|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Doktryna, wierzenia, nauczanie » Święci i poświęceni
Święty Jan Nepomucen Autor tekstu: Bogdan Motyl
Czesi należą do tych nielicznych narodów, którego
ducha i dumy nigdy nie złamał rzymski Kościół, i którego władza nie zyskała
takiego znaczenia, jak w innych krajach katolickich (zob. str. 2524). I co prawda, rzymski kler
nie zdołał otumanić rodaków Jana Husa, ale mimo to Czesi mieli problem u siebie z jednym
„świętym" o którego wcale nie zabiegali. Inwentaryzacja świętych katolickich przeprowadzona w niebie nie doliczy się z pewnością Jana
Nepomucena jakkolwiek oficjalnie istnieje
on jako patron, postać, która nigdy nie istniała! Skandaliczna jest sprawa kanonizacji Jana
Nepomucena (ok. 1348-1393), rzekomego praskiego kanonika, który nigdy nie
istniał. To jezuici, mistrzowie intrygi, dali początek legendy o Janie Nepomucenie, podstawiając to imię
pod powszechnie czczonego bohatera czeskiego, Jana Husa (ok. 1371-1415), którego
podstępnie zwabiono na sobór w Konstancji w roku 1414 i spalono na stosie 6
lipca 1415 r. (zob. str. 897)
Miał się nazywać Jan i pochodzić z Pomuk lub Nepomuk (pd.-zach. Czechy), i zostać
utopiony w Wełtawie (prawd. 21 marca)
roku 1393 na rozkaz króla
czeskiego, Wacława IV Luksemburskiego (1361-1419) za zdradę majestatu. Jak powiedziałem, za sprawą jezuitów w r. 1729 został kanonizowany. Otóż
na potrzeby kanonizacji stworzyli
oni legendę, według której Jan z Pomuk został umęczony i zgładzony
przez Wacława IV za to, że jakoby nie chciał wydać tajemnicy
spowiedzi żony króla. Przy kanonizacji nadano mu nazwisko Nepomucen (milczący) i na tej podstawie najświętszą relikwią po nim jest jego („milczący")
język, przechowywany w ozdobnej szklanej karafie, stojącej tuż przy
grobie rzekomego właściciela.
Grób Jana ulokowano w kościele św. Wita, a w dzień jego święta,16
maja, wierni mogli zobaczyć język tak świeży, że krew jeszcze z niego kapała.
Kurz z sarkofagu świętego sprzedawano jako „lekarstwo na wszelkie
choroby".
Dopiero u schyłku XIX wieku
dowiedziano się na podstawie historycznych dokumentów, że Jan z Pomuka
jest postacią fikcyjną, a królowa nie miała żadnego spowiednika o tym nazwisku.
Natomiast ten krwawy język był dostarczany na dzień przed świętem
przez jednego z praskich rzeźników, który pod przysięgą i groźbą najsroższych
kar, był zobowiązany do zachowania całkowitej tajemnicy. Każdego roku, 15
maja przynosił do klasztoru świeży język zabitego jagnięcia, a nazajutrz
miał sposobność oglądania go jako „świętą" relikwię w kościele...
Rekwizyt po Janie Nepomucenie był z tej samej rodziny „cudów" co krew
Januarego.
Jezuici donieśli papieżowi, że jedna panna weszła
na grób Nepomucena. Męczennik za znieważenie swojego miejsca spoczynku,
pozbawił ją na kilka godzin rozumu. (Ona już go chyba nie miała, skoro w kościele
wdrapała się na sarkofag!). Idąc przez most, wyobraziła sobie, że stąpa po
wodzie i aby się nie zamoczyć, zadarła spódnice i zarzuciła je sobie na głowę,
ukazując tym samym wstydliwe części ciała. W roku 1673 jeden z jezuitów,
Peszynow, uzupełnił tę idiotyczną legendę dodatkowym szczegółem, ustalając,
że ową bezwstydnicą na moście była ochmistrzyni dworu królowej, żony
Fryderyka V. Ochmistrzyni miała na dodatek żądać eksmisji Jana z kościoła i spalenia jego szczątków.
Kiedy tylko wyrzekła swoje żądanie, natychmiast
rozszalała się burza, a kościół zatrząsł się w posadach i wszyscy zaczęli
uciekać. Najszybciej zaś rzeczona ochmistrzyni. Ledwie znalazła się za progiem świątyni,
silny podmuch wiatru przewrócił ją i zadarł na jej głowę suknie, obnażywszy
ciało. Świadkom tego wydarzenia ukazały się intymne części
ochmistrzyni, „o których strach mówić" — relacjonuje Peszynow. Starano się jej opuścić suknie, jednakże
bez rezultatu. W takim stanie musieli ją prowadzić przez most i ulice, aż do
pałacu królewskiego. Dopiero tam
suknie same opadły i burza się uspokoiła.
Papież Klemens X (1670-1676) nie uznał tego
„cudu" za wystarczający do kanonizowania Nepomucena, ale dostał cholery i zganił jezuitów za tchórzostwo z jakim zamykali oczy na widok
„strasznych części ciała kobiety", kiedy miała zadarte do góry
kiecki… „Kapłan katolicki — poinstruował papież jezuitów — nie powinien się lękać żadnych strachów i obrzydliwości, lecz powinien
się do nich zbliżyć i badać jak najdokładniej dla wyśledzenia kryjącego
się tam złego ducha".
Papież Innocenty
XIII (1721-1724) dekretem z 25 VI 1721 r., zezwolił na wszczęcie procesu
kanonizacyjnego, a papież Benedykt XIII (1724-1730) w roku 1729 uznał cud
opisany przez jezuitów za wystarczający dla
ogłoszenia Nepomucena, świętym. Kanonizacji dokonano 19 marca 1729 r.
Ale jakże przekonywującym, a jednocześnie decydującym
argumentem w podjęciu decyzji o „świętości" Jana, było złoto i srebro,
które „cudownie" zostało odnalezione przez grabarzy kopiących grób dla
Nepomucena. Rzekome
„znalezisko" było cały czas przechowywane w kościele jezuickim w Pradze.
Uznano jednak w końcu, iż najwłaściwszym miejscem, w którym powinno się
ono znajdować, będzie Stolica Apostolska.
Opłaciło się jezuitom oddać „znalezisko"
papieżowi. Odzyskali bowiem niebawem z nawiązką wartość „odnalezionego"
złota i srebra przekazanego do Rzymu. Ogłaszane przez nich cuda, cudactwa i dziwy, jakie miały się zdarzać przy grobie świętego Nepomucena, przyniosły
im pokaźne zyski.
Benedykt XIII kanonizował Jana Nepomucena za hart
ducha, wykazany odmową ujawnienia królowi tajemnicy spowiedzi jego żony. W bulli kanonizacyjnej powiedziano, że drugiego Jana Nepomucena, utopionego z innych powodów w roku 1393, nie można zaliczyć w poczet świętych i nie należy
go utożsamiać z kanonizowanym jego imiennikiem.
Na bazie zachowanych historycznych dokumentów
udowodniono, że jeden z Nepomucenów, a mianowicie ten, którego spławiono Wełtawą w r. 1393, i którego nie uznała bulla kanonizacyjna, tak jakby w ogóle nie
istniał, nie był godny do
wyniesienia na ołtarze.
Egzystował tylko jeden Nepomucen, akurat ten, którego
papież nie kanonizował. Znają go dobrze w Czechach księgi sądowe,
jako księdza lichwiarza i symonistę, grożącego swoim dłużnikom
klątwami i odłączeniem od Kościoła w przypadku nie spłacenia długów.
Czesi połapali się w tych wszystkich kombinacjach i oszustwach, pytając, którego z dwóch Nepomucenów mają czcić jako świętego:
czy tego łotra utopionego w roku 1393 w Wełtawie, czy może tego, który nigdy
nie istniał, a który został stworzony przez
potrzebę zysku i fantazję jezuitów i rzekomo wykąpanego na amen w 1393 roku?! Ten element „duszpasterskiej" działalności Kościoła
rzymskiego należy niewątpliwie zaliczyć w ramy tak zwanej „kulturotwórczej
wartości", (o moralnej nie można mówić),
papieskiego chrześcijaństwa. Ale osiągnięcia na tej niwie rzymskiego kleru
są bardziej niż kosmiczne, a nie sposób powiedzieć tutaj o wszystkich.
Podłość jezuitów oraz samego papieża
były o tym gorsze, że tym sposobem chciano wymazać z pamięci Czechów
ich prawdziwego bohatera narodowego, Jana Husa, którego Kościół zamordował.
Ale Czesi tę zbrodnię pamiętają do dzisiaj i nigdy Watykanowi jej nie wybaczą.
Kościół tak z kolei przedstawia sprawę tego „świętego".
Pomijam jego bardziej szczegółowy życiorys, gdyż dla całości sprawy nie ma
on żadnego znaczenia, a tylko ośmiesza tę bogobojna instytucję. A więc będąc
wikariuszem generalnym, Jan Nepomucen został zaufanym arcybiskupa
Jezensteina i wmanewrowany w konflikt, jaki istniał już od roku 1384 pomiędzy arcybiskupem, a królem Wacławem.
Nepomucen razem z oficjałem, Nikodemem Puchnikiem został uwięziony 20 marca
1393 r. Jana oddano na tortury, zaś Puchnika i jeszcze jakiegoś proboszcza z Miśni,
wypuszczono na wolność. Jana Nepomucena zrzucono z mostu Karola do Wełtawy.
Ponoć nie zdołano ustalić przyczyn, dla których wydano na niego wyrok śmierci
przez utopienie. Podobno — jak głosi dalej
wersja kościelna — przy restauracji grobu w roku 1534, umieszczono błędnie
datę jego śmierci, a mianowicie rok 1383, zamiast 1393. Stąd też Hajek w „Kronice Czeskiej" z 1541 roku podaje, że musiało być dwóch Janów:
spowiednik królowej, zmarły w roku 1383 i wikariusz generalny, zmarły w 1393
r. Błędna data śmierci znalazła się nawet w aktach procesu kanonizacyjnego.
Kościół z całą świętą powagą kombinował z jednym i drugim Janem, ale oszustwo wyszło na jaw. Kościół oczywiście zaprzeczał, jakoby kanonizacja Jana Nepomucena miała na celu przyćmienie
blasku pamięci Jana Husa...
Kiedy otwarto w roku 1719 grobowiec Jana Nepomucena,
znaleziono bardzo dobrze zachowany szkielet i… zasuszony język (sic!). Był
to jeden z baranich języków dostarczanych jezuitom przez wtajemniczonego rzeźnika. Ale poza tym wszystkim okazało się,
że „kąpiel" Janowi Nepomucenowi wyszła na dobre. Jego kości wyglądały
całkiem nieźle po tylu latach...
W Polsce kult
Nepomucena przyjął się jeszcze przed jego kanonizacją, a utrwalił
mniej więcej w II połowie XVIII w. Jasnogórscy paulini, wierni pogańskim
tradycjom nekrolatrii, wytrzasnęli
skądś relikwie Nepomucena, które od roku 1734 są przechowywane w klasztornym
skarbcu.
Biorąc pod uwagę okoliczności w jakich poniósł
śmierć Nepomucen, jest rzeczą zupełnie zrozumiała, iż jego pomniki kultu są
sytuowane przeważnie nad rzekami i na mostach. W razie potrzeby, czyli kary bożej, Jan Nepomucen,
będąc patronem dobrej sprawy, wzywany
jest w niebezpieczeństwie powodzi i chwilach zagrożenia żeglarzy, flisaków
oraz budowniczych mostów. Podobno chroni też przed obgadywaniem.
« Święci i poświęceni (Publikacja: 18-10-2003 Ostatnia zmiana: 20-01-2014)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2802 |
|