|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Nierzetelność naukowa
Przerwana kariera ginekologa Autor tekstu: Marek Wroński
Jedna z londyńskich uczelni medycznych bazuje
na istniejącym od 270 lat St. George's Hospital. Kliniką Ginekologii i Położnictwa od ponad 30 lat kierował prof. Geoffrey Chamberlain. W połowie lat 90. ten wybitny położnik był u szczytu kariery zawodowej.
Pełnił funkcję prezesa Królewskiego Towarzystwa Położników i Ginekologów, redaktora naczelnego prestiżowego czasopisma naukowego
„British Journal of Obstetrics and Gynaecology", był autorem
popularnego podręcznika z położnictwa. Był też lekarzem kobiet bogatych i sławnych. Wykonał m.in. cesarskie cięcie u kobiety mającej pierwsze
dziecko z próbówki. Częste zaproszenia na liczne zjazdy zagraniczne,
udział w wielu komitetach naukowych oraz dochodowa praktyka prywatna
powodowały, że profesorowi nie na wszystko starczało czasu. Kliniką de facto dyrygował więc doc. Malcolm Pearce,
który u Chamberlaina pracował od 20 lat. Ten dobry chirurg specjalizował się w prowadzeniu ciąż patologicznych, był uznanym autorytetem od diagnostyki
ultradźwiękowej w ginekologii i położnictwie, autorem ok. 100
publikacji naukowych. Profesor powołał Pearce’a na jednego z czterech
zastępców redaktora naczelnego czasopisma, którym kierował. Docent
wstępnie czytał i oceniał dziesiątki maszynopisów, które z całego
świata wpływały do redakcji. Chamberlain mu ufał i opierał się na jego
decyzjach.
TAJEMNICZA OPERACJA
Ponieważ profesor w 1995 kończył 65 lat i musiał
przejść na
emeryturę, wiadomo było, że jego następcą zostanie 44-letni doc.
Pearce, który właśnie zintensyfikował swą działalność naukową. W sierpniu 1994 ukazały się kolejne 2 jego prace w „ich" czasopiśmie.
Pierwsza omawiała wyniki randomizowanych badań u 191 kobiet nad
zastosowaniem ludzkiej gonadotropiny kosmówkowej do leczenia poronienia
spowodowanego rzadkim zespołem mnogich cyst w jajniku. Druga, której
współautorem był prof. Chamberlain, opisywała pierwszy w świecie
przeszczep 5-tygodniowego zarodka z jajowodu do macicy 29-letniej
kobiety z rozwijającą się ciążą pozamaciczną. Zabieg się udał i 7
miesięcy później, po 6,5-godzinnym porodzie, urodziło się prawidłowo
rozwinięte dziecko o wadze 2,7 kg.
Obie prace wywołały zainteresowanie w świecie medycznym. Jednak
najbardziej zaciekawieni byli młodzi ginekolodzy z St. George's
Hospital. Żaden z nich bowiem nie wiedział wcześniej o tym przypadku, a przecież doc. Pearce najczęściej operował z asystą. Pielęgniarki
zabiegowe też nie były w stanie przypomnieć sobie takiej operacji.
Pod koniec sierpnia 1994 rektor, prof. William
Asscher (członek Izby
Lordów brytyjskiego Parlamentu) został poinformowany, że opis
wspomnianego przypadku został sfabrykowany. Nikt wcześniej o tym
zabiegu nie słyszał, a sprawdzenie szpitalnych rekordów (dostępnych
elektronicznie) wykazało, że w ostatnim roku żadna 29-letnia kobieta
nie urodziła 2,7-kilowego noworodka.
Lord Asscher był człowiekiem zasad i opowieść
potraktował poważnie.
Wezwał prof. Chamberlaina, od którego dowiedział się, że ten nigdy nie
widział opisanej pacjentki, bowiem po prostu zaakceptował
współautorstwo artykułu. Rektor poprosił więc profesora, aby w ciągu
tygodnia dostarczył mu całą dokumentację medyczną opisanej pacjentki.
Chamberlain zażądał od Pearce’a historii choroby „ich
przypadku".
Ten, wypytywany o kliniczne szczegóły, był jak zwykle porywczy i impulsywny, ale z dużą pewnością siebie odpowiadał na pytania.
Opowiedział, że zabieg relokacji płodu przeprowadził w październiku
1993, a pacjentka, pani X, urodziła w kwietniu 1994. Obiecał, że
poszuka historii choroby, która mu się gdzieś „zawieruszyła" podczas
przeprowadzki do nowego gabinetu. Po kilku dniach doniósł wydruki
komputerowe pacjentki wraz ze swoimi notatkami z tego okresu,
twierdząc, że zaginionej historii choroby jednak nie odnalazł.
PRZERWANY URLOP
Częściowo usatysfakcjonowany prof. Chamberlain
przekazał wszystkie
otrzymane dokumenty rektorowi. Ten polecił je sprawdzić z oryginałami.
Już po kilku dniach sir William Asscher wiedział, że dane w komputerze
zostały zmienione przez kogoś, kto posługiwał się hasłem doc. Pearce’a.
Wprowadzono nowy numer historii choroby, który wcześniej należał do
83-letniej pacjentki (która zresztą w kwietniu 1994 już nie żyła).
Dopisano nazwisko Pearce’a jako lekarza leczącego. Data operacji pani X
była prawdziwa, ale niedługo później nastąpiło poronienie. Tę
informację wymazano, a do rekordu dodano datę późniejszego porodu, aby
zgadzało się z publikacją.
Zaproszony do rektora na początku września i skonfrontowany z dowodami fałszerstwa Pearce przyznał, że skłamał, jakoby pani X była
jego pacjentką, ale utrzymywał, iż sam zabieg przeszczepu był wykonany,
tylko nazwiska pacjentki nie może sobie przypomnieć. Fałszerstwa
dokonał, aby „ochronić kolegów", ale wie, że tym samym wykopał sobie
jeszcze głębszy grób. Nie patrzył mi w oczy, ani nie powiedział, że mu
przykro (...). Kiedy opuścił mój gabinet zobaczyłem, że na politurze
stołu w miejscu, przy którym siedział, została kałuża potu — opowiadał
później rektor.
Prof. Chamberlain był już w tym czasie na wakacjach w Kanadzie,
które Asscher mu zrujnował. Zadzwonił bowiem do niego, aby
poinformować, iż opis przypadku został sfabrykowany, więc on jako
rektor powołuje specjalną komisję do wyjaśnienia wszystkich prac
opublikowanych przez doc. Pearce’a w ciągu ostatnich 5 lat.
Po powrocie profesora z urlopu, pierwszą osobą, która
weszła do jego
gabinetu, był Pearce. Usiłował się tłumaczyć, że sfałszował rekord w komputerze, „aby ratować profesora", bowiem pacjentka, pani Y, nie
miała uprawnień do bezpłatnego leczenia. Pacjentka rzeczywiście
istnieje i miała opisywany zabieg, więc podstawowe fakty są prawdziwe. — Odpowiedziałem mu, że jest idiotą, jeśli na to się zdecydował. I wtedy pierwszy raz zrozumiałem, że byłem w błędzie ufając mu. Kiedy
przejrzałem dostarczone mi z rektoratu dokumenty i oficjalne notatki,
pierwszy raz w życiu poczułem, jak mi stają włosy na głowie.
Kiedy w parę miesięcy później częściowo podano do
wiadomości
publicznej raport Specjalnej Komisji ds. Malcolma Pearce’a, okazało
się, że zapisy w komputerze dotyczące jakoby „prawdziwej" pacjentki Y
też zostały przerobione. Fałszerstwa dokonano wykorzystując hasła
komputerowe dwóch położnych. Pani Y miała lat 25, a nie 29 i wprawdzie w czerwcu 1994 urodziła dziecko, ale ważące 3,7 kg. Co najważniejsze -
nie miała dokonanego zabiegu relokacji ciąży.
Położne zaprzeczyły wprowadzeniu poprawek. Dokładna
analiza dostępów
do centralnego komputera pozwoliła stwierdzić, że osoba, która
posłużyła się nie swoim hasłem, wykorzystała komputer należący do tzw.
klasy najwyższego dostępu. Taki posiadali tylko członkowie dyrekcji
oraz ordynatorzy, m.in. doc. Pearce.
W grudniu 1994 Malcolm Pearce został zwolniony
dyscyplinarnie ze
Szpitala św. Grzegorza i z Akademii Medycznej. Rektor o fałszerstwie
powiadomił też General Medical Council (odpowiednik samorządowej
Naczelnej Rady Lekarskiej w Polsce), która przekazała sprawę do Komisji
Odpowiedzialności Zawodowej. W czerwcu 1995 Komisja odbyła publiczne
posiedzenie, na którym przedstawiono doc. Pearce’owi 12 zarzutów
niegodnych lekarza.
Z przedstawionych dowodów wynikało też, że druga
praca opisująca
wyniki badań nad grupą 191 kobiet, miała wyniki „z sufitu", bowiem
takie badania nigdy nie miały miejsca. Podobne zarzuty sformułowano
wobec jeszcze 3 innych prac, gdzie także wszystko sfałszowano. Prace te
miały współautorów, którymi byli asystenci Pearce’a, nikt więc nie
sprawdzał szpitalnych rekordów.
Ogółem zbadano dokładnie 21 prac doc. Pearce’a, które
ten
opublikował w latach 1989-94. Cztery prace z 1994 oraz jedna z 1990
okazały się całkowicie fałszywe.
Dr Pearce nie pojawił się w ciągu 3-dniowych obrad
Komisji
Odpowiedzialności Zawodowej, w czasie których przesłuchano świadków.
Przesłał wcześniej tylko list, w którym utrzymywał, iż w 1994 roku miał
„depresję maniakalną". Nie poprosił jednak o rozpatrzenie tej diagnozy
przez komisję lekarską. Z kolei jego adwokat przekazał oświadczenie, że
zabieg relokacji płodu rzeczywiście się odbył, jednak dr Pearce jako
lekarz jest zobowiązany do utrzymania w tajemnicy nazwiska pacjentki,
która nie życzy sobie, aby jej mąż się dowiedział, iż miała
wcześniejsze poronienia ciąży.
KONSEKWENCJE
Siedmioosobowa Komisja Odpowiedzialności Zawodowej po
zaledwie
10-minutowej naradzie orzekła dożywotnie odebranie prawa wykonywania
zawodu lekarza. Jej przewodniczący, lord Robert Kilpatrick stwierdził:
Dr Pearce nie tylko oszukał innych, ale wciągnął w sieć oszustw także
młodszych kolegów. Powoduje to nieobliczalne skutki utraty zaufania
społeczeństwa wobec wyników badań naukowych. Oszustwa naukowe są
niebezpieczne. Światowa wiedza medyczna częściowo opiera się na
opublikowanych wynikach poprzednich badań.
Komisja wystosowała też listy z naganą do
współautorów prac dr.
Pearce’a: prof. Geoffreya Chamberlaina, dr. Isaaca Manyonda i dr Rosel
Habid. Zwrócono im uwagę, że nie można napisać pracy naukowej bez
zapoznania się z oryginalnymi danymi.
Zupełnie niezależnie surową karę poniósł także prof.
Chamberlain. Po
pierwsze, musiał zrezygnować przed samym końcem kadencji z funkcji
prezesa Królewskiego Towarzystwa Położników i Ginekologów. Stanowisko
to, po ukończeniu pełnej kadencji, zapewnia automatyczne nadanie
szlachectwa przez Królową. Otrzymanie dożywotniego tytułu lordowskiego
„Sir" jest olbrzymim wyróżnieniem w społeczeństwie brytyjskim. Po
drugie, zmuszono go także do rezygnacji z funkcji redaktora naczelnego
czasopisma, kiedy wyszło na jaw, że fałszywy opis przypadku relokacji
ciąży pozamacicznej nie przeszedł przez proces recenzji i wydrukowano
go poza kolejnością. Po trzecie, ujawniono publicznie, iż był
„honorowym autorem" publikacji, którą jego bliski współpracownik
sfabrykował dla sławy. Spowodowało to, że prof. Chamberlain w ciągu
kilku miesięcy utracił cały prestiż naukowy, na który pracował
kilkadziesiąt lat.
[Tekst ukazał się wcześniej w Forum
Akademickim, nr 7-8/2002]
« Nierzetelność naukowa (Publikacja: 21-03-2004 )
Marek Wroński Doktor medycyny. Lekarz mieszkający w Nowym Jorku. Zajmuje się problemem oszustw naukowych w Polsce i na świecie. Autor będzie wdzięczny każdemu za informacje o konkretnych tego typu przypadkach w środowisku naukowym i akademickim (gwarantowana pełna dyskrecja). Liczba tekstów na portalu: 22 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Afirmatywna habilitacja na AGH | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3319 |
|