|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Wprowadzenie » Agnosiewicz
Rozmówki racjonalno-klerykalne [2] Autor tekstu: Agnosiewicz i wszyscy święci, Mariusz Agnosiewicz
Mariusz Agnosiewicz: Ten artykuł pod względem stylistyki i środków wyrazu jest faktycznie kiepsko napisany, pisałem go dawno temu, obecnie coś takiego się nie zdarza, zapewne go poprawię pod względem sposobu przekazu myśli, lecz: niech się szanowny ksiądz nie ośmiesza, przecież to nie jest żadna nowość ani sensacja (!), tak samo jak nowością ani odkryciem nie jest postawa biskupa Stanisława, choć przecież dla polskiego społeczeństwa byłaby to w przeważającej większości nowość — po prostu pewnych faktów dobrze znanych historykom się u nas nie upowszechnia i tyle. Tak samo ze sprawą Kordeckiego, wałkuje się tę kwestię nawet często w rożnych opracowaniach, a ksiądz „odkrył Amerykę". Tylko w ciągu kilku ostatnich lat pojawiało się na temat tego odkrytego listu kilka tekstów w gazetach i czasopismach. Co więcej, już przed wieloma laty, tę kwestię poruszano na forum polskiego sejmu (!), gdyż omówił ją w czasie debaty konstytucyjnej na przełomie 1920 poseł K. Czapiński, o ile pamiętam cytował nawet ten list odkryty w szwedzkich archiwach. Zapis tej mowy jest w książce: Czapiński Kazimierz, "Dokąd kler prowadzi Polskę? Mowy sejmowe wygłoszone w debacie konstytucyjnej (1920)", Warszawa 1921. Szczęść Boże, dla księdza. 12.02.2003. Ks. Marek Blecharczyk: Szanowny Panie Mariuszu! Mianem zdrajcy określamy tego, kto w zmowie z nieprzyjacielem działa przeciwko swemu narodowi. W przypadku ks. Kordeckiego taka sytuacja miałaby miejsce, gdyby bramy twierdzy zostały otwarte bez walki dla Szwedów. W czasach wojen bardzo często „grano na zwłokę" prowadząc rokowania, aby zyskać na czasie. Taki sam cel miały deklaracje ks. Kordeckiego, który w tym samym czasie kontaktuje się z królem Polski. Gdy jednak zachodzi potrzeba, staje na wysokości zadania udowadniając w ten sposób swoje oddanie i wierność ojczyźnie. Obawiam się jednak, że powoływanie się na autorytet Kazimierza Czapińskiego jest nie na miejscu. Sam będąc Polakiem.… dalszą historię zna Pan chyba lepiej niż ja, bowiem wydaje mi się, że lubi Pan historię. Z wyrazami szacunku, x. M.B.
***
Optymistyczny projekt narodowy
08.07.2002. Narodowy Radykał: „A w heretyckie psy pogańskie uderzym niczym święty grom płomieniem stosów dusze leczyć by stanął tutaj Boży Dom". Beznadziejna strona która cuchnie masoństwem, gdy my NACJONALISCI dojdziemy do kompletnej władzy, a już jesteśmy u progu STOSY ZNÓW ZAPŁONĄŁ.
***
Katecheza 666, temat: „Wynurzenia Klerokraty"
03.10.2001.
o. Jeremiasz OFM: Szanowny Panie Mariuszu! Dziś rano otrzymałem niespodziewanie od Pana maila na temat Sai Baby, zresztą wyglądającego na odpowiedź „do kogoś". Podziwiam Pana lekkość pióra ale i serdecznie proszę o usunięcie mojego adresu z listy pańskich kontaktów. Pisze Pan na początku o chamstwie w internecie… Przeprosiłem Pana za omyłkowe wysłanie pustego maila i myślę że kulturalnemu człowiekowi to powinno wystarczyć. Niezbyt sobie życzę korespondencji z Panem. Pańskie wynurzenia śledzę w sieci i niekiedy drukuję i omawiam z uczniami na lekcji. Zabawnie to wygląda jak uczniowie 2 klasy LO obalają (jeżeli można tak powiedzieć) Pańskie teologalne teoryjki. Mamy z tego w szkole niezły ubaw i na lekcji, i w pokoju nauczycielskim. A teraz żegnam i mam nadzieję na koniec mailowej „znajomości".
Mariusz Agnosiewicz: Wielebny Ojcze, Twej prośbie oczywiście stanie się zadość. Usunę ojca adres, proszę jednak pamiętać, że to ojciec zaczął tą „znajomość" i przypadkowo znalazł się w mojej książce adresowej. Pisze ojciec, że moje teksty są dla niego źródłem rozrywki. To dobrze, cieszy mnie to, że służą ojcu do czegoś, a rozrywka jest bardzo każdemu potrzebna, zwłaszcza w niełatwym zakonnym życiu. Cieszę się również, że wykorzystuje ojciec moje prace w procesie edukacyjno-indoktrynacyjnym. Choć dziesięć miernot przyzna ojcu rację, może jedenasty, nie w ciemię bity, zrodzi w swoim umyśle iskierkę wątpliwości do ojca świętej prawdy, którą Jahwe raczył nam przekazać za pośrednictwem ludu żydowskiego. Sądzę jednak, że ów wątek z młodzieżą licealną może być taką retoryczną sztuczką, jeśli jednak nie, to rzucam ojcu wyzwanie — jeśli ojciec czuje, że jest tak wysoko ćwiczony w apologetyce, iż nie może zatrudniać swego umysłu dla Klerokratii, może ojciec wydelegować jednego z owych licealistów, teologów zawołanych, choć obawiam się czy może być to ciekawa dyskusja. Ja wołałbym ojca. Jeśli upokorzy ojciec moją wiedzę, wówczas wyświadczy ojciec wielką przysługę polskiemu narodowi katolickiemu, bowiem młodzież popada w odmęty niewiary, czytając moje „teologalne teoryjki", a tu proszę katecheta (zawód nie szczególnie podejrzewany o biegłość w myśleniu — boże broń nie mowię o ojcu!, lecz o zawodzie), z łatwością obala „teoryjki". Nie może ksiądz zawieść tradycji, wszak franciszkanie wespół z braćmi dominikanami dzierżyli urzędy inkwizytorskie, wypada więc, aby i dziś, w nowym wydaniu, służyli Kościołowi w czynnym zwalczaniu heretyków. Wyznam ojcu, że nie będę tępo swoim prawdom wierny. Ani nie są one dla mnie prawdami absolutnymi, ani z nich nie żyję (jak ojciec). Jeśli więc uznam, iż ojciec dowiódł mi, iż fundamenty moich „teoryjek" są warte funta kłaków, wówczas opuszczę bezdroża niewiary, i zasilę udeptaną ścieżkę wiodącą prostym szlakiem ku zbawieniu. Mało tego — stanę się apologetą chrześcijańskim.
o. Jeremiasz OFM: Pokój i Dobro! Szanowny Panie Mariuszu! Źle Pan zrozumiał moje intencje. Wcale nie czuję się takim super apologetą itd. jak Pan sugeruje. Szczególnie ten passus o mojej domniemanej wielkości — co wcale z mojego tekstu nie wynika — mnie zabolał. Jako katecheta staram się po prostu nauczyć młodych ludzi bronić tego, w co wierzą. Tego mi Pan nie może zabronić!
Mariusz Agnosiewicz: Owszem, ale ja uważam, że to co piszę nie może zniszczyć wiary, która jest wbudowana w osobowość. Jak napisałem: wiara nie rozumuje. Dlatego też nie uważam za szczególnie wartościowe ćwiczenie młodzieży w apologetyce prawd kościelnych. Lepiej jak będzie ich ojciec nauczał morału a nie zapamiętania. Należy ich uczyć jak być dobrym a nie pobożnym człowiekiem. Proszę ich nauczać jak czynić życie lepszym, swoje i innych, gdyż, jak mówi Pismo: któż może wiedzieć, co będzie potem. Może kiedyś zapamiętają, że mieli niegdyś fajnego katechetę, który starał się uczynić ich lepszymi. Za kościelne formułki nie będą ojca trzymać w pamięci.
o. Jeremiasz OFM: Zresztą, może źle się wyraziłem pisząc o tych lekcyjnych „dysputach", ale trochę było w tym tekście emocji. Jeszcze raz przepraszam. Jeżeli chodzi o prawdę — to faktycznie — dyskutujemy o tekstach także z Klerokratii. Nie boję się pewnych wyzwań. Zresztą młodzież wobec Kościoła i wiary bywa niekiedy krytyczniejsza niż teksty zawarte na Pańskiej stronie. Serio!
Mariusz Agnosiewicz: Nie wątpię. Zawsze byłem nieco konserwatywny.
o. Jeremiasz OFM: A w Pańskich tekstach oprócz niekłamanej fachowości cenię lekkość pióra i to zacięcie, z jakim Pan broni swojego zdania. (Chciałbym żeby moi uczniowie umieli tak bronić swoich poglądów). Czasami jednak w Pana tekstach odkrywam jakby nutę bólu czy żalu… a może to tylko moje złudzenie. Faktycznie jestem czytelnikiem Klerokratii. Może nie zagorzałym fanem, ale szanuję ludzi, którzy rzeczowo argumentują swój światopogląd, swoje zdanie itd. Nie wiem czy Pan się zgodzi, ale myślę że w Polsce dość mamy ludzi, którzy jak przysłowiowa flaga na wietrze… Pańskiego wyzwania NIE PODEJMĘ. Jest mi obojętne czy potraktuje Pan to jako moje tchórzostwo a swoje kolejne zwycięstwo nad niedouczonym klerykałem i na kolbie swej agnostycznej strzelby wyryje kolejny rowek, czy inaczej. Już takich kilka dyskusji w sieci przeprowadziłem. Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale myślę że Pan i tak by swoich poglądów nie zmienił. Pan jeszcze tego i tak nie chce. A każda dyskusja tylko utwierdziłaby Pana w przekonaniu o swojej racji. Jeszcze minęło za mało czasu od wydarzeń, które Pana „bolą". Na razie dyskusja pozostałaby tylko czysto intelektualną przepychanką na ilość przeczytanych książek. Będę śledził niekiedy Klerokratię. Jak dojdę do wniosku, że coś się w Pana życiu uspokoiło (albo wzburzyło) — odezwę się. A na razie… będę się za Pana (już kolejnego Antyklerykała, z którym korespondowałem) — modlił. Agent Watykanu i spadkobierca Wielkiej Inkwizycji
***
Agnosiewicz — specjalista od damskiej bielizny
14 XII 2003
Kobieta: A z kim ty chcesz polemizować? Z tym specjalistą od reklamy damskiej bielizny:)))? Przecież to prymit!!!!!!! Ten gość nie ma pojęcia o religii, z kim dyskutować? To poniżające! To bezmyślnik pospolity! Żeby rozumieć Biblię, trzeba już nie tylko doświadczać Boga, ale trzeba znać i rozumieć tekst. Z kimś takim po prostu wstyd dyskutować. To tylko potwierdza tezę o miernocie niektórych uczelni państwowych w Polsce, będącej dziedzictwem PRL. Tam są głównie wśród kadry potomkowie pewnej preferowanej W PRL-u klasy, którzy wybili się dzięki przynależności do PZPR. Oni skażają młode umysły własną zgnilizną i głupotą. I ot rezultat !!! (Forum dyskusyjne Filozofia.pl)
***
Erekcja intelektualna
26 XI 2003
Agnieszka: Naukowcy twierdzą, że mózg jest największym organem seksualnym człowieka. Gratuluję gratuluję rozmiarów, niezły okaz ;) To bardzo pociągający egzemplarz :) Im bardziej wczytuję się w pana teksty tym bardziej mój podziw w zazdrość mi przechodzi. Czyżby coś nie tak byłą z moją „Płcią mózgu"? Podobno maskulinizacja u dziewczyn skutkuje wzrostem zachowań rywalizacyjnych.
***
Agnosiewicz — syn Lenina
14 XII 2003
Kasandra: Ten człowiek jest niedouczony i niewiele rozumie z tych fragmentów tekstów (różnych religii), które przytacza. Cóż dla warszawskich racjonalistów, chyba wystarczy jeżeli płodzi on cokolwiek, co przypomina atak słowny na chrześcijaństwo:) Potwierdza to tylko tezę tu już przytoczoną, że mamy takich racjonalistów, jakich nam pozostawił system stalinowsko-PZPR-owski i ich wychowanków, zwykłe popłuczyny marksizmu i leninizmu. Selekcja negatywna trwająca pół wieku zrobiła swoje!
***
Wróżba psychologiczna
29 XII 2002
Phedrus: W większości redakcji szef oficjalnie na łamach występuje raz, potem mówi już jako członek zespołu. Gdybym wziął do ręki pracę zbiorową, w której tak silnie dominowałoby jedno nazwisko...? I nie piszę czy mam rację, czy nie — a jako zwyczajny zjadacz… Internetu (nadto mający dla Pana wiele niekłamanego podziwu) odbieram stronę i jej Szefa: Boss Witryny: — światły, mądry człowiek, posiadający dobrze opanowany warsztat pisarski i naukowy, ambitny, ma silnie ukształtowane poczucie własnej wartości. W intelektualnej obronie jest słabszy — woli atak. Ostrożny, bardzo trudno znajduje przyjaciół, łatwo ich traci. Nieco nadwrażliwy emocjonalnie, mimo pozornego spokoju. Lepiej czuje się w sytuacjach dominacji, przejawia tendencje autorytarne, źle znosi krytykę, łatwo się obraża, cofa psychicznie i zamyka w sobie. Portal: Nie jest drugą, czy trzecią sprawą dla autora(ów), czuje się, że to dziecko ulubione, jedyne i niech no ktoś spróbuje.… ! Doskonała, oszczędna, czytelna grafika. Widoczne staranie o perfekcję zarówno formy jak i treści. Nieco nieczytelna klasyfikacja, ale jest to problem uniwersalny… Odnosi się wrażenie, że całość ciągnie JEDEN, człowiek. Wspaniały, ale solo. Każde dzieło rozrastające się musi przerosnąć Mistrza, jeżeli nie merytorycznie to organizacyjnie… A tego, autor owych sów, ukryty pod pseudo phedrus, szczególnie by nie życzył. Ani Panu, ani sobie… bo to — bez komplementów — jedyna tak mądra, uczciwa, nie zacietrzewiona oferta intelektualna w Polskim Internecie… a chyba i nie tylko polskim. Stąd owa propozycja na wstępie, aby zmienić ów pesymistyczny obraz, subiektywnie namalowany, jeszcze raz podkreślam ręką niekompetentnego, ale pełnego ogromnego uznania i szacunku dla Pana internauty. Przepraszam, że nie podpisuję, ale w wersji oficjalnej musiałbym być bardziej dyplomatyczny… i nie mógłbym tak Panu „przyłożyć"... A tak w ogóle, to po reinkarnacji będę szukać takiego druha jak Pan. Pozdrawiam: ktoś… gdzieś… I w Roku… który się zaczyna.. blondynek tuzina!
1 2 3 Dalej..
« Agnosiewicz (Publikacja: 14-02-2003 Ostatnia zmiana: 07-11-2008)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2271 |
|