|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Biblia » Nowy Testament » NT - spojrzenie krytyczne
Jezus, brat Jakuba Autor tekstu: Krzysztof Sykta
Parę dni temu świat obiegła sensacyjna
informacja — odkryto grób „Jakuba, syna Józefa, brata Jezusa". Tak w każdym razie głosił aramejski napis. Dla chrześcijan wniosek był tylko
jeden, oto mamy pierwszy namacalny dowód historycznego istnienia Jezusa.
Zadziwiająca jest przy tym powściągliwość
uczonych katolickich — ich sceptycyzm jest wprost proporcjonalny do niechęci
jaką darzona jest sama postać Jakuba. Bo a nuż owieczki zaczną się
zastanawiać skąd Jezus mógł mieć brata, skoro przenajświętsza panienka była
dziewicą? Na szczęście dla kościoła większość rodaków nie cierpi na
chorobę zwaną myśleniem.
Oto we Wprost (od jakiegoś czasu
sympatyzującym z Opus Dei, podobnie jak Polityka czy Rzeczpospolita), w numerze z 10 listopada 2002 zamieszczono artykuł o obiecującym tytule: „Czy Jezus
miał brata?" Jednakże sama treść z akapitu na akapit zaczęła przybierać
formę cokolwiek nienaukowej groteski.
Oto bowiem, jakby przy okazji, stwierdzono,
iż Całun Turyński „pochodził z czasów Chrystusa", czego dowodzić
mają jakieś „dokumenty z I i II wieku". Zapewne autorzy mieli na myśli
ewangelie, które akurat nic na ten temat nie mówią a miejscami wręcz przeczą
możliwości istnienia całunu (wg ew. Jana ciało obwiązywano płótnami a twarz chustą — podobnie pochowano również Łazarza).
Jeśli chodzi o całun — to wręcz
zadziwiająca jest ilość wymyślanych pseudodowodów mających potwierdzać
jego autentyczność. Autentyczność czegoś co prawdziwe być nie może, co
nie ma nic wspólnego z trójwymiarowym odwzorowaniem ludzkiego ciała. Każdy z czytelników może sam przeprowadzić eksperyment — wystarczy zaprosić jakiegoś
długowłosego przyjaciela bądź przyjaciółkę (w przypadku braku ochotników
możemy zawsze zrobić to sami z sobą), przykryć mu twarz kawałkiem płótna,
następnie odmalować pędzlem lub czymkolwiek podobnym (uważając na oczy)
zarysy brwi, nosa, ust, policzków, włosów, uszu, brody itd. Po zakończeniu
zdejmujemy chustę i rozwijamy uzyskując własny, domowej roboty wizerunek, który
jak się okaże będzie około dwukrotnie szerszy. Wniosek jest oczywisty — tzw.
całun turyński stanowi odbicie płaskie, mogące powstać albo przy użyciu płaskorzeźby
(przypalanie) albo urządzenia typu camera obscura (prymitywne zdjęcie),
odbicie nie mające wiele wspólnego z rzeczywistym odciskiem jaki by powstał,
gdyby modelem był rzeczywisty człowiek.
Redaktorzy „Wprost" posunęli się
jednak dalej — otóż wg nich badania DNA dowiodły, iż ciało spoczywające w kościele w Padwie może należeć do św. Łukasza Ewangelisty. Być może za
niedługo usłyszymy jeszcze o autentyczności kopytka osiołka na którym podróżowała
Maryja, gwoździ z krzyża pańskiego czy też przenajświętszego napletka.
(Tej samej maści „uczeni" odnaleźli również Arkę Noego).
Przejdźmy teraz do drugiej notki prasowej
autorstwa znanego nam już kaznodziei A.J. Palli, „biblisty" o zacięciu
zielonoświątkowym lub świadkowojehowym.
Wg niego „napis na odkrytym ossuarium
świadczy, że znajdowały się w nim kości Jakuba, syna Józefa, a brata Pana
Jezusa, co stanowi archeologiczne potwierdzenie historyczności Jezusa i wiarygodności Nowego Testamentu".
O ile sobie przypominam napis brzmiał
„brat Jezusa" a nie „Pana Jezusa" czy „Pana
Tadeusza", ale darując sobie złośliwości, napis ten niczego nie
dowodzi, bo chociaż dla przeciętnego krystianina imiona Jezus, Józef czy
Jakub kojarzą się jednoznacznie to w tamtych latach były one równie
popularne co obecnie „Piotrek syn Tomasza a brat Marcina".
Dalej — zadajmy sobie pytanie: czy przywódca
nazorejczyków mógł zostać pochowany z tak nic nie mówiącym epitafium? Być
może, ale w takim przypadku sarkofag ów może być jedynie
„prawdopodobnym" miejscem spoczynku kości „brata pańskiego" a nie stuprocentowo-rzeczywistym. Co innego gdyby napis brzmiał: „Jakub
Sprawiedliwy, brat Jezusa Nazorejczyka". Wtedy nie byłoby najmniejszych wątpliwości o kogo chodzi.
Jeśli więc tak nieprecyzyjny zwrot bierze
się na poważnie, to pragnę przypomnieć, że kilkanaście lat temu odkryto
ossuarium ze szczątkami „Jezusa, syna Józefa", które nie
potraktowano już z tak należyta uwagą a to z tego względu, iż przecież wg
NT Jezus zmartwychwstał, nie mogąc więc zostawić swych kości na ziemskim
padole.
Weźmy jednakże kolejny element napisu:
„syn Józefa". Józef Flawiusz nie wie nic o tym by Jakub Sprawiedliwy
był synem Józefa, być może nawet zwrot „brat Jezusa, zwanego
Chrystusem" jest zwykłą wstawką a przynajmniej jego druga część,
Orygenes bowiem i inni autorzy cytujący Flawiusza przed Euzebiuszem nic nie
wiedzą na ten temat. O Józefie nic nie wie również autor ewangelii Marka, który
nazywa Jezusa „cieślą" (Mk 6.3) a nie synem cieśli czy synem Józefa.
Dalej, jest wysoce prawdopodobne, iż
Jezusa oraz Jakuba określano przydomkiem Barabbasz (a nie bar Yosef) Werset Mt
27.16. (I mieli wtedy więźnia znacznego, zwanego „Jezusem Barabbaszem".)
mógł dotyczyć początkowo samego Jezusa, podobnie zauważmy, że na miejsce
po Judaszu kandyduje "Józef (bądź Jozes lub Judas) Barsabbasz
Sprawiedliwy", który jednakże przegrywa z „Mateuszem" (imię
przekręcane na „Maciej" po to by w składzie Dwunastu nie było dwóch
Mattatiaszy).
Wróćmy jeszcze na chwilę do analizy pana
Palli. Otóż za wszelką cenę (i wbrew samym ewangeliom kanonicznym) próbuje
on podtrzymać dogmat o dziewictwie Maryi forsując teorię o tym, iż Jakub był w istocie synem Józefa z poprzedniego małżeństwa, czego dowodzić mają
rzekomo źródła wczesnochrześcijańskie. Chodzi tutaj przede wszystkim o Protoewangelię Jakuba, która wg Palli jest „dokumentem (sic!) pochodzącym z II wieku, który opowiada o narodzinach Jezusa" i w którym czytamy, że
Jakub „był najstarszym synem Józefa z jego pierwszego małżeństwa i ostrożnie prowadził za uzdę osiołka, na którym w drodze do Betlejem siedziała
ciężarna Maria". Koniec cytatu. Dowód zaiste pierwszej rangi. Pora więc
wytłumaczyć naszemu bibliście i naukowcowi, że Protoewangelia Jakuba nie
jest żadnym „dokumentem", lecz prymitywnym, propagandowym, katolickim
dziełkiem (zwanym obecnie apokryfem, lecz w pierwszych wiekach z oczywistych
względów uważanym za natchnione), którego autorzy postawili sobie za cel
udowodnienie na wszelkie możliwe sposoby dziewictwa Boskiej Matki.
Pierwszym niewygodnym elementem był Józef — w Protoewangelii Jakuba jest więc on ukazany jako ledwo żyjący starzec, którego
niemal zmuszono by zaopiekował się maleńkim, kilkunastoletnim dzieckiem. Jako
że był stary to nawet gdyby chciał to i tak by nie mógł — taki sielankowy
obrazek przetrwał po dziś dzień w katolickiej ikonografii przedstawiającej Józefa
jako starca, którego jedyną rozrywką pozostało rżnięcie drewna.
Całkowicie innego zdania był jednak
kanoniczny Mateusz, który na złość wszystkim późniejszym tłumaczom ośmielił
się stwierdzić, iż Józef „nie zaznawał jej [tzn. Marii], aż ta porodziła
swego syna".
Inaczej mówiąc — nie współżył nie
dlatego, że nie był w stanie, ale dlatego, że jego małżonka była w ciąży. Dodajmy przy tym, że najnowsze przekłady
kaleczą ten werset niemiłosiernie pisząc: „I chociaż żył z nią w dziewictwie, porodziła mu syna…" (BWP Mt 1.25).
Kolejny problem stanowili bracia pańscy
zamieszkujący Nazaret. I problem ów rozwiązano zamieniając ich w synów Józefa z poprzedniego małżeństwa. Zapomniano jednakże o siostrach Jezusa oraz o tym, że synowie z poprzedniego związku nie byliby już braćmi Jezusa, lecz
krewnymi (suggenis).
I wreszcie — autorom Pr. Jakuba zawdzięczamy
katolicki dogmat o wiecznym dziewictwie Marii. Oto bowiem położna przyjmując
poród zawołała: Oto dziewica porodziła syna, do czego z natury swej nie jest
zdolna. Jednakże niewierna Salome nie uwierzyła i niczym Tomasz Didymos poszła
włożyć rękę swą tam gdzie Józef nie był w stanie niczego włożyć.
„I włożyła Salome palec w jej przyrodzenie. I Salome wydała okrzyk, i rzekła: Biada mi bezbożnej i niewiernej bom kusiła Boga żywego!". (Nie i Amen, s.195, przekłady angielskie mają wersję ocenzurowaną).
Protoewangelii Jakuba katolicy zawdzięczają
więc teorię o dziewiczości (nienaruszeniu hymenu) przed porodem, w trakcie
porodu i po porodzie, a poza tym również: święto ofiarowania, starego Józefa i grotę narodzenia. Wkład tego „dzieła" w rozwój katolickiej
teologii seksualnej jest więc przeogromny.
Palla stwierdza dalej, że „w starożytnej
Judei panował obyczaj nakazujący najstarszemu synowi przejąć biznes po ojcu.
Jezus nie mógłby opuścić zakładu ciesielskiego swego ojca w wieku 30 lat,
tak jak to uczynił, bez wywołania zgorszenia, gdyby nie miał starszego rodzeństwa".
Po raz kolejny mamy tu do czynienia z dowodzeniem pod z góry przyjętą tezę, bez oglądania się na materiał
bazowy, bo gdyby autor zadał sobie odrobinę trudu by sięgnąć do ew. Marka
to by z przerażeniem odkrył, iż wypisuje bzdury, bo wbrew temu co napisał
Jezus nazwany jest cieślą a mieszkańcy i rodzina się nim gorszą:
"Mk 6.3. Czyż nie jest cieślą,
synem Marii, i bratem Jakuba, i Jozy, i Judy, i Szymona? A jego siostry, czyż
nie ma ich tutaj u nas? I gorszyli się nim".
„Mk 3.21. Usłyszawszy [o tym] bliscy
jego wyruszyli, aby go pochwycić. Mówili bowiem, że oszalał".
Podsumowując, coś, co na pierwszy rzut
oka jest oczywiste wcale nim być nie musi. Odkryte ossuarium nie jest niepodważalnym
dowodem na istnienie kogokolwiek, co najwyżej dowodzi nieporadności polskich
mediów w zetknięciu z tematem, który stanowi dla nich swoiste tabu, coś, co
przekracza możliwości własnego osądu, co wymaga wsparcia się opinią
autorytetów w koloratce, opinią z góry prawdziwą i niepodważalną — słowem
świętym wychodzącym z ust równie świętych i wobec których jakikolwiek
sprzeciw jest niewskazany.
« NT - spojrzenie krytyczne (Publikacja: 13-11-2002 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2032 |
|