
Woła tylko w kółko to samo. Pomijam już fakt, że po 2000 lat Kościół
przypomniał sobie, że Bóg jest miłością i miłosierdziem, że musi
prowadzić nową ewangelizację, przyznając tym samym, że jego czyny przez 20
stuleci nie przyniosły rezultatów, że ubywa mu wiernych m.in. w Europie, że
liczba ateistów zbliża się do ilości katolików, za to sam czynnie
uczestniczył w tym „misterium nieprawości", jakie miało miejsce w XX
wieku.
"Najtrudniejszy jest koniec miesiąca. Zwłaszcza trzydzieści
ostatnich dni." (Alfons Allais)
Tegoroczna pielgrzymka „największego
Polaka wszechczasów" była pod wieloma względami rekordowa. Przede
wszystkim, co podkreślają media, msza beatyfikacyjna na krakowskich Błoniach
była największym pod względem liczby uczestników spotkaniem Jana Pawła II z wiernymi w Europie. Dwa i pół miliona ludzi przyszło spotkać się ze swoim
duchowym przewodnikiem. Wielu pewnie żałuje, że rekord świata w tej
dziedzinie należy do Filipińczyków. Tam liczba widzów była dwukrotnie większa.
Wszystko da się jednak nadrobić. Jednak podobnie jak i pierwsze,
tak i ostatnie pytanie pozostaje otwarte: czy Wojtyła jeszcze zdąży tu zajrzeć...?
Stan jego zdrowia może mu to bowiem uniemożliwić. Starość, choroba
Parkinsona.. Trzeba głośniej krzyczeć: "Zostań z nami!".
« Felietony, bieżące komentarze (Publikacja: 25-08-2002 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Dawid Ropuszyński Publikował m.in. w: Dziś, Fakty i Mity, Forum Klubowe. Brał udział w Światowym Kongresie Humanistycznym w Noordwijkerhout i w Światowej Konferencji Int'l Humanist and Ethical Youth Organisation w Utrechcie. Działacz społeczny, członek Polskiego Stowarzyszenia Wolnomyślicieli. Nauczyciel języka angielskiego. Liczba tekstów na portalu: 21 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Napoleon a Kościół | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1848 |
|