|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Etyka zawodowa i urzędnicza
Oblicza korupcji [2] Autor tekstu: Andrzej S. Przepieździecki
Jak doszło do ugody i na jakich warunkach — tego nikt nie wie do dzisiaj. Wiadomo
jednak na pewno, że Księżycowy
rzucił wszystkie swoje siły do akcji wyborczej i J.F. Kennedy wygrał wybory w Illinois, w efekcie przejęcia prymatu w Chicago. Dzięki ogromnemu poparciu
mafii w pięciu stanach, JFK został prezydentem USA. Ile i w jakiej formie odpłacił
mafii nie wiadomo. Córka
Giancany, Antonina, twierdzi, że jedyną nagrodą było pozostawienie Księżycowemu
wolnej ręki w jego działaniach. FBI posiadało dowody sfałszowania wyborów
za pieniądze mafii. Dlaczego FBI nie ujawniła tego — nie wiadomo, ale
wiadomo, że Hoower miał niezachwianą
pozycję mimo częstych konfliktów z prezydentem. W USA zaczyna się mówić,
że światem rządzi trzech komunistycznych panów K — Kruszczow, Kastro i Kennedy. Sprawa Kuby staje się w Ameryce kluczową dla elit finansowych, a więc
także mafijnych. Kuba, ten
gigantyczny burdel i kasyno stworzone przez amerykańskie mafie, jest ich oczkiem w głowie. Tam można robić to wszystko co jest zabronione w wielu stanach USA.
Tam na Kubie można także robić bezkarnie takie rzeczy, które na całym świecie
nazywa się zbrodniami. Po
prostu człowiek był — człowieka nie ma; może się utopił, może go
porwali kosmici?... Nagle jakiś Castro robi rewolucję. Ameryka Środkowa, Karaiby, Ameryka Łacińska
to tereny na których
ciągle dochodzi do rewolucji. Zmienia się reżim i wszystko pozostaje bez
zmian z wyjątkiem nazwisk ministrów. Kiedy w dobrze strzeżonym gabinecie
luksusowego hotelu o nazwie identycznej z jednym ptaszkiem koloru różowego, ale
znacznie większym od kolibra,
wybudowanym wyłącznie za mafijne pieniądze odbywa się tajna narada
przedstawicieli amerykańskiego kapitału państwowego i finansów mafijnych, też
nikt o korupcji nie mówi, a wszyscy są w świetnych humorach. Ostatnio
frekwencja turystów na Kubie malała, no a w okresie rewolucji Kuba będzie przez parę miesięcy w ogóle niedostępna
więc jak się rewolucja skończy to akcje kubańskich przedsiębiorstw
rozrywkowych pójdą natychmiast w górę i nieźle na tym się zarobi. Tak uważają
wszyscy obecni z jednym wyjątkiem.
Hotel w którym odbywa się to spotkanie, mimo, że chroniony przez mafijne powiązania,
co między innymi oznacza, że hotel ten płaci podatki w wysokości podobnej do
obciążeń fiskalnych pracującego przed hotelem pucybuta, jest niestety
deficytowy. Z tej przyczyny w zebraniu bierze udział rzeczoznawca od spraw finansowych, który jest
prawnikiem a przez długie lata wykładał politologię. Ten nieostrożny człowiek
słuchając radosnego pienia na temat rozwijającej się na Kubie rewolucji w pewnym momencie zabiera głos i mówi, a raczej pyta: — A czy bierzecie panowie pod uwagę to, że Castro jest komunistą? Obecni się pobłażliwie uśmiechają a jeden wyjaśnia: — Castro walczy z Batistą, więc kim ma być? Musi na razie byś komunistą. Wszystkie rozsądne przewidywania świadczą o tym, że samotny w swych opiniach naukowiec nie ma racji: Skrajnie
prawicowo-policyjny reżim Batisty wcale w USA nie cieszy się zbyt dużym
poparciem. Takie systemy odstraszają turystów. Castro to prawnik, co ważniejsze — świetny demagog. Demagog to człowiek,
który doskonale wczuwa się w nastroje tłumu, a tłum zawsze chce chleba i igrzysk, a nie chce głodu. Walka z nędzą to główne hasło kubańskiej
rewolucji. USA to importer cukru i eksporter turystów posiadających bardzo,
ale to bardzo grube portfele. Do
USA jest bardzo blisko, a do ZSRR jest bardzo daleko. Biorąc to wszystko pod
uwagę należy przypuszczać, że rozsądny Castro natychmiast po zwycięstwie
rewolucji wprowadzi znacznie, to jest o pół połowy procenta bardziej
demokratyczny system na Kubie i dzięki
dobrze rozumianym interesom USA sytuacja biednej ludności Kuby poprawi się w sposób zauważalny, a to już wystarcza, aby ci nędzarze byli zadowoleni, a więc i cisi przez parę lat, czyli do następnej rewolucji. Na Kubie jak zawsze świeci słońce, wiatr kołysze
pióropuszami palm, przybysze z chłodnych i mniej chłodnych Stanów USA bawią
się na gorących plażach a następnie w klimatyzowanych lokalach kubańskich
bur...przepraszam: hoteli. Hawana tonie w kwiatach, a tam gdzieś daleko w mglistych górach Sierra Maestra
partyzanci omawiają swoje plany. Początkowo nikt ich nie bierze poważnie, bo są
słabi. W miarę jak się stają mocni, nikt ich nie traktuje poważnie, bo są
daleko od Hawany i innych drogich kurortów elit amerykańskich. Wreszcie
partyzanci schodzą z gór i zaczynają
tłuc przedstawicieli władz terenowych powszechnie znienawidzonego na prowincji
Batisty. Jeśli w jakimś małym miasteczku istnieje jakiś mały zakład, którego
właścicielami są obcokrajowcy, a szczególnie Amerykanie, to w czasie działań
partyzanckich właśnie
ci komunistyczni partyzanci zabezpieczają poczciwych jankesów, żeby broń Boże
coś złego im się nie stało, więc Amerykanie się partyzantów nie boją -
przecież to całkiem rozsądni faceci. Rozsądni faceci muszą rozumieć, że
Kuba to monokultura produkująca wyłącznie cukier, który trzeba eksportować
do USA, bo to najbliżej i najlepiej się opłaca. Drugie bogactwo Kuby nie
nadaje się na eksport, chociażby dlatego, że eksploatatorzy tego bogactwa mają w Stanach żony i teściowe, a tu nie. Koniec końców każdy przywódca
Kuby musi współdziałać z USA. Batista się partyzantów nie boi, bo
twierdzi, że ci nędzarze chodzą boso i wystarczy rozsypać pinezki a oni nie
przejdą. Tak faktycznie to wcale nie chodzi o pinezki, lecz o to, że Batista
jak każdy despota żyje w dobrze
strzeżonych obiektach i stale jest otoczony gwardią wiernych mu elitarnych
jednostek i najemnych goryli. W miarę jak wojska rewolucyjne zwyciężają, a wojska rządowe przechodzą na stronę rewolucji, Batista zaczyna się niepokoić i postanawia zawczasu się ewakuować.
Nie jest to tak od razu możliwe, bo jeszcze część pieniędzy wymaga
transferu do USA i Szwajcarii, ale w końcu wszystko jest gotowe i Batista wyjeżdża, a Castro zajmuje Hawanę. Teraz następuje bardzo nieprzyjemna dla Amerykanów
niespodziewajka: Castro
wybiera Wielkiego Brata nie tam, gdzie się tego spodziewano i nacjonalizuje
wszystkie przedsiębiorstwa, nie tylko komercyjne. Personel inżynieryjno-techniczny oraz liczna armia stanowiąca obsługę lokali rozrywkowych wraca do
USA znakomicie podwyższając bezrobocie.
Wśród tych emigrantów jest jeden ksiądz cieszący się wielkim uznaniem wśród
antykomunistycznych Kubańczyków i jeden aptekarz, który nigdy nie przypuszczał
żeby ktoś był aż tak arogancki aby znacjonalizować apteki. W Waszyngtonie,
po niewczasie, zaczynają
politycy radzić co z tym fantem zrobić. Pierwsze projekty idą po linii
zamordowania Fidela Castro, mimo że wszyscy historycy wiedzą, iż drogą
terroru indywidualnego skierowanego przeciwko władcom nic wskórać nie można.
Do tych mądrości łatwo dotrzeć
nawet na kartkach podręczników do historii dla szkół podstawowych. Jednak
wysokiej rangi politycy oczywiście nie czytają książek dla szkół
podstawowych, więc naprzód wysuwa się metody snajperskie, mimo że akurat nie
ma chętnych samobójców. Następnie rozważa
się świetne sposoby z użyciem trucizny z tym samym skutkiem. W końcu ktoś
wpada na genialny pomysł: należy podsunąć Fidelowi prostytutkę, która go
wykończy. Ten pomysł przypomina inny błąd Amerykanów: wywiad amerykański
zrzucił na teren Syberii długo szkolonego w USA szpiega. Szpieg bez przeszkód wędruje i wędruje przez bezludne, zaśnieżone
tereny, wreszcie spotyka pierwszą kobiecinę i mówi do niej płynną ruszczyzną: — Zdrawstwujtie babuszka — kobieta odpowiada. — Zdrawstwój amjerikanckij
szpion. — Zdumiony szpieg
pyta jak kobiecina go rozpoznała? Czyżby źle ją pozdrowił? — Nie
odpowiada babcia — tylko u nas na Syberii nie ma Murzynów. Podsuwanie prostytutki Fidelowi jest o tyle nierealne, że ten człowiek w zupełności
pochłonięty ideą budowania szczęścia dla
ludu pracującego miast i wsi nie korzysta z usług prostytutek, bo o własne
szczęście w ogóle, a więc także w łóżku zupełnie nie dba. Czas mija, a w
Ameryce zbiera się coraz więcej przeciwników komunistycznej rewolucji. W końcu
ksiądz i aptekarz wpadają na
pierwszy rozsądny sposób, co prawda niezbyt nowy bo znany od czasów
rzymskich: Kilkutysięczną armię emigrantów kubańskich należy uzbroić,
przeszkolić i przewieźć na Kubę. Ci niewątpliwi Kubańczycy utworzą na
terenie Kuby rząd i poproszą USA o pomoc, a następnie
armia amerykańska pomagając rządowi kubańskiemu rozpieprzy w ciągu kilku
dni Fidela i całą jego bandę. Taktycznie wygląda to następująco. Kubańscy patrioci nie będą mieli ciężkiej
broni, bo to świadczyłoby o udziale Amerykańców. Trzeba ich podwieźć
skrycie do plaży. Gdy tylko wylądują, ich obecność natychmiast zostanie
wykryta, ale na przerzucenie ciężkiej broni trzeba wiele czasu, bo ani czołg
ani armata zbyt szybko nie jeżdżą, więc na pewno w pierwszym rzędzie lądujących
przywita kubańskie lotnictwo.
Tego lotnictwa Fidel zbyt dużo nie ma, jednak do wykończenia sił zupełnie
pozbawionych artylerii przeciwlotniczej nawet kilka samolotów szturmowych
wystarczy, a tego co pszczółka nosi w tyłeczku jeszcze wówczas Amerykanie
nie posiadali. W tej sytuacji
jedyną misją Amerykanów będzie zabezpieczenie osłony powietrznej przez własne
lotnictwo wyposażone w całkiem nowiutkie zupełnie nie do rozpoznania znaki
rozpoznawcze. Ani zwykły kubański ksiądz, ani jeszcze zwyklejszy kubański aptekarz nie mają
dostępu do
prezydenta USA. Jednak drogą pośrednią ten plan zostaje przekazany do
Pentagonu i zyskuje poparcie wojskowych. Teraz musi to zaklepać mafia i prezydent. Mafiozi nie mogą się bezpośrednio kontaktować z prezydentem, bo
nie wypada. Prezydentem jest J.F. Kennedy,
który bardzo lubi dziewczynki. Pod tym słowem w stosunku do prezydenta USA nie
należy rozumieć jakichś prostytutek, lecz wyłącznie luksusowe prostytutki. Użytkowanie
tego towaru przez prezydenta jest dwojakie. Liczniejsze grupy zaprasza się do
basenu kąpielowego. W basenie dziewczynki muszą zdejmować stroje kąpielowe i wyrzucać je na brzeg basenu. W celu odzyskania przyodziewku z kolei muszą
wychodzić i ładnie prosić prezydenta. Do tego dochodzą igraszki z pierwszą
osobą USA w wodzie, co ma tę zaletę, że
pierwsza osoba ma uszkodzony kręgosłup i poza wodą nosi ortopedyczny gorset, a więc do wiadomych igraszek pan prezydent jest więcej przydatny w wodzie, niż
na powietrzu. Inne metody stosuje się w przypadku jednoosobowych kontaktów
intymnych prezydenta z przedstawicielkami
płci pięknej, ale o tym za chwilę. W okresie krótkiej prezydentury J.F.
Kennedy`ego władzę sprawuje Daddy. To on przesądza o obsadzaniu najwyższych
stanowisk w USA, począwszy od stanowiska generalnego prokuratora. Daddy ma, jak
każdy człowiek,
swoje wady, a jedną z nich jest to, że woli świeże powietrze Riwiery
Francuskiej od kurortów ojczystych. Wiedzą o tym spece od tajnej dyplomacji
ZSRR i głównie we Francji załatwiają ważne sprawy dotyczące USA, ale nie
wiedzą Kubańczycy, a dygnitarze z Pentagonu
wiedzą, ale im nie wypada zniżać się do pertraktowania z prezydentem za pośrednictwem
jego ojca.
1 2 3 Dalej..
« Etyka zawodowa i urzędnicza (Publikacja: 09-10-2003 Ostatnia zmiana: 06-07-2004)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2785 |
|