|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
Niewiasta czyli zło konieczne? [1] Autor tekstu: Lucjan Ferus
Kiedy czyta się Biblię (a czyta się, prawda? Głupie
pytanie, pewno, że się czyta!), to pomijając wiele fobii i zabobonów jakie są
tam opisane, dręczących jej autorów na tyle mocno, iż uznali za stosowne
zawrzeć je w „słowie bożym", jedną z najsilniejszych ich obsesji — prócz
nachalnego szowinizmu — jest
mizoginizm.
Przebija on z bardzo wielu stron tej zacnej księgi i czytając ją można odnieść
wrażenie, iż nie tylko mężczyźni tamtych czasów pogardzali kobietami, ale i Bóg Jahwe także.
Nowy Testament — poza paroma wyjątkami — nie jest lepszy pod tym
względem, a już stanowisko św. Pawła dotyczące roli kobiety w życiu mężczyzny,
jak i w życiu społecznym (nie wspominając już o religijnym), jest żenująco
poniżające dla płci pięknej. Późniejsza historia Kościoła kat. aż roi
się od prześladowań niewinnych kobiet i to nie tylko dlatego, iż kiedyś
jakiś mizoginiczny samiec przypisał swemu bogu prawo: „Nie pozwolisz żyć
czarownicy" (które wcześniej brzmiało: „Nie pozwolisz żyć
czarownikowi"), a dwóch innych napisało wiekopomne dzieło „Młot na
czarownice", które potem „obrodziło" przerażającymi skutkami; setki
tysięcy, lub miliony kobiet (zależy od źródła) spalono na stosach,
przypisując im konszachty z diabłem. Nie! nie tylko dlatego; Kiedy się
studiuje religie, odnosi się wrażenie jakby ci co je tworzyli (nie mam tu
bynajmniej na myśli bogów), mieli wrodzony mizoginizm (niektórym przychodził
on z wiekiem), lub jakieś inne poważne psychiczne odchylenie związane z naszą
płciowością, które tylko poprzez religię można maskować i czynić z niego
cnotę.
I tak to się ciągnie przez dziesiątki wieków, a i dziś nasi „rządcy
sumień i strażnicy moralności" nie mają dużo lepszego zdania o kobietach,
wiedząc lepiej do czego zostały stworzone i jaką rolę im Pan Bóg przeznaczył w swym dziele. Np. kard. Ratzinger w ten sposób raczył wyrazić się o niewiastach: „Kobieta, wiedząc kiedy ma dni płodne i powstrzymując się od
stosunków płciowych w tym czasie — popełnia również grzech". No, proszę!
Więc wstrzemięźliwość — tak zalecana przez kapłanów — nie jest tu
wskazana? Zatem kobiety — wbrew obiegowej opinii — nie dostały wolnej woli
od swego stwórcy, a jedynie jej namiastkę? Poza tym wygląda na to, iż Bóg
popełnił błąd dając kobietom dni niepłodne i co gorsze — pozwalając im
uświadomić sobie to. Tak samo zresztą jak i dając im możliwość przeżywania
rozkoszy z każdego stosunku, a nie tylko z prokreacyjnego (i to z własnym mężem
jedynie!), albo dając im możliwość usuwania ciąży bez padania trupem od
razu po tym zabiegu.
Nie wiem, czy zacietrzewienie i bezkompromisowość z jaką ci „święci"
mężowie krytykują w istocie swego Boga, bierze się tylko z głupoty i pychy,
czy z czegoś więcej? Zastanawiające jest też, dlaczego seks nieodmiennie
kojarzy się z grzechem pierworodnym człowieka i dlaczego jest on tak obmierzły
dla kapłanów, jakby Bóg dał nam alternatywę w rozmnażaniu się, a my świntuchy
zawsze wolimy korzystać z tego „niewłaściwego" sposobu. Jedno jest
pewne: w tej mizoginicznej postawie tych samorzutnych „pomocników Boga",
tkwić musi jakież poważne zboczenie lub głęboki uraz do kobiet. Albo jedno i drugie na raz.
Kiedy człowiek zaczyna uświadamiać sobie to wszystko, dochodzi do
wniosku, iż być może te początki rodzaju ludzkiego (mam na myśli początki
religijne) były nieco inne, niż te opisane w Biblii. Może np. takie oto...
*
Kiedy Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi, tchnął w jego nozdrza
tchnienie życia, wskutek czego stał on się istotą żywą. Następnie umieścił
go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał. A przy tym Pan Bóg dał człowiekowi
taki rozkaz: „Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać owoce według
upodobania, ale z drzewa poznania i dobra i zła nie wolno ci ich jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz".
Człowiek przyjął to do wiadomości i zajął się pracą w ogrodzie,
zgodnie z wolą Stwórcy. A ponieważ ogród był duży a on był tylko jeden,
pracy miał niemało. Każdy, kto parał się ogrodnictwem wie, iż nie jest to
praca łatwa, wymagająca poza tym fachowej wiedzy i doświadczenia. Mijały
dni, tygodnie a potem miesiące...
Pewnego razu do Boga przyszedł archanioł Szatan i rzekł zatroskanym
tonem: — Panie, zauważyłem dziwne zachowanie u człowieka… od jakiegoś
czasu, nie raz widziałem jak wykonuje — stale tę samą — dziwną czynność
… nie umiem tego nazwać… — rozłożył ręce w bezradnym geście. Bóg
przyjrzał mu się badawczo spod krzaczastych brwi. — Co masz na myśli? -
spytał. — Nie wiem… Najlepiej jakbyś sam to Panie zobaczył… — Bóg
westchnął tylko i podniósł się ociężale ze swego siedziska. Wspierając
się na ramieniu archanioła, poszedł z nim w głąb ogrodu rajskiego.
Rzeczywiście, po niedługim poszukiwaniu spostrzegli człowieka, który
siedział oparty plecami o drzewo, a jego prawa dłoń umieszczona pomiędzy
nogami wykonywała szybkie, posuwiste ruchy. Przymknięte oczy i zadowolona mina
świadczyły, iż ta dziwna czynność sprawia mu niebywałą przyjemność. -
O!… właśnie to miałem na myśli… — szepnął Szatan do ucha Bogu.
— Co takiego on robi, Panie? — spytał cicho.
Nie należy się dziwić ignorancji archanioła, gdyż w tym czasie nie
funkcjonowało jeszcze pojęcie onanizmu /biedny Onan -
gdyby wiedział, że jego bunt przeciwko bezsensownemu prawu lewiratu,
przejawiający się w tym, iż stosował on — być może jako pierwszy w dziejach — stosunek przerywany podczas zbliżeń z wdową po swym starszym
bracie — będzie uznany przez „speców" od egzegezy, jako czynność zwana
masturbacją lub samogwałtem — i na dodatek nazwana jego imieniem — spaliłby
się chyba ze wstydu!/, a on sam jako osobnik aseksualny, nie mógł znać
potrzeb natury człowieka wynikłych z płciowości, a tym bardziej sposobu
zaspokajania ich.
Mężczyzna tymczasem — po szybkiej i wyczerpującej końcówce -
westchnął spazmatycznie i opadł bezsilnie na trawę. Bóg patrzył na to z niesmakiem, a jego ściągnięte brwi świadczyły, iż nie był zadowolony z tego co widział.
Podeszli bliżej, a wtedy rzekł do człowieka: — Wstydziłbyś się Adamie tego co robiłeś przed chwilą! — Mężczyzna
uniósł się na łokciu, a gdy zobaczył, kto przed nim stoi, wstał i patrząc
Bogu w oczy bez cienia wstydu, spytał: — Dlaczego mam się Panie tego wstydzić?
— Jak to dlaczego?!… Gwałcisz swą naturę w ten sposób… — wyjaśnił Bóg dość enigmatycznie.
— Naprawdę? — a co mam robić, jeśli czuję wewnętrzną
potrzebę rozładowania się?… zaspokojenia tajemnej siły, która nie pozwoliłaby
mi pracować jeśli bym tego nie zrobił?… Czy mam inne wyjście?… Teraz
czuję się odprężony i zaspokojony,… Mogę znów brać się do pracy, Panie — Wyciągnął przed siebie swe mocarne ręce, przyglądając im się prawie z podziwem.
— Dlaczego mam się wstydzić tego co wynika w zaspokojenia
mych wewnętrznych potrzeb?… wytłumacz mi to Panie, a wtedy być może zacznę
się tego wstydzić… — wpatrywał się w Boga swym jasnym niewinnym
wzrokiem.
Bóg chwilę milczał zastanawiając się nad czymś, a jego mina świadczyła,
iż z trudnością przychodzi mu zdecydować się na to co miało niebawem nastąpić.
Wreszcie pokiwał głową do swych myśli i rzekł cicho, jakby do siebie: — Nie
jest dobrze, żeby mężczyzna był sam, uczynię mu zatem odpowiednią dla
niego pomoc.
Szatan słysząc te słowa uniósł w górę brwi, ale powstrzymał się
od cisnącego mu się na usta pytania, gdyż Bóg tymczasem uśpił człowieka, a gdy ten już spał, wyjął z jego boku żebro, miejsce po nim zasklepił ciałem i zbudował z niego niewiastę.
Archanioł na jej widok aż otworzył usta ze zdumienia graniczącego z podziwem. Była ona całkowitym przeciwieństwem mężczyzny; drobniejszej i delikatnej budowy, o miłych dla oka wypukłościach i zgrabnych kształtach.
Jej atłasowa biała skóra odcinała się wyraźnie od spalonej słońcem
sylwetki Adama, a piękna buzia niczym u anioła i spojrzenie błękitnych oczu,
któremu nie sposób było się oprzeć — dopełniały reszty.
Mężczyzna, gdy został obudzony — po tej pierwszej w dziejach ludzkości
operacji — i gdy spostrzegł kobietę, aż cmoknął z ukontentowania. Jego
wzrok stał się maślany i chociaż jeszcze niepewnym krokiem, ale natychmiast
do niej podszedł i obejmując ją ramieniem powiedział: — To ci jest dopiero
prezent, Panie!… Chociaż nie potrafiłem wyobrazić sobie tego stworzenia, leżąc
samotnie podczas bezsennych nocy… — tu obrzucił kobietę płomiennym wzrokiem. — Ale czuję instynktownie, iż
właśnie tego mi brakowało!… Coś mi wewnątrz mówi, że dopiero teraz
jesteśmy całością!… Choć moja piękna, pokażę ci urocze zakamarki
ogrodu rajskiego… — powiedział wpatrując się w nią wzrokiem pełnym pożądania i uwielbienia. Kobieta rumieni się z lekka, co czyni ją jeszcze piękniejszą i bardziej pociągającą. Mężczyzna ujmuje delikatnie jej drobną rączkę,
puszczając porozumiewawczo oko do Szatana i odchodzą; Dwie istoty tak różne, a zarazem tak bliskie sobie,… które odtąd będą zawsze razem — na dobre i na złe… które nie będą mogły żyć bez siebie, ale także ze sobą — często
również nie.
Archanioł stoi obok przyglądając się temu wszystkiemu z głupią miną,
bo nic a nic nie rozumie z tego co zaszło. Kiedy więc ludzie nikną między
drzewami, pośpiesznie zwraca się do Boga:
— Panie, czy możesz mi wyjaśnić, co tu jest właściwie
grane? — Stwórca rzuca mu posępne spojrzenie, jakby chciał powiedzieć:
— Mógłbyś chociaż raz odczepić się ode mnie?
Ale Szatan jest zbyt zaintrygowany i poruszony tym co zobaczył przed
chwilą, aby przejmować się groźną miną Boga. Jego wrodzona ciekawość nie
pozwoliła by mu przejść nad tym do porządku dziennego. Pyta więc Boga: — Te
słowa, które wypowiedziałeś Panie… cytuję: — „Nie jest dobrze aby mężczyzna
był sam, uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc" — są dla mnie
wielce niezrozumiałe i intrygujące… Sugerują one, że ową niewiastę zrobiłeś
dopiero wtedy, kiedy dostrzegłeś Panie, iż domaga się jej
natura mężczyzny… A więc nasuwa się od razy pytanie: Dlaczego stworzyłeś człowieka o wyraźnych cechach samca?… dając mu jego naturę i narządy płciowe? — Archanioł czekał
chwilę na odpowiedź, patrząc Bogu ufnie w oczy. Lecz chmurna mina Stwórcy
wyraźnie mówiła: — A co to cię
może obchodzić?… Pilnuj swojego nosa!
Więc Szatan straciwszy nieco na pewności, nie doczekawszy się
odpowiedzi, dodał: — Czyż nie prościej było zrobić człowieka aseksualnego — tak jak my jesteśmy, aniołowie?… Nie musiałbyś potem Panie
dorabiać mu
samicy, która jest konieczna do zaspokojenia natury samca… Nie rozumiem tego
Panie… Wyglądało jakbyś niechętnie to uczynił, ugiąwszy się pod presją
prawa natury mężczyzny i dostosowując w ten sposób swe dzieło stworzenia do
praw, nad którymi nie masz władzy,… Czy możesz mi
to Panie wyjaśnić?
1 2 Dalej..
« Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 30-07-2003 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2579 |
|