|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Felietony i eseje » Felietony, bieżące komentarze
Zadufana mizeria racjonalisty Autor tekstu: Dawid Ropuszyński
"Nie oburza mnie ani mnie nie irytuje irracjonalność wiary;
nudzą mnie i niecierpliwią próby budowania fałszywych
zasad racjonalizujących"
L. Kołakowski
Szanowny Panie Wullerich!
Przyznam, że nie zaskoczyła mnie forma Pańskiej
oceny racjonalistów (w szerokim tego słowa znaczeniu), którą zawarł Pan w artykule pt. „Inaczej" opublikowanym we wrześniowym numerze „Forum
Klubowego" (pisma warszawskiego SLD). Posłużył się Pan iście ratzingerowską retoryką, by udowodnić
swoje tezy. Niemniej jednak sama ocena „zdradza organiczną ułomność" w kilku kwestiach. Po pierwsze. Uważamy — uzurpuję sobie
prawo do wypowiadania się w imieniu racjonalistycznej „zadufanej mizerii" — że mamy prawo i obowiązek do poruszania wszelkich tematów, zwłaszcza światopoglądowych, o ile nie uznamy, że wykracza to poza nasze kompetencje i wiedzę. Mamy moralne
prawo i takowy obowiązek dzielić się wątpliwościami, uwagami. Mamy prawo
podważać, kwestionować, udowadniać nieprawdę i fałszerstwa. Jednak Pan
odmawia nam prawa do wypowiadania się w kwestiach Pańskiej religii i to na
podstawie dość osobliwego przykładu, sprawy marginalnej, marnej próby
udowodnienia nam niekompetencji nawet w „naszych" dziedzinach tzn. wytyka
nam Pan niewiedzę dotyczącą wielkiego wybuchu, a spowodowaną obiektywnym
stanem zaawansowania technologicznego. Zdaje się Pan jednak nie zauważać, że
nauka ma wiele osiągnięć na innych polach i akurat udowadnianie teorii
wielkiego wybuchu nie jest najbardziej palącym problemem z którym się ona
boryka. Nawet jednak brak jasności co do teorii wielkiego wybuchu ani brak
lekarstwa na raka nie odbiera nam prawa do prowadzenia dysput czy krytyki
religii, w tym religijnej koncepcji Boga. Ponadto my nie żądamy od Pana przedstawiania
dowodów na zasadność Pańskich wierzeń — nie chcemy piór Ducha świętego,
napletków Jezusa, kamiennych tablic z przykazaniami. Nie egzaminujemy Pana z dogmatów. Nie zabraniamy również wypowiadać się Panu na temat naszych poglądów.
Nie próbujemy kneblować ust. Z drugiej jednak strony zrozumiałe jest
deprecjonowanie przez Pana naukowego podejścia — w końcu należy Pan do
organizacji, o której dbałości o postęp świadczy los Galileusza i Giordano
Bruno.
Po drugie. Pojawia się u Pana aprioryczne
stwierdzenie, że my racjonaliści próbujemy udowodnić — bezczelnie zresztą — nieistnienie Boga. Nie jest to zgodne z prawdą, gdyż czym innym jest
udowadnianie, że Boga nie ma (przekornie dodam c. b. d. u.), a czym innym
deklarowanie swojej niewiary w niego. Wystąpił zatem u Pana błąd logiczny
praktykowany przez scholastyków zarzucających ateistom (czyli nie wierzącym w Boga) błąd ekwiwokacji. Popełnia Pan — jak to ktoś ładnie określił -
semantyczną manipulację słów i nadinterpretację czynów racjonalistów. Nie
mamy potrzeby udowadniania czegokolwiek w materii transcendentnej, tym bardziej
istnienia czy nie Boga. Jeśli odważyłby
Pan przyjrzeć się działalności racjonalistów, to zauważy Pan — mam
nadzieję — że poddajemy w wątpliwość religię, głównie dlatego, że
jest realizowana przez Kościół. Ponadto należy zauważyć, że czym innym
jest krytyka czy deprecjonowanie zinstytucjonalizowanej wiary, czyli religii, a co innego samej wiary, która jest immanentną potrzebą człowieka. Jednak
zdaje się, że połączył Pan na siłę religię z wiarą. Ta ostatnia
istnieje bez przymiotów religii — kleru, dogmatów etc. i my pojęcia te odróżniamy, a nie utożsamiamy ze sobą. Biorąc pod uwagę powyższe, to klarowne jest, że
błędy religii są wbrew Pańskiej opinii błędami Kościoła i vice versa.
To Kościół bowiem stworzył religię, jej podstawy, zasady, dogmaty. Staje się
to zupełnie oczywiste, kiedy przyjrzeć się, jak daleko Kościół odszedł od
pierwotnego, legendarnego chrześcijaństwa Jezusowego. I to Pan nam zarzuca i zabrania — w obliczu działalności Kościoła i chyba tylko ze strachu przed
konfrontacją i dyskusją — krytykowania religii, którą to właśnie Kościół
(cytując Deschnera) "prostytuował już za życia Pawła" i "sprzedawał
za czasów Konstantyna".
Po trzecie. Podczas czytania Pańskiej
wypowiedzi na temat antynomii między religią i nauką odniosłem wrażenie, że
Pan — podobnie jak i inni teiści — natchniony papieską elukubracją „Fides
et ratio" — przedstawia rzeczywistość przeplatając empirię przyrodniczą
transcendencją teologiczną (Agnosiewicz). Dodatkowo twierdzi Pan, że religia
nie przeczy już nauce, a "zwraca uwagę na rozmiar nieeksplorowanego przez
naukę obszaru" zapominając jednocześnie, że wiara jest w znacznie większej
mierze nieeksplorowana i taka pozostanie z oczywistych względów. Paradoksalnie
powołuje się Pan w swym wywodzie na arcybiskupa Życimskiego, by zobaczyć jak
to ewolucja (sic!) wpisuje się w teologię nie bacząc, że nauka nie może
wpisywać się w zbiór legend, (nadmieniam, że podawanie za przykład Życimskiego
jest niezbyt trafne zważywszy na jego porównanie Pańskiej partii do NSDAP!),
gdyż jakkolwiek nie spojrzeć nie można zastąpić przysłowiowych szkiełka i oka — kadzidłem i stułą. W reprezentowanej przez Pana religii — oprócz tego,
że nie ma nic oryginalnego, wszystko zostało przejęte od Żydów i pogan -
wszystko kłóci się z nauką i logiką: „dziewicze poczęcie", chyba, że
spojrzeć na to z medycznego punktu widzenia jako na partenogenezę i zarazem
transseksualną mutację; wniebowzięcie Maryi, o którym nie słyszano przez
pierwsze cztery stulecia chrześcijaństwa, a które zdogmatyzowano dopiero 50
(!) lat temu; biblijne historie — ze świętej książki pozostającej ze sobą w sprzeczności, kompilowanej przez stulecia, wielokrotnie fałszowanej, (m.in.
przez Damazego), nie mającej oryginalnych źródeł; katolickie równanie 1=3,
czyli dogmat o trójcy; nawrócenie Szawła — innymi słowy klasyczny
przypadek epilepsji. Wątpliwa jest nawet historyczność Jezusa, o którym
milczą wszystkie pozachrześcijańskie źródła, o bożonarodzeniowej bajce Łukasza
nie wspominając. I tak dalej.. I tak dalej..
Reasumując. Odniosłem wrażenie, że to właśnie
Pan „wspiera się" na wierze, „którą można podważyć, szukając swojej
prawomocności w poczuciu zagrożenia", bo to Pańscy bracia w wierze tak
bardzo boją się krytycznego myślenia i jego wszelakich przejawów, że ich
organizacja przez wieki zabraniała wolności religijnej, że po 2000 lat działalności w dalszym ciągu musi ewangelizować wszystko i wszystkich, włącznie z nami
racjonalistami — poprzez zespoły, komisje, ba nawet określając jakich tematów
unikać w rozmowach z nami (czyli robi to, za co krytykujecie Świadków
Jehowy). My za to nie potrzebujemy nawracać i wysyłać misji.
Ale nie da się ukryć, że rzeczywiście
to my krzyczymy o zamachach na wolność, ale to nie my uciskamy, kiedy już
wolność uzyskamy, jak robi to Pańska organizacja. Tak, to my próbujemy
uregulować życie religijne, by kościoły, szczególnie Pański, nie panoszyły
się, jak to miało miejsce przez stulecia, nie skazywały nikogo na stosy za
to, że myśli inaczej, nie indoktrynowały. My oskarżamy otwarcie i nie
umywamy rąk. My nie mówimy, że nie będziemy tłumaczyć posunięć naszej
organizacji, w Pana przypadku Kościoła — „szacownej" (sic!) jak ją Pan
nazwał — instytucji, która w naszej — zadufanie mizeryjnej — opinii siała
przez 2000 lat terrores religionis w najgorszym stylu i najbardziej odrażających
formach uzasadniając wszystko właśnie religią. Odpowiednio spreparowaną,
czyli nieprawdziwą.
« Felietony, bieżące komentarze (Publikacja: 27-11-2002 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Dawid Ropuszyński Publikował m.in. w: Dziś, Fakty i Mity, Forum Klubowe. Brał udział w Światowym Kongresie Humanistycznym w Noordwijkerhout i w Światowej Konferencji Int'l Humanist and Ethical Youth Organisation w Utrechcie. Działacz społeczny, członek Polskiego Stowarzyszenia Wolnomyślicieli. Nauczyciel języka angielskiego. Liczba tekstów na portalu: 21 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Napoleon a Kościół | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2071 |
|