Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.447.053 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Wprawdzie nie istnieje zatem wiedza pewna na temat świata, ale też najwyraźniej człowiek wiedzy takiej nie potrzebuje. Dobrze potwierdzone hipotezy wystarczają do działania.
« Społeczeństwo  
Socjopatia a bycie w normie [2]
Autor tekstu:

Zwolennicy wyżej wymienionej hierarchii wartości za zasadę priorytetową uznają indywidualizm, identyfikują się z nim. Ponieważ reprezentowany jest przez małą stosunkowo, aczkolwiek zmieniającą się grupę i niekonkurencyjną dla tradycyjnego schematu życia w społeczeństwie, nazywa się ją grupą osób nieprzystosowanych społecznie do życia we wspólnocie. Tą grupą są socjopaci. Niespełnianie przez tę grupę norm wpojonych w procesie socjalizacji polega na kontynuacji w życiu dorosłym wartości, jaką jest szeroko pojmowany indywidualizm. Zastanawiający jest tylko powód, dla którego w psychologii zaburzeń asocjacji i zachowań społecznych za „nieprzystosowanego" człowieka, np. dziecko, uznaje się takie cechy osobnicze jak: nieśmiałość (!), przewrażliwienie, introwersję (skłonność do skupiania się na swych wewnętrznych przeżyciach i ich analizowania, dobrze znana melancholia), a dalej wycofanie i takie postawy jak złośliwość, czy agresja. W takiej sytuacji wypadałoby uznać, że większość z nas jeśli nie wszyscy, jesteśmy „chorzy" społecznie. Któż z nas, ludzi, jest wolny od tych cech?

Ponieważ wspólnota jako wartość przeciwstawia się wartości indywidualizmu, zestawia się je w charakterze konfliktu wartości, zupełnie niepotrzebnie i w sposób nie do końca zrozumiały. W ludzkiej wspólnocie spotykamy całe mnóstwo relatywnych ocen i wartości, w tym szczególny stosunek do tego, co rozumiemy przez wspólnotę i przynależność do wspólnoty oraz to, w jaki sposób pojmujemy indywidualizm i na ile czujemy się niezależni. Przyczyna zdiagnozowania jednostek, cechujących się silnym indywidualizmem, jako socjopatów, „nieprzystosowanych" społecznie, ma chyba swe źródła w jakimś emocjonalnym poczuciu zagrożenia systemu wartości, który się wyznaje, dla tych którzy formułują diagnozy. Systemu zamkniętego jako idea, ale zmieniającego się nieuchronnie w toku, co prawda wolnych, przemian społecznych. Bo dlaczego normą staje się fakt, zjawisko występujące w większości? Dlaczego kryterium ilościowe decyduje o prawidłowości a jakościowe wznieca emocje? Albo jeszcze inaczej, dlaczego wypracowaliśmy ostry podział na to, co normalne i to, co patologiczne, na przystosowanych i nieprzystosowanych, dlaczego gdy mówimy o tych pierwszych myślimy o czymś pozytywnym — o społeczeństwie i dlaczego, kiedy mówimy o tych drugich myślimy o czymś niesympatycznym — o zwyrodniałych społecznie jednostkach? Dlaczego nie mówimy: „nonkonformista" albo „indywidualista" tylko „socjopata", przecież znaczą to samo.

Historia konfliktu dzielącego jednostkę i społeczeństwo zachęca do przypomnienia szczególnego mariażu obydwu stron sporu, sięgającego Romantyzmu, w którym mocno nasiliły się dwie postawy jednostki wobec zbiorowości: postawa intelektualisty zaangażowanego społecznie, prawdziwego społecznika, przewodnika duchowego wspólnoty społecznej — intelektualisty wolontariusza (był nim np. w latach 70-tych współzałożyciel KORu — J. Kuroń, czy jego członek — A. Michnik) oraz postawa klerka, intelektualisty niezaangażowanego w życie społeczne i polityczne, uznającego zasadę niezależności i jawności poglądów. Aspołeczny, sceptyczny, zdecydowanie obok niż w centrum wydarzeń — oceniający, ale nie uczestniczący w sprawach ogółu, aktywny, ale zdystansowany, samotny, ale gotowy ponieść konsekwencje niezależnych wyborów. Oczywiście, bycie jednym lub drugim nie oznacza ostatecznego rezultatu, także bycie „socjofilem" i „socjopatą" czasem może oznaczać zamianę miejsc. Jedno wydaje się pewne, niespełnianie pewnych kryteriów nie jest patologią (!), „socjopata" również współtworzy społeczeństwo, wciąż dynamiczne, które przecież jest jedno, gwarantując różnorodność postaw i stylów życia, pluralizm poglądów i właśnie po to nazywane jest społeczeństwem, by każdy mógł realizować swą wolność życia i tożsamości, nie odbierając tego prawa innym. To wartość w interesie której kiedyś zbudowaliśmy społeczeństwo. Więc życzmy sobie, aby socjopaci doczekali się pozytywnego określenia i myślenia o nich.


1 2 

 Zobacz także te strony:
Poszukiwacze krasnoludków
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Psychopata, kto to taki?
Moja dziwna katofobia

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (2)..   


« Społeczeństwo   (Publikacja: 18-01-2004 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Izabela Larisz
Ukończyła filozofię na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Publicystka (m.in. Res Humana). Jej pasją jest filozofia i dziennikarstwo publicystyczne. Mieszka w Żorach.

 Liczba tekstów na portalu: 6  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Kult życia i kult śmierci a eutanazja
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3206 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365