Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.419.377 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 697 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Ludzie o prostym umyśle, braku ciekawości i wykształcenia są dobrymi chrześcijanami".
 STOWARZYSZENIE » Biuletyny

Biuletyn Neutrum, Nr 4 (31), Listopad 2003 [1]

Spis treści:
Rozmowa z ks. prof. Michałem Czajkowskim (2)
Sami swoi. Pokłosie konferencji (KUL, 1-2 września 2003)  
Czy św. Piotr ma wpływ na dążenie do prawdy?  
Stowarzyszenie „Neutrum" podpisało „List otwarty do europejskiej opinii publicznej"

Dodatek specjalny:
Wyrok Sądu Najwyższego — Izba Cywilna z dnia 12 czerwca 2002 r.

*

Z księdzem profesorem Michałem Czajkowskim wykładowcą Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego rozmawiał Czesław Janik. Część II

Wracając do spraw związanych z Unią Europejską, chcę księdza profesora prosić o wypowiedź w kwestii poruszonej przez prymasa 1 czerwca na Ursynowie. Prymas powiedział: „Kościół chce, by tworzyć Europę według zasad chrześcijańskich. Nie wszystkim się to podoba, dlatego właśnie katolicy winni o te zasady walczyć i nie zniechęcać się". Podobnie mówią biskupi. Problem ten był również motywem przewodnim konferencji zorganizowanej we wrześniu 2002 r. przez UKSW, KUL i Stowarzyszenie Prawników Niemieckich. Jak by ksiądz profesor skomentował stawiany przede wszystkim przez polskich katolików zarzut, że w preambule przyszłej Konstytucji Unii Europejskiej brakuje zapisu o wartościach chrześcijańskich czy też odniesienia do Boga?

Wielu w naszym Kościele i w chrześcijaństwie - bo jednak bym się upierał, że mimo, że jesteśmy najgłośniejsi, to jest to problem nie tylko katolicki, ale po prostu chrześcijański - wielu z nas nie toczyłoby walki o imię Boga w Konstytucji Unii, zwłaszcza że zgodnie z Bożym przykazaniem nie powinno się nadużywać imienia Bożego. Cieszyłbym się, gdyby udało się to odwołanie do Boga zachować, bo to nie jest narzucanie komukolwiek dzisiaj wiary w Boga, lecz przypomnienie, że Bóg jest gwarantem wolności i godności osoby ludzkiej, jak również sędzią tych, którzy w tę wolność i godność człowieka uderzają. I że ludzka władza nad życiem i narodami nie jest absolutna. A także, że chrześcijanom, żydom, muzułmanom i innym przyznaje się prawo do wolnego wyznawania Boga. Nie widzę w tym żadnej dyskryminacji niewierzących, „te uniwersalne wartości wywodzących z innych źródeł" — jak czytamy w polskiej konstytucji. Ale uważam, że nie będzie nieszczęścia, jeżeli to piękne odwołanie się do źródła wszelkich wartości, oczywiste tylko dla wierzących, nie znajdzie się w preambule. Natomiast, proszę pana, jeśli w poprzednim projekcie była Grecja, był Rzym i było Oświecenie, a nie było tradycji judeo-chrześcijańskiej, no to pan przyzna, że to rzeczywiście jakieś braki w edukacji, ktoś chodził na wagary podczas lekcji historii, jakby to powiedział abp Życiński. To jest obraza nie dla katolików, ale dla żydów, dla chrześcijan, dla ogromnych bogactw obu religii, które kształtowały Europę (nie zapominając o wkładzie muzułmanów i innych), dla męczenników, świętych, dla twórców kultury, założycieli uniwersytetów, budowniczych katedr… Proszę pana, fundamentalizm laicki wcale nie jest sympatyczniejszy od fundamentalizmu religijnego (chociaż ten drugi mnie jako chrześcijanina bardziej zawstydza i boli). Powtarzam: tu nie chodzi o narzucanie dzisiejszej i przyszłej Europie judaizmu i chrześcijaństwa. Chodzi o stwierdzenie czysto historycznego faktu, oczywistego dla człowieka nieuprzedzonego, iż tradycja judeo-chrześciajńska odegrała ogromną rolę w budowaniu Europy. Oczywiście nie chcę idealizować przeszłości: nie zapominam o zbrodniach popełnianych w imię religii. Sądzę jednak, że coraz częstsze akty skruchy, nie tylko kościelne, ale zapoczątkowane przez Jana Pawła II za winy naszego Kościoła, budują także Europę dzisiejszą i jutrzejszą...

Ale ksiądz profesor przyzna, że zapis „tradycja judeo-chrześcijańska" to jest zupełnie coś innego niż „wartości chrześcijańskie". Inna sprawa, że stojąc z boku i obserwując, można dojść do wniosku (przynajmniej w Polsce), że katolicy jakby sobie uzurpowali prawo do występowania i walki o „wartości chrześcijańskie" w imieniu wszystkich chrześcijan. W siedzibie Episkopatu odbyła się konferencja prasowa (uczestniczyła w niej, reprezentując rząd, pani minister Danuta Hübner), na której prezentowano stanowisko w sprawie zapisów dotyczących wartości w przyszłej Konstytucji UE. Tydzień później uczestniczyłem w konferencji w ChAT, gdzie prezentowano stanowisku Kościołów mniejszościowych w sprawie zapisów w projekcie Konstytucji UE. Spytałem przedstawicieli PRE, czy stanowisko prezentowane podczas konferencji w Episkopacie było z nimi uzgodnione. Nie było. Dlatego też takie a nie inne moje stwierdzenie dotyczące katolików. Gdyby prezentowane w Episkopacie stanowisko było uzgodnione z pozostałymi Kościołami, termin „wartości chrześcijańskie" byłby uprawnione, a tak - uważam - właściwy byłby termin „wartości katolickie".

Proszę pana, upominaliśmy się o dziedzictwo judeo-chrześcijańskie, a nie o wartości chrześcijańskie, chociażby dlatego, że w Polsce tego rodzaju piękne sformułowanie zostało dosyć mocno skompromitowane przez to, że o te wartości chrześcijańskie walczyli ludzie, którzy im w życiu publicznym swoim postępowaniem zaprzeczali. Natomiast upominanie się o uwzględnienie zapisu o dziedzictwie judeo-chrześcijańskim to jest wspólna sprawa nie tylko katolików (i żydów), ale wszystkich chrześcijan. Gdybyśmy twierdzili, że mamy monopol na wartości chrześcijańskie, to bardzo słusznie można by się na nas oburzać — tak w sferach laickich jak i w Polskiej Radzie Ekumenicznej. Tymczasem nie chodziło o przywłaszczanie sobie tych wartości; po prostu największy Kościół ma największą słyszalność i siłę przebicia. I dlatego ja się cieszę, że mój Kościół o ten zapis upomina się. Z tym, że jest tutaj ogromny brak, o którym pan wspomniał, że nam za mało zależy, za mało staramy się o to, albo w ogóle się nie staramy, żeby to było wspólne stanowisko. Proszę pana, ja zaproponowałem gdzieś publicznie (było to drukowane), żeby była wspólna deklaracja czy też list pasterski Kościoła rzymskokatolickiego i Kościołów zrzeszonych w PRE w sprawie Unii Europejskiej. Nie przyjęto tego w tej formie, ale jakieś komisje wypracowały wspólne stanowisko, co mnie ucieszyło.. Od wielu lat upominam się, żeby w pewnych ważnych sprawach wagi społecznej, narodowej czy państwowej wszystkie Kościoły, na czele z tym największym, przygotowywały wspólnie jakiś dokument. Zaczątki już są, ale ciągle ich mało.. Jeszcze zbyt często zapominamy, iż w Domu Polskim my, katolicy, nie mieszkamy sami. Jestem jednak przekonany, że w przyszłości będzie u nas tak jak w niektórych innych krajach, że także tam, gdzie nie ma równowagi wyznaniowej, gdzie liczebnie dominuje jeden Kościół, gdzie np. jest mało żydów, także rabin podpisuje pewne dokumenty razem z biskupami różnych Kościołów chrześcijańskich. I to jest bardzo ważne. I tego rodzaju wspólny głos wspólnot religijnych będzie naprawdę miał o wiele większą wagę, niż głos czysto katolicki. A wracając do konstytucji Unii Europejskiej: sądzę, iż pozostaniemy przy kalekim, ale możliwym do akceptacji przez wszystkich zapisie o „dziedzictwie kulturowym, religijnym i humanistycznym", tak przecież ważnym dla cywilizacji i tożsamości Starego Kontynentu. Nie trzeba przypominać, iż to dziedzictwo humanistyczne i kulturowe ma przeważnie genezę chrześcijańską. Równość i godność człowieka, o które upomniało się Oświecenie, wywodzą się z Biblii, z tradycji judeo-chrześcijańskiej (i po obu stronach, nie tylko chrześcijańskiej ale i oświeceniowej, notujemy rażące niewierności wobec tych wartości). Nawet ten prowizoryczny, tak słaby, kompromisowy, ogólnikowy zapis o dziedzictwie - także religijnym - może ułatwić obywatelom całej Europy, także polskim chrześcijanom, utożsamiać się z wartościami Unii Europejskiej, przezwyciężać podziały, budować wspólną przyszłość. Chociaż bliższa mi jest prywatna propozycja preambuły Stefana Wilkanowicza, w której czytamy m. in. o „bogactwie naszego dziedzictwa czerpiącego z dorobku judaizmu, chrześcijaństwa, islamu, greckiej filozofii, rzymskiego prawa oraz humanizmu mającego religijne i niereligijne źródła" i o „wartości cywilizacji chrześcijańskiej, podstawowego źródła naszej tożsamości" oraz o „częstym zdradzaniu tych wartości przez chrześcijan i niechrześcijan".

Teraz spytam księdza profesora o ustawę określaną przez jednych „o ochronie dziecka poczętego", a drugich - „aborcyjną". Pytam w kontekście wykładni Pisma: Czy człowiek ma wolną wolę? Myślę, że uznając, że ją ma, jego stosunek do tej ustawy winien wynikać właśnie z tej wolnej woli. Aborcja czy też nie - to jest jego prywatny wybór i odpowiedzialność. Wolna wola, moim zdaniem, ma zastosowanie w każdym przejawie działalności człowieka, również złej działalności. Uprawnienie dotyczące aborcji nie jest jej nakazem, a - wydaje mi się - tylko nakaz byłby podstawą do przeciwstawienia się temu uprawnieniu. Jak ksiądz profesor sądzi, czy sprawa ta nie powinna zasadzać się raczej na nauce moralności, na wychowaniu, na przekazywaniu wiedzy a nie na walce o stosowne zapisy w pozytywnym prawie państwowym?

Proszę pana, ma pan rację, że najważniejsze jest wychowanie. A ono ciągle jeszcze u nas kuleje. Ale zapisy prawne są też ważne. Mówi pan o wolnej woli, o prywatnym wyborze i osobistej odpowiedzialności. Zgoda. Ale czy z szacunku dla tej wolnej woli nie wolno nam karać np. złodzieja czy mordercy? Muszą być pewne prawa i sankcje. I dlatego - przenosząc to na sprawę zabicia dziecka nienarodzonego - uważam, że istnieje potrzeba pewnych prawnych uregulowań, poza najważniejszymi rzeczami: wychowaniem, tworzeniem domów samotnej matki, ułatwieniami w adopcji i innymi inicjatywami w obronie dziecka i jego matki. Ale w ochronie nienarodzonego dziecka, a także w obronie samej matki, jej zdrowia psychicznego i fizycznego, potrzebne są pewne przepisy prawne.

W prawie państwowym..?

W prawie państwowym, bo chodzi o krzywdę drugiego człowieka. Jeśli uznajemy, że ten płód jest już dzieckiem czyli człowiekiem, to jemu należy się ochrona ze strony jego państwa.

Ale mamy w Polsce nie tylko katolików. A chodzi o to, że „wszyscy ludzie rodzą się równi pod względem swoich praw.." bez względu na religię, światopogląd. Dajmy im wybór, nawet jeśli my się z tym nie zgadzamy, jesteśmy przeciwni..

Ależ to nie jest tylko sprawa katolików! A „równe prawa" dziecku jeszcze nienarodzonemu nie przysługują? Pan mówi, że jest pan za wolnością człowieka, nawet jeśli się z jego postępowaniem nie zgadzamy. Ja też jestem za wolnością człowieka, ale dla mnie granicą tej jego wolności i mojej tolerancji jest zawsze krzywda drugiego człowieka. Dla pana zresztą też — nie sądzę, żeby się Pan zgadzał np. na kradzież czy zabójstwo. Oczywiście wiem, że nie wszyscy ludzie uznają, że płód jest już człowiekiem.


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Stanisław Musiał SJ
Apostazja czyli wystąpienie z Kościoła


« Biuletyny   (Publikacja: 18-05-2002 Ostatnia zmiana: 31-10-2003)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 258 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365