Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.013.665 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
John Brockman (red.) - Nowy Renesans

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Musi być im ciężko... Tym, którzy wzięli autorytet za prawdę, zamiast prawdę za autorytet.
 Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.

Fałszywka Boga czyli wygnanie z Raju [2]
Autor tekstu:

Bóg przyglądał się temu z dziwnym uśmiechem. Zwrócił się do Szatana:

- Czyż oni nie są czasem mili?

A ten odparł, również akcentując to samo słowo:

- Owszem Panie,… czasem rzeczywiście są mili — i pokiwał głową. 

Minął jakiś czas.

Pewnego razu, gdy archanioł Szatan szedł ścieżką wijącą się pomiędzy drzewami rajskiego ogrodu, natknął się na ludzi, którzy poprosili go, aby poświęcił im chwilę swego czasu, gdyż mają do niego parę pytań. Chętnie się zgodził.

Usiedli więc pod rozłożystym drzewem tulipanowca. Panował tu przyjemny półcień, a zapach owoców i kwiatów był wręcz oszałamiający. Ludzie trochę ociągali się, nim kobieta spytała Szatana:

- Powiedz nam, o co chodzi w tym zakazie danym nam przez Boga? — uśmiechnęła się przy tym czarująco i zalotnie.

Szatan udał, że nie rozumie pytania:

- To proste! Nie możecie jeść owoców z drzewa wiadomości...

- To słyszeliśmy! — przerwał mu niecierpliwie mężczyzna. — Ale dlaczego?

- Abyście nie pomarli niechybnie.

- Naprawdę tak myślisz? Taka jest prawdziwa przyczyna tego zakazu? Coś mi się nie chce w to wierzyć! — odparł Adam, patrząc przenikliwie Szatanowi w oczy. Archanioł spuścił wzrok, przyglądając się z zainteresowaniem swym wypielęgnowanym dłoniom.

- Ty musisz coś więcej wiedzieć na ten temat — stwierdziła Ewa, biorąc go za rękę i ściskając delikatnie swymi drobnymi paluszkami. - Powiedz nam,… proszę.

Szatan zaczerwienił się i zmieszał.

- Nie proście mnie o to! Nie mogę,… chcecie, abym został wyrzucony z raju? — spytał, rozglądając się z niepokojem wokoło.

Ludzie spojrzeli na siebie ponad jego głową.

- Ale przecież my cię nie zdradzimy — rzekła sugestywnie Ewa, głaszcząc jego dłoń końcami palców. - Tego możesz być pewien! — zapewniła, uśmiechając się czarująco.

- Wierzę wam! — odparł Szatan. — Ale gdy wam powiem, o co tu chodzi, zjecie ten zakazany owoc bez obawy, a wtedy oczy wam się otworzą i dowiecie się takich rzeczy, że wasz stosunek do Boga zmieni się zauważalnie. Nie będziecie mogli tego ukryć...

— Z tego wynika, ze te owoce nie są trujące?

- Pewno, że nie są! Tu chodzi zupełnie o coś innego! Ale nie męczcie mnie,… i tak wam za dużo powiedziałem. Gdyby Bóg dowiedział się, że wyjawiłem wam tajemnicę owocu zakazanego… — wzdrygnął się z udanym przestrachem.

Ludzie spoglądali na siebie, a w ich oczach płonęła ciekawość i coś jeszcze bliżej nieokreślonego.

- Powiedz nam w zaufaniu, a obiecujemy ci, iż nawet nie zbliżymy się do tego drzewa — powiedziała kobieta kładąc rękę na sercu. Ten gest zapewne miał uwiarygodnić jej słowa, bo mężczyzna uczynił to samo, dodając:

- Możesz być tego całkowicie pewien!

- Akurat! — pokręcił archanioł przecząco głową. - Wiecie, czym ryzykuję? Jeśli Bóg się dowie, iż to ja wam zdradziłem tę tajemnicę, wyrzuci mnie z raju jak nic!

Chwilę wszyscy milczeli mierząc się wzrokiem. W końcu kobieta ujmując dłoń Szatana, powiedziała patrząc mu w oczy:

- Posłuchaj,… skoro tyle już nam powiedziałeś, musisz powiedzieć nam resztę, abyśmy znając całą prawdę mogli ustrzec się przed pokusą. — głaskała go delikatnie po ręku, a jej spojrzenie mówiło: — Zaufaj mi!

Archanioł wahał się jeszcze przez jakiś czas, w końcu dał się namówić:

- No dobrze. Powiem wam,… ale błagam was — w razie czego, ja nie miałem z tym nic wspólnego, zgoda? — pokiwali zgodnie głowami, a ich błyszczące ciekawością oczy, utkwione były w jego twarzy.

- No więc… — chrząknął jakby słowa, które miał wypowiedzieć, nie chciały mu przejść przez gardło.

- Ten owoc ma znamienne właściwości,… czy wiecie co to znaczy poznać dobro i zło? To znaczy być bez mała równym Bogu!

Ludzie patrzyli na niego rozszerzonymi z emocji oczyma i z otwartymi ustami. Nieomal przestali oddychać.

— Wiedzę, którą on daje pozwala praktycznie mieć wszystko i obejść się bez pomocy Boga. Dlatego właśnie, nie chcąc stracić nad wami władzy, Bóg nie chce abyście go zerwali i zjedli. Gdybyście od razu stąd odeszli, prawdopodobieństwo jego zjedzenia było znikome, dlatego Bóg wcześniej nie wspominał wam o tym. Ale teraz kiedy macie tu pozostać na stałe, musiał wam dać ten zakaz,… sami chyba rozumiecie? Taka jest prawda… — umilkł i spuścił głowę, jakby żałował tego co powiedział. Zapadło milczenie, które po chwili przerwała kobieta:

- Jeśli ten owoc ma taką moc, to dlaczego ty po niego nie sięgnąłeś?

Archanioł wzruszył ramionami.

- Ba! Nie raz mnie ta myśl nęciła,… i nie raz już byłem bliski zerwania go… — zawiesił na moment głos, a potem z zagadkową miną dodał: - Ale na szczęście domyśliłem się jaki w tym tkwi haczyk!

Ludzie spojrzeli po sobie ostrzegawczo, a Szatan jakby nie dostrzegając ich wzroku, mówił dalej:

- Otóż cenę za korzystanie z tych możliwości jest ograniczenie własnej wolności. Paradoksalnie to może brzmi, ale to prawda: czym więcej się chce mieć, tym więcej trzeba temu czemuś poświęcić siebie. Jeśli chce się mieć wszystko co tylko możliwe, wtedy całkowicie zatraca się siebie, poświęcając swoją wolność dla zaspokojenia swych potrzeb.

Patrzyli na niego jakoś dziwnie, jakby ta argumentacja wcale ich nie przekonywała. Dokończył więc spokojnie:

- Kiedy to zrozumiałem, przestałem odczuwać potrzebę zerwania owocu zakazanego. Od tej chwili byłem naprawdę wolny!

Mężczyzna prychnął lekceważąco.

— I tylko dlatego zrezygnowałeś!? — zawołał zdumiony i zaintrygowany.

- No nie,… dochodzi jeszcze kwestia odpowiedzialności, bo ten owoc daje możliwość posiadania władzy, a władza to przecież odpowiedzialność,… wolałem tego uniknąć — wyjaśnił z prostotą Szatan. Ludzie spojrzeli na siebie takim wzrokiem, który jedynie mógł oznaczać: — A to głupiec! Zląkł się odpowiedzialności! Słyszał kto takie brednie?

Adam poklepał archanioła po plecach protekcjonalnym gestem, a Ewa powiedziała uspokajająco:

- Dobrze, że nam to powiedziałeś,… teraz przynajmniej wiemy czego się trzymać. Ale nic się nie martw, nie wydamy cię przed Bogiem.

- Ale czy jesteś pewien, że w razie czego — teoretycznie oczywiście rozważając — Bóg nie ukarałby nas jakąś dodatkową karą? — spytał mężczyzna, jakby go nagle naszły jakieś wątpliwości, patrząc przy tym podejrzliwie na Szatana. Ten był widocznie przygotowany na takie pytanie, gdyż wcale nie speszony natarczywym wzrokiem mężczyzny, odparł:

- Wątpię! Bóg uważa, iż władza jaką nad człowiekiem mają niezaspokojone żądze, jest dostateczną karą za to, iż nie potrafił zapanować nad nimi i pozwolił przejąć im władzę nad sobą. Tak mi to przynajmniej kiedyś wyjaśnił. Ale czy tak jest naprawdę, wolałem nie ryzykować i nie sprawdzać osobiście. — Szatan roześmiał się, a ludzie zawtórowali mu, jakby pozbywając się wraz z nim resztek strachu i ostrożności.

Archanioł już wiedział, że wygrał; widział to w oczach ludzi, poznał ich po minach. I nie pomylił się — już następnego dnia ludzie połakomili się i zjedli owoc zakazany z drzewa wiadomości dobrego i złego. Kiedy stanęli przed Bogiem, ten spytał ich: — Dlaczego to zrobiliście?

Nie wahali się ani przez moment i wskazując palcami Szatana, zgodnie orzekli:

- To on nas namówił do tego! To jego wina!

Bóg spojrzał na archanioła jakby chciał spytać:

- Czy to prawda? — a ten tylko wzruszył ramionami i odparł krótko:

— A skąd! Oszczerstwo i tyle!

Więc Bóg zwrócił swe groźne oblicze ku ludziom i głosem nie znoszącym sprzeciwu, zawołał:

- Za to co zrobiliście zostaniecie wyrzuceni z raju na zawsze!

Ludzie przenoszą zdziwiony i przestraszony wzrok z Boga na Szatana i znów na Boga, który spokojniej już kończy:

- Odtąd wasze życie będzie zaczynało się na ziemi i tam będzie się kończyło. Jeśli kiedykolwiek zamarzy wam się raj — stwórzcie go sobie sami na ziemi, własną pracą, trudem i uporem. Wasz twórczy rozum powinien wam w tym pomóc. Jeśli będziecie żyli w zgodzie z przyrodą ziemską i mądrze rządzili się — ziemia naprawdę będzie dla was rajem. Nie zapominajcie o tym nigdy.

Stwórca unosi dłoń w górę, jakby chciał tym gestem zwrócić uwagę ludzi na znaczenie tych słów. Widać było, że powoli zaczyna docierać do nich prawda, co spowodowało, iż miejsce chwilowej konsternacji zajął gniew, przeradzający się stopniowo we wściekłość.

- Ale to on miał zostać wyrzucony w raju! — zawołał mężczyzna purpurowy na twarzy ze złości, wskazując na Szatana, który przygląda mu się w dziwnym uśmiechem w kącikach ust.

Bóg ma już tego dość, unosi rękę w górę i woła:

- Zabrać ich stąd!

Podbiegło natychmiast dwóch aniołów i odprowadziło opierającego się ze wszystkich sił Adama do bramy raju. Trzeci wziął wierzgającą i kopiącą Ewę, która prócz wściekłych wrzasków, jeszcze dotkliwie drapie i gryzie niosącego ją anioła.

Kiedy za ludźmi zatrzaskuje się już ciężka brama raju, Bóg każe postawić przy niej na straży dwóch cherubów z mieczami i założyć dodatkowy zamek. To tak w razie czego...

Zza bramy dobiegają ich krzyki i przekleństwa ludzi, a także kopanie w bramę i donośny głos Adama:

- No dobrze, nastraszyłeś nas Panie! A teraz otwórz to, przebaczymy ci ten głupi pomysł! Słyszysz nas? Panie! — słychać głuchy łomot pięściami o wierzeje bramy.

Bóg zaciska zęby i zwraca się do archanioła:

- Czy słyszałeś kiedy większą bezczelność? Oni mi przebaczą, no nie! To już przechodzi wszelkie granice przyzwoitości!

Szatan kręci tylko głową z dezaprobatą.

- Otwieraj natychmiast! Słyszysz?! — dobiega zza bramy raju.

- No jasne! Już się rozpędziłem — mruczy pod nosem Bóg.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Akt stworzenia
I z wichru odpowiedział Pan...

 Zobacz komentarze (1)..   


« Powiastki fantastyczno-teolog.   (Publikacja: 25-10-2003 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2836 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365