|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Nierzetelność naukowa
Upadek niemieckiego hematologa Autor tekstu: Marek Wroński
W końcu stycznia 1997 roku młody naukowiec dr hab. Eberhadt Hill
zwierzył się swojemu promotorowi pracy doktorskiej, że w czasie pobytu
(1993-95) w Centrum Badań Molekularnych im. Maxa Delbruecka w Berlinie
zaobserwował, iż kierujący Centrum prof. Friedhelm Herrmann, wraz ze
swoją współpracowniczką doc. Marion Brach, sfałszowali wyniki badań w czterech pracach. Prof. Hofschneider rewelacje asystenta oficjalnie
przekazał dziekanowi Wydziału Medycyny Uniwersytetu w Ulm, gdzie od
początku 1996 zatrudniono prof. Herrmanna jako kierownika Kliniki
Chorób Wewnętrznych. Ten 47-letni profesor hematologii był znanym w Niemczech genetykiem klinicznym, specjalizującym się w leczeniu
białaczek (raka krwi), autorem kilkuset publikacji w prestiżowych
amerykańskich i niemieckich czasopismach. Większość jego prac
laboratoryjnych dotyczyła zmian funkcji komórek reprezentowanych przez
specjalne pasma powstałe na żelu, w tzw. autoradiogramach. Dr Marion Brach przez prawie 10 lat była także
towarzyszką życia
prof. Herrmanna. W połowie 1996 roku ich drogi się rozeszły. Brach
objęła kierownictwo Instytutu Medycyny Molekularnej Uniwersytetu w Lubece i została tam profesorem.
Powołana komisja dziekańska potwierdziła w maju 1997,
iż wskazane
cztery prace, wydrukowane w czasopismach „Blood", „Journal of
Experimental Medicine" i "EMBO", zawierają sfabrykowane dane i nieprawdziwe ilustracje wyników.
Rozpętała się burza. Przesłuchana 37-letnia prof.
Brach przyznała
się do komputerowej fabrykacji autoradiogramów w trzech pracach,
wyjaśniając, że robiła to pod naciskiem Herrmanna. Podobnie przyznał
się dr Michael Kiehntopf — „postdoc" i współautor dwóch prac. Tylko
prof. Herrmann zaprzeczył wszystkiemu, oświadczając, iż nie miał
pojęcia, że jego współpracownicy fałszowali dane i ilustracje wyników.
Kolejne komisje śledcze powstały w Berlinie oraz w Uniwersytecie we
Freiburgu, gdzie para naukowców przepracowała 4 lata, nim przeszła do
Berlina. Na początku sierpnia 1997 przewodniczący połączonych komisji
prof. Wolfgang Gerok stwierdził, że dotychczas wykryto 37 prac, w których dane sfałszowano lub dokonano manipulacji wyników. Odkryto też,
że grant holenderskich naukowców, napisany po angielsku, którego
recenzentem był prof. Herrmann, został przez niego oceniony negatywnie.
Parę miesięcy później plagiat tego grantu, ale po niemiecku, został
zgłoszony do tej samej fundacji przez parę Brach-Herrmann jako ich
własny!
Prof. Brach podała się do dymisji i wyjechała do
Nowego Jorku. Prof.
Herrmann również zrezygnował ze stanowiska i profesorskiej pensji
wynoszącej 500 tys. marek rocznie. Przeniósł się z Ulm do Monachium,
gdzie otworzył prywatny gabinet internistyczny.
Niemiecka Fundacja Naukowa (DFG) po stwierdzeniu, że
para
Herrmann-Brach tylko z Niemieckiej Fundacji Rakowej dostała prawie
milion marek grantów, zdecydowała się przebadać wszystkie 347
publikacji Friedhelma Herrmanna. On sam odmówił wszelkich zeznań.
Na dokładne sprawdzenie wszystkich publikacji DFG
dała
kilkusettysięczny grant. Do realizacji nietypowej pracy naukowej
zaangażowano profesora biologii komórkowej Ulfa Rappa z Uniwersytetu w Wuerzburgu. Powołał on czteroosobowy zespół badawczy, który po 2 latach
pełnoetatowej pracy, w czerwcu 2000 ogłosił wyniki. Okazało się, że aż
29 prac prof. Herrmanna zawiera fabrykacje i są one nierzetelne. W dalszych 65 publikacjach stwierdzono dane i wyniki, którymi autorzy
manipulowali, co prowadzi do konkretnego podejrzenia o nierzetelność
prac. 121 innych artykułów było podejrzewanych o manipulacje, ale nie
znaleziono na to przekonywających dowodów. Pozostałe 132 publikacje są w całości rzetelne.
Przy okazji zespół sprawdził kilkanaście prac, w tym
trzy
habilitacje, autorów, którzy najczęściej publikowali z prof. Herrmannem w okresie 1988-96. Habilitacje Marion Brach, Albrechta Lindemanna oraz
Wolfganga Ostera zawierały nieprawdziwe dane. Sprawdzono też prace
kliniczne prof. Rolanda Mertelsmanna, kierownika Kliniki
Hematologicznej w Szpitalu Uniwersyteckim we Freiburgu. Był on szefem
Herrmanna ponad 6 lat i opublikował z nim ponad 100 prac, w tym 58
publikacji, gdzie stwierdzono fabrykacje i manipulacje danymi. Zespół
Rappa losowo sprawdził 5 prac klinicznych Mertelsmanna (spośród 245
łącznie opublikowanych), gdzie Herrmann nie figurował jako współautor.
Aczkolwiek nie znaleziono fabrykacji, to jednak stwierdzono opuszczanie
danych i znaczną niedbałość w przedstawianiu wyników.
W odpowiedzi prof. Mertelsmann stwierdził, iż w większości prac z Herrmannem był tylko „honorowym autorem". Do „niedbałości i braku
nadzoru" się nie przyznał. W uczelni zawieszono go w prawach naukowca, a rektor Uniwersytetu we Freiburgu wystąpił do ministra
Badenii-Wirtembergii z wnioskiem o dyscyplinarne ukaranie.
Afera Brach-Herrmanna jasno pokazała, jak wiele
nierzetelności jest w pracach uznanych niemieckich profesorów medycyny. Tamtejsze władze
naukowe nie zdecydowały się jednak powołać stałego ciała, które miałoby
uprawnienia śledczo-nadzorcze w sprawach nierzetelności akademickich.
Podobnie jak w Polsce, wszyscy wierzą w magiczną moc honorowych
kodeksów „dobrej roboty naukowej" oraz w „samooczyszczanie się"
środowiska naukowego.
[Tekst ukazał się wcześniej w Forum
Akademickim, nr 1/2002]
« Nierzetelność naukowa (Publikacja: 21-03-2004 )
Marek Wroński Doktor medycyny. Lekarz mieszkający w Nowym Jorku. Zajmuje się problemem oszustw naukowych w Polsce i na świecie. Autor będzie wdzięczny każdemu za informacje o konkretnych tego typu przypadkach w środowisku naukowym i akademickim (gwarantowana pełna dyskrecja). Liczba tekstów na portalu: 22 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Afirmatywna habilitacja na AGH | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3313 |
|