|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Sceptycyzm, agnostycyzm » Credo sceptyka
k. Religia - lusto naszej natury Autor tekstu: Lucjan Ferus
Jeśli się dobrze zastanowić nad tymi pytaniami, a także nad wieloma innymi które pojawiają się w tym tekście, jak i nad
wymową całości, której te pytania dotyczą — czy nie narzuca się nieodparty
wniosek, iż prawda o naszym Bogu musi
być zupełnie inna ? Ale jaka ona jest, ta prawda ? Kiedy Piłat zadaje Jezusowi
to znamienne pytanie, ten pomija je milczeniem. Jednak w ewangeliach
apokryficznych, mówi: -"Prawda jest z nieba", na to Piłat: — „Czyż nie
ma prawdy na ziemi ?" Otóż to! Prawda z nieba — czyli objawiona i prawda ziemska - czyli człowieka; dlaczego one nie są ze sobą spójne,
skoro wszystko jest dziełem Boga ? Ponieważ wszystko co pisałem dotąd
dotyczyło tej „prawdy z nieba", wypada również przedstawić tę prawdę człowieka o naszym Bogu. Czy jest ona tak samo pogmatwana i niezrozumiała jak ta
„boska"? Otóż wręcz przeciwnie wystarczy przyjąć, iż re1igia
jest lustrem, w którym odbija się prawdziwa
natura człowieka /jak to pięknie ujął L. Kołakowski: -"W całym Wszechświecie
nie ma studni tak głębokiej, aby człowiek zaglądając do niej, nie zobaczył
odbicia swojej własnej twarzy"/. Wystarczy więc uważnie spojrzeć w to lustro,
aby przy minimalnym wysiłku umysłowym, zdać sobie sprawę, że wszystko to,
co myślimy, iż wiemy o Bogu — wiemy jedynie o idei
Boga /a właściwie Bogów. W tym miejscu dobrze jest przyswoić sobie treść
hasła „mit" ze „Słownika mitów i tradycji kultury" W. Kopalińskiego/.
Idei, której początki sięgają paleolitu /może
koniec kultury mustierskiej i okres kultury szatel — perońskiej, a już na
pewno kultury oryniackiej/, a jej „ołtarze" i „miejsca święte"
możemy oglądać dziś w galeriach jaskini Lascaux, Altamiry, Les Trois Freres,
Isturitz, Markam, Les Combarelles… i wielu innych, będących żywą kroniką
tamtych odległych czasów.
Idei, która powstała ze strachu człowieka przed
niepojętymi siłami Natury /"Primom in orbi, deo facit timor" -
"Pierwszego w świecie Boga stworzył strach"/, ze strachu przed nieznanym.
Idei, która, jest prawie tak samo stara jak
ludzkość i tak samo niedoskonała jak jej twórca człowiek. Dlatego jest w niej tyle sprzeczności, niekonsekwencji i braku spójności. Była bowiem
tworzona w procesie historycznym, na doraźne potrzeby człowieka, a one
zmieniają się nieustannie, więc wraz z człowiekiem zmienia się wizerunek
jego bogów. /Cmentarz religii wymarłych jest ogromny, jak już wspomniałem/.
Idei, poprzez którą człowiek „poznawał"
obcy sobie świat i „wyjaśniał" niepojęte i budzące strach działania
przyrody, jednocześnie próbując „oswoić" jej tajemnicze i groźne siły.
Idei, która z czasem stała się narzędziem
władzy i dominacji człowieka nad człowiekiem /"Każda władza
pochodzi od Boga" — to niewątpliwie jedno z najwcześniejszych „odkryć"
jeśli chodzi o tę ideę. Dlatego też po1ityka i religia to dwie twarze tego
samego: władzy człowieka nad człowiekiem/.
Ideę, w której świadomość początków zaistniała o wiele później, niż sam początek dziejów człowieka. Dlatego „mityczne początki"
ludzkości i jej świata /opisane między innymi w mitach biblijnych/, tak bardzo
różnią się od tych prawdziwych, z których wynika, że to nie Bóg stworzył ludzi
na swój obraz — ale to człowiek stworzył Bogów na swoje podobieństwo i obraz swój. I to nie
człowiek służy Bogu, ale idea Boga od zawsze służyła człowiekowi /i służy
nadal; tyle, że jedni jej służą, a innym ona służy i to jest jej największą
zaletą/, a także nie jest tak, iż „każda władza pochodzi od
Boga", ale każda władza /prócz komunistycznej/ starała się — i stara
nadal — wykorzystać ideę Boga, która ma najsilniejszy wpływ na zachowanie
ludzi, aby osiągnąć własne cele i korzyści /aby to uzasadnić nie trzeba
znać całej historii religii: wystarczy ostatnie 10 lat i nasz kraj, jako przykład
wręcz podręcznikowy na potwierdzenie powyższej teorii/.
Idei, bez której człowiek nie byłby tym czym
jest:.. istotą poszukującą swego miejsca na ziemi, szukającą głębszego
uzasadnienia swego przypadkowego i krótkiego pobytu na tym „najlepszym ze
światów", poszukującą sensu istnienia;
-"Człowiek nie wie jakie miejsce
ma zająć; wyraźnie jest zbłąkany i strącony ze swego prawdziwego miejsca,
bez możności odszukania go. Szuka go wszędzie z niepokojem i bez skutku, w nieprzeniknionych mrokach" — tak właśnie widział ten problem B. Pascal.
Ideę, która powstawała i ewoluowała przez długie tysiąclecia,
osiągając przeróżne formy; dzięki ludziom, którzy na podstawie obserwacji świata i samego człowieka, osobistych przemyśleń i przypuszczeń, a także przesłanek i wniosków,
aposterioryzmów i hipotez — tak wyobrażali sobie wizerunek swego Boga /bogów/:
jako ułomnego jak sam człowiek — a więc godnego litości, współczucia i miłości
/przeciwieństwem tego wizerunku jest apodyktyczny i okrutny Bóg Jahwe/, a zarazem, idealnego jak pragnienie doskonałości tkwiące głęboko w umyśle człowieka i w jego naturze, która jest przeciwieństwem i zaprzeczeniem
owej doskonałości bożej.
Ideę, poprzez którą
człowiek — jako jedyna istota świadoma swej śmiertelności /a więc
ograniczoności w czasie/ — mógł zamknąć w swej świadomości pętlę sprzężenia
zwrotnego /także udowodniona psychiczna potrzeba, a nawet konieczność/,
tzn., odpowiedzieć swoją prawdą religijną na bezlitosną i okrutną prawdę
natury. Innymi słowy: człowiek po to stworzył tę piękną iluzję /albo
„bajkę złotą" jak pisali poeci, albo „opium ludu" jak
pisali marksiści/, aby łatwiej było mu znieść świadomość swej
nieuchronnej śmierci. Widać to najlepiej w rozumowaniu M. Lutra, który tak pisał:<
-"Gdyby bowiem nie było żadnego innego życia poza tym doczesnym, cielesnym, to po co
potrzebny by był nam Bóg ?", albo: -"Jeżeli nie mamy oczekiwać
zmartwychwstania, ani mieć na nic nadziei, to nie ma również wiary w Boga", a także: -"Bóg bez ciała jest dla nas bezużyteczny", i jeszcze to: -"Gdyby Bóg siedział w niebie sam dla siebie — jak kloc — to
nie byłby Bogiem. Bóg jest słowem, którego sens stanowi człowiek".
Zatem jest tak: strach przed śmiercią jest ceną jaką płacimy
za świadomość istnienia. Aby jej nie płacić /albo ją zminimalizować/, stworzyliśmy tę piękną
iluzję życia wiecznego po śmierci. Ponieważ jednak w życiu nie ma nic za
darmo, za tę iluzję także płacimy; płacimy utratą wolności odnośnie
decydowania co jest dla nas dobre, a co złe /robią to za nas kapłani/. Czy to
pierwsze jest warte tego drugiego ? Widocznie tak, skoro religie mają taką władzę nad ludźmi.
Więc jeśli przyjmie się za prawdę, że religia jest tylko lustrem w którym odbija się prawdziwa natura człowieka /a zatem jest wytworem jego wyobraźni/,
znajdziemy w niej wszystkie nasze wady i zalety, które składają się na pojęcie
„człowieczeństwa"; nietolerancję dla odmiennie myślących,
obskurantyzm i oportunizm, nacjonalizm i ksenofobię, a także mizoginizm i megalomanię, pychę i pazerność na dobra doczesne i przywileje, potrzebę władzy i dominacji, kabotynizm i zwykłą głupotę, a także wiele innych naszych przywar.
I to wszystko niestety „udziela" się naszemu Bogu.
Ale też w religiach
odbija się ta lepsza strona naszej natury: wrażliwość na ból i ludzkie
cierpienie, niedolę i ubóstwo bliźnich, strach przed śmiercią i nieznanym
losem, postrzeganie zła w otaczającym nas świecie, bunt na niesprawiedliwość
społeczną, potrzeba otwarcia się przed drugim człowiekiem, a także potrzeba
poszukiwania głębszego sensu życia i wiele innych cech ludzkiej natury. Stąd
to mądre powiedzenie: -"Religia jest duszą bezdusznych stosunków, sercem
nieczułego świata, westchnieniem uciśnionego stworzenia, religia jest opium
ludu" /fałszuje nam obraz rzeczywistości, ale przez to czyni ją bardziej
znośną — przynajmniej dla tych, którzy tego potrzebują/.
Jeśli przyjmie się tę opcję /iż religia jest lustrem w którym odbija się prawdziwa natura człowieka/ — wszystko w religiach staje się zrozumiale,
logiczne i spójne. Wszystko składa się w jeden wyraźny obraz, którego wszystkie
elementy /jak. puzzle/ pasują do siebie z zadziwiającą dokładnością. Aby nie być
gołosłownym: np. ten grzech pierworodny, którego istnienia w żaden sposób
nie można wytłumaczyć w kontekście Boga-Absolutu /co ja mówię!: każdego
innego również, bo przecież nie sposób sobie wyobrazić Boga, który się obraża
na swoje własne stworzenie, aby uzasadnić potrzebę ukarania go grzeszną naturą, z powodu której jest taki ogrom zła na ziemi. Na taki pomysł to by chyba nie wpadł nawet sam Szatan!/.
« Credo sceptyka (Publikacja: 19-05-2002 Ostatnia zmiana: 16-08-2006)
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 302 |
|