|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » PSR » Inicjatywy społeczne » Ateo coming out
Nie chowajmy światopoglądu za pazuchą Autor tekstu: Klara Kopcińska
KLARA KOPCIŃSKA — artystka, tłumaczka, dziennikarka i kaowiec. Zajmuje się
fotografią, filmem, instalacją, performensem, formami literacko-wizualnymi.
Redaktor czasopisma „tytuł roboczy" i prezes Stowarzyszenia STEP. Lubi meblować i udomawiać przestrzeń miejską i obiekty wykluczone. Dlaczego zdecydowała się Pani wpisać na Internetową Listę Ateistów i
Agnostyków?
Jak ważne są inicjatywy takie jak nasza lista, wychodzenie z cienia i
otwarte dyskusje?
Mam wrażenie, że ateizm jest w Polsce traktowany jak swego rodzaju wypadek przy
pracy. „Zmienisz zdanie, jak cię nieszczęście dotknie", „To taki okres
przejściowy", „Jak można nie wierzyć"… Bardzo ważne wydaje mi się w związku z tym publiczne okazywanie, że mój ateizm to świadomy wybór postawy życiowej, a nie jakiś wybryk, czy też — używając definicji katolickiej — brak „łaski wiary".
Często też ateista uważany jest za jakiegoś bonvivanta, który
nie traktuje życia poważnie i nie uznaje żadnych zasad.
Ja raczej zastanawiam się, jak można wierzyć, bo psychologiczny mechanizm walki
ze strachem i próba wyparcia własnej śmiertelności są tu tak oczywiste… ale w dyskusji z osobą wierzącą nie robię wycieczek ad personam tylko staram
się przedstawiać swoje racje. Często zniechęcam się do takich rozmów, właśnie
dlatego, że osoby wierzące popadają w ten niezmiennie paternalistyczny ton.
Dyskusje w internecie zazwyczaj sprowadzają się do wzajemnego obrażania się -
„głupi katole" kontra „lewaki bez zasad", czy coś w tym stylu. Brak języka,
którym można by publicznie o tym dyskutować, a i faktem jest, że to dziedzina,
gdzie bardzo trudno znaleźć podstawy do porozumienia i zawsze dyskusja będzie
zmierzała do przeciągnięcia oponenta na swoją stronę.
Tym niemniej przedstawiłam kiedyś swoje poglądy w sposób
racjonalny i spokojny
na jakimś forum internetowym i kilka osób, które w swoich pierwszych postach
dość agresywnie mówiły, że ateizm jest dla nich nie do pojęcia, przyznało, że
szanują moją postawę. Po prostu wcześniej broniły się przed czymś, czego nie
znały. To znaczy, że należy próbować
jednak o tym mówić.
Jak uzasadniłaby Pani swój ateizm, jakie są podstawy
Pani światopoglądu? Kiedy i w jaki sposób doszło do jego
ukształtowania?
Nie byłam ochrzczona
jako dziecko, ale nauczono mnie klękać i mówić paciorek co wieczór. Gdy miałam
16 lat, ochrzciłam się — był to stan wojenny, strasznie potrzebowałam tego jako
pewnej identyfikacji politycznej, ale rozmowa z księdzem, który miał mnie
chrzcić, o tym jak Jezus za mnie umarł, trochę mnie zniechęciła. W końcu
ochrzcił mnie ksiądz Twardowski. Wytrwałam w kościele ze dwa lata, ale nie
zgadzałam się prawie z niczym, co słyszałam z ambony. Cały czas miałam wrażenie,
że ośrodek odpowiedzialności za moje czyny ktoś próbuje wyprowadzić gdzieś na
zewnątrz i że próbuje się mnie pozbawić samodzielnego myślenia. W wieku 18 lat
prawie zginęłam w wypadku samochodowym, potem zmarł mój ojciec, zaczęłam pisać
pracę magisterską o „życiu wobec śmierci" w greckiej kulturze archaicznej,
myślałam, bardzo dużo czytałam dobrej literatury, przeczytałam kilkakrotnie
pismo święte, oglądałam ambitne filmy…
Miałam też potrzebę przykładania pewnej logicznej miary do tego, co wokół mnie. O ile byłam w stanie zrozumieć rozterki związane z powstaniem świata, zwłaszcza,
że nauka nie okazała się tu jednak wciąż jeszcze zbyt pomocna, to zadziwiała
mnie od dziecka niemal wiara w życie pozagrobowe, szczególnie traktowane
całkowicie dosłownie, to, że ktoś naprawdę ma naiwną nadzieję, że spotka gdzieś w zaświatach swoją prababcię… I jak to się ma do teorii ewolucji, czy
australopiteki też są już nieśmiertelni? A neandertalczycy? A małpia matka
pierwszego Homo? No, ale oczywiście można też nie wierzyć w teorię ewolucji :)
Czy ateizm jest dla Pani czymś ważnym, czy w jakiś sposób rzutuje na
inne dziedziny życia? Czy rzutuje na poglądy polityczne?
Żartuję
sobie trochę powyżej, ale zupełnie serio mówiąc uważam, że zarówno ateizm jak i wiara niezwykle rzutują na wszelkie inne dziedziny życia, nawet jeśli nie robi
się do nich otwartych odwołań. Nie mam zaufania do wierzących polityków, bo mam
prawo podejrzewać, że również w pozostałych sferach nie posługują się logiką,
racjonalnymi przesłankami, a jedynie reprezentują jakieś życzeniowe myślenie i liczą na cud. Niestety, w Polsce to oznacza, że prawie nie mam na kogo głosować.
Głosuję więc zwykle oportunistycznie na jakieś mniejsze zło.
Marzyłaby mi się naprawdę świadoma, nowoczesna lewica, bez postkomunistycznych
korzeni, rozumiejąca przemiany społeczne i kulturowe, które dziś następują tak
szybko. Ale poglądy mam anarchizujące, uważam, że państwo narodowe jest
przeżytkiem i interesują mnie zupełnie inne formy samoorganizacji, z jednej
strony — lokalne, wokół konkretnych problemów, z drugiej — globalne, wirtualne,
skupione wokół wspólnych idei.
Jakie problemy światopogląd ateistyczny
powoduje w związku z wychowaniem dzieci?
Mam dwoje dzieci (15 i 8). Nie narzucam im swoich poglądów, mój mąż też zresztą
reprezentuje inny światopogląd od mojego. Chciały chodzić w szkole na religię i przystępować do pierwszej komunii. Nie protestuję, bo wiem, że dzieci mają
silną potrzebę homogenizacji i pamiętałam, że dla mnie samej było męką to, że
jestem inna, nie chodzę do komunii itp. Syn nie chodzi już do kościoła, ale
złości się, kiedy grzmię, że na rozpoczęcie roku jest msza, albo że zamiast
lekcji były rekolekcje, uważa, że się czepiam. Córka na wiadomość, że jestem
ateistką, zakrzyknęła „o Boże, w naszej rodzinie jest ktoś niewierzący!" Była
bardzo zdziwiona, kiedy przedstawiłam jej pozostałych ateistów w najbliższej
rodzinie.
Problem widzę zatem w tym, że system edukacji wywiera silną presję i młody
człowiek praktycznie nie ma szans na uniknięcie indoktrynacji katolickiej.
Jedynym sposobem, by to obejść, byłoby podjęcie pewnych decyzji za dziecko, ale
ja nie chciałam tego robić. Czas pokaże, czy słusznie. Rozmawiam z nimi o tym
bardzo otwarcie, ale nie mam przecież wpływu na ich decyzje światopoglądowe.
Chociaż, oczywiście mam nadzieję, że pójdą w moje ślady :)
Czy doświadczyła Pani jakichś form dyskryminacji za względu na swój
niereligijny światopogląd? Jeśli tak, to jakiego rodzaju dyskryminacja to była?
Czy powoduje on komplikacje w stosunkach z innymi (w życiu rodzinnym, w pracy)?
Dyskryminacji nie doświadczyłam, być może dlatego, że pracuję w sferze kultury,
gdzie panuje stosunkowy liberalizm światopoglądowy. Natomiast jest wielka
nierówność w traktowaniu obu światopoglądów: ateistę można wyśmiewać i krytykować, a wierzącego nie, bo to obraza uczuć religijnych, do których każdy
ma prawo. Ma też prawo do braku uczuć religijnych!
Jak godzi się Pani z myślą o nieuchronności śmierci i niepowtarzalności
swojego życia?
Czy trzeba się z tym godzić? Z wieloma rzeczami się nie godzę, ale one przez to
nie znikają. Mogę powiedzieć, że w jakimś sensie żyję także w moich dzieciach i w tym, co zrobiłam w życiu. Może jeszcze coś sensownego zdążę zrobić… To, że
to ulotne, jakoś mnie nie martwi. Jętki jednodniówki żyją jeszcze krócej.
Osoby wierzące często powtarzają, że motywacją dla ich działania jest wiara w Boga, strach przed popełnieniem grzechu, nakazy religijne. Czym swoją postawę,
moralność i działanie motywuje ateistka taka jak Pani?
Na pytanie o poglądy religijne odpowiadam zwykle, że traktuję życie zbyt
poważnie, by mieć poglądy religijne.
Muszę sama znaleźć odpowiedzi na wiele pytań, a jeśli coś źle zrobię,
nikt mnie z tego nie rozgrzeszy, nie wyzeruje mojego licznika złych uczynków -
muszę sobie sama z tym poradzić i naprawić błędy po swojemu. Czasem to trwa
bardzo długo, nim uznam, że „odpokutowałam". Pomagam ludziom na miarę swoich
możliwości, staram się być odważna w swoich sądach, szukam piękna, coś tam
tworzę, coś tam naprawiam, ratuję przed zniszczeniem… Jestem pokorna wobec
świata, uważam, że jestem tak samo ważna jak mrówka albo dziobak. Walczę z „leniem w sobie", jak to mówi moja znajoma psychiatra. Ważna jest dla mnie
pamięć: o ludziach, rzeczach, ludzkich dziełach, ginących gatunkach, wszystkim,
co przemija.
Wiem, że za dobre uczynki nie spotka mnie żadna nagroda po śmierci, wiem, że mam
tylko jedną szansę, jedno życie do przeżycia i dlatego staram się je przeżyć
dobrze. Gdybym wierzyła, że mam nieśmiertelną duszę, zawsze mogłabym mieć
nadzieje, że miłosierny bóg mi przebaczy, albo że „jakoś to będzie". Nie mogę
też liczyć na żadną nagrodę za moje dobre uczynki, więc są one zupełnie
bezinteresowne. Z całą pewnością nawet w tym śmiertelnym — według mnie — świecie
jest jakaś energia dobra i trzeba ją powiększać. Zupełnie nie rozumiem
powracającego często argumentu, że jeśli nie ma życia pozagrobowego, to to
doczesne jakby się nie liczyło. Tym bardziej się liczy, bo to wszystko, co mam
dane.
Czy Pani zdaniem światopoglądowe dyskusje są w polskich mediach rzadkością, czy
są zgoła tłumione? Czy dostrzega Pani w Polsce wyłanianie się „znanych
ateistów", jak w świecie zachodnim, gdzie pojawili się znani ateistyczni
dyskutanci (Dawkins, Hitchens, Harris, Dennet i inni)?
Nie widzę w Polsce takich tendencji, jeśli to bardzo niszowe. W mediach się te
sprawy przemilcza, prawdopodobnie dla świętego spokoju...
Jacy ludzie, jakie książki, filmy lub inne dzieła miały lub mogły mieć wpływ na
ukształtowanie Pani światopoglądu?
Paradoksalnie Biblia! Studiowałam filologię klasyczną i było dla mnie oczywiste,
że to taka sama literatura jak dajmy na to „Odysea" albo „Teogonia" Hezjoda.
Równie dobrze mogłabym wierzyć w Lestrygonów i Cyklopów.
Bardzo ważną dla mnie postacią jest Stefan Themerson ze swoim racjonalnym
światopoglądem, unikaniem etykietek i zamiłowaniem do semantyki.
Należy tu także wymienić Gombrowicza, Vonneguta, Sartre’a, może nawet Kunderę,
nieco ambiwalentną, lub ambiwalentnie interpretowaną, postawę Einsteina, może
nie takie oczywiste: filmy Altmana, Allena, Kubricka, Bunuela, Greenawaya.
Czy jest coś, co chciałaby Pani przekazać pozostałym niewierzącym lub/i
wierzącym w Polsce?
Myślmy samodzielnie!
Wywiad przeprowadził Marek Ławreszuk.
« Ateo coming out (Publikacja: 20-09-2011 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2247 |
|