|
|
Społeczeństwo » Homoseksualizm
Homofobiczna obsesja religijnej prawicy [1] Autor tekstu: Piotr Napierała
Rozmiary
antygejowskiej obsesji w Polsce
napawają mnie zdumieniem. Argumenty
używane przeciw prawnemu zrównaniu ich z heteroseksualistami, jak również
przeciw samemu byciu homoseksualistą bywają wręcz niesamowite.
Bardzo często ja i moi znajomi spotykają się z opinią, typu: „ja
nie mam osobiście nic przeciwko gejom, ale jestem przeciwko przywilejom dla
nich". Otóż przywilej zakłada, że mają do niego prawo tylko nieliczni,
podczas gdy homoseksualiści chcą tego samego co heteroseksualiści; prawa
zawierania małżeństw, dziedziczenia po małżonkach, adoptowania dzieci,
szwedzcy nawet poświęcenia ich związku w kościele (np. niektórzy pastorzy
szwedzcy poświęcają gejowskie związki cywilne), a więc można być co najwyżej
przeciwko równouprawnieniu gejów, a nie przywilejom dla nich. Osobiście w postulatach wysuwanych przez gejów nie widzę niczego złego, a jako deisty nie
obowiązują mnie jakieś archaiczne zasady książki spisanej tysiące lat
temu. Natomiast powiem tu słowo, do tych, którzy widzą w nich coś złego. Wiem, że wielu nazywa równość
przywilejem, bo szczerze boi się upadku tradycyjnej rodziny, jednak nie warto
tu przeinaczać realiów — zagrożenie dla tradycyjnej rodziny ze strony gejów
jest żadne — wystarczy spojrzeć na liczby — w przyjaznej dla gejów Szwecji
jest 40.000 związków homoseksualnych, przy 4.000.000 heteroseksualnych. To
zagrożenie istnieje tylko w umysłach działaczy chrześcijańskich.
Znam ludzi, którzy uważają, że
geje są niemoralni. Osobiście znam kilku gejów i kilka lesbijek i wiem
dobrze, że są tak samo moralni jak heteroseksualiści. Są też tak samo
wierni/niewierni jak heterycy. Z drugiej strony, znam człowieka, który boi się,
że geje mogą kiedyś napastować jego córkę, dlatego jest przeciw równouprawnieniu
gejów — otóż istnieje o wiele większe prawdopodobieństwo, że zagrożenie będzie
pochodzić ze strony heteroseksualnego pedofila niż homoseksualnego, choćby
dla tego, że heteroseksualistów jest o wiele więcej.
Swoją drogą obraźliwe i obrzydliwe jest porównywanie homoseksualizmu do pedofilii, zoofilii i nekrofilii i sprowadzanie tego wszystkiego do wspólnego mianownika. Z jedynym
rzeczywistym połączeniem orientacji homoseksualnej z wyżej wspomnianymi
zboczeniami byłby mężczyzna napastujący martwego szczeniaczka -wiem, że to
exemplum jest dość obrzydliwe, ale chcę by zrozumieli państwo problem.
Normalny homoseksualista podobnie jak heteroseksualista będzie uprawiał seks
tylko z chętnym i dojrzałym emocjonalnie partnerem.
Last but not least — geje nie mówią nie-gejom jak mają żyć, chcą
tylko by pozwolono im żyć jak oni chcą, a to nie zbrodnia. Nie nazywajmy więc
równouprawnienia przywilejami.
Wielu katolickich konserwatystów jest przekonanych, że geje, będąc
gejami obrażają boga. Nie wiem czy ktokolwiek jest w stanie obrazić boga -
istotę ponoć tak potężną, że największe „bluźnierstwo" powinno się
wydawać przecież maleńkim prztyczkiem, ale wiem że Biblia lubi sama sobie
przeczyć, więc czy rzeczywiście geje mają u boga przechlapane?
Sam Harris, twierdzi, że religia odciąga uwagę człowieka od prawdziwych
problemów (głód, epidemie, energetyka, nauka, nauczanie, infrastruktura itd.) w stronę pseudo-problemów związanych z życiem „duchowym" i wolą
boga, która jest przecież niemożliwa do zbadania. Te pseudo-problemy zaś
absolutnie nie dadzą się rozwiązać, natomiast znakomicie potrafią skłócać
ludzi i marnować ich twórczą energię: „rozmawiamy o małżeństwach gejów,
tak jakby był to najważniejszy problem XXI wieku", bo religia „zachęca
ludzi do udawania, że wiedzą to, czego tak naprawdę nie wiedzą". Nic
dziwnego, że potem ateiści tacy jak Stephen Fry piszą, że chrześcijaństwo
jest opętane seksem (w końcu skarykaturyzowany kler to „dziewice
rozprawiające o zboczeniach" i gwałcące seminarzystów) Bardzo zabawnie
przedstawiono seksualną manię katolików w filmiku na Youtube, w którym pod
obraz mówiącego red. Pospieszalskiego podłożono tekst o masturbacji przed ślubem i o „lewicowych mediach, chętnie promujących styl życia oparty na
masturbacji" — jakby całe życie mogło polegać na onanizmie. Tak właśnie
na serio pisze się o gejach, tak jakby geje nic nie robili prócz uprawiania
seksu. A przecież gejami są np. S. Fry, Richard Chamberlain, Rupert Everett
czy George Michael — kiedy mieliby oni czas na pisanie piosenek i granie w filmach?
Dlaczego konflikty wokół
homoseksualizmu wydają mi się modą społeczną? Otóż traktuję je jako
efekt pewnego procesu historycznego, po tytułem: Kiedyś
Kościół wszystkim-dziś niczym, kiedyś homoseksualizm zwalczany- dziś
raczej chroniony. Jest to mechanizm „sprężyny" i zawsze ktoś będzie
niezadowolony z aktualnego wygięcia wahadła mód społecznych. Procesy społeczne
i Zeitgeist tylko w niewielkim stopniu
zmieniają się pod wpływem konkretnych decyzji politycznych. Inaczej, niż np.
kwestie reformy podatkowej, którą można załatwić na trzeźwo i od ręki.
Politykom wygodnie jest robić kariery na nierozwiązywalnych problemach mód
społecznych, nie muszą wtedy zakasywać rękawów do pracy. Nie pomagajmy im
więc, lecz rozliczajmy według stopnia załatwiania spraw załatwianych a niezbędnych
do załatwienia.
W sprawie homoseksualizmu
cofnijmy się o 300 lat do XVIII-wiecznych Niderlandów. Bardzo interesująca
jest kwestia podejścia władz Republiki Zjednoczonych Prowincji wobec
homoseksualizmu. Homoseksualiści byli uważani za kryminalistów; w 1730 roku w Groningen dokonano nawet egzekucji 22 mężczyzn i nastolatków skazanych za
homoseksualizm. W 1777 roku wydany został anonimowo traktat przypisywany potem
doradcy prawnemu Wilhelma V Orańskiego, Abrahamowi Perrenotowi, w którym można
było przeczytać, że homoseksualizm winien być uważany za przestępstwo,
jedynie gdy ma miejsce wykorzystanie chłopców niepełnoletnich. W 1803 roku w Schiedam miała miejsce ostatnia egzekucja człowieka skazanego za
homoseksualizm [ 1 ]. Nie
dziwię się homoseksualistom, iż chcą od takich upiorów jak najdalej uciec,
lecz dziwię się ludziom, których problem owej walki nie dotyczy na co dzień, a mimo to swój czas i energię marnują na modę społeczną, która nie
podlega ludzkiej polityce bieżącej, a raczej wielkim i długotrwałym zmianom
mentalności ludzkiej. Podobnie jest z kwestią eutanazji i aborcji — są to
zjawiska społeczne wynikające z triumfu utylitaryzmu.
Homoseksualizm istniał zawsze, w Grecji i Rzymie nawet było otoczony pewnego rodzaju estymą
(„aktywny" uczestnik homoseksualnego seksu musiał być wyższy rangą
społeczna niż pasywny), w średniowieczu i XVI wieku mamy różnych mignons
itd. Wskazuje to na to, że niektórzy po prostu sposób naturalny rodzą się
homoseksualistami. A sprzeciw wobec „przywilejów" dla gejów oznacza w przełożeniu na język logiki — zepchnięcie homoseksualizmu do podziemia.
Dzisiejsze liberalne skrzydło Kościoła Anglikańskiego akceptuje
homoseksualizm, gdyż uznaje, że nauka udowodniła, iż jest on wrodzony, a nie
opcjonalny, podczas gdy w czasach gdy Biblia powstała (a raczej powstawała) — uważano, że homoseksualizm to jedynie styl życia, który może — nie musi — wybrać każdy .
Bardzo zabawne jest
przeciwstawianie gejów „prawdziwym, silnym mężczyznom", jak to miało
miejsce w quasi nazistowskim tekście Roberta Larkowskiego „Homofaszyzm -
realne zagrożenie", zamieszczonym na portalu konserwatyzm.pl, na którym
pisałem kiedyś sam, zanim nie przejadł mi się wpychany wszędzie agresywny
katolicyzm. Larkowski zaprezentował manichejski
dualizm — „zdrowi" narodowcy z jednej strony i pokraczni demoliberalni
geje z drugiej; oto słowa p. Larkowskiego, któremu sen z powiek spędza
rzekomy:
… problem demoliberalnego zniewieścienia młodych
mężczyzn, którzy powinni spędzać wolny czas w sekcji sportowej,
paramilitarnej organizacji, na ciekawym filmie o odpowiednich dla mężczyzny
wartościach i oczywiście na randce z dziewczyną…".
Cóż można dodać? Skojarzenie
nasuwa się samo: "młodzieniec powinien być więc; schlimm wie ein Fuchs, stark wie ein Baer und hart wie Kruppstahl...,
iść na wojnę za boga, honor, itd. I dać się zabić, a przecież świat
nacjonalistów, takich jak p. Larkowski i świat gejów nieustannie się ze sobą
przeplatają. Kim byli PimFortuyn i Jorg Haider? — tak, tak — gejami. To częsta
„przypadłość" wśród nacjonalistów. Niechęć Hitlera do gejów brała
się m.in. z ich nadreprezentacji w szeregach zdradzieckiej S.A. Gejami byli
Ernst Ruehm i Rudolph Hess („ciotka Hess" — Tante Hess) — Na ten
fenomen homoseksualizmu nazistów i nacjonalistów zwracał uwagę Waldemar Łysiak w swoim" „Stuleciu kłamców" — geje w szeregach skrajnej prawicy
stanowią twardy orzech do zgryzienia dla demoliberalnych salonów; neutralnych
lub życzliwych gejom, a wrogich nacjonalistom...
Świat sportu? Nie jest żadną
tajemnicą, że młodzi chłopcy uprawiają sport bo hormony tak im buzują, że
myślą cały czas o seksie… A antyczna Grecja — gejowska ojczyzna współczesnego
sportu. Świat armii? Gejami byli m.in Eugeniusz Sabaudzki i marszałkowie
d'Estrees i d'Huxelles. Homoseksualizm w armii kiedyś był powszechny z oczywistych względów, jedynie w izraelskiej żołnierze dobierać się mogą
do licznych koleżanek (nawet jeden prezydent ex-komandos dopuścił się
takiego haniebnego czynu).
Tak więc geje, sportowcy i narodowcy to przenikające się światy. Manichejska wizja p. Larkowskiego nie
jest warta funta kłaków. Podobnie z pewnością autor ten zaprzeczyłby
powinowactwu demo-liberałów i narodowców, a przecież jeszcze w XIX wieku
demoliberalni narodowcy obalali monarchie z papieską włącznie. Rzeczywistość
nie jest czarno-biała, lecz ma odcienie, czego nie rozumieją publicyści
narodowo-konserwatywno-katoliccy. Kiedy pisałem na konserwatyzm.pl, tłumaczyłem
tysiąc razy, że duch katolicyzmu jest uniwersalistyczny, a nie narodowy, oraz,
że nacjonalizm nie sprzyja organicznie konserwatyzmowi — groch o ścianę.
Na tym samym
portalu konserwatyzm.pl pojawił się niedawno porażający swą astronomiczną
tępotą tekst syna Ronalda Reagana, Michaela (ur.
1945): „Jestem
homofobem".
Miał on w wieku lat siedmiu, być molestowanym
przez opiekuna prowadzącego zajęcia pozaszkolne, o czym napisał w książce On the Outside Looping In z roku 1987. W książce
tej, której fragmenty przytoczono na portalu,
znajdziemy mnóstwo typowych homofobicznych „strachów":
„...Będąc molestowanym czułem, że to w czym uczestniczę
jest złe, ale nie wiedziałem dlaczego i jak to się nazywa. Śmiertelnie
przerażała mnie myśl, że jeśli ktokolwiek się o tym dowie, to zostanę
naznaczony. W jaki sposób? Nie wiedziałem. Nigdy wcześniej nie słyszałem słowa
"homoseksualny". Byłem jednak pewny, że to naznaczenie, jakiekolwiek by
ono nie było, będzie źle o mnie świadczyć. Będzie świadczyć, że byłem z mężczyzną i spowoduje, że do końca życia będę już znienawidzony i potępiony…".
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Vide: P.F. State, A brief history of
the Netherlands, Facts on File inc. NY
2008. « Homoseksualizm (Publikacja: 11-10-2011 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2323 |
|