|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Pseudonauka, paranauka
Bioenergoterapia [1] Autor tekstu: Marceli Kołodziejski
Bioenergoterapia oznacza leczenie energią biologiczną. W pierwszej kolejności
zastanówmy się, czy istnieje energia biologiczna, a w następnej, czy jest ona
lecznicza. W użyciu jest określenie „energia geotermalna", oznacza
ona energię wnętrza Ziemi. Więc możemy używać określenia, „energia
biologiczna", ale będzie ona oznaczała energię żywych istot. Cały łańcuch
pokarmowy to przekazywanie energii słonecznej, zmagazynowanej w roślinach i zwierzętach, człowiekowi. Możemy więc z całą pewnością powiedzieć, że
ze zwierząt lądowych, łącznie z człowiekiem, najwięcej tej biologicznej
energii mają słonie.
Sprecyzujmy dokładnie, o czym mówimy. Co to jest energia? Energia, obojętnie z jakim przymiotnikiem, jest tylko
jedna. Po prostu energia. Przymiotnik, jaki dodajemy, tylko precyzuje jej wtórne
pochodzenie i nie ma on innego znaczenia. Energia to po prostu zdolność do
wykonania pracy. Ciepło jest również formą energii, ponieważ wykonuje pracę.
Można użyć innej definicji energii. Energia to skalarna wielkość fizyczna,
charakteryzująca stan układu fizycznego. Wyjaśnić należy, że skalarna
wielkość, to po prostu ilość. Jednak łatwiejsza w zrozumieniu jest
definicja pierwsza. Po dobrze przespanej nocy i obfitym śniadaniu, mamy dużo
energii, możemy wykonać dużo pracy.
Dobra i zła energia
Podstawą działania bioenergoterapeuty jest przekazywanie „dobrej
energii" biorcy. To taki dobry wujek, który nie daje, ale sprzedaje i nigdy mu nie ubywa. I taki drugi radiesteta, tylko on to potrafi i tylko on może
pomóc, no ale nie darmo.
Przeanalizujmy, czy istnieje „dobra" energia? Jak dobrze jest
spacerować w słońcu po plaży, ciepło, przyjemnie, od czasu do czasu ochłodzić
się w wodzie. Spływa na nas energia słoneczna, opala nas, jest nam ciepło,
czujemy to, ponieważ energia ta w naszym ciele przyjmuje postać ciepła. Po pięknym,
słonecznym dniu, zwłaszcza, gdy pierwszy raz zdjęliśmy ubranie, okazuje się,
że mamy oparzenia. Im dłużej było nam ciepło, przyjemnie, tym bardziej mamy
poparzone plecy. Czy to „dobra" energia dawała nam przyjemność,
ciepło, zadowolenie, a „zła" energia poparzyła nam plecy? Decydowała
tu wyłącznie ilość energii.
Klasyfikacja energii na złą i dobrą, w zależności od
skutków, jakie czyni w naszym ciele, jest sprzeczna z istotą energii. A ta nie
istniejąca „dobra" energia jest podstawą bioenergoterapii.
Przykładów można podać wiele. By żyć tzn. chodzić,
pracować, musimy uzupełniać zamienioną na pracę energię. Jedząc ponad
miarę zmagazynujemy nadmiar energii w tkance tłuszczowej. Nasza waga wzrośnie.
Czy ta zmagazynowana energia to „dobra energia"? W historii rozwoju człowieka
były okresy suszy i głodu. Nasz organizm nauczył się magazynowania energii w postaci tłuszczu. Wielokrotnie ta zmagazynowana energia dawała szansę przeżycia.
Czy była „dobrą" energią? Obecnie pokarmu mamy pod dostatkiem. Ten
nadmiar wagi jest dla nas ciężarem. Czy to jest „zła" energia
zmagazynowana w tkance tłuszczowej?
Energia jest jedna, ani zła ani dobra. Fałsz radiestezji i bioenergoterapii
jest podobny. Tam straszą „złą" energią, tu sprzedają „dobrą"
energię. Gdyby była trzecia możliwość, na pewno zostałaby wykorzystana do
oszustwa.
A fakt jest taki, że nadmiar energii może nam zaszkodzić, podobnie jak
niedobór. Nadmiar spowoduje oparzenia, a niedobór odmrożenia. Energia w rękach
lekarza, (laser) to takie samo narzędzie, jak skalpel, po prostu narzędzie.
Jaką energią dysponuje bioenergoterapeuta?
Ręce i ciało bioenergoterapeuty mają temperaturę 36,6 stopni, tak jak każdego z nas. Emitujemy promieniowanie podczerwone. Rozprasza się ono wokół nas, bez
widocznego skutku. Jeżeli w obiektyw noktowizora (detektora) oddalonego o np.
100 m, wpada wystarczająca ilość energii, czyli promieniowania podczerwonego
umożliwiającego zidentyfikowanie go, jako pochodzącego od człowieka, to
znaczy, że każdy z nas promieniuje wokół siebie, również w górę na odległość
tych 100 m. energię. Rozumiemy również, że przy czulszej detekcji, będziemy w stanie wykryć to promieniowanie nawet z odległości l km i większej.
Tworzymy więc wokół siebie przestrzeń, którą możemy różnie nazwać,
np.: „pole energetyczne", „przestrzeń aktywna",
„aura" itp. Nasze zmysły nie są czułe na to promieniowanie. Z odległości
1 m nie odczuwamy, by nasz rozmówca był cieplejszy od otoczenia, ale nasza podświadomość
może wyczuwać czyjąś obecność, jakieś zaburzenie naszego pola, jeśli ktoś
woli „aury", nawet z większej odległości niż jeden metr.
Impulsy elektryczne sterują w naszym ciele wieloma mięśniami.
Dzięki temu możliwe jest przedłużenie życia przy pomocy rozrusznika serca.
Takie impulsy elektryczne, zwłaszcza ogromna ich ilość w naszym mózgu, tworzą
różne pola magnetyczne, elektryczne, łącznie z promieniowaniem
elektromagnetycznym. Są one słabsze o całe rzędy wielkości, od
promieniowania cieplnego — jednak wykrywalne. Również w tym przypadku
przestrzeń w której mogą być obserwowane, można różnie nazwać polem, aurą
itp. Aura ta, lub pole każdego człowieka może być inna, (inne) nie ma to większego
znaczenia. Chory z podwyższoną temperaturą bez wątpienia, będzie
promieniował silniej od zdrowego, i fale promieniowania podczerwonego będą
miały większą częstotliwość, tak jak w przypadku każdego innego ciepłego
przedmiotu. Kolory aury, świadczą o różnych emitowanych częstotliwościach,
tak jak kolory światła widzialnego. Są to zjawiska fizyczne. Nie ma w ich
występowaniu nic tajemniczego, podlegają znanym prawom fizyki.
Mimo usilnego rozważania, nie dostrzegam żadnej innej energii, którą
dysponowałby bioenergoterapeuta. Istnienie „innej energii" i możliwości
jej przekazywania innym, byłoby zaprzeczeniem wielu znanych praw energii i fizyki. Jest to wniosek analogiczny do „radiestezyjnego
promieniowania". Jeśli jest coś sprzeczne z prawami fizyki, chemii,
biologii, czyli naukami przyrodniczymi, jest fałszem.
Zsumujmy to w jedną całość. Nie ma „innej energii", oprócz
jednej, znanej nauce, czyli energii.
Energii nie można klasyfikować, pod względem skutków wywieranych na nasze
ciało, ponieważ decyduje wyłącznie jej ilość. Nie ma jakości energii.
Nie ma znanego nauce nośnika energii, który z dłoni
bioenergoterapeuty przenosiłby energię na biorców siedzących na sali, lub do
butelki z wodą. Promieniowanie elektromagnetyczne, pochłaniane przez ciało,
zamienia się w ciepło. Ciepło nie leczy chorób. Promieniowanie
elektromagnetyczne przenika przez ośrodek przezroczysty bez skutku, tzn. bez
strat energii, nie zamienianej na ciepło. Np. butelka z wodą, światłowód.
Energia nie jest lekarstwem na wszystkie choroby. W przeciwnym razie mielibyśmy
niezmierzone źródło leku w węglu, ropie, gazie. Jedynym sposobem na
zmagazynowanie dużej ilości energii jest dobrze się najeść i to tłustego
mięsa.
Meridiany
Niezgodny z prawami fizyki jest również przepływ energii po liniach
zwanych meridianami. Jeżeli zobaczysz Czytelniku w jakiejkolwiek książce
sylwetkę człowieka z zaznaczonymi liniami wzdłuż ciała, nazwanych
meridianami, po których płynie energia Yang i Yin, to wiedz, że jest to
niezgodne z przynajmniej trzema prawami fizyki. Żeby przybliżyć zrozumienie,
jak wielkim absurdem staje się ignorowanie praw fizyki, podam wymyślony przykład.
Podskocz i machaj rękami, a jak dofruniesz do pierwszej chmurki, odbij się
po raz drugi, to dofruniesz do księżyca.
Tyle prawdy jest w tym przykładzie, co w liniach przepływu energii
nazwanych meridianami. Takie absurdy tworzymy, gdy nie liczymy się z prawami
fizyki. A radiestezja i bioenergoterapia nie liczą się z prawami fizyki.
Odbiegnijmy od tematu meridianów i wyjaśnijmy dlaczego tak rażących absurdów
nie widzimy w przypadku przyjęcia za istniejące, nie istniejących żył
wodnych i meridianów? Ponieważ w naszym mózgu nie jest to zakodowane jako fałsz, ale jako prawda.
Nasz mózg, podobnie jak komputer, porównuje wszystko do zapisu. Jeżeli fałsz zapisany jest jako prawda, nie będziemy widzieli fałszu.
Konieczna jest więc weryfikacja zapisu, czyli tego, co wiemy.
Zauważysz Czytelniku jak trwały jest to zapis i jak wielka jest potrzeba
jego zmiany. W niejednym domu matka w czasie burzy zapalała gromnice, by nie
uderzył piorun. Ona też od swojej matki przejęła tę wiedzę przekazywaną
od pokoleń, ponieważ w samej nazwie gromnica utrwalona jest wiara w skuteczność
tego środka. Znaczna większość ludzi odrzuciła wiarę w skuteczność
gromnicy, czyli zmieniła zapis w swoim komputerze, którym jest mózg. Przyjęła
naukowo opracowany środek, jakim jest piorunochron. Ale czy ktoś się
zastanowił, ile jeszcze mu pozostało błędnych, nie mających podstaw
naukowych, wręcz absurdalnych poglądów, zapisanych w mózgu jako prawdziwych? Czy ktoś się zastanawiał, ile w swoim życiu traci pieniędzy z powodu przyjęcia fałszu za prawdę? Na pewno nie, ponieważ nie wie o fałszu, że jest fałszem. Przekonany jest, że nic takiego nie ma miejsca u niego, przecież jest rozumnym człowiekiem.
Czy nie lepiej to zrobić przed stratą, w oparciu o naukę? A zmian, których
powinniśmy dokonać, jest naprawdę dużo.
Teoria o przepływie energii pochodzi z Chin i liczy kilka tysięcy lat.
Ludzie wyczuwali istnienie energii i jej wpływ na codzienne życie, jednak nie
znali jej praw. W ówczesnym świecie wszystko było tajemnicze, powiązane z duchami, duszami, a mądrość szamana była ponad wszystkim. Dlaczego my,
ludzie już dwudziestego pierwszego wieku, po niemal trzystu latach dynamicznego
rozwoju nowoczesnej nauki i tak wielkich jej osiągnięciach, wracamy do mądrości
szamanów? Dlatego, że we wszystkim, dosłownie we wszystkim, nie sięgamy do
początku, ale wszystko zaczynamy od środka. Tzn. uznajemy coś za fundament i na nim budujemy cały gmach naszej wiedzy i wiary. Takim fundamentem w chrześcijaństwie
islamie i judaizmie, jest wyobrażenie Boga przyjęte przez plemiona beduińskie,
żyjące około 1800 lat p.n.e. i przyjęcia za prawdę nawet ich mitów, o stworzeniu świata, człowieka, potopie itp. Następnym takim fundamentem jest
akupunktura, meridiany i cały wschodni sposób życia. Wracamy nawet do
reinkarnacji. Modna staje się mądrość starożytnych. Przyjęliśmy istnienie
duszy, której korzenie sięgają kamienia łupanego. Czy ta mądrość była
oparta o wiedzę? Dlaczego przyjętych zasad nie zweryfikować rzetelną naukową
wiedzą? Pozbylibyśmy się balastu, który obciąża nasz umysł i nie pozwala
widzieć rzeczywistości taką, jaka jest. Nauka jest obiektywną, nie ma
balastu przeszłości. Naukowcom nie zależy, byśmy zmienili nasze wierzenia.
Oni już dawno zmienili. Ja postawiłem sobie za ceł wskazać miejsca, gdzie
nas oszukują, obojętnie, kim jest oszust. Bardzo trudno jest pozbyć się
naszych poglądów. Większość ludzi przyjmuje „nowe" i nie pozbywa
się „starego". Docenia antybiotyki, ale i wodę energetyzowaną. Każdy
ma własne prawo wyboru.
1 2 3 Dalej..
« Pseudonauka, paranauka (Publikacja: 20-09-2003 Ostatnia zmiana: 03-10-2012)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2723 |
|