|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
| |
Złota myśl Racjonalisty: "...powiem o kimś, że umie myśleć naukowo, kiedy potrafi myśli swe formułować jasno, wyrażać jasno, kiedy uznaje i wypowiada tylko te przekonania, które uzasadnić potrafi, kiedy i od siebie, i od drugich z nałogu już wymaga, żeby uzasadniali to, co głoszą, kiedy potrafi ocenić logiczną wartość rozumowań, które napotka, kiedy skutkiem tego nie pyta, kto mówi, ale pyta, co kto mówi i jak to uzasadnia,.. | |
| |
|
|
|
|
Nauka » Filozofia i metodologia nauki » Metodologia Nauk Społecznych
Badanie wierzeń społ. metodami analizy logicznej [1] Autor tekstu: Witold Marciszewski
II. Badanie wierzeń społecznych metodami analizy logicznej i analizy funkcjonalnej
1. Manifest Metodologiczny
1.1. Jako podtytuł do określenia „Manifest Metodologiczny" dobrze się sprawi fraza: O związkach
między cechami logicznymi i funkcjami życiowymi wierzeń społecznych. Do wierzeń społecznych (w
odróżnieniu od indywidualnych) zaliczają się takie, które jednostka podziela ze swą grupą społeczną i których wyznawanie ma wpływ na funkcjonowanie i losy danej grupy. Przykładem może być
świadomość plemienna (jej mity, stereotypy, normy etc), narodowa, klasowa, wyznaniowa,
samookreślenie się szkoły filozoficznej czy grupy artystycznej, ideologia partii politycznych czy ruchów
społecznych. Wierzenia społeczne stanowią tylko jeden z wielu frapujących tematów socjologii,
ale jest to temat doskonale nadający się na to, żeby na takim konkretnym przykładzie nakreślić
kluczowe pojęcia metodologiczne potrzebne naukom społecznym. Dlatego wprowadzenie do tego
tematu nazwałem manifestem metodologicznym.
Żeby dobitnie określić zajęty w rozważanej sprawie punkt widzenia, dobrze jest wskazać pogląd,
który jest od naszego skrajnie odmienny. Gdy idzie o założenia będące u podstaw obecnego studium
metodologicznego, to takim negatywnym punktem odniesienia jest pesymistyczny irracjonalizm.
Jego przykładem, tak wyrazistym, że aż karykaturalnym, jest psychoanaliza Freudowska. Traktuje
ona człowieka i otaczającą go sieć relacji społecznych jako wytwór ślepych sił natury
biologiczno-emocjonalnej.
Istotnie, psychoanaliza Zygmunta Freuda (1856-1939) jest przeciwieństwem logicznej analizy poglądów
która zakłada racjonalność myślenia. Jak w soczewce skupia się to w fakcie, że termin „racjonalizacja"
oznacza u Freuda (jeśli nie owijać słów w bawełnę) samooszukiwanie się pacjenta leczonego na nerwicę.
Mianowicie, będąc pod nieubłaganą presją norm wytworzonym przez kulturę, jak w szczególności normy
moralne, pacjent wypiera ze świadomości w tak zwaną podświadomość swe rzeczywiste motywacje i zmyśla na to miejsce inne, zgodne z normami, które czuje się w obowiązku respektować. Istotnie, coś
takiego się zdarza, jak to obrazuje opowieść o Kubusiu Puchatku, który sobie tłumaczył, że zagląda do
garnuszka z miodem nie z łakomstwa lecz z zacnej ciekawości poznawczej, ale freudyzm nie poprzestaje
na stwierdzeniu, że tak bywa. Czyni on z tak pojętej racjonalizacji mechanizm podstawowy i uniwersalny,
ponieważ jakiś stopień znerwicowania imputuje się każdemu, kto podlega systemowi norm kulturowych. Z góry się przy tym zakłada, że pacjent nie jest zdolny do samokrytycznego pozbycia się swej ułudy, ale że
zawsze jest tu konieczna pomoc (sowicie opłacanego) psychoanalityka. Popatrzmy na skutki tej teorii dla
relacji społecznych. Wynika z niej np. niezdolność ludzi do negocjacji, bo skoro żadna strona sama nie wie,
czego chce (gdy naprawdę chce tego, co dyktuje podświadomość, ale to jest ze świadomości wypierane),
to nie może brać też na serio deklaracji woli składanych przez partnera. Szczególnie dwuznaczne stają
się relacje rodzinne, gdyż każdemu uczuciu przypisuje ta teoria podtekst erotyczny. W ogólności, trzeba
być z góry nieufnym wobec każdego, bo każdy ma ukryte motywy, co do których oszukuje sam siebie, a więc chcąc nie chcąc oszukuje partnerów wszelkich relacji społecznych (od tego fatum są jednak wolni
psychoanalitycy, których lojalność wobec pacjentów jest poza wszelkim podejrzeniem).
Gdyby tak było, to nie ma po co przystępować ani do analizy logicznej wierzeń społecznych ani
do analizowania ich racjonalnej funkcji życiowej. A tworzą one rozległe spektrum, które na
jednym krańcu ma powiązane z magią mity, na drugim zaś koncepcje dobrze wytestowane, na przykład
sprawdzone w zbiorowym sukcesie ekonomicznym. Jeśli takie spektrum połączy się z koncepcją
ewolucjonistyczną, wedle której rozwój społeczeństw mierzy się przesuwaniem od krańca
mitologicznego ku racjonalności naukowej, to będziemy mieli ideę, która legła u podstaw pierwszego
projektu motodologicznego socjologii, pochodzącego od Augusta Comte’a (1798-1857).
Tam, gdzie analiza logiczna przyniesie oceny negatywne, jak powiedzmy w przypadku mitów
magicznych, nie musi to jeszcze świadczyć źle o inteligencji wyznawców mitu. Jego nikła rola
poznawcza bywa kompensowana ważną funkcją społeczną na danym etapie rozwoju danej
zbiorowości. Będzie więc wiara mitologiczna przejawem racjonalności innego rodzaju, którą można
by określić jako praktyczną czy pragmatyczną. Tak widzi genezę mitów religijnych Henri
Bergson jako filozof religii, a dokładnym analizom poddają to zjawisko, zwłaszcza gdy idzie o magię,
tacy klasycy antropologii jak Lucien Levy-Bruhl i Bronisław Malinowski. Z inspiracji
Malinowskiego jako twórcy kierunku metodologicznego w antropologii zwanego funkcjonalizmem przyjęto
tu termin „analiza funkcjonalna" (analiza funkcji wierzeń w życiu zbiorowości) paralelnie do
terminu „analiza logiczna"; ten drugi bierze się z kolei ze wspartej na logice filozofii politycznej Karla
Poppera, o czym będzie mowa dalej.
[ 1 ]
1.2. Założenie o racjonalności ludzkiego umysłu bywa silnie krytykowane, a nawet traktowane
ironiczną pobłażliwością, jako przejaw naiwności czy oderwania od faktów. A fakty są takie, że
historia ludzkich zbiorowości pełna jest nie tylko błędów, ale wręcz głupot i szaleństw.
Świadomość tego faktu nie kłóci się z tezą o racjonalności, o ile twardo staniemy na gruncie
rozumowania ewolucjonistycznego. Przywołajmy, dla wyjaśnienia o co w nim chodzi, prostą
analogię z historią życia jednostki. Nie tego nazwiemy głupim, kto z biegiem życia mądrzeje, choćby w młodości dopuszczał się szaleństw, lecz tego, kto coraz bardziej głupieje. To porównanie mimo
swej trywialności dobrze oddaje dwa skrajnie odmienne spojrzenia na dzieje ludzkości. Wedle
jednego, które klasycznie reprezentują Metamorfozy Owidiusza i Księga Rodzaju, „na początku był
wiek złoty" (tak się zaczyna poemat Owidiusza), czy na początku był raj, a potem było coraz mniej i mniej jak cnoty tak i rozumu. Wedle innego spojrzenia, na początku był w kosmosie tylko wodór i żadnej inteligencji, potem przyszła inteligencja zwierzęca, potem ludzka.
Ta ostatnia rozwija się dalej nie na zasadzie biologicznego doskonalenia mózgu, ale na zasadzie
wyciągania wniosków z doświadczeń, gromadzenia wiedzy i kolosalnego postępu w kształtowaniu
systemów pojęciowych. Przykładem i miarą tego ostatniego może być dystans między umiejętnością
liczenia tylko do trzech (w pierwszych stadiach rozwoju cywilizacyjnego) a dzisiejszą matematyką,
która operuje nieskończoną liczbą liczb nieskończonych. Inny przykład: porównajmy tytuł do
prestiżu u łowców czaszek (tym większy, im więcej niewinnych ludzi zabił łowca dla zbogacenia swej
kolekcji) z tytułem do prestiżu Jimmy Cartera jako wybitnego i skutecznego działacza na rzecz praw
człowieka.
Decydującym argumentem na rzecz rozumności ludzkiego gatunku jest to, że umie spełniać
biblijne polecenie „mnóżcie się i napełniajcie ziemię". Każda inna populacja zwierzęca, gdy sie
namnoży powyżej pewnego progu, zaczyna odczuwać brak środków do życia, skutkiem czego ginie z niech tyle, ile jest potrzebne dla przywrócenia równowagi ekologicznej. Człowiek się wyzwolił z tego ekologicznego fatalizmu dzięki zdolności rozumowania, która go doprowadziła do uprawy
ziemi, do rzemiosł, przemysłów i komputerów. Nie dość, że rozprzestrzenił się ten gatunek na
ziemi, ale nadto zaczyna ekspansję kosmiczną, co wymaga jeszcze większej zdolności
rozumowania. Jeśli więc racjonalność czyli rozumność polega na zdolności rozumowania, nie sposób jej
odmówić społecznościom składającym się na gatunek ludzki.
I tyle wystarczy, żeby uprawnioną metodą badania wierzeń tych społeczności była analiza
logiczna. Nie będzie ona bynajmniej prowadzić do samych komplementów pod adresem badanych
podmiotów. Będzie wykrywać liczne i poważne błędy w konstrukcji poglądów, a w każdym razie
to, co uznaje się z a błąd z punktu widzenia dzisiejszej metodologii nauk. Ale sam fakt, ze można
wykrywać u kogoś błędy rozumowania, świadczy o zachodzeniu rozumowań w jego umyśle, a więc o jednym z elementów tej racjonalności, którą się tu postuluje. Drugim elementem jest zdolność
uczenia się na błędach owocująca postępem. Także tego, jak wyżej była mowa, nie da się odmówić
ludzkim społecznościom.
Tam zaś, gdzie analiza logiczna wykazuje błędy, może się okazać, że dyktowane tymi błędami
zachowania dobrze służą rozwojowi, a przynajmniej przetrwaniu społeczności. Błędem jest
wierzyć, że złe duchy można przebłagać ofiarami, ale bez tej silnej nadziei, choć złudnej, człowiek
pierwotny nie podołałby kolosalnym obciążeniom psychicznym tego czasu, gdy stawiał pierwsze
kroki na ziemi i wszystko przerastało jego zdolność pojmowania. Tak więc analiza funkcji takich
wierzeń, czyli analiza funkcjonalna, odda im należną sprawiedliwość, gdy idzie o pewien typ
racjonalności.
Wierzenia mitologiczne ludów pierwotnych zasłużyły się nie tylko jako środek powiększania
odporności w skrajnie nieprzyjaznym środowisku, nie tylko jako środek niezbędnej stabilizacji w grupie społecznej (wymagającej jakiegoś wspólnego systemu wierzeń), lecz także jako punkt wyjścia w sukcesywnym poznawaniu świata przyrody i świata społecznego. Każdy proces poznawczy wymaga
jakiejś hipotezy, żeby mógł wystartować. Gdy wiedza jest jeszcze zerowa, wartość poznawcza tej
hipotezy będzie bliska zeru, ale o tyle już nie-zerowa, że gdy hipoteza zaistniała, jest co krytykować i obalać w obliczu pojawiających się niezgodności z faktami. To zrobi miejsce następnej hipotezie, o włos bliższej prawdy, bo nie popełni błędów swej poprzedniczki. Popełni za to inne, przed którymi
ustrzeże z kolei swą następczynię. I tak dalej.
W tej perspektywie ewolucjonistycznej, kreślonej (jak wyżej wspomniano) już przez Comte's u samych początków socjologii, pojęcie mitu pełni ważną rolę metodologiczną(choć próżno go szukać w konwencjonalnych podręcznikach metodologii). A także ważną rolę w inżynierii społecznej czyli w działaniach kierujących się odpowiednią teorią socjologiczną, a zmierzających do konstruowania
lub naprawiania struktur społecznych, .
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Termin „analiza funkcjonalna" występuje w teorii nauki w innym jeszcze znaczeniu, ale jest ono tak odległe
od obecnego kontekstu, że nie ma obawy nieporozumień. Mianowicie, analizą funkcjonalną nazywa się dział
matematyki zajmujący się badaniem przestrzeni funkcji metodami analizy matematycznej, algebry i topologii.
Użycie w obecnym kontekście przydawki „funkcjonalna" jest potrzebne w roli „odsyłacza" do funkcjonalizmu
Malinowskiego jako postawy metodologicznej (o której będzie mowa dalej), przy uzyskaniu pożądanej paraleli
do analizy logicznej. « Metodologia Nauk Społecznych (Publikacja: 22-08-2003 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2633 |
|