Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.446.676 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
John Brockman (red.) - Nowy Renesans

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Filozofowie rzadko uczą się na błędach swoich poprzedników.
 Społeczeństwo » Etyka zawodowa i urzędnicza

Oblicza korupcji [3]
Autor tekstu:

Mafia pertraktuje z prezydentem ale też nie bezpośrednio. Sam Giancana ma przyjaciółkę, nijaką Juliettę Campbell. Ta pani często bywa w łóżku Księżycowego, tu oprócz zachwytów na temat swej urody wysłuchuje instrukcji, następnie ubiera majtki, bierze teczuszkę z dokumentami i gdy tylko pierwsza dama opuszcza Biały Dom, jedzie do prezydenta. Tutaj znowu zdejmuje majtki i daje prezydentowi to i owo, przy czym to, to jest to, a owo to są instrukcje. Po zakończonej sesji dyplomacji tajnej, ubiera się bardziej lub mniej dokładnie i wyjeżdża w siną dal. Pewnego razu, gdy akurat miał miejsce ten drugi sposób ubierania się pięknej Julii, pierwsza dama znalazła w swoim łóżku majtki. Wzięła je w dwa palce i pomaszerowała przez długi korytarz, schody i drugi korytarz do owalnego gabinetu trzymając rzeczoną rzecz demonstracyjnie przed sobą. W gabinecie prezydent załatwiał jakieś sprawy wagi państwowej ze swoimi podwładnymi, mimo to żona nie czekając na zakończenie służbowej rozmowy zwróciła się do męża:

— Znalazłam to w naszym łóżku, a ponieważ nie mój rozmiar, więc oddaj komu należy.

Mimo takich drobnych niepowodzeń plany w stosunku do Kuby zostają wreszcie zaakceptowane zarówno przez wojskowych — z wielką rozkoszą — wreszcie będą mili coś do roboty, jak i z pewnymi oporami przez prezydenta.

Resztę do dnia dzisiejszego owiewa mgła tajemnicy. Nikt nie zna przyczyn sromotnej klęski USA w Zatoce Świń. Oczywiście mowa o istotnych przyczynach, bo to, że patriotycznego księdza zamordowano na polecenie Amerykanów i że prezydent w ostatniej chwili odwołał zezwolenie na wsparcie lotnicze nie odwołując inwazji to wszystkim wiadomo, ale dlaczego prezydent spokojnie pozwolił na wymordowanie kilku tysięcy Kubańczyków, którzy popłynęli walczyć zarówno o wolność swojej ojczyzny jak i o istotne interesy USA, wierząc święcie w lojalność prezydenta, tego nikt nie wie. Niektórzy twierdzą, że był to skutek niezałatwienia sprawy z osobą sprawującą władzę, czyli Kennedym seniorem, inni twierdzą, że właśnie przyczyna leżała w tym, iż Moskale załatwili sprawę z Daddym, a ten nakazał synowi tym razem coś głupiego. Jak naprawdę było, tego nikt nie wie. Wiadomo, że na skutek tych niepowodzeń poparcie dla prezydenta w narodzie amerykańskim spada nieznacznie, a wśród finansjery legalnej i mafijnej spada poniżej zera. To jest początek końca JFK. Jaki jest koniec faktyczny w Dallas w sześćdziesiątym trzecim roku wszyscy wiemy. Opisywanie przebiegu zamachu jest niecelowe, bo w bibliotekach leży mnóstwo monografii poświęconych temu zamachowi. Można tylko stwierdzić, że zamach był przeprowadzony po mistrzowsku. Mimo strzelania do ruchomego celu udało się wszystkim trzem zamachowcom trafić w głowę lub prawie w głowę. Strzał w pierś osłoniętą ortopedycznym gorsetem ze stalowymi usztywnieniami byłby nieskuteczny. Wszyscy ludzie, którzy mieli związek z zamachem działali zgodnie z precyzyjnym planem. Począwszy od policjantów, poprzez rzeczoznawców służb kryminalnych, aż do lekarzy w szpitalu, wszyscy byli na swoich miejscach i robili to, co mieli zrobić. Na przykład lekarzom gdzieś zapodział się mózg prezydenta. Efekt: brak żywych winnych, brak materiałów z sekcji umożliwiających zbadanie przebiegu zdarzeń w czasie zamachu.

*

Szedłem tak sobie z tych imienin pustymi ulicami i rozważałem jak dalece krzywdzące oceny my Polacy sami o sobie rozpowszechniamy, a potem się dziwimy, że opinie o nas bywają tak dalece negatywne. Ta nasza korupcja to na pewno problem duży dla nas. Jednak rozpowiadanie o ogromnej korupcji w Polsce, to już ogromna przesada. Poza tym największe pole korupcji przeogromnej, korupcji astronomicznej, umiera śmiercią naturalną: Obecnie już kończy się wysprzedawanie przemysłu za sumy ustalone na poziomie ćwierci połowy procenta wartości rzeczywistej. Pozostała jeszcze likwidacja mas upadłościowych, ale to też już się kończy. Więc naprawdę nie ma o co kruszyć kopii.

Ważnym czynnikiem antykorupcyjnym są względy polityczne: aparat ścigania czuje w powietrzu zmianę władzy w związku ze zbliżającymi się wyborami, a więc trzeba myśleć o przyszłości. Tępienie już na drugi dzień, no może na drugi tydzień od pierwszego doniesienia prasowego, wszelkich afer, w których uczestniczą ludzie związani z komuną, to właśnie takie zabezpieczanie własnego tyłeczka na przyszłość.

Szedłem tak sobie piechotą z tego przyjęcia imieninowego żeby trochę ułatwić trawienie ogromu zeżartych smaczności i myślałem, że to jednak dziwne, iż na tych imieninach nikt z tych wykształconych i inteligentnych ludzi ani słowem nie wspomniał o tym, że największa afera korupcyjna nie zubaża skarbu państwa tak ogromnie jak ciągłe zmiany administracyjne. Zmiany, które w oficjalnym zamyśle mają poprawić sytuację, a faktycznym ich celem jest wykazanie, że pan minister coś robi. Faktycznie pan minister nic rozsądnego zrobić nie potrafi, więc robi byle co, ludzie naiwni się cieszą, że będzie lepiej, a jedynym efektem tych bezsensownych zmian jest wydawanie miliardów złotówek, czyli wkładanie pieniędzy podatników psu pod ogon.

Ale wróćmy na zakończenie jeszcze do korupcji.

Polska to kraj bardzo zdolnych ludzi, jednak nawet ci najzdolniejsi mają ogromne trudności z przebiciem się, bo żeby się przebić oprócz zdolności potrzebne są pieniądze. Niedawno jeden zdolny polski ekonomista wynalazł stuprocentowo skuteczny sposób przeciwko korupcji, ale zabrakło mu pieniędzy na realizację.

A było to tak:

Do urzędu patentowego w Warszawie wszedł skromnie ubrany młody człowiek. W recepcji nieśmiało zapytał gdzie się zgłasza wynalazki. Recepcjonista długo patrzył na przybysza, w końcu zapytał uprzejmie:
— A panu to po co?
— No chciałem zgłosić wynalazek.
— Pan?
— No tak. — znowu długie oglądanie interesanta. Wreszcie pada odpowiedź:
— Piętro takie a takie pokój ten a ten.
— No — pomyślał naiwny człowiek — osiągnąłem pierwszy sukces. Już wiem gdzie się trzeba zgłosić.

We wskazanym pokoju siedział typowy urzędnik. Typowy, bo zajęty jakimiś ważnymi sprawami czytał gazetę i w ogóle nie zauważył wejścia interesanta. Po wielokrotnym chrząkaniu pan urzędnik zauważył natręta.
— O co panu chodzi? — bez podnoszenia wzroku zapytał pan urzędnik.
— Chciałem zgłosić wynalazek.
— A czy jest pan rzecznikiem patentowym?
— Czym?
— No przecież mówię wyraźnie: rzecznikiem patentowym!
— No nie, ale ja mam naprawdę bardzo cenny dla całego kraju wynalazek.
— Widzi pan te szafy?
— Tak.
— W nich trzymamy same bardzo cenne wynalazki. Ja tu pracuję piętnaście lat i jeszcze nie spotkałem takiego wynalazcy, któryby inaczej oceniał swój wynalazek.
— Ale proszę pana ja naprawdę mam.… — Pan urzędnik podskoczył i stanął na baczność. Teraz dopiero młody wynalazca zauważył, że do pokoju wszedł jakiś inny urzędnik.
— Szanowny Panie Dyrektorze, bardzo przepraszam, że nie zauważyłem wejścia Pana Dyrektora, ale to przez tego… tego, no interesanta.
— Właśnie przypadkowo słyszałem waszą rozmowę. No cóż, jeśli to jest wynalazek ważny dla całego naszego społeczeństwa, to zapraszam do swego gabinetu.

Po chwili naiwny bo młody wynalazca siedział w głębokim fotelu i referował sprawę:
— W całym naszym państwie szerzy się korupcja. Oznacza to, że mnóstwo pieniędzy z kieszeni jednego obywatela przemieszcza się do kieszeni innego obywatela. Państwo z tego nic nie ma, a nasz skarb do bogatych nie należy. Fakt płacenia tych łapówek świadczy dowodnie, że ludzie chcą płacić byle tylko otrzymać to na czym im zależy. Otóż można w prosty sposób skierować te ogromne pieniądze do skarbu państwa.
— W jaki sposób?
— Należy te opłaty zalegalizować.
— Nie rozumiem.
— To bardzo proste! Zacząłem od ustalenia jednostki. Jednostką jest siedemnaście i pół miliona dolarów. W skrócie 1 zlł.
— Jak to? W dolarach i złotówki?
— Nie. Tu jest zet el eł czyli zalegalizowana łapówka. Oczywiście 1 mzlł oznacza jedną mili jednostkę, następnie jest mikro jednostka i tak dalej. Tutaj zaś ma pan dyrektor szczegółowy cennik. O proszę: wizyta u lekarza ogólnego, wizyta u specjalisty, wybicie zębów przeszkadzających w uzyskaniu bezpłatnej protezy, wymiana dowodu osobistego bez czekania w kolejce — to wszystko jak pan widzi w nano jednostkach — więc prawie za darmo. Droższe jest uzyskanie dowodu osobistego z pomyłką w dacie urodzenia, ale dla panien na wydaniu i dla poborowych stosujemy zniżki trzydziestoprocentowe. Następnie ma pan dyrektor już znacznie droższe sprawy. Tutaj są takie usługi jak usunięcie dowodów winy u prokuratora, zabicie człowieka w stanie jasnej pomroczności i w zasadzie wszystko to, co jest zagrożone karą do lat pięciu. Nie będę wszystkiego panu dyrektorowi czytał bo jest tego bardzo dużo. Najwyżej wycenione są drobne zmiany w ustawach, bo do tego trzeba wielu ludzi z partii rządzącej zatrudnić i wielu z opozycji przekupić.

Młody wynalazca skończył i czekał co powie dyrektor. A ten przeglądał z wielką uwagą podane mu dokumenty, wreszcie zamknął teczkę i powiedział.
— Zgoda! To jest naprawdę rewelacja. Na pewno to przyjmiemy. Gwarantuję panu, młody człowieku, że to nie będzie wzór użytkowy, lecz najprawdziwszy patent.
— Panie dyrektorze, uniżenie dziękuję za przychylną ocenę. Proszę jednak wybaczyć moje natrętne pytanie. Ja jestem niezbyt bogaty, bo jako magister ekonomii pracuję co prawda w swoim zawodzie, to jest jako kasjerka w supermarkecie, ale w tej pracy za dużo nie zarabiam a jeszcze sporo muszę wydawać na szminki, puder i cienie do powiek bo tam zatrudniają tylko dziewczyny. W tej sytuacji, licząc na spore zyski z tytułu praw patentowych, ośmielam się zapytać jak długo trwać będzie załatwianie tej sprawy. Mówiąc krótko za ile mogę się spodziewać jej załatwienia?
— No cóż — powiedział dyrektor — za jakieś dziesięć tysięcy złotych.


1 2 3 

 Zobacz także te strony:
Biurokracja i łapówkarstwo
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Korupcja. Granice odpowiedzialności
Biurokracja i łapówkarstwo

 Dodaj komentarz do strony..   


« Etyka zawodowa i urzędnicza   (Publikacja: 09-10-2003 Ostatnia zmiana: 06-07-2004)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Andrzej S. Przepieździecki
Pracownik akademicko-oświatowy. Autor książki "Szkoła życia" (2005).

 Liczba tekstów na portalu: 40  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Co robić? Komu ufać?
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2785 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365