Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.012.545 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Mariusz Agnosiewicz - Zapomniane dzieje Polski
Anatol France - Bogowie pragną krwi

Złota myśl Racjonalisty:
"Uodpornione na rozterki moralne i światopoglądowe, znające jeden tylko autorytet z jego Jedyną Prawdą, odizolowane od kulturowych wpływów świata zewnętrznego, zamykane w parafiach i w dusznych, wielodzietnych „prawdziwie katolickich” rodzinach, pokolenie to — dla którego prawa dziś ustanawiane nabiorą już patyny tradycji — prawdopodobnie pozwoli się doprowadzić na tym..
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

Wpływ ideologii na… gust. Peany na cześć Stalina a poezja współczesna [3]
Autor tekstu:

W kontekście powyższego najbardziej interesującą dystynkcją ideologiczną jest ta rysująca się pomiędzy dwoma najprężniejszymi centrami kulturowymi na emigracji, a więc między Londynem a Paryżem. W stolicy Wielkiej Brytanii polonia skupiona była wokół rządu i związanej z rządem kultury wojskowej. We Francji natomiast polityka z kulturą były powiązane w sposób bardziej rozluźniony. To właśnie w podstawowej mierze nie tylko wpływało na literacko-kulturowy rys obu ośrodków, ale i dzieliło reprezentantów emigracji angielskiej od rodaków zamieszkujących Francję. Podstawowym zaś problemem, co do którego dwa emigranckie „zagłębia kulturalne" przez długie lata nie mogły dojść do porozumienia, było ustosunkowanie się do pisarzy krajowych, a konkretniej do tego, w jakiej mierze (i czy w ogóle) stosunki literackie między krajem a zagranicą powinny być utrzymywane. Przy okazji „Londyn" od „Paryża" różnił się… stylem.

Literackie środowisko polityczno-wojskowego Londynu przyjęło taktykę za założycielem i długoletnim redaktorem pisma „Wiadomości", którym (aż do roku 1970) był Mieczysław Grydzewski. Osobowość i biografia redaktora z pewnością wpłynęła na klimat tworzonego przez niego periodyku na równi z okolicznościami, w ramach których pismo było wydawane. Redaktor był dawnym piłsudczykiem, przyjacielem generała Władysława Sikorskiego i osobą silnie związaną z czymś, co określić można by mianem „patriotyzmu wojskowego". Postawa ta przejawiała się otwartym i bezkompromisowym potępieniem komunizmu i sytuacji w Polsce, jak również w wyrażaniu chęci „reaktywowania przeszłości" i odbudowania II Rzeczpospolitej w przedwojennych granicach — wzbogaconych ewentualnie o ziemie zachodnie jako wojenną rekompensatę poniesionych strat [ 24 ]. W jednym z Listów do Redakcji, w rubryce ukazującej się stale w „Wiadomościach", jeden z czytelników półżartem określił redaktora następująco: „dzwonnik ciągnący Big Bena za sznurek, by stary Dąbrowskiego usłyszeć mazurek" [ 25 ]. W związku z tak ostentacyjnie patriotyczną i bezkompromisową jednocześnie postawą, ekipa Grydzewskiego w sposób niezwykle surowy traktowała także wszystkich literatów pozostałych w kraju.

Na skutek swojej postawy przedstawiciele emigracyjnego Londynu doczekali się określenia ich mianem „niezłomnych i nieprzejednanych", które to określenie funkcjonuje na stałe już w literaturze tematu. Model „niezłomnych i nieprzejednanych", czy inaczej „londyńczyków", z perspektywy czasu określany jest także jako romantyczny oraz mocno konserwatywny. „Pokolenie to cechowały — wywiedzione z tradycji szlacheckiej — honor i brawura, romantyczny gest i pozytywistyczne społecznikostwo, »rząd dusz« i służba państwu" [ 26 ]. Zygmunt Nowakowski, zastępca redaktora naczelnego i jedna z istotniejszych osobistości „Wiadomości" (oraz współtwórca uchwały z 1947 roku dotyczącej niewydawania literatury emigracyjnej w kraju), na stawiane mu zarzuty „zaślepionej bezkompromisowości" przyznawał nawet: „Tak jest! Wcale się tego nie wstydzę. Są sprawy, o których nie chcę i nie umiem dyskutować. I wtedy jestem pryncypialistą, maksymalistą, pieniaczem, fanatykiem, psem na sztandarze, czym chcecie!" [ 27 ]. Zgodnie z pozornie autoironiczną wypowiedzią Nowakowskiego, londyńczycy twardo bronili swoich ideologicznych pryncypiów. W myśl innej wypowiedzi Nowakowskiego, o tym, że „pojęcie narodowości łączy się ściśle z pojęciem ofiary, z pojęciem walki, krwi i bólu" [ 28 ]. Pisarze polscy zamieszkujący stolicę Wielkiej Brytanii w ogóle dość jednogłośnie wypowiadali się także na temat roli literatury emigracyjnej, widząc w niej przede wszystkim pewne powołanie, kontynuację mickiewiczowsko-sienkiewiczowskiej tradycji nieustannego „bycia z narodem" poprzez piśmiennictwo. Dlatego też, chociażby przez wspomnianego Nowakowskiego, potępione zostały nie tylko polityczne postawy rodaków, ale także nowoczesna, odcinająca się od przeszłości i patriotycznego tonu estetyka literacka, reprezentowana na przykład przez Witolda Gombrowicza [ 29 ].

Dlatego też zupełnie inaczej prezentuje się na tle emigracyjnego Londynu i związanych z nim „Wiadomości", środowisko polskich literatów w Paryżu. Pisarze skupieni wokół Jerzego Giedroycia i słynnej „Kultury" mieli na ogół ideę otwarcia na kraj i długofalowego oddziaływania politycznego emigracji. Giedroyć, zarówno na łamach swojego pisma jak i w bezpośrednich polemikach, nie zgadzał się na dzielenie pisarzy ze względów ideologicznych, czyli na tych, którzy zdecydowali się pozostać w kraju i na emigrantów. Wedle redaktora tylko przeciwdziałanie „rozłupywaniu kultury polskiej na krajową i emigracyjną może osłabić cenzurę i zniwelować podziały" [ 30 ].

Postawa paryskiej emigracji literackiej zaowocowała otwartą różnicą zdań względem postawy Londynu po tym, jak Związek Pisarzy Polskich na Obczyźnie powtórzył w roku 1956 uchwałę w sprawie powstrzymywania się od kontaktów z krajem, wyrażoną głównie w postulacie niewydawania i niekolportowania literatury krajowej na emigrację i odwrotnie. Pierwowzór spornego postanowienia, czyli wspominana rezolucja z roku 1947, była mniej kontrowersyjna. O ile decyzję z lat czterdziestych można potraktować jako faktyczną próbę „mobilizacji szeregów" i wypowiadanie wojny krajowej cenzurze, o tyle bardziej kontrowersyjne stało się powtórzenie jej założeń, zaakcentowane przez londyńskie „Wiadomości", już w czasie literackiej odwilży w kraju, kiedy w walce o wolne słowo potrzebne było zza granicy moralne lub wydawnicze wsparcie.

Konflikt między środowiskiem „Kultury" a pisarzami związanymi z londyńskimi „Wiadomościami" nie ograniczał się tylko do odmiennej opinii na temat wydawania bądź niewydawania literatury emigracyjnej w kraju. Dość wyrazistym akcentem konfliktu stał się zakaz… kolportażu paryskiej „Kultury" w Londynie, o który zaapelował jeszcze w roku 1948 sam generał Anders! [ 31 ]. Bezpośrednim powodem, który zaowocował apelem generała, były zamieszczone w piśmie Giedroycia kontrowersyjne artykuły Aleksandra Janty-Połczyńskiego czy Witolda Kostrzyńskiego. W tekście Janty-Połczyńskiego, reportażu zatytułowanym Wracam z Polski, rodacy przedstawieni są przez autora jako ludzie, którzy chcą przede wszystkim żyć i przeżyć, nie zaś — cierpieć. Mają też nadzieję, że uda im się wypracować jakąś formę współpracy z komunistami, która jednocześnie zapewniłaby im bezpieczeństwo i nie hamowała rozwoju kraju. Reportaż był w założeniu zachętą do każdego możliwego sposobu na to, by nie tracić kontaktu z krajem, a także próbą udowodnienia, że program Londynu jest zbyt zachowawczy wobec procesów zachodzących w ojczyźnie. Wśród brytyjskiej emigracji tekst został odczytany jednak jako przejaw oportunizmu, a nawet jako jednoznaczny dowód sympatii dla władzy komunistycznej [ 32 ].

Elastyczność Paryża odbierana była przez większość londyńczyków jako akt politycznego konformizmu. W efekcie jednak, szczególnie w latach późniejszych, okazała się ona być postawą nie tylko dominującą, lecz również dającą twórcom literackim szerokie możliwości. Dzięki paryskiej „Kulturze" nie został skazany na literacką banicję chociażby późniejszy noblista Czesław Miłosz [ 33 ]. Z perspektywy czasu zarówno szansa na rehabilitację późniejszych emigrantów, jak i „moralne zezwolenie" na literacki indywidualizm w pojmowaniu historii, polityki i — przede wszystkim — formy piśmiennictwa, okazały się zwycięską kartą „Kultury". Treści prezentowane przez Miłosza, Gombrowicza, czy Herlinga-Grudzińskiego okazały się o wiele trwalsze niż te reprezentowane przez ich „niezłomnych" oponentów z Londynu, nie tylko pod względem politycznym, lecz także artystycznym.

Otwartość na świat, a więc niezamykanie się w ideologii po prostu „zrobiły dobrze" paryskiej literaturze (Herling-Grudziński, Czapski, Bobkowski) i literaturze z Paryżem „zaprzyjaźnionej" (przede wszystkim Gombrowicz). W londyńskiej literaturze emigracyjnej zaś już nie każdy Polak zabiegający o dobro ojczyzny był »dobrym« Polakiem — jedynie Polak-emigrant ma wpisaną w swój status rolę strażnika polskości, obrońcy wartości narodowych i moralnych. W stosunku do rodaków w kraju cechuje go poczucie wyższości, swego rodzaju misji czy posłannictwa" [ 34 ]. Na stanowisku takim stał na przykład Tymom Terlecki głosząc, że „(...) emigracja polityczna (...) to jest głos instynktu wolności, to jest akt wiary w wartości moralne życia, to jest gest prometejskiej woli" [ 35 ]. Przypuszczalnie jednak „głos instynktu wolności" pojętej jednoznacznie ograniczył literackie pole popisu „londyńczyków" w tym sensie nawet, iż nie ma wśród nich tak znanych nazwisk, jak wśród twórców związanych z „Kulturą".


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Mieszkańcy stanu Missisipi głosują czy zygota jest osobą
Homeopatyczna katastrofa

 Zobacz komentarze (9)..   


 Przypisy:
[ 24 ] Pogląd ten stał się oficjalnym poglądem „Wiadomości". Na łamach pisma tak wyartykułował go Zygmunt Nowakowski: "Nabytki zachodnie w całej ich rozciągłości są słusznym, choć tylko częściowym odszkodowaniem, lecz nie za Lwów i nie za Wilno, tylko za straszliwe zbrodnie niemieckie, których ofiara padła Polska. Te nabytki są dziełem sprawiedliwości. Należą się one nam, jako zadośćuczynienie, choć nie naprawią krzywd zadanych Polsce przez Niemcy (cyt. wg:R. Habielski, Niezłomni nieprzejednani. Emigracyjne „Wiadomości" i ich krąg 1940-1981, Warszawa 1991, s. 69)
[ 25 ] M. Lutomierski, O poetyce listu do redakcji na przykładzie emigracyjnego tygodnika „Wiadomości" z lat 1955-1958, [w:] Proza polska na obczyźnie. Problemy — dyskursy — uzupełnienia, pod red. Z. Andersa, J. Pasterskiego i A. Wal, Rzeszów 2007, s. 181
[ 26 ] J. Pasterska, Między najjaśniejszą a Kartoflandią. O spotkaniach polskich emigrantów przy pomnikach, [w:] Proza polska..., s. 139
[ 27 ] Cyt. wg: S.S Nicieja, Zygmunt Nowakowski — Rejtan na emigracji, "Dekada literacka" 1992, nr 14
[ 28 ] Cyt. wg: J. Pasterska, "Lepszy" Polak..., s. 74
[ 29 ] S.S Nicieja, Zygmunt Nowakowski...,
[ 30 ] Cyt. wg: J. Pasterska, "Lepszy" Polak..., s. 78
[ 31 ] J. Pasterska, "Lepszy" Polak..., s. 76
[ 32 ] A.S. Kowalczyk, Giedroyć i „Kultura", Wrocław 1999, s. 98
[ 33 ] Sam Miłosz, znany zresztą już wcześniej ze swej „niepokorności", konsekwentnie (a może nawet na skutek skierowanych weń ataków), nadal bez skruchy zarzucał emigracji dwulicowość i odmawiał kajania się za niepopełnione błędy. Ciągnąca się „sprawa Miłosza" jeszcze bardziej zaś podzieliła literackich uchodźców. „Adwersarze skupili się wokół dwóch grup reprezentujących charakterystyczne dla emigracji postawy: »nieprzejednanych i niezłomnych« oraz »pragmatycznych«. Pierwsza grupa łączyła ludzi zamkniętych w swoim środowisku, wiernych emigracyjnym principiom, podejrzliwych wobec uciekinierów »zza żelaznej kurtyny« i wymagających od nich deklaracji ideowych. Druga natomiast tworzyli reprezentanci poglądów liberalnych i otwartych horyzontów, którzy przyznawali każdemu prawo do rehabilitacji" (J. Pasterska, "Lepszy" Polak..., s. 76). W końcu, także na łamach „Kultury", ukazało się oświadczenie podpisane przez ponad dwudziestu pisarzy i dziennikarzy (w tym Andrzeja Bobkowskiego, Józefa Czapskiego, Melchiora Wańkowicza), stwierdzające iż: „Jeżeli nowo przybyły emigrant współpracował aktywnie z reżimem, mamy prawo oczekiwać od niego, że przedstawi swą sprawę publicznie. Nie mamy jednak prawa domagać się od niego upokarzających »pokajań« na wzór procesów sowieckich" (A. Bikont, J. Szczęsna, Lawina i kamienie... s. 59).
[ 34 ] J. Pasterska, "Lepszy" Polak..., s. 20
[ 35 ] T. Terlecki, Emigracja polska wczoraj i dziś [w:] Emigracja naszego czasu, pod red. N. Tylor-Terlecki, J. Święch, Lublin 2003, s. 42

« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 12-09-2011 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Ewa Frączek
Związana z Lublinem i Uniwersytetem Marii Curie-Skłodowskiej. Tam kończyła studia - filozofię oraz historię. Na co dzień zajmuje się pisaniem, od popularnych artykułów historycznych począwszy, na literaturze skończywszy.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2220 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365