|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Społeczeństwo informacyjne
Facebookowo – twitterowa sfera polityczna w służbie kampanii wyborczej Autor tekstu: Monika Sadlok
Facebook,
Twitter, Flickr -portale które dotychczas kojarzyły się głównie z rozrywką,
stały się bardzo szybko i chętnie wykorzystywanym narzędziem w komunikacji
pomiędzy politykami, partiami politycznymi, agencjami rządowymi itp., a społeczeństwem.
Dziś polityk bez swojego profilu w mediach społecznościowych odbierany jest
jako mało nowoczesny, z brakiem pomysłu na skuteczne dotarcie do potencjalnych
wyborców. Siłę tych mediów politycy dostrzegają szczególnie w okresie
kampanii wyborczej, kiedy zabiegając o każdy głos, chcą przedstawić swój
program, pomysł na rządzenie w atrakcyjnej i łatwo przyswajalnej formie. Jak w wielu przypadkach, choć pewnie odezwie się grono zażartych przeciwników
takiego poglądu, Stany Zjednoczone stały się promotorem i przykładem
skutecznego wykorzystywania wszelkich osiągnięć technologicznych, w akcjach politycznych. Aktywni uczestniczy Second Life, doskonale pamiętają
kampanię SL Hilary Clinton, rozmach
godny pozazdroszczenia. Dodatkowo istnieją SL partie polityczne, a w chwili
obecnej można przy użyciu swojego awatara uczestniczyć w posiedzeniu
Kapitolu. Częściej
jednak politycy zaczęli sięgać po narzędzia social mediów. Tanie, o szerokim
zasięgu i szybkiej reakcji, stały się w 2009 roku, podczas prezydenckiej
kampanii Baraka Obamy, narzędziem,
które pozwoliło blisko
13 milionom aktywnych użytkowników blogów i serwisów sieci
społecznościowych, prowadzić online zbiórkę pieniędzy na
komitet kandydata, zachęcać do brania udziału w głosowaniu i poparcia innych
inicjatywy związanych z kampanią. Każdy, kto wyraził zainteresowanie
uczestnictwem w kampanii online, wzmacniał siłę sztabu i wpływał na jego
aktywność. Oczywiście, przeciwnicy kandydata, przy użyciu tych samych narzędzi,
prowadzili ciekawe akcje zniechęcające do oddania swojego głosu poparcia dla
Baraka Obamy.
Media społecznościowe,
mogą skutecznie służyć budowie społeczeństwa obywatelskiego. Szybki
kontakt z lokalnym działaczem politycznych, możliwość kontrolowania pracy
ministrów, ocenianie prac agencji rządowych, to tylko niektóre z możliwych
sposobów wykorzystania ich potencjału. W Wielkiej Brytanii dzięki stronie „They
work for You," każdy może śledzić
prace parlamentu, przebieg głosowania itp. Strona współpracuje z biuletynem
Hansard [ 1 ], a dzięki grupie aktywnych obywateli, stara się wpływać na poprawę jakości
pracy obu izb. W Kanadzie podobny
styl działania przedstawia strona www.tweeet.commons.com, czy
www.politwitter.ca,
pozwalające użytkownikom na śledzenie za pomocą Twittera prowadzone dosyć
aktywnie profile prawie każdego kanadyjskiego polityka. Użytkownicy tego
serwisu społecznościowego, mogą tym samym aktywnie uczestniczyć w życiu
politycznym, dzielić się opiniami na temat podejmowanych przez rządzących
decyzji, a także wyrażać poparcie dla konkretnej sprawy, dając możliwość
wirtualnego lobbingu, popartego jednak rzeczywistymi osiągnięciami.
W 2007
roku, grupa 90 000 aktywnych kont na Facebooku oprotestowało ustawę
dotyczącą praw autorskich. Zdaniem prof. Michaela Geista z Uniwersytetu w Ottawie, dzięki tej inicjatywie ustawa trafiła na drogę publicznych
negocjacji w 2009 roku. Sociel media pomagają także w edukacji obywateli w kwestii prac parlamentu, co skutkować powinno wzmocnieniem zaufania i zainteresowania tym organem. Parlament Wielkiej Brytanii wykorzystuje kanał
YouTube, konta na Flickr oraz Twitterze, by przekazywać opinii publicznej
najnowsze informacje na temat działań premiera, aktywności członków komisji
obu izb. Ponadto członkowie Izby Lordów, prowadzą blog „Lords on the Blog",
który przede wszystkim opisuje ich pracę i podejmowane działania. Dodatkowo,
profile w serwisach społecznościwych, wykorzystywane są podczas wirtualnych
konsultacji społecznych, które owszem nie zastępują tych bezpośrednich, ale
znacznie ułatwiają szybsze nakreślenie obrazu sytuacji. W Kanadzie, konta
Twittera i Facebooka wykorzystują agencje rządowe, czy też ministerstwa, np.
ministerstwo zdrowia w ten sposób informuje o nowych lekach, a ministerstwo
spraw wewnętrznych i polityki społecznej, przekazuje informacje na temat praw
imigrantów, uprawnień wymaganych do podjęcia pracy. W Stanach Zjednoczonych dzięki stronie regulations.gov, można na bieżąco
komentować pracę ponad 300 agencji rządowych, a także prowadzić rozmowy on
line z wybranym członkiem tychże.
Cóż, niewątpliwie
media społecznościowe dostarczają nowych, ciekawych rozwiązań w drodze do
budowania społeczeństwa obywatelskiego. Jak w wielu kwestiach, także i w tym
przypadku poziom wyedukowania odgrywa zasadniczą rolę. Inaczej korzystał będzie z możliwości jakie dają social media specjalista z zakresu marketingu online,
inaczej programista, inaczej przeciętny użytkownik. Partie polityczne angażują
więc specjalistów z tych dziedzin, by ich profile były atrakcyjne, ale przede
wszystkim skuteczne w przyciąganiu uwagi wyborców. Szybki wzrost liczby
aktywnych użytkowników kont i profili społecznościowych, nie do końca
pokrywa się ze wzrostem świadomości obywatelskiej. Jednak jak pokazują
badania z 2008 roku przeprowadzone tuż po zakończeniu kampanii wyborczej w Kanadzie, odegrały one większą rolę w przekazywaniu informacji na temat
kandydatów i ich partii, niż tradycyjne media jak prasa, telewizja czy też
radio, szczególnie wśród wyborców do 45 roku życia.
Ponadto specjaliści
Nanos zwrócili uwagę, iż wielu ankietowanych podkreślało, iż dzięki możliwością
jakie daje Facebook, czują, iż posiadają jakąś bardziej namacalną formę
kontroli nad swoimi przedstawicielami. Mogą monitorować ich pracę, reagując
na wszelkie próby politycznej manipulacji. Bolączką współczesnej demokracje
jest brak aktywności młodych ludzi, zarówno w zakresie prac partii
politycznych, ale także uczestnictwa w wyborach. Tym niemniej zdecydowana większość z nich posiada swoje profile w mediach społecznościowych i to właśnie ten
potencjał można z powodzeniem wykorzystywać w rozwoju aktywności
obywatelskiej, co nie jest wcale takie trudne, ponieważ kilkakrotnie można było
obserwować, zakrojone na dużą skalę, wirtualne protesty, a możliwość
kontaktu on line, nie tylko z politykiem, ale także urzędnikiem, lokalnym działaczem,
jest o wiele lepiej odbierana, niż zwykła i żmudna droga biurokratyczna.
Badania sondażowe kanadyjskiego Nanos, pokazują, iż 47% aktywnych użytkowników
Facebooka, brało udział w organizowanych w sieci debatach publicznych, a 39%
deklarowało aktywne uczestnictwo w cyberprotestach.
Dochodzimy w tym momencie do swoistego paradoksu. Z jednej bowiem strony komunikacja za pośrednictwem
Internetu tworzy swoistą przestrzeń publiczną, ważną z punktu widzenia
demokracji, w której każdy może uczestniczyć, wyrażając swoje poglądy,
preferencje polityczne, z drugiej jednak w przeciwieństwie do tradycyjnych form
komunikacji, internet daje poczucie anonimowości, a co się z tym wiąże
ulegają osłabieniu tradycyjne mechanizmy kontroli społecznej, zarówno na
poziomie instytucjonalnym jak i emocjonalnym. Aspekt anonimowości pozwala na
wprowadzenie w przestrzeń komunikacji społecznej więcej różnorodnych form
agresji, negatywnych emocji w sprawach rasowych, religijnych, czy też
politycznych, podawania informacji nieprawdziwych, manipulacji, np. w Wielkiej
Brytanii Proxybloger, podszył się pod profil premiera, może wydawać się to
mało istotnym problemem, jednak wchodząc w cyberprzestrzeń, wyraźnie widać,
iż jednostki mają większą swobodę w kreowaniu własnej tożsamości, z czego chętnie korzystają.
Blogowanie,
autoprezentacja, uczestnictwo w światach wirtualnych typu Second Life, tworzą atrakcyjną
pokusę kreacji nowego „ja".
Anonimowość i kreatywne tworzenie tożsamości osłabiają identyfikację z rolami społecznymi, wyznacznikami statusu społecznego, pozycją w hierarchii
społecznej. Trudno ocenić jednoznacznie potencjał integracyjny social media,
czy też Internetu w ogóle. Społeczna kreatywność, ewolucja nauki i kultury,
ale też i obyczajowości, dystrybucja wiedzy, tworzenie nowej przestrzeni
publicznej, do której dostęp jest nielimitowany przez tradycyjne instytucje
kontroli społecznej, brak potencjalnego wykluczenia, to niewątpliwie atuty
nowego medium , ale pamiętać też należy, że rozwój technologii
komunikacyjnej nie zyskał jeszcze formy pełnej, nie wiadomo do końca
jakie jeszcze mogą pojawić się rozwiązania techniczne, związane z funkcjonalną stroną komunikacji. Prędzej, czy później pojawią się
instytucjonalnie efektywne formy
kontroli cyberprzestrzeni, regulacje dotyczące praw własności, mechanizmy śledzenia
online aktywności wszystkich użytkowników, tworząc podstawę mechanizmu
kreowania wiedzy wspólnej.
Wykorzystanie
Internetu i związanych z nim możliwości, może wpłynąć na jakość
demokracji. Jak zawsze, zresztą bardzo dobrze, wszystko zależy od naszej
inicjatywy i pomysłów. Kampanie wyborcze w Polsce, stosunkowo niedawno zagościły w wirtualnym świecie. Internet daje możliwość promocji kandydatom niezależnym,
czy też niewielkim ugrupowaniom na zaistnienie w świadomości społecznej, bez
angażowania dużych środków finansowych.
Jeśli Internet już dziś tworzy wirtualny wymiar realnej rzeczywistości
społecznej, to główne pytanie jakie się pojawia związane jest z potencjałem
mechanizmów integracji społecznej tej nowej formy, technologii komunikacji.
Przypisy: [ 1 ] Oficjalny biuletyn, opisujący pracę parlamentu w Wielkiej Brytanii. Założony
przez W. Cobbetta w 1809 roku, a pod obecną nazwą funkcjonuje od 1829 roku. Własne odmiany Hansarda,
publikuje między innymi Kanada, Australia, RPA, Nowa Zelandia, Kenia. « Społeczeństwo informacyjne (Publikacja: 02-09-2011 )
Monika SadlokPolitolożka, obecnie kończy doktorat z zakresu nauk o polityce.
Poza pracą naukową, działa również społecznie w "Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej", w "Stowarzyszeniu Meritum", oraz w "Fundacji Młodzi Twórcy im. prof. P. Dobrowolskiego". W marcu 2011 dołączyła do grona celebrantów humanistycznych.
Liczba tekstów na portalu: 16 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Nieustanna gra | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2186 |
|