|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Społeczeństwo Socjopatia a bycie w normie [2] Autor tekstu: Izabela Larisz
Zwolennicy wyżej wymienionej hierarchii wartości za
zasadę priorytetową uznają indywidualizm, identyfikują się z nim. Ponieważ
reprezentowany jest przez małą stosunkowo, aczkolwiek zmieniającą się grupę i niekonkurencyjną dla tradycyjnego schematu życia w społeczeństwie, nazywa
się ją grupą osób nieprzystosowanych społecznie do życia we wspólnocie. Tą
grupą są socjopaci. Niespełnianie przez tę grupę norm wpojonych w procesie
socjalizacji polega na kontynuacji w życiu dorosłym wartości, jaką jest
szeroko pojmowany indywidualizm. Zastanawiający jest tylko powód, dla którego w psychologii zaburzeń asocjacji i zachowań społecznych za
„nieprzystosowanego" człowieka, np. dziecko, uznaje się takie cechy
osobnicze jak: nieśmiałość (!), przewrażliwienie, introwersję (skłonność
do skupiania się na swych wewnętrznych przeżyciach i ich analizowania, dobrze
znana melancholia), a dalej wycofanie i takie postawy jak złośliwość, czy
agresja. W takiej sytuacji wypadałoby uznać, że większość z nas jeśli nie
wszyscy, jesteśmy „chorzy" społecznie. Któż z nas, ludzi, jest
wolny od tych cech? Ponieważ wspólnota jako wartość przeciwstawia się
wartości indywidualizmu, zestawia się je w charakterze konfliktu wartości,
zupełnie niepotrzebnie i w sposób nie do końca zrozumiały. W ludzkiej wspólnocie
spotykamy całe mnóstwo relatywnych ocen i wartości, w tym szczególny
stosunek do tego, co rozumiemy przez wspólnotę i przynależność do wspólnoty
oraz to, w jaki sposób pojmujemy indywidualizm i na ile czujemy się niezależni.
Przyczyna zdiagnozowania jednostek, cechujących się silnym indywidualizmem,
jako socjopatów, „nieprzystosowanych" społecznie, ma chyba swe źródła w jakimś emocjonalnym poczuciu zagrożenia systemu wartości, który się
wyznaje, dla tych którzy formułują diagnozy. Systemu zamkniętego jako idea,
ale zmieniającego się nieuchronnie w toku, co prawda wolnych, przemian społecznych.
Bo dlaczego normą staje się fakt, zjawisko występujące w większości?
Dlaczego kryterium ilościowe decyduje o prawidłowości a jakościowe wznieca
emocje? Albo jeszcze inaczej, dlaczego wypracowaliśmy ostry podział na to, co
normalne i to, co patologiczne, na przystosowanych i nieprzystosowanych,
dlaczego gdy mówimy o tych pierwszych myślimy o czymś pozytywnym — o społeczeństwie i dlaczego, kiedy mówimy o tych drugich myślimy o czymś niesympatycznym — o zwyrodniałych społecznie jednostkach? Dlaczego nie mówimy:
„nonkonformista" albo „indywidualista" tylko „socjopata",
przecież znaczą to samo.
Historia konfliktu dzielącego jednostkę i społeczeństwo
zachęca do przypomnienia szczególnego mariażu obydwu stron sporu, sięgającego
Romantyzmu, w którym mocno nasiliły się dwie postawy jednostki wobec zbiorowości:
postawa intelektualisty zaangażowanego społecznie, prawdziwego społecznika,
przewodnika duchowego wspólnoty społecznej — intelektualisty wolontariusza (był
nim np. w latach 70-tych współzałożyciel KORu — J. Kuroń, czy jego członek — A. Michnik) oraz postawa klerka,
intelektualisty niezaangażowanego w życie społeczne i polityczne, uznającego
zasadę niezależności i jawności poglądów. Aspołeczny, sceptyczny,
zdecydowanie obok niż w centrum wydarzeń — oceniający, ale nie uczestniczący w sprawach ogółu, aktywny, ale zdystansowany, samotny, ale gotowy ponieść
konsekwencje niezależnych wyborów. Oczywiście, bycie jednym lub drugim nie
oznacza ostatecznego rezultatu, także bycie „socjofilem" i „socjopatą"
czasem może oznaczać zamianę miejsc. Jedno wydaje się pewne, niespełnianie
pewnych kryteriów nie jest patologią (!), „socjopata" również współtworzy
społeczeństwo, wciąż dynamiczne, które przecież jest jedno, gwarantując różnorodność
postaw i stylów życia, pluralizm poglądów i właśnie po to nazywane jest
społeczeństwem, by każdy mógł realizować swą wolność życia i tożsamości,
nie odbierając tego prawa innym. To wartość w interesie której kiedyś
zbudowaliśmy społeczeństwo. Więc życzmy sobie, aby socjopaci doczekali się
pozytywnego określenia i myślenia o nich.
1 2
« Społeczeństwo (Publikacja: 18-01-2004 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3206 |
|