Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.408.999 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 697 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Anatol France - Bogowie pragną krwi
Mariusz Agnosiewicz - Zapomniane dzieje Polski

Złota myśl Racjonalisty:
Jeśli Benedykt XVI uważa, że naukowy opis antropogenezy jest do pogodzenia z doktryną Kościoła katolickiego, to powinien uznać, że częściowe "odłączenie się" w gatunku ludzkim seksualności od płodności urzeczywistniło określony plan Boga.
 Tematy różnorodne » Wolnomularstwo (masoneria)

Szatan w loży [2]
Autor tekstu:

Czy fakt, iż masoneria odrzuca konieczność istnienia jakiejś bliżej określonej rozumnej siły stwarzającej i pobudzającej świat do istnienia oznacza, iż negują oni jakąkolwiek boskość? Nie, Bóg istnieje, lecz masońska wizja Boga jest dość oryginalna, stąd też słyszy się niejednokrotnie o Bogu-rozumie, Bogu-narodzie, czy Bogu-człowieku. Niejednokrotnie to właśnie człowiek jest jedynym osobowym Bogiem, którego wolnomularze są w stanie uznać i zaakceptować, wobec czego nie brak wypowiedzi głoszących, iż jest on jedynym Bogiem osobowym jaki istnieje. Zwracając się w 1924 roku do konwentu Wielkiej Loży Francji Marcel Cauwell podkreślał: "Masoneria nie przyjmuje niczego poza tym, co Rozum może jasno pojąć, nie uznaje niczego, jak tylko Ludzkość".

Mason winien nieustannie dążyć ku dobru, które jest celem jego życia. Cóż to jednak oznacza w praktyce? Gulliano di Bernardo udziela nam bardzo wyraźnej odpowiedzi na tak postawione pytanie. W swych rozważaniach nad definicją masonerii zauważa on m.in., że "w oczach masona dobro oznacza to wszystko co jest dobre dla człowieka". Po cóż więc ludziom jakaś władza zwierzchnia nakazująca im przyjęcie takich czy innych zasad postępowania. Wszak "człowiek jest punktem wyjścia każdej rzeczy i każdego poznania. On sam jest źródłem dla siebie i swym własnym odniesieniem. Jedynie on w każdorazowym «dzisiaj» może powiedzieć, co jest dobre dla człowieka" — podkreślał 4 lutego 1979 roku w wypowiedzi dla Radia France były wielki mistrz Wielkiego Wschodu Francji.

Dopiero odrzucając Boga jako istotę najwyższą, różną od człowieka i wyższą od niego, człowiek staje się w pełni wolny. Od tego momentu, jak mówi brat Lacroix odpowiadamy za nasze czyny tylko przed nami samymi. W związku z tym Konwent Wielkiego Wschodu Francji z 1913 roku wyraźnie podkreśla, iż "nie możemy przyjąć Boga jako celu naszego — wybraliśmy ideał niezależny od Boga, to jest ludzkość".

Wśród licznych ujęć Boga prezentowanych przez wolnomularzy w różnych okresach i różnych obediencjach widać ogromne zróżnicowanie. Prezentują oni dość szeroki wachlarz wizji toteż to co możemy określić ogólnie jako religijność wolnomularską rozciąga się począwszy od „religii naturalnej" proponowanej przez Jamesa Andersona, poprzez ujęcie deistyczne widzące w Bogu jedynie jakąś bliżej nie określoną transcendencję, aż po agnostycyzm czy wręcz ateizm. Wizji Boga jest wiele lecz żadnej z nich nie można pogodzić z koncepcją Boga prezentowaną przez chrześcijaństwo. Jak do tej pory trudno jednak w tych wypowiedziach dostrzec jakiekolwiek przejawy mogące być podstawą oskarżeń o satanizm. Skąd więc się one biorą? Czyżby były one zupełnie bezpodstawne? A może poza tymi głównymi nurtami istniały jeszcze jakieś inne? Może te wypowiedzi nie oddawały pełnego obrazu „wierzeń masońskich"?

Istotnie, na przestrzeni dziejów zdarzało się czasem, że w lożach rozbrzmiewały słowa w zupełnie innym duchu. Wolnomularz włoski Giosue Carducci we wrześniu 1863 roku napisał składający się z 50 zwrotek "Hymn do Szatana". Końcowe słowa tego utworu brzmiały: "Bądź pozdrowiony, o szatanie, / O rebelio, o mściwa potęgo rozumu! / Niech uroczyście wznoszą się ku tobie kadzidło i śluby! / Ty zwyciężyłeś Jehowę kapłanów". Manfred Adler podaje, że kilka zwrotek tego hymnu posłużyło w późniejszym okresie za podstawę do ułożenia uroczystej pieśni wolnomularskiej. Zaczerpnięte z tego tekstu określenia Szatana, czasem pojawiały się również na kartach publikacji masońskich. W roczniku włoskich wolnomularzy można więc przeczytać wydany przez jednego z nich okrzyk: "Szatan, rebelia, mściwa potęga rozumu zwyciężyła per omnis saecula saeculorum, na wieki wieków". Nie były to wprawdzie wypowiedzi zbyt częste, ale pojawiając się tu i ówdzie utożsamiane były z organizacją i dawały doskonałą pożywkę do rozmaitych podejrzeń o zakusy satanistyczne.

W tym momencie na arenie dziejów pojawiła się postać, którą długo będzie się wspominać - Leo Taxil. Głoszone przez niego pod koniec ubiegłego stulecia teorie mogły znaleźć dla siebie niezwykle podatny grunt do rozwoju. W sytuacji gdy w uszach wielu wciąż rozbrzmiewały jeszcze słowa skomponowanego niedawno przez Carducciego utworu nie powinna dziwić łatwość z jaką poglądy te zostały powszechnie zaakceptowane przez przedstawicieli wszystkich warstw społecznych.

Leo Taxil, a właściwie Gabriel-Antoine Jogant-Pages urodził się w 1854 roku w rodzinie katolickiej lecz od samego początku trudno byłoby określić jego działalność mianem pobożności. Pierwszym istotnym posunięciem było założenie w 1880 roku „Biblioteki antyklerykalnej" w której publikował pismo "L'Anticlerical", oraz szereg pozycji książkowych wśród których znalazły się m.in.: „Groteskowe sutanny", „Święci pornografowie", „Papieskie metresy", „Joanna d'Arc, ofiara księży". Te niezwykle wyraziste tytuły z pewnością nie pasują nam do obrazu człowieka który w kilka lat później w trakcie prywatnej audiencji będzie prosił papieża Leona XIII o błogosławieństwo.

Zgodnie z duchem ówczesnej epoki młody Jogant-Pages wstąpił do wolnomularstwa. Epizod te nie trwał jednak długo gdyż dość szybko zostaje z tej organizacji wyrzucony. W tym samym czasie po czteroletniej działalności podupada prowadzona przez niego oficyna wydawnicza. Zaczyna on więc szukać nowego celu w życiu. Wkrótce korzystając z panujących w ówczesnej Francji napięć na linii Kościół-Państwo postanawia na tym właśnie ogniu upiec własną pieczeń. Ogłosiwszy swe cudowne nawrócenie rozpoczyna walkę z masonerią opisując „czarne msze" i będące jakoby na porządku dziennym liczne profanacje hostii. Pisząc pod licznymi pseudonimami snuł szereg rozważań wokół, stworzonego jego zdaniem przez Alberta Pike, Nowego i Reformowanego Rytu Palladystycznego mającego przygotować świat na przyjście Antychrysta. Lekkie pióro Taxila i sprzyjająca tego typu sensacjom atmosfera schyłku XIX wieku sprawiły, że jego prace zostały rychło uwiarygodnione opiniami wielu autorytetów kościelnych. Głosząc „najprawdziwszą prawdę" opisywał on barwnie masońskie ceremonie z udziałem Szatana, któremu składano ofiary z ludzi. Niemal cała Europa z zapartym tchem czytała wspomnienia Diany Vaughan, której w trakcie inicjacji palladystycznej ukazał się sam Lucyfer na tronie z brylantów. Mimo wątpliwości które raz po raz pojawiały się w tej sprawie nawet ci, którzy dopatrywali się jakiejś mistyfikacji przyjmowali do wiadomości „niepodważalny fakt" istnienia bardzo ścisłych związków masonerii z kultem szatana. Swoją akcję demaskowania masonerii zakończył Taxil podczas konferencji prasowej w trakcie której powiedział do zebranych: "Nie gniewajcie się lecz śmiejcie z całego serca. Nie było śladu spisku masońskiego... Dr Bataille, Sophie Valder, Diana Vaughan, cała ta przerażająca maszyneria została w najdrobniejszych szczegółach przeze mnie wymyślona".

Afera Taxila zakończyła się z wielkim hukiem lecz jego publicystyka nie poszła w zapomnienie. To nic, że przyznał się on do wielkiej mistyfikacji. To nic, że dociekliwi dziennikarze amerykańscy nie odnaleźli w Charlestown opisywanej szczegółowo przez miss Voughan sześciobocznej świątyni palladystycznej wysadzanej marmurem i drogimi kamieniami. Dla wielu to wszystko okazało się detalem i po dziś dzień pojawiają się w literaturze nawiązania do Taxilowskiego „żartu palladystycznego". Niejednokrotnie są to jednak nawiązania wcale nie żartobliwe. Edith Star Miller podkreśla we wznowionej na początku lat 80-tych „Teokracji tajemnej", że "cały masoński świat był zorganizowany przy Charlestown, świętym mieście Palladium". Wciąż pokutuje w publicystyce podana przez Taxila informacja o Wielkim Suwerennym Komandorze Rady Najwyższej 33 i ostatniego stopnia Rytu Szkockiego Dawnego Uznanego — Albercie Pike spotykającym się w każdy piątek o godzinie piętnastej z samym Mistrzem Ciemności. Osoby starające się oskarżać wolnomularstwo o satanizm dość chętnie powołują się przy tym na wypowiedzi tego żyjącego w latach 1809-1891 ideologa organizacji i autora pracy o charakterze podręcznikowym zatytułowanej „Moralność i Dogmat w Rycie Szkockim Dawnym Uznanym". W poświęconym satanizmowi rozdziale książki „Jawne historie tajemnych stowarzyszeń" Jacek Golędzinowski wymienia go wręcz jako głównego przedstawiciela amerykańskiego satanizmu.

Trzeba zauważyć, że chętnie nawiązujący w swej pracy do religii Albert Pike okazał się dość wdzięcznym obiektem do tego typu oskarżeń. Do jego najczęściej przy tego typu okazjach cytowanych wypowiedzi należy myśl, którą miał sformułować w „Instrukcji" z 14 lipca 1889 roku (niektórzy autorzy przesuwają ją na rok 1891): "religia wolnomularska powinna być przez wszystkich, którzy jesteśmy wtajemniczonymi najwyższych stopni, utrzymana w całej czystości swej doktryny lucyferskiej". Tekst ten mógłby wyjaśnić nam choćby częściowo dlaczego o satanizm oskarżana bywa przeważnie masoneria zrzeszająca „braci" w najwyższych stopniach wtajemniczenia. Równocześnie należy przyznać, że jest on niezwykle druzgocący w swej wymowie. Z pewnością wrażenie jakie wywołuje byłoby jeszcze większe gdyby w jego rozpowszechnieniu nie maczał palców osławiony Leo Taxil. W cytowanym fragmencie Pike mówiąc o religii masońskiej wspominał więc wyraźnie o Lucyferze, jednak sposób w jaki pojmuje tą postać przybliża nam inna z wypowiedzi: "Lucyfer, nosiciel światła! Dziwne i tajemnicze imię nadano temu duchowi ciemności! Lucyfer, syn jutrzenki! Czy jest tym który niesie światłość i całą jego okazałością oślepia słabe, zmysłowe lub egoistyczne dusze? Nie wątpcie w to!" Bijący z tego typu wypowiedzi kult „syna jutrzenki" zdaje się być aż nadto widoczny, choć z pewnością nie jest to „satanizm" jaki proponują nam co jakiś czas media. W związku z tym w książce Edith Star Miller możemy przeczytać m.in., iż "palladyzm [do którego autorstwa, na co uczulam zapominalskich, przyznał się Taxil] jest w istotcie rytem lucyferianistycznym".

Kolejnym „bohaterem" wyciąganym przez autorów piszących o masońskim satanizmie jest Aleister Crowley. A trzeba przyznać — prawdziwy to rarytas… Z jednej strony był on wolnomularzem w najwyższych stopniach wtajemniczenia i członkiem założonego przez Theodora Reussa Ordo Templi Orientis. Z drugiej strony w jego nauczaniu widzimy szereg myśli w sposób wyraźny delikatnie mówiąc „podejrzanych". Po doznanym w 1896 roku widzeniu powiedział: "Szatan nie jest wrogiem człowieka. On jest [...] życiem [...] miłością [...] światłem. Droga do nieba prowadzi przez piekło". W swoich pracach Crowley wskazywał, iż rzeczywistym rdzeniem wszechświata jest satanistyczna moc, którą jednak pojmował nie tyle na sposób antyboski co raczej jako energię seksualno-orgiastyczną. Podkreślał on z mocą: "każdemu mężczyźnie i każdej kobiecie mówię, ty jesteś jednorazowy i królewski, punktem centralnym całego Uniwersum". Głosił więc bezwzględną potrzebę oddania się człowieka tej mocy, składania jej hołdu i ofiar.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Kościół i masoni
Co to jest masoneria?

 Zobacz komentarze (8)..   


« Wolnomularstwo (masoneria)   (Publikacja: 18-05-2002 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Norbert Wójtowicz
Historyk i teolog, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii; konserwatysta z przekonania.   Więcej informacji o autorze

 Liczba tekstów na portalu: 5  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Wolnomularskie rozumienie wolności
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 234 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365