|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawa Człowieka
O prawach człowieka i obywatela [1] Autor tekstu: Aleksander Świętochowski
(Odczyt — rozszerzony)
Dzieje
życia człowieka w społeczeństwie są historyą jego z niem walki. Bo ponieważ
społeczeństwo jest uorganizowanym związkiem egoizmów, w swem pożądaniu
nigdy nienasyconych a w swej dążności do zadowolenia niezmordowanych, przeto
każdy z nich znajduje się względem innych w ciągłych przeciwieństwach i starciach. Te sprzeczności i boje są łagodzone zaszczepionemi na samolubstwie
uczuciami altruistycznemi, osłonięte przezroczystą tkaniną odmiennych pozorów
lub powstrzymane siłą prawa, ale snują się ciągle, a instytucye społeczne w znacznej większości stanowią rozmaite postacie sądów karzących i rozjemczych między egoizmami jednostek. Pomimo starej, od Rzymian przez społeczeństwa
europejskie przejętej i dotąd powtarzanej reguły, że dobro państwa jest
najwyższem prawem dla każdego obywatela; pomimo „furyi rządzenia", która — według Mirabeau — stanowi „najstraszniejszą chorobę rządów współczesnych";
pomimo, że według wielu nowoczesnych polityków „wszelkie ulepszenia w stosunkach ludzkich mają na celu rozszerzenie władzy społecznej i rozbrojenie
prywatnej" [ 1 ],
osobnik ustawicznie walczy ze swoją gromadą [ 2 ] i coraz więcej wydziera jej praw swojej niezależności. Postęp w tym kierunku
jest nieprzerwanym i niewątpliwym. "W rzeczach, które nam się wydają najbłahsze — pisze B. Constant (De la liberté) — władza ciała społecznego u starożytnych narzuca się i krępuje wolę
jednostkową. Terpander nie mógł u Spartan dodać jednej struny do swej liry
bez urazy Eforów. Prawa regulują obyczaje, a ponieważ obyczaje wiążą się
ze wszystkiem, nie pozostaje nic, czegoby prawa nie regulowały. Tym sposobem
osobnik, będący władcą w sprawach publicznych, jest niewolnikiem we
wszystkich swoich stosunkach prywatnych". — "Państwo rzymskie — powiada
Laboulaye [ 3 ] — jest absolutnym panem obywateli. Nie znaczy to, ażeby Rzymianin był uciśnionym,
lecz jeśli posiada prawa, to nie w charakterze człowieka, tylko w charakterze władcy… Ustawy Waleryańskie są rzeczywistemi prawami habeas
corpus; custodia libera wyłącza wszelkie więzienie uprzednie; trybunowie,
osobistości święte i nietykalne, są zawsze gotowi zaopiekować się zagrożonym
obywatelem; judices jurati, przysięgli,
wyrokują w procesach karnych; nakoniec wygnanie dobrowolne zabezpiecza oskarżonego
przed jakąkolwiek zemstą ludu i dorównywa zniesieniu kary śmierci w sprawach
politycznych. Wszystkie te jednak swobody są tylko przywilejami najwyższej władzy".
Służą one Rzymianinowi jako obywatelowi, jako prawodawcy i posiadaczowi tej władzy,
podczas gdy jako człowiek prywatny tkwi on połknięty, niestrawiony, ale i bezwładny we wnętrzu Lewiatana-państwa. „Naród jest tam monarchą, człowiek — niewolnikiem". Z tego stanowiska rozumiemy, czemu najokrutniejszymi prześladowcami
chrześcian byli cezarowie najszlachetniejsi — Trajan, Marek Aureliusz, Sewer:
nowa religia była według nich występkiem przeciwko państwu.
W
rozwoju dziejów ludzkich właściwie niema bezwzględnego zastoju lub cofania
się, gdyż nawet te instytucye i urządzenia, które wstrzymują postęp w jednej dziedzinie, posuwają go w innej. Feodalizm, który jest dla nas
wcieleniem nieruchomości, wyzysku i zamaskowanej niewoli, sprzyjał procesowi
decentralizacyi politycznej. Dzięki niemu wielkie państwa rozpadły się na
drobne ośrodki. Każdy baron był samowładnym panem swojej ziemi, a jego
wasale tylko względem niego mieli obowiązki poddaństwa. Podobnież kościół
średniowieczny, pomimo swych wstecznych zawrotów i przywłaszczeń, walcząc z władcami świeckimi o panowanie, wydzierał wiernych bezwzględnej samowoli
swych współzawodników. "Papież zabierał dusze a monarcha — ciała
[ 4 ], a na tem rozdwojeniu zależności i zwierzchnictwa korzystali ci, którzy byli
przedmiotem walk i zaborów. Naturalnie Reformacya, oswobodzając dusze, a humanizm — ciała, dokonały wyzwolenia w obu kierunkach. Ale chociaż
tym aktom historyi niepodobna odmówić wielkiego znaczenia i wpływu na
rozszerzenie zakresu praw człowieka i chociaż ku temu zmierzał zawsze każdy
najdrobniejszy, niezauważony i niedostrzegalny ruch jego starań, dopiero nowym
czasom i nowym narodom przypadła główna na tem polu praca i zasługa.
Do
pewnego stopnia słusznie wielu autorów przypisuje obie ludom germańskim.
"Dla Rzymianina — powiada Laboulaye [ 5 ] — państwo jest wszystkiem, obywatel (właściwie osobnik) — niczem; dla
Germanina — państwo — niczem, osobnik — wszystkiem. Każdy naczelnik
rodziny osiedla się, gdzie chce, zarządza swym domem, jak umie, otrzymuje
sprawiedliwość od równych sobie lub ją im oddaje; na wojnie staje pod komendą
wodza, którego sam wybiera; uznaje zwierzchnika tylko tego, którego sobie
daje; płaci podatki tylko te, które uchwala a za najmniejszą krzywdę odwołuje
się do Boga i swego miecza… U Germanów wolność przedziwna, bezpieczeństwo
średnie; u Rzymian bezpieczeństwo bardzo wielkie, po za obawą władcy i jego
urzędników wolności — żadnej". "Że dwóch ma więcej znaczyć od
jednego — pisze Jellinek [ 6 ] — to sprzeciwiało się silnemu poczuciu indywidualistycznemu, jakiem odznaczały
się ludy germańskie… Pojęcia rzymskie o wszechwładzy państwa dotąd
jeszcze leżą we krwi Romanów. W konstytucyach swoich ogłosili oni, co
prawda, z Francuzami na czele, prawa jednostek oraz mniejszości utworzonych z jednostek; rzeczywiście jednak racya stanu miażdżyła zawsze bezlitośnie
oporne mniejszości". Istotnie, jeśli porównamy rozmaite stopnie swobody
osobistej w rozmaitych państwach cywilizowanych, dostrzeżemy, że najwyższe
nie znajdują się w czysto germańskich, ale jednak w szczepach z najsilniejszą
przymieszką germańską — u Anglików i Amerykan. Najstarszą matką,
najtroskliwszą piastunką i najrozumniejszą mistrzynią tych swobód jest
Anglia. Przedstawia ona pod tym względem przykład jedyny i nadzwyczajnie
pouczający. Od 800 lat rozwija powoli i nieustannie swą konstytucyę, której
dotąd nie spisała na papierze w jednym dokumencie, ale za to wyryła głęboko w mózgach i sercach narodu. Konstytucya ta jest nietyle kodeksem praw, ile
religią polityczną, wszędzie wykładaną i powszechnie wyznawaną, jest krwią
obywatelską, krążącą w całem społeczeństwie i zasilającą wszystkie
organy jego życia. Wypłynęła ona z kilku źródeł, z których najstarszem z zajmujących nas w tej chwili jest sławna Magna
Charta (1215 r.), ograniczająca samowolę królewską. Jeden z jej artykułów
brzmi: „Żaden człowiek wolny nie będzie pojmany, wtrącony do więzienia,
pozbawiony gwałtem możności użytkowania z należącej do niego ziemi, wyzuty
ze swobód i przywilejów, wyjęty z pod prawa, wygnany i doprowadzony w jakikolwiek sposób do nędzy; nie wystąpimy przeciw niemu inaczej, jak tylko
na podstawie orzeczenia prawnego równych mu osób lub na zasadzie praw
krajowych". W tłumaczeniu na język współczesny — powiada Gorbunow [ 7 ]
znaczy to, że nikt nie może być aresztowany, wygnany, zesłany, wtrącony do
więzienia, skazany na grzywny lub poddany jakimkolwiek ograniczeniom w prawach
osobistych lub majątkowych inaczej, jak na mocy prawa i wyroku sądu z udziałem
ławy przysięgłych. Do tej najpierwotniejszej krynicy swobód angielskich w 400 lat przybyła druga, znana pod nazwą Petiton
of right (1628), w której „zebrani w parlamencie lordowie, osoby duchowne i świeckie oraz gminy pokornie proszą Królewską Mość", ażeby wykonywane
były prawa, zwłaszcza zastrzeżone przez Wielką
Kartę, oraz usunięte ich pogwałcenia, ażeby
ogłoszono, że „wszystkie dekrety, akty i sposoby postępowania,
krzywdzące lud, nie stanowią przykładu na przyszłość". Król (Karol I)
prośby tej nie wysłuchał, parlament jednak wprowadził ją w życie, zniósłszy
kolejno wszystkie instytucye i ustawy wyjątkowe a wreszcie posławszy opornego
monarchę na szafot.
Dwa
te akty, które uzupełniono później dodatkami (np. Bill of rights 1689, będący rodzajem umowy między narodem a twórcą
nowej dynastyi, Wilhelmem Orańskim) stanowią główne podwaliny wolności
osobiste w Anglii, połączone trzecią, nadającą im moc, zwaną Habeas corpus act. O tej, będącej nie prawem, ale ubezpieczeniem
prawa, pomówimy później.
Wychodźcy i osadnicy angielscy przynieśli do nowej ojczyzny kulturę starej, a w tej
kulturze znajdowały się zasady praw człowieka. Pomimo szczegółowych różnic
kolonie brytańskie w Ameryce północnej oparły swoje życie społeczne na tej
samej podstawie, na której spoczywała Magna
Charta i Bill of rights, tem
bardziej że pierwsze konstytucye nadane im zostały przez królów angielskich.
Ale jak we wszystkiem, tak i w tem posunęły się one naprzód i szybko
wyprzedziły swoją macierz.
Czynnikiem
wielkiej siły był obok politycznego ruch religijny. Walka o niepodległość
sumienia, zrodzona przez Reformacyę XVI w., ciągnęła się (głównie pod
postacią „brownizmu") bez przerwy przez następne stulecie, rozszerzając
swoje pole po za dziedzinę wiary zwłaszcza w tych krajach, gdzie znajdowała
grunt przyjazny ku temu — jak w Stanach amerykańskich. Już
zrewolucyonizowani Indepedenci i Purytanie szkoccy i angielscy postawili zasadę,
że wszelka władza należy do gminy; chcąc przeto założyć gminę kościelną,
trzeba przedewszystkiem zawrzeć umowę, obowiązującą wszystkich jej członków — covenant, stąd nazwa covenantów.
Zasada ta pobudziła oficerów Cromwella do żądania, ażeby opracowany przez
nich statut przedstawiony był do zatwierdzenia całemu narodowi angielskiemu i otrzymał t. zw. agreement of the people.
Taż sama również idea była gwiazdą przewodnią kolonii amerykańskich.
Wygnani kongregacyonaliści przed założeniem New-Plymouthu zawarli (w r. 1620)
na pokładzie okrętu „Konwalia" umowę, w której oświadczyli, że chcą
założyć kolonię dla chwały bożej i szerzenia wiary chrześciańskiej, na
cześć króla i ojczyzny. Przyrzekają sobie wzajemnie połączyć się w ciało
polityczne i obywatelskie, wydać prawa i zamianować urzędników. Dokument ten — według Jellinka — rozpoczyna szereg „umów osadniczych", które
koloniści angielscy uważali za potrzebne zawierać przy tworzeniu nowych osad w Ameryce północnej. — W taki sposób powstała Providence (założona w roku 1636 przez Rogera
Williamsa, słynnego apostoła bezwzględnej tolerancyi
religijnej) i in., wszędzie zapomocą uprzednich aktów zastrzeżono swobodę
sumienia, niewzruszalność praw zasadniczych i udział ludu w stanowieniu praw.
Rdzeniem wszystkich tych układów, wszystkich bill of rights, jest stwierdzenie prawa przyrodzonego człowiekowi, a nie nadanego dopiero obywatelowi, niebędącego bynajmniej tworem woli i rozumu
społeczeństwa, lecz objawieniem ewangelii. "Myśl prawodawczego ustalenia
przyrodzonych, nieodłącznych, świętych praw osobistych — powiada z pewną
przesadą, ale i z dużą słusznością Jellinek [ 33 ] — jest pochodzenia nie
politycznego, lecz religijnego. To, co dotychczas uważano za dzieło rewolucyi,
jest w rzeczywistości owocem reformacyi i jej walk. Pierwszym jej apostołem
jest nie Lafayette, lecz Roger Williams, który natchniony potężnym, głębokim
zapałem religijnym, udaje się na pustynię, ażeby założyć królestwo wolności
religijnej i którego imię do dziś dnia Amerykanie wymawiają z największą
czcią… To — mówi tenże autor na innem miejscu — czemu wówczas i później
jeszcze w Europie nadawano wyraz urzędowy zaledwie w nędznych wzmiankach, o co
dopiero walczy literatura w czasie wielkiego prądu umysłowego (XVIII w.)… to w Rhode Island i innych koloniach jest uznaną zasadą państwową już w połowie
XVII w. Wraz z nabytem przeświadczeniem, że istnieje prawo swobody sumienia,
znaleziono punkt oparcia dla wyodrębnienia nieodłącznych praw osobistych;
obok wolności religijnej powstaje żądanie wolności ducha, słowa,
stowarzyszeń, zebrań, petycyi, bezpieczeństwa przed samowolnem uwięzieniem,
karą, podatkami i t. d., udziału jednostek w życiu państwowem oraz
wymaganie, aby ustrój państwa był związkiem ludzi wolnych i równych"
[ 8 ].
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] M. Dupont — White, L'individu et
l'état, Paryż 1865, str. 14. Nawet Esmein określa prawo, jako
„zakaz lub nakaz, wydany nie w interesie jednostki, lecz ogółu". Prawo
konstytucyjne, tłom. pols. 1903, str. 18. [ 2 ] "Biedna istota społeczna! Od wieków walczy o szczęście, robi
rewolucye,
ażeby się wyzwolić, wymyśla sposoby przekształcenia kół, które ją
miażdżą, zmęczona ściga swoją zupełną wolność, która jej błyszczy
przed oczyma, jako najwyższy cel jej wysiłków". J. Grave, L'individu
et la société, 1897, str. 2. [ 3 ] L'état et ses limites, Paryż
1863, str. 8, 12, 108. [ 4 ] Laboulaye, str. 17-20. [ 6 ] Prawo mniejszości, str. 7. [ 7 ] Gwarancye wolności osobistej w Anglii, 1905, str. 9. [ 33 ] Georg Jellinek (1851-1911), niemiecki prawnik, znawca prawa państwowego, jeden z czołowych przedstawicieli pozytywizmu prawniczego w filozofii prawa. Był profesorem i rektorem uniwersytetu w Heidelbergu. Autor m.in. dzieła <i>Ogólna nauka o państwie</i>; opracował klasyczną trójelementową koncepcję państwa, definiując je jako organizację osiadłego na określonym terytorium ludu, wyposażoną w bezpośrednią władzę zwierzchnią — przyp. red. [ 8 ] Deklaracya praw człowieka, 62, 72, 76. Prawo mniejszości, 14 i n. « Prawa Człowieka (Publikacja: 27-09-2005 )
Aleksander ŚwiętochowskiPseud. Poseł Prawdy (1849–1938). Publicysta, pisarz, historyk i filozof; czołowy ideolog pozytywizmu warszawskiego, czołowy przedstawiciel polskiego liberalizmu, jedno z najwybitniejszych wcieleń postawy racjonalistycznej i wolnomyślicielskiej. Stał się współtwórcą i przywódcą Związku Postępowo-Demokratycznego. Człowiek - sądził - zdeterminowany jest przez swą naturę biologiczną i przez związki społeczne; prawa moralne powstają w toku doświadczeń historycznych. Uważał, że postęp w ewolucyjnym rozwoju ludzkości dokonuje się za sprawą szlachetnych, osamotnionych w walce jednostek. Prowadził batalie o wolność myśli, laicyzację szkoły i innych instytucji życia społecznego, walczył z klerykalizmem, nietolerancją, fanatyzmem, bigoterią, swą proklamację bezkompromisowości i niezależności opinii zamknął zawołaniem: "Liberum veto! Veto przeciwko niewolnictwu myśli, samochwalstwu, poniżaniu innych, bladze, kłamstwu, obłudzie, ultramontenizmowi i innym cnotom 'podwójnej buchalterii' duchowej. Niech będzie pochwalona swoboda przekonań, sprawiedliwość, nauka i tolerancja, i prawda". Wydawał i redagował „Humanistę Polskiego” (1913–15); przed I wojną światową osiadł w Gołotczyźnie, koncentrując się głównie na działalności organizacyjnej w zakresie oświaty ludowej (organizował szkoły, opiekował się zdolnymi dziećmi chłopskimi, ruchem spółdzielczym). W pierwszym okresie twórczości (tj. do ok. 1880) uprawiał m.in. publicystykę literacką (programowy art. My i wy). W dorobku pisarskim Świetochowskiego znajdują się m.in. prace dotyczące genezy moralności ( O powstaniu moralności 1877 - rozprawa doktorska, Źródła moralności 1912), prace z zakresu historii idei ( Utopia w rozwoju historycznym 1910), a także pionierska Historia chłopów polskich w zarysie (t. 1–2 1925–28) oraz Genealogia teraźniejszości (1936) — paszkwil na współczesną umysłowość polską i stosunki w obozie rządzącym. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 2 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: O prawach mniejszości | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4373 |
|