|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Zagadka osobowości przywódcy Autor tekstu: Andrzej S. Przepieździecki
W
swoich artykułach stronię od zbytniego ekshibicjonizmu — raz, że to jest
zboczenie, a po drugie moja osoba nie jest zbyt atrakcyjnym tematem do rozważań.
Jednak tym razem muszę zrobić wyjątek i to w kwestii dla mnie dość krępującej:
otóż od sześciu lat jestem ubezwłasnowolniony. W Polsce przeważnie w tej
kwestii używa się delikatniejszego określenia, ale akurat zapomniałem, co u siedemdziesięcioletniego ramola nie jest dziwne. Na skutek tego ubezwłasnowolnienia
muszę robić wiele rzeczy jawnie przeczących istnieniu wolnej woli. Tak więc
muszę ciągle kupować różne niepotrzebne
ciuchy, buty, kapelusze i modne jeansy… O już sobie przypomniałem! To
eufemistyczne określenie ubezwłasnowolnienia nazywa się w Polsce zaręczynami.
Na dodatek moja narzeczona jest ode mnie o dwadzieścia jeden lat młodsza, co
powoduje u mnie chroniczną bezsenność, bo głównie w nocy martwię się, że
ona znajdzie sobie kogoś młodszego i puści mnie kantem. Gdyby moje kłopoty
ograniczały się do wyżej wspomnianych, to byłoby jeszcze do wytrzymania, ale
moja Ewa jest fanatyczną wielbicielką Jego Świątobliwości Jana Pawła
Drugiego. Ponieważ często bywam u Ewy, więc muszę wysłuchiwać najrozmaitszych audycji o papieżu. Jeszcze
gorzej gdy papież urządza sobie luksusową wycieczkę do Polski, naprzód lecąc
samolotem wyposażonym w gabinet, łazienkę i pokój wypoczynkowy, a następnie
jeżdżąc specjalnym, klimatyzowanym samochodem. W okresie takiej luksusowej wycieczki papieża,
Ewa organizuje mi wycieczkę mniej luksusową, bo w celu umartwiania się. Więc maszerujemy w pielgrzymce piechotą żeby zobaczyć i posłuchać papieża z bliska. W miarę
tej coraz bliższej, choć jednostronnej mojej znajomości z Jego Świątobliwością
coraz częściej zastanawiałem się na czym polega ta Jego ogromna siła przyciągania.
Jakie cechy osobowe tego kapłana powodują to, że całe tłumy leżą tygodniami w kurzu drogi, słonecznym skwarze i uciążliwych deszczach, aby być jak najbliżej
naszego pomazańca. Oczywiście nawet przez chwilę nie rozważałem takiej możliwości,
że jest to skutkiem wyniesieniem do tej godności
przez samego Ducha Świętego, bo ten ostatni siedem razy sprzeciwiał się
wyborowi na zastępcę Chrystusa naszego Wojtyły.
Wreszcie sprawę rozgryzłem. Pisałem o tym przed paroma miesiącami. — Uznałem jednak za celowe powtórzyć
przynajmniej najbardziej istotne elementy mechanizmu tego przeogromnego oddziaływania
naszego papieża na tłumy, szczególnie kiedy ostatnio słyszałem jak jeden ze
speakerów TVN roztkliwiał się mówiąc: ....a wiadomo jak papież oddziaływuje
na młodzież i jak ta młodzież na Niego reaguje lepiej niż na psychedrynę.
To ostatnie, czyli o amfetaminie, to
już mój dopisek.
Postarajmy się
rozsądnie zastanowić nad tymi cechami przywódców, nie tylko religijnych, które
to cechy są przyczyną tak olbrzymiego wpływu na tłumy.
Otóż w nielicznych przypadkach te czołowe w danej
religii jednostki stanowią rzeczywiście nieprzeciętną umysłowość, która
wnosi zasadnicze wartości do danej religii czy systemu filozoficznego. Na pewno
do takich należy zaliczyć Konfucjusza, Platona, Lutra i wielu innych. Wielu,
jeśli liczyć na palcach, bo w stosunku do ogromnej ilości religii na świecie,
to jest ich raczej niewielu. Wartości intelektualne wnoszone przez te wybitne
jednostki są doskonale znane.
Rzeczą na pewno godną
badań są ci pozostali, to jest ci ludzie, którzy stali się założycielami
wielkich religii, lub są ich przywódcami a obiektywnie biorąc, nic nie wnieśli a mimo to stali się fundamentem dla ogromnych ruchów religijnych lub
przynajmniej magnesem przyciągającym tłumy jakąś niezwykłą mocą.
Weźmy przykład nam
współczesny. Wielebny Moon to człowiek, który stworzył ruch religijny o zasięgu ogólnoświatowym. Oto relacja badacza sekt, który w telewizji opowiadał o swoich przygodach w odniesieniu do tej religii, bo na miano sekty, czyli odłamu, ruch ten na pewno
nie zasługuje: Do tej religii (religii
Wielebnego Moona) można wstąpić korespondencyjnie. Tą samą drogą można zgłosić
chęć zawarcia małżeństwa. Pary są dobierane przez Wielebnego Moona na
podstawie zdjęć fotograficznych. Badacz, którego cytuję wykonał obie te
czynności i został zaproszony na doroczną uroczystość do Korei w trakcie której
miał otrzymać ślub. Niestety nie pamiętam czy ta eskapada na drugi koniec świata
odbyła się na koszt firmy, przepraszam, Religii, bo sam bym chętnie skorzystał. W każdym razie po długiej podróży ten badacz znalazł się w Korei i na
olbrzymim stadionie zbudowanym na dwadzieścia tysięcy ludzi na który weszło
trzydzieści tysięcy wyznawców. Tłok był ogromny. Towarzystwo międzynarodowe.
Opisujący te zdarzenia informuje, że zna klimat pielgrzymek papieża do Polski i stwierdza, że jeśli to co widział w Polsce należy nazwać olbrzymim
entuzjazmem, to sytuacja panująca na tym stadionie w Korei przed pojawieniem się Wielebnego Moona nie da się określić słowami, a określenie
euforia jest na pewno zbyt słabe. W końcu, po wielu działaniach mistyczno-liturgicznych, daleko ponad koroną stadionu na pływającej w powietrzu
platformie pojawił się Wielebny Moon i zaczął przemawiać.
Jeśli atmosfera na
stadionie przed pojawieniem się Wielebnego Moona stanowiła najwyższe
uniesienie do jakiego tłum jest zdolny, to obecnie całe to trzydziestotysięczne
towarzystwo po prostu oszalało. Tego co działo się na stadionie nie sposób
opisać. To był szał. Teraz wróćmy do zasadniczego tematu, to jest roli
postaci centralnej w religii. Wielebny Moon przemawiał do ludzi zgromadzonych
na stadionie z odległości około pięciuset metrów. Z takiej odległości
twarz widoczna jest jako malutka plamka, a więc oddziaływanie mimiką jest
niemożliwe. Tłum wrzeszczał, wył i płakał, a więc słów Wielebnego Moona
nie było słychać, co i tak nie miało znaczenia bo przecież mało kto
rozumie język koreański.
Na czym więc polega charyzma tej wspaniałej osobowości, która potrafi
gromadzić tak olbrzymie tłumy i doprowadzać je do szału?
Odpowiedź jest prosta: Na niczym. To nie jest zasługa Wielebnego Moona, lecz
efekt cech osobowych tych ludzi na stadionie, którzy właśnie ze względu na własne cechy
osobowe tam jadą, bo potrzebują takich emocji, bo ich chcą, bo to ich urządza.
Takie są zapotrzebowania
szerokich gremiów społecznych na całym świecie. Jednak te liczne gremia w społeczeństwie stanowią mniejszość której jednostki są rozdzielone większością o innych zapotrzebowaniach. Dopiero przy okazji rozmaitych misteriów ci ludzie
znajdują się w swoim własnym gronie i już ten fakt jedności potrzeb ich
bardzo silnie łączy. Łączy i podnieca.
Jeśli chodzi o moją narzeczoną, to jej uwielbienie dla
JPII jest na pewno szczere i serdeczne. Jednak mimo wielokrotnych próśb z mojej strony, Ewa nie potrafi powiedzieć co ją tak w papieżu fascynuje.
Kiedy ją naciskam w tej mierze, to słyszę, że ja nie potrafię
zrozumieć tego, lub że wspaniałe jest to, że papież rozumie wiele takich
rzeczy których inni nie rozumieją. Niestety moja Ewa należy widocznie do tych
innych, bo nie potrafi mi powiedzieć co to takiego papież rozumie.
Jeśli chodzi o mnie, to ja nigdy nie widziałem w polskim papieżu jakichkolwiek cech osobowych, które by mogły stanowić
przyczynę, czy jakiś tajemniczy magnes przyciągający tłumy, zaś dzisiaj
ten człowiek ze względu na jego stan zdrowia nie może nawet mówić, więc jedyną przyczyną która gromadzi
wokół niego tłumy, to
potrzeba takiej egzaltacji tkwiąca właśnie w tym tłumie a nie w papieżu.
Ale się rozpisałem, a Ewa dzwoniła żebym koniecznie
do niej przyjechał, bo o 18.30 będzie transmitowana homilia papieża i znowu będę
musiał wspólnie z narzeczoną wysłuchiwać tego przemówienia. Ja doskonale
wiem, że bełkotliwy i mało zrozumiały głos papieża jest spowodowany chorobą
Parkinsona, ale na mnie to robi bardzo nieprzyjemne wrażenie, ponieważ mój sąsiad
choruje na zupełnie inną chorobę na skutek której, po każdej wypłacie mówi z takim samym bełkotem i to mnie bardzo razi. W ogóle uważam, że ci ludzie,
którzy dysponują występami publicznymi papieża, powinni w większym stopniu
brać pod uwagę Jego kondycję w danym dniu i po prostu odwoływać Jego wystąpienia,
jeśli akurat papież jest w tak złej formie, że nie może utrzymać śliny w ustach i trzeba mu wielokrotnie tą ślinę wycierać. Uważam, że w Jego wieku i przy obecnym stanie Jego zdrowia takie cofnięcie wcześniej zapowiedzianego
występu papieża byłoby zupełnie normalne. Jestem pewny, że wierni doskonale
zrozumieliby, iż papież w danym dniu wystąpić nie może i na pewno nie wzięliby
mu tego za złe.
« Felietony i eseje (Publikacja: 03-11-2003 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2879 |
|