|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Państwo wyznaniowe
Autentyczne prawa i wolności człowieka Autor tekstu: Dawid Ropuszyński
Sytuacja praw i wolności człowieka w Polsce rozpatrywana z humanistycznego punktu widzenia nasuwa mi właściwie
tylko jeden punkt odniesienia. Mianowicie stosunki państwo-kościół
katolicki. Cokolwiek by subiektywnie na ten temat powiedzieć, to z punktu
widzenia humanistów, a także ludzi myślących, podzielających odmienne
systemy wartości, stosunki te są złe. Oczywiście z politologicznego punktu
widzenia Polska nie jest państwem wyznaniowym, gdyż w konstytucji zawarty jest
zapis zapewniający autonomię państwa i kościołów (notabene zapisy w konstytucji PRL były bardziej precyzyjne i zapewniały wręcz rozdział tych dwóch
instytucji), zagwarantowana jest wolność sumienia i wyznania w ustawie o tejże
nazwie. Ponadto wszelkie sprawy związane z działalnością kościołów i ich
relacjami z władzą świecką uregulowane są w odrębnych dla każdego większego
kościoła ustawach lub w umowie międzynarodowej, jak w przypadku relacji
Polska-Watykan.
Niemniej jednak pomimo zapisów
konstytucyjnych i ustawowych władza świecka i kościelna łączą swe drogi
oraz interesy na wielu płaszczyznach życia społecznego i politycznego, co
jest li tylko objawem watykańskiej polityki mariażu władz prowadzonej od dwóch
tysięcy lat. Sytuacja przybrała taki obrót nie tylko ze względu na pewne
historyczne uwarunkowania, w których kościół katolicki odgrywał rolę
gracza politycznego, ale również dlatego, że na pozycję kościoła wpływają
towarzysko-biznesowe układy polityków z nim związanych, przynajmniej
deklaratywnie, bo i w tym przypadku moralność często mija się z czynami. Po
przemianach 1989 roku kościół katolicki umocnił swoją pozycję jako
ideologiczny hegemon oraz zyskał nową — politycznego zwycięzcy, pogromcy
komunizmu. Taka też pozycja umożliwiała mu wysuwanie coraz to nowych żądań
oraz wtrącanie się do polityki, by wspomnieć tylko próby wpływania na
wyniki wyborów. Za przykład niech posłuży wypowiedź prymasa Polski Glempa,
który przed wyborami prezydenckimi w 1995 roku stwierdził, że wybory te są
„wyborem między dwoma systemami wartości — wartości chrześcijańskich i neopogańskich" czy porównanie przez biskupa Życińskiego SLD do NSDAP. Jeśli
chodzi o inne kwestie polityczne to przypomnieć należy debatę na temat ustawy
antyaborcyjnej podczas której zwolenników praw kobiet do stanowienia o swoim
macierzyństwie określano niewybrednymi epitetami, czy też dyskusję na temat
umieszczenia „invocatio dei" w preambule do przyszłej konstytucji Unii
Europejskiej — jedna z bitew na wojnie państwa z kościołem, jeśli by użyć
retoryki kościelnej.
Jednakże pierwszą i rzecz jasna
najistotniejszą kwestią wymagającą rozstrzygnięcia stał się zwrot majątków.
Kościołowi katolickiemu oddano nie tylko majątki znacjonalizowane po 1945
roku, ale także te zabrane przez zaborców w dziewiętnastym wieku! Kościołowi
oddano szpitale, przychodnie, szkoły, przedszkola, grunty. Wszystko za bezcen
lub za darmo. Jednakże o ile zwrot majątków odbywał się najczęściej bez
wyraźnego sprzeciwu społeczeństwa — zgodnie zresztą z zasadą „co boskie
Bogu.." — o tyle wprowadzenie religii do szkół spowodowało wzburzenie
wielu środowisk. Sprawa wzbudziła kontrowersje, gdyż w czasach PRL kwestie światopoglądowe
rozstrzygano w zaciszu gabinetów, a nie na łamach prasy. Dla społeczeństwa
było więc to zupełne novum. Warto dodać, że bulwersujący był nie fakt, a przede wszystkim sposób wprowadzenia religii do szkół, który okazał się
pogwałceniem elementarnych praw młodzieży i dzieci, dlatego też wymaga on
nieco szerszego omówienia.
Aby uregulować tę kwestię powołano
komisję rządową, w której próbowano osiągnąć kompromis w sprawie
katechez w szkołach. Jednak biskupi nie wyrazili zadowolenia np. z kompromisowego pomysłu, by lekcje religii były ostatnimi zajęciami, by
wprowadzić je tak, by uszanować wolność młodzieży oraz prawo rodziców do
wychowania dzieci zgodnie z ich światopoglądem. Jeden z biskupów zwierzył się
nawet Jackowi Żakowskiemu w jednym z wywiadów wyrażając swoje niezadowolenie
słowami: „No nie, drogi panie jak wy tak stawiacie sprawę, to my
natychmiast wniesiemy ustawę do Sejmu i przeprowadzimy ją sami, ale wtedy będziemy
mówili, że to się dzieje na przekór rządowi i zażądamy, żeby to Sejm od
razu przegłosował. (...) Jak Sejm odrzuci religię wyjdziemy na ulice! Zrobimy
referendum. Będziemy się dopominali o nasze słuszne prawa. Będziemy
krzyczeli." Ostatnie czego pragnęli wówczas członkowie rządu to wojny
religijnej, gdyż państwo było w bardzo trudnej sytuacji, inflacja osiągała
niebotyczne rozmiary, bezrobocie rosło w zastraszającym tempie, a tu Kościół
zaczął używać wyświechtanej retoryki, że próby osiągnięcia consensusu w sprawach religii w szkołach to bezpośredni atak na wartości chrześcijańskie,
kontynuacja PRL-owskiej polityki ateizacyjnej, wręcz próba rozpętania wojny
religijnej.
Jednakże porozumienie korzystne dla kościoła
katolickiego w końcu osiągnięto i w ramach „kompromisu" wprowadzono
religię „tylnymi drzwiami" mówiąc kolokwialnie. Wprowadzono ją do planu
zajęć niezgodnie z prawem, łamiąc konstytucyjne zapisy o separacji państwa i kościołów, ustawę o wolności sumienia i wyznania oraz kartę nauczyciela,
li tylko za pomocą instrukcji ministra edukacji z 30 VIII 1990 dot. religii
katolickiej. Ostry sprzeciw wniosła ówczesna rzecznik praw obywatelskich Ewa
Łętowska, a Jacek Kuroń — członek komisji — stwierdził wtedy:
„Natychmiast podniosły się głosy o próbie budowania państwa
religijnego, co było argumentem tym mocniejszym, że przecież złamaliśmy
prawo — i to my, którzy bardzo głośno mówiliśmy o budowaniu w Polsce właśnie
państwa prawa!".
Później próbowano załagodzić sytuację
oraz usprawiedliwić poczynania kościoła i władz i dowiedziono bezsprzecznie — zgodnie z zamysłem Kościoła, że prawo złamane nie zostało, co
spolegliwy wobec episkopatu Trybunał Konstytucyjny potwierdził — że
wszystko jest w jak najlepszym porządku. Dowiedziono też dość kuriozalnie,
że religię wprowadzono tylko do budynków szkolnych, a nie do samych szkół.
Oczywiście w późniejszych latach nie
zrobiono nic, by sytuację zmienić, ponieważ nawet lewicowe władze wykazały
się daleko posuniętą spolegliwością wobec kościoła katolickiego. A zdawało
się, że religia nie pozostanie w polskich szkołach „na wieki wieków.."
Zakończeniem — bardzo trafnym i obrazowym — niech będzie cytat z Kodeksu prawa kanonicznego. Niechaj służy
on za usprawiedliwienie żądań i działań Kościoła oraz jego politycznych
popleczników na polu życia społecznego i politycznego: „Kościół posiada
wrodzone mu prawo domagania się od wiernych dostarczenia tego, co jest
konieczne do osiągnięcia właściwych mu celów."
Wystąpienie Dawida Ropuszyńskiego na
konferencji humanistycznej
Polskie Stowarzyszenie Wolnomyślicieli,
portal Racjonalista.pl
Warszawa, 25 października 2002
[wyjaśnienie tytułu: nawiązanie do zwrotów używanych
notorycznie przez Papieża, dla zneutralizowania danego pojęcia często
poprzedza go określeniem „autentyczne"; Zwrot „autentyczne prawa
człowieka" występuję m.in. w encyklice Evangelium Vitae]
« Państwo wyznaniowe (Publikacja: 31-10-2002 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Dawid Ropuszyński Publikował m.in. w: Dziś, Fakty i Mity, Forum Klubowe. Brał udział w Światowym Kongresie Humanistycznym w Noordwijkerhout i w Światowej Konferencji Int'l Humanist and Ethical Youth Organisation w Utrechcie. Działacz społeczny, członek Polskiego Stowarzyszenia Wolnomyślicieli. Nauczyciel języka angielskiego. Liczba tekstów na portalu: 21 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Napoleon a Kościół | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2007 |
|