|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Wprowadzenie Lustro umysłu Autor tekstu: Lucjan Ferus
Motto:
"Sztuką godną tej
nazwy,
nie jest przedstawianie widzialnego
lecz otwarcie oczu
na
niewidzialne."
Pewnego razu Wielki Czarodziej Marius Agnos stworzył
magiczne lustro, odzwierciedlające stan umysłu oglądającego i umieścił
je w wirtualnej Komnacie Odwiedzin. Dołączył do niego Księgę Wpisów, aby
mieć
rozeznanie czy magiczne właściwości lustra działają w przewidziany
sposób,
zgodny z zamysłem jego twórcy. Trzeba przyznać, że było ono nie lada
majstersztykiem
czarodziejskiego rzemiosła, takim co to tylko najwięksi z największych
czarodzieje
potrafią wykonać; W swojej przepastnej jak toń jeziora tafli, zawierało
niewyobrażalną wręcz ilość informacji, potrzebnych do realizacji zadań,
do
jakich zostało przeznaczone. A miało ono — w zamierzeniu jego pomysłodawcy i twórcy -
nie tylko odbijać aktualny stan
umysłu oglądającego, ale też — co najważniejsze — poprawiać
wizerunek tego stanu; Wznosić jego jakość na wyższy poziom,
poszerzając jego horyzonty poznawcze. Wzmacniać jego przekonania
logiczną
argumentacją i powiększać ilość jego wiedzy. Jednym słowem, czynić go lepszym człowiekiem; mądrzejszym, tolerancyjnym i otwartym na nowe, lecz co najbardziej istotne — wolnym
od przesądów i zabobonów religijnych.
Kiedy więc rozeszła się wieść o magicznym lustrze
umysłu,
do wirtualnej Komnaty Odwiedzin zaczęli przybywać tłumnie zaciekawieni
ludzie,
chcąc zobaczyć na własne oczy owo cudo. Były ich setki, później
tysiące. Zachowywali się bardzo różnie; jedni tylko rzucali na nie
okiem i przerażeni tym co zobaczyli, uciekali w popłochu. Inni wpatrywali się z niedowierzaniem w obraz jaki wyłaniał się z Lustra, jakby chcieli
powiedzieć:
— To naprawdę
jestem ja? Nie!
To niemożliwe! Dlaczego nikt mi wcześniej o tym nie powiedział?! — I odchodzili
zawstydzeni sromotnie.
Jeszcze inni obrażeni do żywego tym co zobaczyli /to
ci,
co dotąd mieli wielkie mniemanie o swojej nieprzeciętnej erudycji/,
miotali
obraźliwe epitety pod adresem autora tego „diabelskiego wynalazku",
starając się wmówić mu, że jego Lustro jest li tylko kuglarską
sztuczką, nie
odzwierciedlającą rzeczywistości. Jedynie jej zdeformowaną i nieprawdziwą
karykaturą, a on sam jest bezwstydnym szarlatanem zwodzącym
nieświadomych
oszustwa, porządnych ludzi o słusznych i jedynie prawdziwych poglądach.
Wpisywali więc te słowa pełne jadu i nienawiści do
leżącej
obok Księgi Wpisów, nie kryjąc satysfakcji, że chociaż w ten sposób
mogą
„dołożyć" temu odszczepieńcowi, mającemu czelność powiedzieć
wszystkim: „Król jest nagi!", podczas gdy oni wyraźnie
widzą jego wspaniałe, bogate i porażające przepychem
szaty. Polemik raczej unikali, bo do tego trzeba mieć wiedzę, a dziwnym
trafem
tejże akurat nie posiadali. Zaś ci, którym wydawało się, że ją mają,
musieli z pokorą przyznawać, iż mylili się bardzo.
A ten „odszczepieniec" czytając potem te ich
wpisy, kręcił zapewne głową nie mogąc się nadziwić, że mimo swojej
wielkiej
czarodziejskiej potęgi — dla nich niestety nic więcej już nie może
uczynić.
Bowiem on wiedział dobrze, że człowiek za głupotę
uważa w jednakowym stopniu to, co nie
dorasta do stanu jego umysłu, jak i to co go znacznie przerasta,
czego nie jest on w stanie pojąć i zaakceptować. Bo taką
mamy naturę, niestety!
Ta smutna konstatacja czasami psuła mu humor, lecz
wtedy
jego myśli skłaniały się ku innym ludziom, odwiedzającym jego Komnatę z Lustrem. A byli wśród nich też i tacy, którzy nie mogli się wręcz
oderwać od
niego i nacieszyć tym co w nim zobaczyli. Ich radość była tym większa,
kiedy
przekonywali się, że podobnych do nich jest bardzo wielu, którzy dotąd
także
nie uświadamiali sobie tego faktu. Budziło się w nich wtedy poczucie wspólnoty ludzi myślących, która w porównaniu z wielką wspólnotą ludzi
wierzących jedynie, jest na razie bardzo mała i nic nie znacząca w masie
zwanej ludzkością, ale za to powiększająca się stale i rokująca wielkie
nadzieje na przyszłość.
Ci ludzie, po każdych odwiedzinach wirtualnej
Komnaty z Lustrem, wyraźnie zauważali jak zmienia się obraz w nim przedstawiany;
jak
subtelne różnice zachodzą w wizerunku ich umysłu. Jak miejsce niewiedzy i niezrozumienia siebie i świata, zajmuje wiedza tak wielka i tak dobrze
uzasadniona, że nie sposób ją odrzucić, obalić ani podważyć. Także
zrozumienie
mechanizmów przyczynowo-skutkowych, dotąd będących poza
możliwościami ich postrzegania /według zasady: "Głupcy
zajmują się tylko sprawami małymi, wielkich w ogóle nie dostrzegając"/.
Jak miejsce nietolerancji i zapiekłej nienawiści do każdej odmiennej
myśli,
zajmuje tolerancja oraz pokora płynąca z uświadomienia sobie własnej
ignorancji w porównaniu z oceanem wiedzy jaką powinniśmy poznać, aby mieć to
niezbędne minimum do poczucia przynależności do
gatunku istot rozumnych. Jak miejsce jedynej
filozofii, która dotąd wyznawali — filozofii Kalego /uczenie zwanej
relatywizmem moralnym/, zajmuje prawdziwe umiłowanie wiedzy i prawdy,
nie
koniecznie tej, która jest jedynie dla nas korzyścią.
Jak miejsce ślepej i bezmyślnej wiary w „prawdy"
wpajane nam od dziecka, które nie może
się przed nimi bronić, zajmują doskonale uzasadnione i przemyślane
argumenty,
poparte wielostronną i obiektywną wiedzą. Jak miejsce potrzeby brania ze świata materialnego wszystkiego w jak największych ilościach, zajmuje potrzeba dawania,
lecz nie przedmiotów ale imponderabiliów; spokoju ducha,
zadowolenia z życia, dystansu do egzystencji, zrozumienia praw
rządzących nami i światem. Lecz nie tych wymyślonych przez kapłanów wszechczasów, by
panować
nad nami — lecz tych prawdziwych, tych które dopiero zaczynamy
odkrywać. Ku ich
wielkiemu przerażeniu i zgorszeniu, że człowiek ośmiela się samemu
poznawać
istotę dobra i zła swej natury — bez ich pośrednictwa — i samemu
decydować co
dla niego dobre a co złe, nie pytając ich o „światłą" radę i łaskawe
pozwolenie na samostanowienie o swym losie. Bez ich odwiecznego udziału i „przewodnictwa".
Taak,… wielu ludzi nie mogąc pozwolić sobie na tak
radykalną i obrazoburczą w ich mniemaniu zmianę
wizerunku swojego umysłu /dysonans poznawczy
Festingera/,odskakiwało od magicznego Lustra w popłochu,
bojąc się „jak diabeł święconej wody" krzywdy jaka by mogła zostać
wyrządzona ich „pięknemu umysłowi", wyznającemu jedynie słuszne
poglądy i jedynie właściwy wizerunek rzeczywistości, w której ich Bóg
żąda
tylko ślepego posłuszeństwa, całkowitego podporządkowania się swym
„pasterzom",
oraz utrzymywania ich w dostatku i luksusie. Także całkowitej atrofii
umysłu na
rzecz bezmyślnej wiary, bezustannego korzenia się za swą grzeszną
naturę, oraz
błagania o przebaczenie i litościwy wgląd w swój niepewny los.
Ale za to inni ludzie /a są ich całe rzesze/,
usatysfakcjonowani pięknem jakie dostrzegali w Lustrze, potrafiący je zrozumieć i docenić nie mogli nachwalić. Tym którzy jeszcze tego nie wiedzieli,
pozwoliło ono
pojąć -
dzięki swojemu cudownemu wynalazkowi — starą, odwieczną prawdę,
wyrażoną przez
Konfucjusza w „Wielkim Nauczaniu":
"Starożytni /.../ aby udoskonalić siebie, musieli
wpierw wypełnić prostotą swe serca. Aby prostotą wypełnić swe serca,
musieli z nieprawości oczyścić swoje myśli. Aby ich myśli stały się prawe,
musieli
najpierw posiąść najwyższą możliwą wiedzę. I to poszerzanie wiedzy jest
zaledwie początkiem poznania."
Pozwól więc Wielki Magu i Doktorze od uzdrawiania
wypaczonych sumień i chorych umysłów ludzi, iż ja także po odwiedzeniu
Twojego
Czarodziejskiego Lustra, wpiszę się do Twojej Księgi Odwiedzin tym
opowiadaniem, a zakończę je słowami naszego wielkiego rodaka, który
wypowiedział
kiedyś bardzo mądrą sentencję — choć zapewne jak wszystko w swoim
Kościele — opacznie
rozumianą. Oto ona: "Zachłystujemy się różnymi wolnościami, nie zdając
sobie sprawy, że prawdziwa wolność
istnieje tylko w połączeniu z prawdą" (Papież Jan Paweł II)
Innymi słowy: tylko czytając Racjonalistę człowieku,
uzyskasz
prawdziwą wolność, bo w przeciwieństwie do fałszu i zakłamania jakich
pełno w religiach — w nim znajdziesz wyłącznie prawdę i to nie tę abstrakcyjną i symboliczną na którą powołują się kapłani, ale tę konkretną.
Bo jak mawiał towarzysz Lenin: „Prawda jest tylko
konkretna — nigdy abstrakcyjna".
Panu Mariuszowi Agnosiewiczowi, twórcy Racjonalisty, w rocznicę jego powstania,
wszystkiego
najlepszego jak i Jego Dziełu, które oby odwiedzało jak najwięcej
„łaknących" prawdy i oby swoje pragnienie zaspokajali tak jak
zaspokaja się je przez picie słonej wody — życzy jeden z wielu autorów
piszących dla Racjonalisty, i który w miarę swoich skromnych możliwości
stara
się do tego oceanu wiedzy dolać parę jej łyżeczek, przetworzonych swoją
wyobraźnią w nadziei, iż nie rozpłyną się one niezauważalnie w jego
bezmiarze.
Także miliona czytelników do półrocza i drugiego do końca roku, a potem
niech
ta liczba podwaja się co roku, aż obejmie wszystkich ludzi
myślących,… i dopiero wtedy dopełni się misja Racjonalisty.
Serdecznie
pozdrawiam. Lucjan
Ferus.
« Wprowadzenie (Publikacja: 17-03-2004 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3285 |
|